Kosciol oznacza sluzenie innym. Jakie nowy formy sluzenia bym zaproponowal dla kobiet aby zwiekszyc ich role w Kosciele?

Takie same jak dla mezczyzn. I vice versa.

Nalezaloby zaczac od rozeznania co jest potrzebne dla funkcjonowania Kosciola jako wspolnoty i instytucji, a potem rozdzielenia zadan w zaleznosci od talentow, umiejetnosci i checi.
Kosciol uwaza, ze rozeznaje powolania do jednej sluzby w Kosciele - prezbiteriatu, wiec co za problem, zeby Kosciol jako wspolnota "rozeznawal" i inne "powolania"?
A ze w Chrystusie nie ma roznicy miedzy kobieta a mezczyzna, wiec...

Myślisz, że to przedstawienie sytuacji, jaką dokonał Idący, przedstawia rzeczywistość czy obraz widziany przez pryzmat Idącego. Pryzmat, który stworzony został przez matkę, ojca, nauczycieli, środowisko w którym się wychował.Ten „swój obraz” bierze za rzeczywistość i przekazuje, jak mniemam nieświadomie nam, chcąc byśmy przejęli „jego obraz” życia Kościoła jako obraz rzeczywisty. Jezus ponoć mówił, by nie osądzać...
Co do angażowania, to jest takie stare powiedzenie "Nie da rady woła wodzić, gdy wół nie chce chodzić".

Kochani, macie obsesję na punkcie homoseksualizmu?
Tematem tego wątku są artykuły i komentarze do artykułów z życia Kościoła w Polsce.
Posty będące OT przeniosłem do innego wątku.
Adhd, znajdź jakiś wątek związany z rodziną chrześcijańską lub załóż nowy a wtedy ja ten post przeniosę. OT będą nagradzane ostrzeżeniami.

Adhd, wedle życzenia post usunąłem.

Z proboszczem "tyranem" nie można wytrzymać.
Żródło: https://www.onet.pl/informacje/onetslas ... 2,79cfc278
„Moja pani! Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział. Rozwłóczyć je po świecie to ani moralne, ani uczciwe. Ja zawsze tak żyłam, ażeby nikt nie mógł powiedzieć, iż byłam powodem skandalu.”
Najwidoczniej zarówno ksiądz, jak i wikary, mają za nic przestrogi pani Dulskiej. Z drugiej strony, ludzie z powołaniem, wykształceni, mieliby słuchać pani Dulskiej?

Interesujący wywiad siostry profesor na temat zaangażowania kobiet w liturgii.
Myślę, ze dobre uzupełnienie tego co powiedział na ten temat arcybiskup Ryś.
https://www.gosc.pl/doc/7866762.Newralgiczny-temat

Obawiam się że osoby rozwiedzione nie są mile widziane przy pełnieniu posługi lektora.
Może warto spojrzeć na statystyki: ile małżeństw się rozpada, a także ilu księży zostawia sutannę, i skąd tak małe powołania do seminariów.
Życie to nie bajka. Problem braku rąk do pracy będzie tylko narastał.

Być może tak. Ale Łk 15.7 Powiadam wam: Tak samo w niebie2 większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Każdy wracający na drogę wiary będzie, jeśli jeszcze nie jest mile witany.
A czy rozwodnik jest większym grzesznikiem od innych? Czy rozwodnicy są objęci ekskomuniką?

Obawy są słuszne. Bo wynikają z troski o Kościół. Ale Kościół żyje. Bóg jest obecny. A bramy piekielne go nie przemogą. To zadanie dla nas. Dla każdego z nas, aby tak było. Niezależnie od tego jakie uchybienia widzimy, musimy walczyć o dobro. Na swoim małym parafialnym podwóreczku. Nie bacząc na krytykę tych, którzy nas nie lubią, mają inne koncepcje lub po prostu muszą się przyczepiać. Róbmy swoja najlepiej, jak potrafimy. Popełniając błędy, ale też starając się je naprawiać. Wierzę, że ma to sens.

