Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt kwi 26, 2024 7:55



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 96 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona
 Straszenie piekłem a kryzys praktyki 
Autor Wiadomość
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
Długo zastanawiałem się czy wystąpić w tym temacie.
A przecież piszę o tym całym swoim życiem.

Lęk przed nieuchronnością Piekła wobec własnego grzechu - ta wizja i to odczuwanie sprawiło około roku 1968 że odszedłem od Kościoła, który, jako przedsoborowy, wyraźnie o tym uczył.

Do Kościoła wróciłem dzięki takim osobom jak Jan Paweł II, ksiądz Popiełuszko i siostra Faustyna.
Czy muszę dodawać, że Kościół te osoby, jakiś czas po moim powrocie, uznał za błogosławionych, a siostrę Faustynę za świętą?

Gdyby nie było Soboru Watykańskiego II, nie byłoby błogosławionych Jana Pawła II i księdza Jerzego Popiełuszki, a pisma siostry Faustyny, dalej leżałyby na indeksie, ona zaś byłaby nikomu nie znana.

oleksa57 napisał(a):
Zamiast rzetelnego wykładu zasad ustanowionych przez Boga- zbyt często mamy uspokajające i mylące dobranocki o miłości, miłosierdziu i Wszystkoprzebaczającym Bogu.
Grzesznik ukołysany takimi obietnicami, to grzesznik pozbawiony szansy, by się opamiętać, póki jest czas. Diabeł zaciera ręce.
Lęk o własne zbawienie jest rzeczą zbawienną. Więcej grzeszników nawróciło się z powodu tego strachu, niż z powodu miłości do Boga. Nie jest to zbyt piękne, ale lepsze to, niż nic.


Droga Olekso,
podpisuję się obiema rękami pod tym co napisałaś o współczesnym podejściu duchowieństwa i wiernych do Piekła. Poza tymi zdaniami, które wytłuściłem w Twojej wypowiedzi. Jestem przykładem kogoś, kto zbliżył się do Boga dzięki miłości i jej objawianiu przez świętych.
Nie starałbym się liczyć ile osób jest zbawionych dzięki miłości, a ile przez strach przed Piekłem.
Siostra Faustyna napisała, że wbrew temu co się uważa, Brama Miłosierdzia Bożego szeroko otwarta, a Brama Sprawiedliwości Bożej przymknięta i tylko niewielu wpuszcza.

Więc jeśli chcesz koniecznie wejść tą drugą bramą ze strachu przed Piekłem to ciężka droga przed Tobą a efekt niepewny.

Ludzie powinni znać prawdę.
Dlatego głosicielka Miłosierdzia Bożego pokazuje nam wizję Piekła, jakie ukazał Jej Jezus.
Bo Piekło istnieje. Mały kwiatek też je widział.

Jednak to nie powód, by ludzie stawali się niewolnikami Boga, ze strachu.
Jesteśmy Bożymi Dziećmi, a nie niewolnikami.

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


So mar 05, 2011 16:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 07, 2010 11:42
Posty: 728
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
Goldian napisał(a):

Mam takie jeszcze kwestie:
Czy są jakieś akcje ewangelizacyjne, skierowane do tych ludzi, które jasno i konkretnie dają motywacje takim osobom ( bo ich nie widzę)?Czy są jacyś księża, którzy mówią w sposób dosadny do ludzi jasny i przejrzysty i "straszą piekłem"?Może mi się zdaje i mam pecha,ale zakładając ,,że w większości kościołach w Polsce tego nie ma to : dlaczego tak jest, kto tych księży tak instruuje ,że nie ma konkretów?


Zgadzam się z Tobą, że tak postrzegasz sytuację w Kościele. Bo prawdą jest, że w Kościele już od wielu lat zachodzą takie zjawiska jak desakralizacja, dechrystianizacja i kryzys wiary. Dotyczy to wszystkich kręgów wiernych w Kościele w tym i duchownych.

Dlatego Bóg daje Kościołowi nowe narzędzia wychowania wiary, szczególnie tym chrześcijanom, którzy przyjęli chrzest jako niemowlęta a później zabrakło tych, którzy by ich wtajemniczyli w wiarę (rodziców, chrzestnych). Są nimi dzisiaj już parafie i powstające w nich Wspólnoty wiernych opierające życie chrześcijańskie na Słowie Bożym, Liturgii.

Formowanie swojego życia chrześcijańskiego w oparciu o Słowo Boże, Liturgie i Wspólnotę pozwoli stopniowo odkrywać wartości płynące z otrzymanego sakramentu chrztu św. a tym samym właściwie spojrzeć na problem piekła i nieba w życiu człowieka nie tylko po śmierci tej fizycznej ale także podczas życia tu na Ziemi.

I straszenie piekłem nic nie daje - ale doświadczenie piekła podczas ziemskiego życia już może prowadzić do nawrócenia człowieka, nawrócenia w znaczeniu przemiany sposobu życia. Do nawracania się, jako chrześcijanin, jestem wzywany każdego dnia...Bo chrześcijanin to człowiek zdający sobie sprawę ze swoich słabości, ale też to człowiek doświadczający darmowości Boga, który swoją miłością przebacza a on wierzy w to przebaczenie i wierzy w tą ustawiczną miłość Bożą.

A gdzie tej darmowej miłości człowiek może doświadczyć? W Kościele, we wspólnocie wiernych, bo Kościół jest wspólnotą! Jest ciałem Jezusa Chrystusa!

