samobójstwa wśród księży :(
Autor |
Wiadomość |
kropeczka_ns
Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36 Posty: 2041
|
samobójstwa wśród księży :(
Są prawdopodobnie niestety częste. W mojej okolicy wiem o dwóch w ostatnim czasie, a pewnie nie mówi się o wszystkich- wiadomo. Przy okazji jednego z tych tragicznych zdarzeń pojawiły się opinie (nie wiem czy prawdziwe) o stosunkowo dużym odsetku samobójstw wśród księży. To smutne. Czy wiąże się z samotnościa, czy z trudnością udźwignięcia wyrzeczeń związanych z powołaniem..? Czy słyszycie o podobnych wypadkach?
_________________ Ania
|
N kwi 29, 2012 18:07 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: samobójstwa wśród księży :(
Ze środowisk medycznych mam wiedzę, że blisko 40% księży choruje na depresje. Wielu z nich nie chce się leczyć. Często są osamotnieni i nie ma przy nich osób, którzy uświadomią im problem.
|
N kwi 29, 2012 18:19 |
|
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Re: samobójstwa wśród księży :(
Ale w jakim sensie są osamotnieni? Nie można chyba powiedzieć że są odseparowani od ludzi, czy zatem szwankuje to braterstwo, czy raczej czegoś im brakuje (np. stałych przyjaciół, żony)?
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
N kwi 29, 2012 18:29 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: samobójstwa wśród księży :(
Jeżeli posługa kapłańska sprzyja depresji, to jest to kiepskie świadectwo tej posługi i oznacza, że trzeba podjąć działania ograniczające skalę zjawiska.
|
N kwi 29, 2012 18:32 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: samobójstwa wśród księży :(
WIST napisał(a): Ale w jakim sensie są osamotnieni? Nie można chyba powiedzieć że są odseparowani od ludzi, czy zatem szwankuje to braterstwo, czy raczej czegoś im brakuje (np. stałych przyjaciół, żony)? Ja spotkalam się z sytuacjami, że ludzie ich otaczający nie mieli świadomości problemu i wyraźne objawy depresji traktowali jako problemy księdza. Drażliwy, zniecierpliwiony, rzucający słuchawką ksiądz byl postrzegany jako ksiądz problemowy. Nie chce się leczyć, słyszałam. Potrzebowano wielu miesięcy, by wysłać do psychiatry księdza, który miał w rodzinie dwóch lekarzy. Posłuchał jak przestawał panować nad sobą. Dziś jest zdrowy.
|
N kwi 29, 2012 18:51 |
|
|
|
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Re: samobójstwa wśród księży :(
Podejrzewam że wielu ludzi tak reaguje. Wystarczy spytać się samego siebie, czy bez problemu udałbym się na terapię. Tym gorzej, im bardziej widzimy że jakiś problem mamy. I jak sama napisałaś, trzeba dużo pracy nad takim człowiekiem, a nade wszystko wskazane było by dać mu zrozumienie, co też jest dużym wysiłkiem. Natomiast nadal nie wiem z czego wynika to osamotnienie i skąd takie dane, że aż 40% księży ma depresje. Przecież to są zatrważające informacje. A jeśli są one uzasadnione, to skąd ten problem się bierze? I czy wynika z faktu takie a nie innego życia, czy może jest znakiem czasów gdzie wielu ludzi jest smutnych. A może i jedno i drugie. Pamiętam faktycznie nauczanie pewnego księdza który mówił że od dziecka właściwie traktowano go jako gorszego, mówiono że nic z niego nie będzie itd. Został kapłanem i jest żywym świadectwem, że takie oceny są jedynie krzywdzące. Pytanie ilu jest takich, którzy gdzieś na drodze życia zgubili się?
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
N kwi 29, 2012 20:12 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: samobójstwa wśród księży :(
Moje przemyślenia odnośnie depresji u księży nie nadają się na to forum. Nic nie zmienią, bo widzę złożoność tej sytuacji. Sądzę, że te dane są szacunkowe. Skoro nie wszyscy trafiają na terapie to trudno to badać.
|
N kwi 29, 2012 20:43 |
|
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Re: samobójstwa wśród księży :(
Zgadzam się i też zwróciło to moją uwagę, bo skąd wiadomo ilu jest tych, których z definicji trudno się rejestruje. Czemu Twoje zdanie nie nadaje się na to forum?
