Koszty wojen prowadzonych przez USA odniosły tak negatywny skutek na amerykańskiej gospodarce, że Stany w ciągu 30 lat utracą dominującą rolę w międzynarodowej polityce. Nie wyłoni się nowy lider. Pozostaną dalej USA, Chiny, Indie i być może Europa, jeśli w niej powstanie europejski naród, rząd i wojsko. Jeżeli Europa się nie zjednoczy, centrum świata z Atlantyku przesunie się na Pacyfik, a Europa stanie się mało znaczącym półwyspem Azji "po drugiej stronie Ziemi".
Amerykańscy konserwatyści przyspieszą kolejnymi wojnami upadek amerykańskiego Imperium i zaryzykują upadkiem współczesnego, demokratycznego Zachodu na rzecz quasitotalitarnych Chin.
Jakkolwiek proces wyboru prezydenta w USA jest godny politowania, z punktu widzenia rozbitej Europy lepszy będzie ten kto wspiera pokojowe procesy na świecie.

Gdybym nie mial pojecia nie zaczynal bym dyskusji na nten temat.



Widac, ze nie potrzebnie ponizasz sie a Urugwaj czy Fidzi nue licza sie.


NIe daj BOze tej kobiety.To bylaby tragedia.POd jej rzadami Ameryka stala by sie domem Ahaba i jej los stalby sie oczywisty...

Też bym tego chciał, ale z Obamą ma bardzo małe szanse. Zbyt duża różnica wieku, a Amerykanie chcą jakiegoś powiewu młodości i świeżości u swojego prezydenta. McCain zbyt silnie kojarzy się ze starym porządkiem by mógł w tej sytuacji wygrać. Z Clinton miałby szansę, ale z Obamą na raczej nie.

Do jesieni sporo czasu. Amerykanie mają już trochę dość iracko-afgańskich awantur (chociaż właśnie dzięki nim gospodarka odżyła), więc mogą zaoptować za starszym i stabilniejszym McCainem. Obama zaś pokazał "nieznaną" dotąd twarz liberała. Dla demokratów jest zbyt prawicowy, dla konserwatystów zbyt liberalny.
Wszystko zależy od tego jak prowadzić będą obaj kampanię. Czy trafią w czułe punkty wyborców.

Chodźmy do wróżki albo sięgnijmy do iczing lub tarota. Kabalista od braci starszych w wierze, też by zapewne był pomocny.

Największymi "wspieraczami procesów pokojowych" byli bez wątpienia towarzysze radzieccy.

A Obama to dla mnie ichniejsza wersja Tuska- obiecuje wszystko wszystkim, pięknie sie uśmiecha, mówi o przemianach, przyjaźni, miłości .... ble, ble, ble.
Ale niestety tak to już jest, że prawdziwych polityków zastępują miałkie, pięknie wyglądające produkty PR.

Skąd przekonanie, że dla demokratów jest zbyt prawicowy?

A jednak Clinton się trzyma. Wygrała wczoraj w dwóch dużych stanach: Ohio i Teksasie oraz w mniejszym Rhode Island i już tylko kilkadziesiąt głosów dzieli ją od Obamy. A co ważniejsze przerwała jego serię 11 zwycięstw z rzędu, co jest bardzo ważne propagandowo. Jeśli ta sytuacja się podtrzyma to walka o nominację u demokratów nie zostanie rozstrzygnięta w prawyborach i decyzję podejmą najważniejszy funkcjonariusze partyjni (tzw. superdelegaci). A to na pewno jest w niesmak partii, która w ten sposób będzie bardziej podzielona, bo ludzie mogą kręcić nosem na werdykt partyjniaków ponad głowami wyborców. I nie powiem żeby mnie ten dylemat u demokratów szczególnie zmartwił.

Republikanie są dosyć niepopularni teraz z powodu Busha.. i osobiscie mam nadzieje ze wygra Obama.

Ja w pracy miałem ciekawą rozmowę, z panią która przyjechała na chwilę z USA właśnie, i podpytywałem ją o jej typy gdy chodzi na wybory.

Stwierdziła, że Obama to bardzo ciekawy kandydat, który może zjednać i zjednoczyć wiele ludzi.

Pytanie tylko - czy kraj nawet tak nowoczesny jak USA jest gotowy na czarnego przywódcę

oj zdziwilbys sie...