_________________
Pozdrawiam! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

zsoborniki


So mar 05, 2011 17:04
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
zsoborniki napisał(a):
I straszenie piekłem nic nie daje - ale doświadczenie piekła podczas ziemskiego życia już może prowadzić do nawrócenia człowieka, nawrócenia w znaczeniu przemiany sposobu życia. Do nawracania się, jako chrześcijanin, jestem wzywany każdego dnia...Bo chrześcijanin to człowiek zdający sobie sprawę ze swoich słabości, ale też to człowiek doświadczający darmowości Boga, który swoją miłością przebacza a on wierzy w to przebaczenie i wierzy w tą ustawiczną miłość Bożą.


Dokładnie tak.
Dodam, o czym nie napisałem wyżej, choć zamierzałem.
Ewangelizacja poprzez straszenie Piekłem, jako metoda przedsoborowa, dziś może i powinna być odłożona do lamusa.

W obliczu Piekła Holocaustu, dwóch wojen światowych, cierpienia miliardów ludzi, wręcz nie wypada straszyć Piekłem tych, którzy być może to piekło przeżyli i przeżywają we własnej duszy.
Wystarczy nie milczeć, o tym, że Piekło istnieje, jako alternatywa dla tych, którzy uporczywie nie chcą znać Boga i tym bardziej nie chcą postępować zgodnie z Jego wskazówkami.

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


So mar 05, 2011 17:11
Zobacz profil

Dołączył(a): So paź 16, 2010 14:29
Posty: 72
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli pisząc, że
doświadczenie piekła podczas ziemskiego życia już może prowadzić do nawrócenia człowieka
?
Często właśnie ci ludzie, którzy przeżyli piekło na ziemi wcale nie są skłonni bardziej się nawracać niż inni ludzie, którzy nie mają takich bolesnych doświadczeń. Wielu właśnie w wyniku holokaustu straciło wiarę, a nie uwierzyło w Boga.

Poza tym uważam, że przedsoborowe "straszenie piekłem" nie było takie złe. Zobacz co teraz się dzieje z ludźmi, w epoce "miłosierdzia Bożego" . Jak wielu ludzi lekceważy sobie przykazania, jawnie żyje w grzechu i bez żadnej bojaźni Bożej, bo się im mówi, że taki miłosierny Bóg nie może nikogo wysłać do piekła!
Na niektórych już nawet wizja piekła nie działa, a gadanie bez przerwy o dobrym i pobłażliwym Bogu odbierają rzeczywiście jak bajki dla dzieci.


So mar 05, 2011 17:35
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
W czym jest podobny do dziecka Bożego człowiek, który boi się cokolwiek podjąć w swym życiu, zrobić coś, bo ciągle się boi, co na to powie Bóg ?

Istota ewangelizacji nie polega na straszeniu piekłem, bo to wytwarza rzesze niewolników.

Ewangelizacja ma przybliżać ludzi do prawdziwego Boga, a nie do bezwzględnego kapo kierującego ludzi na wieczność do oświęcimskiego piekła.

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


So mar 05, 2011 17:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 24, 2009 22:41
Posty: 219
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
Nie!Nie!Nie! i jeszcze raz Nie! ;-)

Nie zgadzam się absolutnie z waszym podejściem do zagadnienia bezpośrednio "straszenia piekłem".Widzę po waszym sposobie pisania, że jesteście osobami które podobnie jak większość księży których spotykam lubią "filozofować" i patrzą na świat przez szereg takich przemyśleń.Widzę ,że jesteście bardzo wrażliwymi ludźmi, szczególnie ty Mały Kwiatku, skoro nawróciłeś się z miłości do Boga ,a strach Ciebie jak by zgorszył.

Posłuchajcie- nie macie racji.
Zaznaczam.Mówię to wszystko względem tych osób ,które są mniej wrażliwe ( nie mówię nie czułe tylko ,że mniej wrażliwe)

Posłuchajcie jak to wygląda generalnie z punktu widzenia tych osób.Mam duże -przynajmniej tak sądzę-doświadczenie bo sam taką osobą byłem, i dużo takich osób ,znam w tym jedną już nawróciłem.

-Dla tych ludzi ,to że na świecie dzieje się ,źle nigdy-powtarzam nigdy- motywem do Bycia Chrześcijaninem 100% nie będzie ( a tylko taki człowiek ,może dostąpić Miłosierdzia) ,to ,ze źle dzieje się na świecie czy coś.Podobnie jak to ,że życie rozpustne ,to " zniewolenie przez ciało" ,czy ,że to " upadek moralny".Zrozumcie ,że 99% tych ludzi potrzebuje bardzo silnego i konkretnego motywu.Przedstawiony w sposób maksymalnie straszny-w skrócie mówiąc.
Domyślam się ,że to dla was może mało "inteligętne" ,ale taka jest prawda.Trzeba myśleć strategicznie i Analitycznie.
To ,że się źle dzieje ,to nie jest d;a nich motyw.Bo ,żeby być dobrym człowiekiem, a przynajmniej żeby nie być ewidentnie złym człowiekiem, nie trzeba być wierzącym.Taka jest prawda.
Jeszcze jedno ,to nie jest kwestia samej logiki. Ci ludzie ,są bardziej relatywni .Gdy taka osoba się nawraca- musi zrezygnować z tego ,co bardzo lubi np z rozpusty.Jest cały szereg ,takich ludzi ,którzy uważają ,ze do nieba dostanie się człowiek który jest tylko dobry.Który nie czyni zła.
Widzę , jak tym "filozoficznym" stylem mówienia,księża, robią rozprawki na kazaniach.Dużo osób ma słabo ugruntowaną wiedzę ,religijną ,zakładając ,ze jakąś ma.Wychwytują oni te ,rzeczy i są święcie przekonani ,że to tylko filozofia. Że nie trzeba.
Jest mnóstwo osób ,które uważają ,ze jeśli nikogo nie zabiją albo komuś pomogą,to zostaną zbawieni a cała reszta to jakiś dodatek ,który nie jest potrzebny.
Puntem wyjścia do zrozumienia
Tutaj punktem do porozumienia jest teza ,że Ci konkretni ludzie "nie chcą po prostu ,wypełniać całego Bożego prawa".