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
N kwi 29, 2012 21:07 |
|
|
kropeczka_ns
Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36 Posty: 2041
|
Re: samobójstwa wśród księży :(
ze statystyk podanych przez Val dowiedziałam się że jestem na drugim miejscu w rankingu tzn może nie ja ale moi koledzy i mąż........ dlaczego- to dla mnie jest poniekąd oczywiste... Wydaje mi się że wielu księży może być samotnych. Są przenoszeni z parafii na parafię, jeśli znajdą gdzieś przyjaciół mogą zaraz być przeniesieni gdzie indziej. Nie mają żon i dzieci- osób najbliższych. Pewnie w parafiach też mogą różnie trafić. No i ta nagonka na nich...
_________________ Ania
|
N kwi 29, 2012 21:08 |
|
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Re: samobójstwa wśród księży :(
Przenoszenie faktycznie utrudnia zachowanie stałego kontaktu. Można mówić o naśladowaniu Jezusa, Apostołów, o różnych zaletach takiego rozwiązania (zakładam że takie są), ale poza tym trzeba chyba liczyć że owy ksiądz odnajdzie się i wśród nowych braci kapłanów i wśród parafian, a uniknie nagonki. Warto zatem o tym mówić. Z drugiej strony samobójstwo nie jest efektem drobnego zepsucia humoru. To coś bardzo poważnego, a u kapłana który powinien mieć mocną podporę w wierze i w braciach i siostrach, świadczy o powadze problemu. I to może być zbieg wielu niezwykle trudnych doświadczeń. I to mi uświadamia, że trzeba pamiętać przy każdej trudnej sytuacji, przy każdym odczuciu że dany kapłan się nie nadaje, bo źle się do nas odnosi, że to też człowiek i może ma naprawdę trudny czas.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
N kwi 29, 2012 21:14 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: samobójstwa wśród księży :(
Kropeczko- gorzej- jesteś na pierwszym miejscu wśród zawodów kobiecych Kobiety: 1. Lekarki 2,78 2. Sprzedawczynie 2,42 3. Policjantki i detektywi 2,03 A więc lekarki dwukrotnie częściej popełniają samobójstwo niż koledzy po fachu. Lizo- co Ci szkodzi na forum zrobić zarys problemu? Na blogu: Plaga samobójstw księży w diecezji tarnowskiej.
|
N kwi 29, 2012 21:37 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: samobójstwa wśród księży :(
Napiszę kilka słów poza tymi wyżej przywołanymi. Proszę je traktować jako subiektywne. 1.Człowiek zachodu jest ukształtowany jako indywidualność. Tak ma zakodowaną świadomość. Człowiek wschodu jest zbiorowością. Przeniesienie człowieka zachodu w zbiorową świadomość znosi źle i grozi mu to załamaniem nerwowym. To powód dla którego wielu odpowiedzialnych mnichów buddyjskich uważa, że to nie nasza filozofia. Posłuszeństwo jest sposobem na eliminowanie owej indywidualności. Nie mamy nic przeciwko posłuszeństwu, jeśli jest ono zgodne z naszymi oczekiwaniami...a jeśli nie jest? Kiedyś usłyszałam wypowiedź pewnego znanego dominikanina. Podziwiam siostrę Faustynę. Siostry ją tak dziobały a ona pozostawała niewzruszona. To dowód jej niezwykłej siły i świętości. Żaden normalny człowiek by tego nie wytrzymał. Ona to wytrzymywała, bo u jej boku był Jezus. Niewielu ma takie mistyczne kontakty z Bogiem. O. Pio czy M.Kolbe wytrzymywali wiele z tego samego powodu. 2. Obserwowałam wielu kleryków. Oni mówili wciąż o biskupach i tym, jak się wspiąć do nich. Bardziej interesowała ich dobra parafia niż to kim mają być. A parafie są różne. To kosztuje nerwów, zmienia psychikę, zwłaszcza przygotowaną na łatwe życie. 3. Atmosfera w niektórych seminariach jest napięta i wiele osób to szokuje. Trudno czasem o przyjaźnie. 4. Wydaje mi się, że brakuje selekcji ludzi do seminariów. Przyjmowani są w zasadzie wszyscy. Nie wszyscy się nadają, psychicznie też (depresji sprzyjają predyspozycje genetyczne). 