Niestety, ale się "podziało".
Każdy podobny skandal, jest czymś, czego nigdy nie powinno być.
Wszystkich nas uczy się dotrzymywania złożonych przysiąg i nikt nie powinien być z tego zwolniony.
Księża są przecież jak pasterze, którzy prowadzą boże owieczki.
To oni są głową swoich wspólnot.
Jeżeli pasterz jest nie do końca zdrowy, to czego można oczekiwać od owieczek?
Jeżeli głowa jest chora, to co dzieje się z resztą ciała?

Komu więcej dano, od tego będzie się więcej wymagać, no nie?
Księża więc, którzy powołują się na swoje powołanie, muszą świecić przykładem.
Są oni dokładnie obserwowani przez wiernych i każde odstępstwo jest natychmiast dostrzegane.

Przez podobne zachowania Kościół stracił więcej wiernych, niż przez jakąkolwiek herezję.

Cóż, księża to też ludzie, więc niestety ( niestety bo faktycznie powinni dawac przykład) zdarza się im tez upaść. To dobrze, że ów ksiądz uznał dziecko, że wiedzieli o tym jego przełożeni. Ale wydaje mi się jednak, że powinien był wykonać jeszcze jeden krok - zrezygnować z występowania w owym programie. Chocby po to, żeby uniknąć sytuacji, gdzie potem wielu uważa (słusznie zresztą), że sam poważnie zgrzeszył, a umoralnia w telewizji ludzi, a swoim postępowaniem stracił poniekąd do tego prawo. Trzeba być konsekwentnym.

Racja - bo do zachowań tego kapłana pasuje stare polskie porzekadło uczył Marcin Marcina....

A potem się dziwić, że księża popełniają samobójstwa, jeśli mają takich "wiernych" jak krzysztofff. To potworne co piszesz.

"Spowiedź waćpan widzę czynisz, spowiedź, tylko z cudzych grzechów"!

[list=][/list]

To nie jest potworne, tylko prawdziwe.
Nie talko księża mają podobny los.
Każdy policjant ma podobnie, szczególnie gdy występuje w mundurze.
Bardzo wyraźnie widać to w małych społecznościach i nie ja to wymyśliłem.

Istnieje wiele zawodów, które są "na cenzurowanym".
Nazywamy je "zawodami zaufania społecznego".
Ksiądz jest jednym z nich.

Czy innym jest społeczna odpowiedzialność, a czym innym narzucona konieczność nieustannego udawania wobec otoczenia, że jest się bezgrzesznym herosem.
Dla mnie ów duchowny - przynajmniej z tego, co wiemy z prasowej notki - zachował się w miarę odpowiedzialnie, jak na zawód społecznego zaufania przystało, po tym,jak uczynił to, czego jako duchowny rzymskokatolicki nie powinien.
A próby wycierania siebie ("czego można oczekiwać od owieczek") cudzym życiem, są po prostu obrzydliwe. Takie postawy to prawdziwy skandal.

Narzucona konieczność???
Czegoś tu nie rozumiem.

Czy ktoś zmusza księdza do tego by był księdzem?
Czy ktoś coś mu narzuca?

To chyba każdy młody człowiek, który chce zostać księdzem Z WŁASNEJ WOLI decyduje się na określone życie i związane z nim ograniczenia.
Te "ograniczenia" są częścią drogi, którą sobie wybrał, no nie?

Jeżeli zatem ktoś nie może poradzić sobie z tymi "ograniczeniami", to uczciwość wymaga, by przestał być księdzem.

Jeżeli byłbym księdzem i nie potrafił bym poradzić sobie z moją seksualnością i uprawiał bym seks, to oznaczałoby, że złamałem śluby, które DOBROWOLNIE złożyłem.
Gdybym nadal pozostał księdzem, to by znaczyło, że jestem dwulicowym oszustem wobec Boga, siebie samego i innych ludzi.
By móc spojrzeć sobie ponownie w twarz, musiałbym zrezygnować z kapłaństwa.
Tak postąpiłbym ja, bo tak mówiłoby mi moje sumienie.
Gdybym postąpił inaczej, to byłby właśnie "skandal"!

Może właśnie z tego powodu nie zostałem księdzem.

Niewątpliwie ktoś, kto nie potrafi sobie poradzić ze swoją seksualnością, nie powinien być księdzem (zresztą zakładać rodziny też nie powinien, bo może się to skończyć jeszcze gorzej ).

Oczywiście w religiach i wyznaniach, w których DOBROWOLNIE deklaruje się celibat, czy całkowitą wstrzemięźliwość seksualną.

tytuł wątku jest bardzo tendencyjny i niewłaściwy,
wątek winien się zwać : dramat jednego "duchownego"