Ja nawróciłem się w ten sposób.Nie chciałem ,ale co miałem zrobić?Tak samo nawróciłem jedną osobę, nie mówiłem o "byciu silniejszym" o "moralności" tylko w systemie przyczynowo-skutkowym.Nakazane-zakazane nagroda-kara.Koniec i bez dyskusji.Czy popełniłem grzech?Nigdy!

Cytuj:
Więc jeśli chcesz koniecznie wejść tą drugą bramą ze strachu przed Piekłem to ciężka droga przed Tobą a efekt niepewny.


Nie,dla takich osób jak my nie.DLa Ciebie ,tak ,jednak nie dla nas. Dlaczego?
Bo tu chodzi o potencjalny strach.
Najpierw strach który przeżywamy bezpośrednio i który nas nawraca a potem już tego strachu nie ma.Ale przypominamy sobie o piekle ,gdy chcemy zrobić ,coś co jest zakazane.Bezpośrednio nie czujemy strachu ,bo wiemy ,ze jeśli jesteśmy w stanie łaski uświęcającej, możemy czuć się bardzo bezpiecznie.Po prostu ,już bez przeżywania tego strachu uznajemy ,że nie ma innego wyjścia i idziemy dalej. Tak to wygląda z mojego punktu widzenia innych osób ,które tak się nawróciły

Dlatego też , uważam ,że "straszenie piekłem" jest błogosławieństwem. Nawróciłem tak już jedną osobę, i chyba już jak by w połowie następną , przy czym ja się tak nawróciłem.Co jest przerażające w piekle?To ,że nie ma ono końca ani też przerwy ,a są to wielkie tortury.To przebija absolutnie wszystko.

Co do bycia niewolnikiem, to jest to pojęcie wybitnie względne, i nie warto dyskutować ,bo każdy będzie ,to postrzegał na swój sposób nie zależnie kto ma większą racje.
To tak samo jak z człowiekiem i psem.Człowiek siłą tresuje psa, ale pies mimo iż >wolał< by inaczej,może bardzo czuć sypatie do swojego pana.Tak jest ze mną i z tymi osobami.Strach jako uczucie i depresja jest na początku ,a potem jest on tylko "potencjalnie".Potem może być i miłość.

ale To fakt bezsprzeczny >>zostaliśmy nawróceni >>bezpośrednio<< bo baliśmy się piekła.<przy czym tylko dlatego.
Dziękuje za wasz udział w dyskusji i zapraszam do kontynuowania, miałem nadzieje ,że przyjdzie ktoś ,kto będzie miał inne zdanie, bo konfrontacja jest wartościowa jeśli jest konstruktywna .Dziękuje Tobie Mały kwiatku za twoje świadectwo.Jest ono bardzo wartościowe.Pokazuje problem ,że to co dla niektórych jest zbawienne ,dla innych jest dosłownie gorszące.
Wydaje mi się ,że księża powinni być dobrze wyszkoleni w wywieraniu wpływu, by pogodzić jedno z drugim.W końcu świat zbudowany jest na przeciwieństwach ,które tworzą całość.

_________________
...Tyś jest Piotrem Opoką, a na tej opoce wybuduje kościół mój,a bramy piekielnego nie przemogą...
( w języku Aramejskim ewangelista użył słowa "kepha"(opoka),w dwóch miejscach)
_______________________________________________________


So mar 05, 2011 18:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 07, 2010 11:42
Posty: 728
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
nikt- napisał(a):
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli pisząc, że doświadczenie piekła podczas ziemskiego życia już może prowadzić do nawrócenia człowieka

Często właśnie ci ludzie, którzy przeżyli piekło na ziemi wcale nie są skłonni bardziej się nawracać niż inni ludzie, którzy nie mają takich bolesnych doświadczeń. Wielu właśnie w wyniku holokaustu straciło wiarę, a nie uwierzyło w Boga.

Poza tym uważam, że przedsoborowe "straszenie piekłem" nie było takie złe. Zobacz co teraz się dzieje z ludźmi, w epoce "miłosierdzia Bożego" . Jak wielu ludzi lekceważy sobie przykazania, jawnie żyje w grzechu i bez żadnej bojaźni Bożej, bo się im mówi, że taki miłosierny Bóg nie może nikogo wysłać do piekła!
Na niektórych już nawet wizja piekła nie działa, a gadanie bez przerwy o dobrym i pobłażliwym Bogu odbierają rzeczywiście jak bajki dla dzieci.


Dlatego pisałem o zjawiskach w Kościele, które zachodzą w oparciu o doświadczenia widziane przez ludzi ale nie "oczyma wiary". Są nimi desakralizacja (zanik misterium świętości), dechrystianizacja (gdzie do głosu dochodzi w Kościele nauka, moralizm i religijność naturalna zepsuta przez grzech) oraz kryzys wiary (rozdźwięk między wiarą a życiem).

