W tym tygodniu do Warszawy przyjechali polscy hierarchowie Kościoła, by rozmawiać o wyzwaniach nowej ewangelizacji i walce z pedofilią. Dzięki fotografowi ''SE'' dowiedzieliśmy się, czym przyjechali.

''Super Express'' sfotografował osiem biskupich aut, podając nazwiska biskupów, którzy z nich wysiedli oraz orientacyjne ceny, wahające się od 100 do 400 tysięcy złotych.

http://deser.pl/deser/1,111856,11361831 ... ezdza.html

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/twoj-b ... 45777.html

Nic dziwnego, że 0,3% podatku im mało...

Prezez mojej firmy ma lepszy ,a nam żałuje podwyżek

Audi A8?? Lexus RX 450??!

Gdy wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: "Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" Jezus mu rzekł: "Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę". On Mu rzekł: "Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości". Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: "Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!" Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
(Mk 10, 17-22)


Przed chwilką na stronie Skody skonfigurowałem bardzo elegancki model Superb, napęd na 4 koła, 140-konny silnik diesla, automat i sporo dodatków, cena - 149.000 zł. Jeżeli potrzeba czegoś z większym prześwitem to jest do kupienia jeszcze tańszy Hyundai ix35. Auta oczywiście nowe i z gwarancją.
Wg mnie to jak na duchownego katolickiego i tak za duży luksus, bo można przecież sporo taniej nabyć Fabię czy Octavię, które też dobrymi autami są, ale niech już biskup ma

Niektóre silniki takich samochodów chyba niewiele spalają przy niskich obrotach? Nie wiem dokładnie dzięki jakiemu rozwiązaniu.

Ale może zaoszczędzą na spokojnej jeździe?

Chodzi Tobie o A8 i Lexusa? Bo np. Skoda którą opisałem przy spokojnej jezdzie spala tyle samo albo i mniej.

Mój sługa Boży, pasterz ma pełne prawo jeżdzic wypasionym autem za 400 000 zł bo ciężką praca w pocie czoła zasłuzył na to.

Szkoda, że normalny zwykły ojciec niejednej polskiej rodziny, charujący całe dnie aby utrzymać rodzinę, jakoś nie zasłużył sobie na to.

Zatstanawiam się czy rzeczywiście posługa biskupa jest aż tak cieżka, że musi sobie ulżyć luksusowym autem?
A po drugie, skąd się bierze to zamiłowanie katolickich hierarchów do tych aut? Czyżby odniesienie do średniowiecznych złoconych karoc?

Mój sługa Boży, pasterz ma pełne prawo jeżdzic wypasionym autem za 400 000 zł bo ciężką praca w pocie czoła zasłuzył na to.

szyszkownik - to był sarkazm.

yyyy widzę ,że moj biskup tez się załapał)

Tak zorientowałem się - nie mniej wielu katolików w ten sposób myśli, nie mówiąc już o samych sługach bożych... To pewnie dlatego nie chcą wypłacać opdszkodowania - komornicy mieliby co zająć...
Nie mniej aby nie być jednostronny, kiedyś za czasów studenckich spotkałem jednego z biskupów mojej dawnej diecezji (warszawsko-praskiej) w ... tramwaju. Tak więc zdarza się jak widać, że biskup jeździ na przysłowiowym "osiołku".

A może oni dostają te samochody za darmo od producenta, tak jak papież?

A który się nie załapał....przecież biskupi nie jeżdżą takimi samochodami jak zwykły plebs, chocby w sutannie.

W tramwaju, autobusie, to można w drodze wyjątku spotkac biskupa pomocniczego, ale nie ordynariusza....no może z wyjątkiem śp Zycińskiego i Macharskiego.

Masz racje Alus, to był właśnie biskup pomocniczy... A Życiński i Macharski nie mieli takich fur?

Życiński miał świetną... z całym szacunkiem dla niego.
abp Budzik nie załapał się na listę.

Nie wiem czy mieli - zapewne mieli.
Ale ich zachowanie odbiegało od tych przyjętych przez większośc purpuratów otoczonych zawsze kręgiem duchownych zabezpieczających ich od bezpośredniego kontaktu z wiernymi.
Kard Macharskiego wielokrotnie widziałam jak wchodził bez żadnej asysty w tłumy procesji Wniebowzięcia NMP w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Abp Życiński też, z tego co o nim czytałam, miał drzwi otwarte dla każdego człowieka i publicznie znany nr telefonu osobistego.
W mojej diecezji podobnie zachowywał sie śp. bp Jaworski, który corocznie z tłumem pielrzymów wędrował z Wiślicy na Jasną Górę.
Ludzie go kochali, bo też można było pójść do niego każdego dnia do jego mieszkania z osobistym problemem.
W jego pogrzebie uczestniczyły tysiące wiernych.