5. Wielu księży ma problem z komunikacją z 'cywilami'. Czują się niezręcznie co potęguje ich samotność i frustracje. 6.Osoby mające problemy z komunikacją interpersonalną wybierają zakony jako bezpieczne miejsce ukrycia się przed światem. Ten wewnętrzny świat jest też trudny. 7. Nieuporządkowane życie moralne jest źródłem stresów. To dychotomia. 8. Czasem nie rezygnują z seminariów z uwagi przed presją środowiska. Kosztuje ich to sporo stresów. 9.Osoba, która zamierza być księdzem powinna być silna psychicznie i wychowywana jak żołnierze- do trudnych zadań. Jeśli obiecamy dobre życie w parafiach to rozczarowanie może wywołać frustracje a potem choroby. Frustrację wywołuje też nuda, bo nie wszyscy są intelektualistami i ludźmi ciekawymi życia. 10.Pochodzą z różnych środowisk i są już potencjalnymi lub rzeczywistymi depresantami. Uciekli przed życiem do Kościoła, gdzie mają względne poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego. Czasem liczą na autorytet funkcji, zwłaszcza na wsi. Mamy wielu wspaniałych i oddanych ludziom księży, ale oni pozostają w oddali. Ich się nie dostrzega. Są radosnymi i są wspaniałymi pracownikami winnicy Pańskiej. Ich trudy życia nie zrażają. Pracują dla Boga. Takich świętych księży można dostrzec podczas Przeistocznia. Czuje się od nich magię.
|
N kwi 29, 2012 22:06 |
|
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Re: samobójstwa wśród księży :(
Można zatem podsumować, że w Twojej opinii problemem leży już na etapie formacji. Niektórzy się nie nadają i nie są przygotowani. Choć znam jeden przypadek człowieka, który po rekolekcjach powołaniowych dostał odpowiedz że to nie jest dla niego. Więc może nie jest aż tak źle, tzn selekcja jest, choć może nie doskonała. A jeśli faktycznie w seminariach tak brakuje przyjaźni, to byłoby to bardzo przykrym świadectwem.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
N kwi 29, 2012 22:19 |
|
|
Rojza Genendel
Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46 Posty: 2030
|
Re: samobójstwa wśród księży :(
Myślę że dla nikogo nie jest sekretem, że mężczyźni żonaci zapadają na depresję rzadziej niż kawalerowie, wdowcy i rozwodnicy. I to jest dla mnie podstawowa przyczyna problemów księży.
_________________ Jestem panteistką. "Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną." (Carl Sagan)
|
N kwi 29, 2012 23:40 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: samobójstwa wśród księży :(
Depresja wyzwala próby samobójcze stąd poświęcam jej tu dużo miejsca. Treść postu to fragmenty prac badawczych, które opublikowano na łamach prasy medycznej. Podaje się różne przyczyny, ale skłonność do depresji jest pochodną predyspozycji genetycznych, wyzwalają ją cechy niektórych osobowości, towarzyszy innym chorobom. Przyczyny tej choroby są tak złożone, że trudno tu o proste odpowiedzi. I takie są też wyniki badań. 1.Badania przeprowadzone na zlecenie Światowej Organizacji Zdrowia ujawniły, że do 2020 r. depresja będzie drugą po chorobie niedokrwiennej przyczyną chorobowości na świecie. -depresję rozpoznaje się jedynie u 50% chorych leczonych w POZ. -w różnych badaniach podaje się zachorowalność na poziomie 8-20% populacji (Europa). Zaburzenia depresyjne są konsekwencją rozwoju cywilizacyjnego, globalizacji, przyspieszenia społeczeństw w nadrabianiu zaległości ekonomiczno-kulturowych. Z populacji 466 mln w 28 krajach Europy aż 21 mln choruje na depresję. 