Dlatego trzeba w Kościele wracać do pierwotnych metod ewangelizowania, do pierwotnej gorliwości chrześcijańskiego życia we wspólnotach, gdzie ludzie nauczą się żyć chrześcijańskim życiem naprawdę a nie dla jakichś swoich egoistycznych celów, osiągnięć ale dla drugiego.., gdzie ludzie żyjąc we Wspólnocie, bazując na Słowie Bożym i sprawując Liturgię będą dla innych znakami zapytania. Inni będą mogli w ich wspólnocie dostrzec znaki jedności i miłości w wymiarze krzyża. I może też zapragną takiego życia mówiąc o nich z podziwem "Zobaczcie jak oni się miłują!"

Do takiej wspólnoty prowadzi Bóg poprzez różne doświadczenia. Jednym z takich doświadczeń może być doświadczenie piekła tu na Ziemi we własnym życiu. Warto to przemyśleć!

_________________
Pozdrawiam! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

zsoborniki


So mar 05, 2011 18:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 24, 2009 22:41
Posty: 219
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
Cytuj:
Ewangelizacja poprzez straszenie Piekłem, jako metoda przedsoborowa, dziś może i powinna być odłożona do lamusa.

Jak napisałem w przedostatnim poście, >tylko strach przed piekłem i nic innego<...mnie nawrócił... i inne osoby jak się zdaje..........ALE czegoś tu trochę nie łapie.Piszesz o "przedsoborowych" metodach.Czy to było ,tak ,że zastępowanie motywów kary wiecznej motywami "miłości" "moralności" itd- to był wymysł tego soboru ( pewnie Soboru Watykańskiego II?)?


Jeszcze jedną myśl-spostrzeżenie, wrzucę.Ludzie nie lubią się zastanawiać nad trudnymi problemami które wręcz mogą stresować.Gdy mają żyć w czymś czym co ostatecznie nie jest ich pragnieniem, tam gdzie nie są ostatecznie dla przyjemności..potrzebują prostych instrukcji.Tak aby jak najszybciej je wdrożyć w życie i iść dalej.-Czyli odwrotnie, proporcjonalne do tego co mówią księża-przynajmniej duża część.
Muszą zrozumieć nasi "duszpasterze" ,że ludzie-przynajmniej ich spora część- są z natury ,znacznie bardziej "Konsumpcyjni" niż oni.Mam wrażenie ,że księża chcą narzucić wiernym (zapewne trochę wyolbrzymiam,ale chyba jest w tym więcej prawdy niż błędu) swój sposób bycia. Oni mają taki "refleksyjny" styl bycia,ale inni go nie mają i oni nie ważne jak by się starali, się nie zmienią.
Kościół ma walczyć z grzechem a nie "konsumpcjonizmem". Jak się słucha księży ,to jeżeli ma się małą wiedzę religijną,,naprawdę można odnieść wrażenie ,że to wszystko to "system filozoficzny" przy czym dobrowolny.Znam osoby które zdaje się temu złudzeniu uległy.Owszem chciały ulec by móc czynić to co zakazane, ale do tego są pasterze by owce nie szły tam gdzie nie wolno.

Co do konsumpcjonizmu, to ja rozumem o co im chodzi ,ale nawet teraz, mam problemy ze zrozumieniem ich przekazu.Konsumpcjonizm jest do pewnego stopnia dozwolony a od pewnego zakazany .Jednak księża,mówią Zawiło.Mówią do ludzi jak do "uczonych w piśmie".Podczas gdy oni nie są tacy.
Nawet nie wiedzą, jak taką mową ,można ludzi wpędzić w depresje!
Moja rada: Niech pilnują tego żeby owieczki szły tam gdzie trzeba ,czyli robiły to co nakazane i nie czyniły tego co zakazane.Koniec.Inne rzeczy są potrzebne ,ale nie w takiej skali- nie pierwszorzędne.

Cytuj:
Istota ewangelizacji nie polega na straszeniu piekłem, bo to wytwarza rzesze niewolników.

Ewangelizacja ma przybliżać ludzi do prawdziwego Boga, a nie do bezwzględnego kapo kierującego ludzi na wieczność do oświęcimskiego piekła.
W czym jest podobny do dziecka Bożego człowiek, który boi się cokolwiek podjąć w swym życiu, zrobić coś, bo ciągle się boi, co na to powie Bóg ?

Istota ewangelizacji nie polega na straszeniu piekłem, bo to wytwarza rzesze niewolników.

Ewangelizacja ma przybliżać ludzi do prawdziwego Boga, a nie do bezwzględnego kapo kierującego ludzi na wieczność do oświęcimskiego piekła.

Inaczej się nie nawrócą.Czy jest to niewolnictwo?Nawet jeśli, to czy to oznacza ,że ich Pan jest zły.Ja chętnie bym żył w pogańskim stylu ,ale nawet mi podoba się Chrześcijaństwo.Wiem o co tobie chodzi-żeby inni nie wpadli depresje przed piekłem.Raczej nie wiele osób wpadnie ,a nawet jeśli ,to nie na zawsze.Pisałem o tym więcej w przedostatnim moim poście


Bóg , jest taki jaki mówi o nim Biblia.On nie daje nikomu trzecie "ścieżki".Ja dowodzę ,że kościół(oby nie chcący) swoim przekazem ,do niego nie prowadzi,tych którzy potrzebują konkretów.Jeśli ludzie to sobie uświadomią (czego wymaga Bóg ,jaki jest), część z nich się nawróci-ale im nikt raczej tego nie mówi-przynajmniej w całości.Oni nie chcą jego przykazań -przynajmniej wszystkich.Gdy poznają jaki jest ich Pan, wtedy będą mogli się do niego skierować.

To taka myśl którą chciał bym przedstawić ,tym którzy powinni straszyć piekłem ,a tego nie robią.
-Nie czyńcie sobie obrazu ludzi na swój własny, bo nie powstrzymacie tych którzy to samo sobie robią ,z wizerunkiem Boga.Mówię wprost ,strach jest zbawienny dla owieczek Pana- czy odmówisz ?Zaprawdę Bóg nas rozliczy!