Dobrze, że abp Ryś poruszył temat posługi kobiet w polskim Kościele. W dobry czas, bo pierwsza parafia może być w potrzebie, jak sam ksiądz proboszcz nie podoła obowiązkom. Poza tym, podobno kobiety są silniejsze psychicznie od mężczyzn.

https://katowice.tvp.pl/64373236/wikary ... ej-parafii

Lekcje religii w szkole to temat bardzo aktualny i nawet dla ludzi Kościoła kontrowersyjny.
Poniższy artykuł jest przyczynkiem do dyskusji na temat kryzysu lekcji religii w szkole, praktycznie mizernej katechezy i próby znalezienia odpowiedzi dlaczego tak się dzieje.
https://www.gosc.pl/doc/7866755.Nie-bie ... orytarzach

Kiedys byla 1 godzina katechezy przy parafii, dodatkowo ministranci albo Oaza albo duszpasterstwo mlodziezy / studentow i nikt nie robil dramatow. U nas na kilkanascie tysiecy parafian byly 2 katechetki i 1-2 ksiezy od 7 klasy i starczylo.
Dzis 2 godziny od przedszkola, ktorych nie ma czym sensownym wypelnic, brak atrakcyjnych zajec w parafii (kazdy swoje juz odbebnil), co najwyzej przymusowe zaganianie na Msze sw i nabozenstwa przed sakramentami (nas nikt ani nie zaganial ani nie rozliczal) i zalamywanie rak, ze mlodziez znika z Kosciola.

Ilosc nie przechodzi w jakosc.

Najpierw nalezy odchudzic programy lekcji religii, potem przestac zmuszac do zaliczania rozancow, drog krzyzowych i konieczniej okreslnoej Mszy sw w niedziele,bo inna "sie nie liczy"(!), zredukowa przymus i przestac liczyc dodatkowa kase dla ksiezy za nauke religii

Czy nauka religii jest czymś właściwym? Kiedyś uczęszczałem na katechezę. I zastanawiam się czemu mówiło się, że chodzę na religię?
W szkole trudno katechizować, bo rozdział, bo wiele zarzutów. I obawa (słuszna) przed działaniem strony przeciwnej. Zapewne dlatego religia.
Mnie, pomijam tu lata początkowe, uczono wiary. A może nawet nie uczono, co ja pokazywano. W salkach katechetycznych. Chodził ten, kto chciał. Bez presji za, jak i bez presji przeciw. Chodzili ci, którzy żyli wiarą. Których rodziny żyły wiarą. Nie było, albo ja tego nie zauważyłem, sytuacji, w których rodzice teoretycznie wierzący, zmuszali dziecko do chodzenia. Albo wysyłali je somo na niedzielna msze, a sami zostawali w domu.
Przy okazji katechezy uczono mnie religii. Bo nie da się oderwać wiary od religii. Ale dość kulawo. Bo religijnie jestem wciąż niedouczony. Ale wciąż się uczę. A uczę się dlatego, że mam wiarę. Też słabą i pełna wątpliwości. Ale chyba zawsze wiara rozumna jest pełna wątpliwości.
Dlatego jestem zdania, że religii nie powinna być w szkołach jako przedmiot. Może być w salach szkolnych, ale całkowicie niezależnie od szkolnego kształcenia. Zresztą miejsce nie jest ważne. Ważna jest jakość, zaangażowanie i przykład. A nie rygorystyczne przestrzeganie programu.

Diakonat stały wchodzi na dobre do Kościoła w Polsce. Dla niektórych jest to wielka rewolucja, powstało wiele nieporozumień na temat stałego diakonatu. Czasami traktuje sie stałych diakonów jak "półksięży" a całą sprawę jako heretycką nowinkę z Zachodu .
https://www.gosc.pl/doc/7878355.Sludzy

Wraz z wcześniejszą informacją o otwarciu drogi kobietom do różnych posług, to bardzo dobra wiadomość. Bo jak dociekliwi dziennikarze nie przestaną drążyć, to czynnych prezbiterów w Polsce może być coraz mniej:

https://wiez.pl/2022/11/14/towarzystwo-maciejowe-odc-1/

Believing napisał
Należy uściślić pewne sprawy .Otóż kościół to przede wszystkim duchowe zjednoczenie ludzi .W początkowym stadium była tylko grupa , która i tak musiała podjąć ewangelizowanie .
Nas jako świeckich interesuje posługa kapłanów ( sakramenty których oni mogą udzielać ) i to od świeckich zależy ilu tych kapłanów będzie i jacy oni będą . To właśnie rola kobiet ( ich troska o wychowanie dzieci ) jest i będzie motorem napędzającym dla kościoła . Rola mamy - oto co jest najważniejsze . Daliśmy sobie wmówić że dzieją się straszne rzeczy , coraz mniej ludzi , kościół upada . Ale przecież wszyscy wiemy że liczba chrześcijan będzie się systematycznie zmniejszała . W miarę pochodu wolności ( ale tej rozumianej - róbta co chceta ) - bardzo niewielu podejmie wezwanie Jezusa Chrystusa - jeżeli chcesz iść za mną to zaprzyj się samego siebie i weż swój krzyż .