2.Współczesna neurobiologia depresji wiąże się z dysfunkcją układu limbicznego, płatów czołowych w połączeniu z jądrami podkorowymi (zmniejszony metabolizm w korze czołowej, jądrach podstawy, zakręcie obręczy). Badania czynnościowe mózgu ujawniają zmniejszony metabolizm glukozy (zarówno w chorobie afektywnej jedno-, jak i dwubiegunowej) w obrębie okolicy przedczołowej i przedniej części ciała modzelowatego. Rozwój możliwości neuroobrazowania u osób z depresją potwierdza, że jej wystąpienie jest rezultatem zmniejszonej plastyczności mózgu oraz zaobserwowanej w niej hiperaktywności jądra migdałowatego. Dodatkowo zauważono, że towarzyszące depresji zmniejszanie objętości hipokampa jest powiązane z długością okresu braku jej leczenia. 3.Kierunek przyszłości w leczeniu nie tylko depresji zdają się jednak wyznaczać badania genetyczne. Odkrycie genomu, genów odpowiedzialnych za predyspozycję do choroby afektywnej dwubiegunowej, genów układów: neuroprzekaźnikowych, sygnału komórkowego, neuroplastyczności, cykliczności procesów biologicznych, a także pozycyjności genów kandydujących (odpowiedzialnych za objawy) mogą wskazać na nową patogenezę choroby. Nie sposób nie wspomnieć o tzw. endofenotypach łączących cechy kliniczne, neuropsychologiczne i neurobiologiczne z uwarunkowaniami genetycznymi. Ten kierunek badań naukowych może wskazywać autentyczny początek rewolucji terapeutycznej. 4.Rola czynników psychospołecznych uznawana jest od wielu lat za jedną z kluczowych w złożonej etiopatogenezie depresji. 5.Definicja stresujących wydarzeń życiowych obejmuje wydarzenia o charakterze utraty lub przeciążenia, które w połączeniu ze specyficznymi cechami osobowości człowieka mogą wyzwalać objawy depresyjne bądź mieć znaczący wpływ na obraz kliniczny choroby. Szczególne znaczenie mają takie wydarzenia, jak: śmierć bliskiej osoby, konflikty małżeńskie, rodzinne, zawody emocjonalne, zmiany statusu finansowego, konflikty interpersonalne, kłopoty z dziećmi czy przewlekłe choroby. 6.Ocena stresujących wydarzeń życiowych jest złożona, a problemy w interpretacji wynikają przede wszystkim z ich subiektywności, co w konsekwencji utrudnia stworzenie standaryzowanego narzędzia ich pomiaru. 7.Ponieważ wykazano, że jedynie u pewnego odsetka osób narażonych na stresujące wydarzenia życiowe w konsekwencji rozwijają się objawy depresyjne, powstało przypuszczenie, że istnieją osoby bardziej podatne na czynniki stresowe, u których łatwiej dochodzi do wystąpienia choroby. 8.Istnieje zgodność co do tego, że istotną rolę w patogenezie depresji odgrywają tzw. wczesne stresujące wydarzenia życiowe, takie jak wykorzystywanie seksualne, nadużywanie fizyczne, psychiczne czy zaniedbania wychowawcze w dzieciństwie. Podkreśla się, że takie nieprawidłowe wychowywanie wiązać się może z wystąpieniem epizodu depresji w życiu dorosłym, niezależnie od tego, czy opiekunami byli rodzice biologiczni czy inni, np. rodzice adopcyjni. Cytuj: Myślę że dla nikogo nie jest sekretem, że mężczyźni żonaci zapadają na depresję rzadziej niż kawalerowie, wdowcy i rozwodnicy. I to jest dla mnie podstawowa przyczyna problemów księży. Być może. Osoby żonate są objęte lepszą opieką fizyczno-psychiczno-duchową niż samotne. Uważam, że nie ma tu prostych odpowiedzi, ponieważ nikt nie bada kandydatów do seminariów pod kątem ich predyspozycji do depresji. Niekorzystne czynniki zewnętrzne i zaniedbania w dziedzinie duchowości tylko ją wyzwalają. Człowiek nie może dobrze funkcjonować, jeśli istnieje rysa między nieświadomością a świadomością. Nie wystarczy wiedzieć jakim należy być (świadomość), ale należy mieć wewnętrzne przekonanie o tym, że każda przeciwność jest tylko pyłkiem, bo są sprawy wyżej wagi. Jezus był jednością cielesno-psychiczno-duchową (jednodziana szata) stąd nie przerażały go żadne przeciwności. On je przewidywał i znał cel tej ofiary. Tylko taki stan pozwala na wewnętrzną radość.
|
Pn kwi 30, 2012 6:56 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|