Mam wrażenie ,że powinniśmy się wzorować ,na prostocie Muzułmanów, aczkolwiek nie propaguje tutaj Islamu.Jeśli przeczytacie, jak będą wyglądać lata Islamskiego mesjasza który ma nadejść (Mahdiego) i porównacie je z latami Biblijnego Antychrysta..cóż..to naprawdę ciekawe- jest o tym na forum
http://forum.wiara.pl/viewtopic.php?f=1&t=27330

_________________
...Tyś jest Piotrem Opoką, a na tej opoce wybuduje kościół mój,a bramy piekielnego nie przemogą...
( w języku Aramejskim ewangelista użył słowa "kepha"(opoka),w dwóch miejscach)
_______________________________________________________


N mar 06, 2011 14:04
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
Goldian napisał(a):
maly_kwiatek napisał(a):
Ewangelizacja poprzez straszenie Piekłem, jako metoda przedsoborowa, dziś może i powinna być odłożona do lamusa.

Jak napisałem w przedostatnim poście, >tylko strach przed piekłem i nic innego<...mnie nawrócił... i inne osoby....ALE czegoś tu trochę nie łapie.Piszesz o "przedsoborowych" metodach.Czy to było ,tak ,że zastępowanie motywów kary wiecznej motywami "miłości" "moralności" itd- to był wymysł tego soboru ( pewnie Soboru Watykańskiego II?)?


Drogi Goldianie, jestem człowiekiem który urodził się długo przed Soborem Watykańskim II, w mojej salce katechetycznej wisiał portret Piusa XII.
Dlatego pamiętam przedsoborowe katechizmy, liturgię tyłem do ludzi, i szereg innych rzeczy. Pamiętam pontyfikat Jana XXIII i Jego dążenie do zwołania Soboru i przyczyny, dla których ten Sobór chciał zwołać. Myślę, że dzieła soborowe przerosły myśl Jana XXIII, one przerosły chyba myśli większości ludzi na świecie. Ja nie jestem historykiem kościoła, jestem jego obserwatorem w ostatnich ponad 50 latach. Wiem na pewno, że to Sobór podniósł do właściwej rangi Przykazania Miłości Jezusa. W wyniku prac i uchwał soborowych zaprzestano z Kościoła siać nienawiścią wobec "obcych", zaprzestano pluć inwektywami wobec prawosławnych i Żydów, stworzono warunki do dialogu z islamem. Współcześni ludzie nie wyobrażają sobie zapewne wszystkich aspektów Kościoła przedsoborowego, a były one dla mnie nieraz bardzo straszne i nijak mi nie przypominały Jezusa, takiego, jakiego znam. Prawosławnych dawniej nazywało się w Kościele heretykami, a muzułmanów - poganami. Czy młodzi ludzie mogą sobie w ogóle wyobrazić, że taki Kościół istniał jeszcze całkiem niedawno?

Przedsoborowy grzesznik to był potępieniec, ktoś z kim właściwie należało rozluźnić kontakty, aby przypadkiem razem z nim nie dotrzeć do Piekła.

Grzesznik we współczesnym Kościele to zabłąkana owca, istota chora duchowo, której nalezy się nasza miłość, nasza modlitwa i nasza pomoc w powrocie do życia w Bogu. Mało tego, od czasu Soboru, Kościół jest Kościołem grzeszników, a nie świętych...

Ludzie o mentalności Świadków Jehowy, czy sedewakantystów nie mogą tego przeboleć i to właśnie atakują w Kościele najbardziej, przygarnianie grzeszników.
Sedewakantyści do tego stopnia nienawidzą przemian soborowych, że żądają unieważnienia wszystkich papieży uznających Sobór Watykański II za ważny, czyli od Jana XXIII aż do dziś.

Dobrze, że zapytałeś o to Goldian.
Właściwie nie było okazji na forum by o tym, co przyniósł Sobór Watykański II przeciętnemu człowiekowi, co on przyniósł w zbliżeniu ludzi do Boga.

Goldian napisał(a):
maly_kwiatek napisał(a):
Istota ewangelizacji nie polega na straszeniu piekłem, bo to wytwarza rzesze niewolników.

Ewangelizacja ma przybliżać ludzi do prawdziwego Boga, a nie do bezwzględnego kapo kierującego ludzi na wieczność do oświęcimskiego piekła.
W czym jest podobny do dziecka Bożego człowiek, który boi się cokolwiek podjąć w swym życiu, zrobić coś, bo ciągle się boi, co na to powie Bóg ?

Istota ewangelizacji nie polega na straszeniu piekłem, bo to wytwarza rzesze niewolników.

Ewangelizacja ma przybliżać ludzi do prawdziwego Boga, a nie do bezwzględnego kapo kierującego ludzi na wieczność do oświęcimskiego piekła.

Inaczej się nie nawrócą.Czy jest to niewolnictwo?Nawet jeśli, to czy to oznacza ,że ich Pan jest zły.Ja chętnie bym żył w pogańskim stylu ,ale nawet mi podoba się Chrześcijaństwo.Wiem o co tobie chodzi-żeby inni nie wpadli depresje przed piekłem.Raczej nie wiele osób wpadnie ,a nawet jeśli ,to nie na zawsze.Pisałem o tym więcej w przedostatnim moim poście


Nie trafiłeś w sedno, w tym wypadku.
Sedno tkwi w istocie człowieka, określonej przez Boga w Akcie Stworzenia, opisanej w Księdze Rodzaju.
Stworzył Bóg człowieka na Swój obraz i podobieństwo Swoje.

Drogi Goldianie, tacy jesteśmy stworzeni. Podobni do Boga, stanowiący Jego żywy obraz.
Teraz już chyba wiesz, dlaczego bycie niewolnikiem nie jest odpowiednie dla człowieka.

Pozdrawiam serdecznie :)

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


N mar 06, 2011 14:32
Zobacz profil

Dołączył(a): So paź 16, 2010 14:29
Posty: 72
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
Przedsoborowy grzesznik to był potępieniec, ktoś z kim właściwie należało rozluźnić kontakty, aby przypadkiem razem z nim nie dotrzeć do Piekła.

Grzesznik we współczesnym Kościele to zabłąkana owca, istota chora duchowo, której nalezy się nasza miłość, nasza modlitwa i nasza pomoc w powrocie do życia w Bogu. Mało tego, od czasu Soboru, Kościół jest Kościołem grzeszników, a nie świętych...


Nie chodzi o to, by grzeszników traktować jak potępieńców, ale o to by jawnie i bez owijania w bawełnę mówić, że grzech jest złem, a ten kto w nim trwa idzie prostą drogą do piekła.
Księża zachowują się nieraz tak, jakby nie chcieli nikogo urazić, czy też nie zrazić wiernych nadmiernymi wymaganiami. Co w ten sposób osiągną?
Uspokoją sumienia wielkich grzeszników mówiąc, że można nawrócić się nawet na łożu śmierci (przykład dobrego łotra), a jednocześnie podpowiedzą tym "mniejszym grzesznikom", że można sobie nieco odpuścić, bo skoro Bóg przebaczy wielkiemu grzesznikowi, to czemu nie temu mniejszemu?
Przykładem takiego uspokajania ludzkich sumień jest coraz większe tolerowanie związków niesakramentalnych.


N mar 06, 2011 17:51
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 07, 2010 11:42
Posty: 728
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
nikt- napisał(a):
Przedsoborowy grzesznik to był potępieniec, ktoś z kim właściwie należało rozluźnić kontakty, aby przypadkiem razem z nim nie dotrzeć do Piekła.

Grzesznik we współczesnym Kościele to zabłąkana owca, istota chora duchowo, której nalezy się nasza miłość, nasza modlitwa i nasza pomoc w powrocie do życia w Bogu. Mało tego, od czasu Soboru, Kościół jest Kościołem grzeszników, a nie świętych...


Nie chodzi o to, by grzeszników traktować jak potępieńców, ale o to by jawnie i bez owijania w bawełnę mówić, że grzech jest złem, a ten kto w nim trwa idzie prostą drogą do piekła.
Księża zachowują się nieraz tak, jakby nie chcieli nikogo urazić, czy też nie zrazić wiernych nadmiernymi wymaganiami. Co w ten sposób osiągną?
Uspokoją sumienia wielkich grzeszników mówiąc, że można nawrócić się nawet na łożu śmierci (przykład dobrego łotra), a jednocześnie podpowiedzą tym "mniejszym grzesznikom", że można sobie nieco odpuścić, bo skoro Bóg przebaczy wielkiemu grzesznikowi, to czemu nie temu mniejszemu?
Przykładem takiego uspokajania ludzkich sumień jest coraz większe tolerowanie związków niesakramentalnych.


A bierze się to stąd, że u dzisiejszego ochrzczonego człowieka brak jest właściwego wtajemniczenia chrześcijańskiego. Jego religijność (dzisiejszego człowieka) zatrzymała się na etapie II klasy szkoły podstawowej i tak z tym żyje. Brak właściwego wychowania wiary a wychowanie wiary osiąga się poprzez przeżycie katechumenatu pochrzcielnego. Dotyczy to także wielu duchownych, którzy posiedli wiedzę ale z doświadczeniem wiary jest trochę gorzej...

_________________
Pozdrawiam! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

zsoborniki


N mar 06, 2011 17:59
Zobacz profil
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
Goldian napisał(a):
Cytuj:
Nie ma opcji że ktoś naparwdę żyjąc blisko BOga i służąc Mu z potrzeby serca jednocześnie odrzuci Go tak bardzo żeby zasłużyć na wieczne potępienie... (tak myślę, taką mam nadzieję..)
Piekło jest dla mnie świadomym , wiecznym i aż do ostatniej chwili życia odrzuceniem Boga.


No ,niby tak ,ale to co mówisz nie jest niestety adekwatne do większości ludzi i oczekiwanie ,że "większość" tak będzie postrzegała wiarę-przez księży i ewangelizatorów w ich przekazach- jest naiwnością .To samobójstwo.Nie wiem czy ,można kogoś nawrócić miłością do Boga. Czytałem , o jakiejś akcji ewangelizacyjnej ,w której ludzie, przypinali do różnych miejsc plakaty ,narysowaną dłonią a pod spodem jakiś motyw ,że Jezus Ciebie kocha itp.
-Kocha?No sposko...jak kocha to poczeka:)-W praktyce ,tak można streścić ,postawę większości niepraktykujących na tego typu przekazy ,które do nich docierają.
Jak widzę ludzi którzy próbują namawiać, tych niepraktykujących do praktykowania swoimi "wzniosłymi"przekazami, nie mówiąc nic o piekle ....mam bardzo dużą potrzebę powiedzenia takiemu człowiekowi
-Ty Kretynie!


Jest wiele racji w tym, co piszesz, ~Goldian. Bierze się to chyba stąd, że przyzwyczailiśmy się do tych tekstów, do tych treści, i utraciły one już dawno swoją świeżość.

To tak, jak z hałasem w fabryce, albo dzwonieniem tramwajów w obcym mieście : na początku wszystkie te odgłosy wyłapujesz, a z czasem przestajesz je zauważać.
To już dawno przestało cokolwiek znaczyć w skali masowej, zadziałało przyzwyczajenie do długo stosowanego bodźca.
W takim przypadku psychologia uczy, ze bodziec należy zmodyfikować, bądź wzmocnić.

Moda na ewangelizowanie przy pomocy " Jezus cię kocha" przyszła zdaje się do nas od protestantów, ale to chyba i u nich, i u nas się zestarzało i zużyło.
Po prostu: potrafimy to w kółko powtarzać, ale nie dociera do nas treść tego, co mówimy.
Dlatego nie przynosi efektów ewangelizowanie miłością, bo już zdążyliśmy zasnąć przy tej melodii.
Wiem, że to jest smutne, i że nie powinno tak być, ale to jest faktem.

Nie chcę nikomu czynić z tego zarzutu, bo sama łapię się na tym, że też przysypiam.
Chciałabym zawołać do naszych pasterzy: obudźcie się i nas też zacznijcie wreszcie budzić!
Na wszystko trzeba znaleźć nowe słowa, bo chociaż treści są żywe, to sposób, w jaki o nich mówimy, utracił swoją moc poruszania serca.

Czy listy pasterskie muszą być jak biuletyny urzędowe,drętwe i bez wyrazu...
Żeby chociaż w co drugim było coś, co zapamiętam...Jeśli mi nie wierzysz, to zapytaj wychodzących z kościoła, co zapamiętali: pielgrzymka rolników, duszpasterstwo ludzi pracy,dzień chorego, tydzień misyjny, rok takiego czy innego ,świętego...
Całkiem jak w świeckim świecie: dzień kobiet, i dzień mężczyzn, i dziecka, i babci, i dziadka, i dzień bez papierosa, i bez samochodu ..
Rozumiem potrzebę i znaczenie wszystkich tych rzeczy w Kościele i szanuję je, ale uważam, że stanowczo nie powinno się nimi maskować pustki i braku ognia ewangelicznego.

Piekło nie jest straszakiem, bo to jest rzeczywistość, i nie ma powodu, żeby zrezygnować z przypominania tej prawdy. Wykreowano w zbiorowej świadomości fałszywy obraz Boga, który sam zbawia i nie jest zbyt wymagający.
I nikt się nie chce podjąć sprostowania tego oczywistego fałszu.

Ale przecież - jeśli ktoś się wzdraga lub wstydzi - jest metoda, która powinna mieć pierwszeństwo: trzeba odświeżyć tę Osobę, i to Życie, i Mękę, żeby na nowo zobaczyć jak krwawi wśród drwin żołdaków, jak miesza Krew z ulicznym pyłem. Może łatwiej będzie zrozumieć Tę Miłość.

maly_kwiatek napisał(a):

Jednak to nie powód, by ludzie stawali się niewolnikami Boga, ze strachu.
Jesteśmy Bożymi Dziećmi, a nie niewolnikami.


maly_kwiatek napisał(a):
W czym jest podobny do dziecka Bożego człowiek, który boi się cokolwiek podjąć w swym życiu, zrobić coś, bo ciągle się boi, co na to powie Bóg ?

Istota ewangelizacji nie polega na straszeniu piekłem, bo to wytwarza rzesze niewolników.

Ewangelizacja ma przybliżać ludzi do prawdziwego Boga, a nie do bezwzględnego kapo kierującego ludzi na wieczność do oświęcimskiego piekła.


~Goldian bezwiednie przyjął tę myśl. Objawienie człowiekowi skutków nieposłuszeństwa nie ma nic wspólnego z niewolą. Jeśli kto nas ostrzeże, a w porę, jest naszym przyjacielem.

Nie jest słuszne stawianie znaku równości pomiędzy posłuszeństwem, a niewolnictwem.
Bóg nikogo nie uczynił niewolnikiem, nawet szatana.

Posłuszeństwo jest właściwą relacją pomiędzy ojcem i jego dzieckiem, powinniśmy na nie patrzeć jako na coś niezwykle wartościowego, gwarancję trwałej relacji i bezpieczeństwa.
W moim osobistym doświadczeniu posłuszeństwo jest właśnie uwolnieniem od wielu przykrych spraw i niemożności, które bierze na siebie Ojciec.

Ono sprawia, że naprawdę muszę tylko to, co mi polecił, ale od innych przymusów zostałam uwolniona. Już nie muszę osiągnąć sukcesu za wszelką cenę, bo On tego nie będzie ode mnie wymagał. Nie muszę być najlepsza we wszystkim, bo jeśli będę posłuszna, to i tak Go nie zawiodę.Jeśli mi się nie uda, to powiem Mu, że nie podołałam, i nie będzie patrzył z wyrzutem.


maly_kwiatek napisał(a):
Ewangelizacja poprzez straszenie Piekłem, jako metoda przedsoborowa, dziś może i powinna być odłożona do lamusa.


Ani ten Kościół przedsoborowy nie był taki zły, byśmy mieli się go aż tak odrzekać, ani ten posoborowy nie jest taki doskonały, żeby nie wymagał poprawek.

A człowiek ma prawo wiedzieć, o co jest ta gra.

Miłosierdzie Boga nie jest zaprzeczeniem sprawiedliwości.
Może Bóg rzeczywiście nikogo nie odrzuci. Ale ryzyko jest ogromne, bo każdy ma tylko jeden bilet na tamtą stronę i nie wróci, żeby zrobić korektę tego, co było po tej stronie.
Straszenie piekłem właściwie nie jest straszeniem, tylko uświadamianiem, i ma na celu zminimalizowanie naszego życiowego ryzyka.


N mar 06, 2011 20:25
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 04, 2010 20:18
Posty: 1593
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
mały_kwiatek napisał(a):
Ludzie o mentalności Świadków Jehowy, czy sedewakantystów nie mogą tego przeboleć i to właśnie atakują w Kościele najbardziej, przygarnianie grzeszników.

Świadkowie Jehowy jedynie informują o konieczności utrzymania zboru chrześcijańskiego w czystości, świętości. Jehowa nie tolerował tych Izraelitów, którzy gardzili Prawem Bożym. Tacy ludzie byli zabijani. Zresztą nie tylko oni. Sodoma i Gomora, a wcześniej Potop - wyraźnie uświadamiają, iż Bóg nie zamierza tolerować zła w nieskończoność.
A chrześcijański zbór?
Na przykład:

Cytuj:
1Kor 5:1-7 BT „Słyszy się powszechnie o rozpuście między wami, i to o takiej rozpuście, jaka się nie zdarza nawet wśród pogan; mianowicie, że ktoś żyje z żoną swego ojca. A wy unieśliście się pychą, zamiast z ubolewaniem żądać, by usunięto spośród was tego, który się dopuścił wspomnianego czynu. Ja zaś nieobecny wprawdzie ciałem, ale obecny duchem, już potępiłem, tak jakby był wśród was, sprawcę owego przestępstwa. Przeto wy, zebrawszy się razem w imię Pana naszego Jezusa, w łączności z duchem moim i z mocą Pana naszego Jezusa, wydajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, lecz ku ratunkowi jego ducha w dzień Pana Jezusa. Wcale nie macie się czym chlubić! Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, jako że przaśni jesteście. Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha.”
1Kor 5:13 BT „Tych, którzy są na zewnątrz, osądzi Bóg. Usuńcie złego spośród was samych.”

Cytuj:
1P 1:15-16 BT „ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty.”

Cytuj:
Ps 37:9-11 BT „Złoczyńcy bowiem wyginą, a ufający Panu posiądą ziemię.Jeszcze chwila, a nie będzie przestępcy: spojrzysz na jego miejsce, a już go nie będzie.Natomiast pokorni posiądą ziemię i będą się rozkoszować wielkim pokojem.”

Powyższe zapisano w Biblii pod natchnieniem Boga.


N mar 06, 2011 20:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 24, 2009 22:41
Posty: 219
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
Cytuj:
Widzę po waszym sposobie pisania, że jesteście osobami które podobnie jak większość księży których spotykam lubią "filozofować" i patrzą na świat przez szereg takich przemyśleń.


Po pierwsze może ,to zabrzmiało trochę...zbyt bezpośrednio i jakoś mocno,niż to co miało wyjść- nie chciałem nikogo urazić- więc jeśli tak ,to proszę o wybaczenie.
Po prostu dziwi mnie ,że np ktoś może odejść od kościoła ,bo mówi się o piekle.... to pokazuje ,że ktoś jest bardzo wrażliwy względem mnie,księża też zdają się tacy być...o to chodziło- i to nie w jakimś negatywnym znaczeniu.

Co się tyczy reszty wpisów.....

Nie chce wyjść na człowieka ,który uważa ,że mówienie o miłosierdziu itd jest złe.Msza tyłem do wiernych i tego typu podobne ,rzeczy, to też sprawy które uważam za nie adekwatne, nie tylko teraz ale i kiedyś. To po prostu nie wypał.Tak się na to patrze.

Ja chciałbym zachęcić duszpasterzy ,żeby myśleli strategicznie. To co działa bierzemy do naszych zasobów i nawet udoskonalamy ,a to co nie wypala odrzucamy. Jezus Chrystus był bardzo praktycznym człowiekiem, jakiś ksiądz zwracał uwagę , na to ,że był to człowiek wrażliwy.Nie wątpię , ale mi to co w nim się podoba to prostota.Praktyczność.

Słuchajcie jakiś czas temu zwróciłem mojemu księdzu z parafii uwagę ,że powinno się więcej mówić o piekle.
-Na następnym kazaniu ,ksiądz mówi coś w tym stylu.
-" ja nie chce tutaj straszyć piekłem, musimy zasłużyć sobie na niebo.Musimy robić ,dużo dobrego..tego chce Bóg" blablabla
Bilbia jasno naucza ,że z uczynków nikt się nie zbawi.Ludzie tego nie wiedzą.Przynajmniej dużo osób.No i tak to oni odbierają
-aaa nikogo nie zabije, tylko trochę po podglądam koleżanki.....a dam biednemu kilka złotych i jeszcze coś,,,na pewno nie pujdę do piekła.

echhhh....jak grochem o ściane.

-Czy myślicie ,że gdyby tak.......napisać ,jakiś list do jakiegoś Biskupa ,czy innej szychy w kościele, to by coś się zmieniło?Czy oni by taki list, o prostej rzeczy, potraktowali poważnie?

_________________
...Tyś jest Piotrem Opoką, a na tej opoce wybuduje kościół mój,a bramy piekielnego nie przemogą...
( w języku Aramejskim ewangelista użył słowa "kepha"(opoka),w dwóch miejscach)
_______________________________________________________


Pn mar 07, 2011 20:31
Zobacz profil

Dołączył(a): So paź 16, 2010 14:29
Posty: 72
Post Re: Straszenie piekłem a kryzys praktyki
a może przypadkiem jakiś biskup czyta to forum ? :D :shock: :o


Pn mar 07, 2011 20:43
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 96 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL