|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 10 ] |
|
| Autor |
Wiadomość |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 długość kadencji rządu
Minęło już kilka miesięcy od wyborów. Ten wątek nie jest o politykach po prostu. On jest o procesach, które zachodzą w polityce.
Zobaczcie to: -- Urban --. Jakkolwiek pana się nie darzy sympatią, to to co mówi o rządach w Polsce nie jest tylko jego. Istnieje proces, który blokuje rządy przed podejmowaniem zdecydowanych zmian.
Zatem czy np. wydłużenie okresu kadencji rządu o powiedzmy 3 lata, rozwiązywałoby ten problem. Jak sądzicie ?
|
| N kwi 06, 2008 21:52 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Jestem zdecydowanie przeciw.
Tak to przynajmniej co cztery lata mamy wielkie sprzątanie w urzędach na ciepłych posadkach od dyrektorów do sprzątaczki.
Nie ma to jak świeża krew co 4 lata.
Sporzątaczka musi być wymienona częściej, bo inaczej oleje swoją pracę i będziemy mieli smród i brud w urzędach.
Zastój we wszystkich sferach naszego życia to najgorsza rzecz jaka może nas spotkać.
Może dojść do zatwardzenia politycznego, a wtedy nawet lewatywa nie pomoże. 
|
| Śr kwi 09, 2008 20:38 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
osiris napisał(a): Jestem zdecydowanie przeciw. Tak to przynajmniej co cztery lata mamy wielkie sprzątanie w urzędach na ciepłych posadkach od dyrektorów do sprzątaczki. (...)
Pierwsze takie głębokie i szerokie sprzatanie przeprowadził niejaki Maniuś Pikny znany z tego że prowadziła z drugiego siedenia.
Po przeprowadzonej przez AWS czystce w ministerstwach trudno było znaleźć kogoś, kto wiedział gdzie jest schowany dziurkacz, a gdzie zszywacz
A po maniusiu robili to samo inni - zgodnie ze starą znana tezą Kopernika
|
| Cz kwi 10, 2008 4:35 |
|
|
|
 |
|
nadzieja88
Dołączył(a): Śr mar 26, 2008 13:57 Posty: 49
|
 Re: długość kadencji rządu
Abra'ad Habra napisał(a): Jakkolwiek pana się nie darzy sympatią, to to co mówi o rządach w Polsce nie jest tylko jego. Rzeczywiscie, nie jest to autorytet, na ktorego racjach powinno sie powolywac w dyskusjach Choc nie trudno sie nie zgodzic z ta specyfika polskiego rzadu Abra'ad Habra napisał(a): Istnieje proces, który blokuje rządy przed podejmowaniem zdecydowanych zmian. Zatem czy np. wydłużenie okresu kadencji rządu o powiedzmy 3 lata, rozwiązywałoby ten problem. Jak sądzicie ?
Mysle, ze to nie jest zadne rozwiazanie, a na dluzsza mete moze byc szkodliwe. W polsce jest mniej wiecej tak: partia X chce wladzy, wiec obiecuje - ludzie wierza w obietnice, wiec glosuja i partia zdobywa wladze - partia zaczyna cos robic na poczatku kadencji, zeby pokazac ludzia, ze to co mowili w kampani, to nie tylko puste obietnice - im dalej od wyborow, partia robi coraz mniej, bo nie musi, ma juz zapewnione miejsce w rzadzie, parlamecie i nie musi juz nic ludzia pokazywac - im blizej konca kadenkji, tym partia coraz bardziej staje sie aktywna, bo zblizaja sie wybory i trzeba pokazac wyborcom, ze cosik sie robi, jednak najczesciej nie ma czasu, by przyjeto jakas ustawe, w czym pomaga ozywiona perspektywa wyborow opozycja, by pokazac, jak niewydolna jest obecna partia rzadzaca, i ze nalezy ja wymienic. Wg tego schematu, jezeli wydluzymy kadencje, to tylko wydluzymy ten okres, kiedy partia rzadzaca ma stabilne posadki, a my nie mamy nadal niezbednych reform. To jest moje zdanie
_________________ Nie mozna nie robic niczego tylko dlatego, ze nie mozna zrobic wszystkiego.
|
| Cz kwi 10, 2008 9:43 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: m blizej konca kadenkji, tym partia coraz bardziej staje sie aktywna,
Tu się z Tobą nie zgodzę.
Im bliżej końca, tym bardziej partia rządząca się okopuje na zajętych pozycjach (czytaj ciepłych posadkach, w urzędach, agencjach.....ect.)
Z reguły jest tak, że swym nieudolnym rządzeniem obrzydzi sobie tak elektorat, że ma pełną świadomość, iż jest na przegranej pozycji, więc całą swoja energię koncentruje na profitach i korzystaniu z ostatnich dzni włądzy.
Czas ucieka, więc chapią ile wlezie i rozsadzają się po wszelakich posadkach.
Kto ma wtedy czas na realizację stęchłej już kiełbasy wyborczej.
|
| Cz kwi 10, 2008 17:28 |
|
|
|
 |
|
fides
Dołączył(a): Pn kwi 07, 2008 8:08 Posty: 36
|
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem wydluzania kadencji parlamentu. Aby demokracja dzialala sprawnie i miala miejsce rzeczywiscie potrzebna jest stala rotacja w optymalnych odstepach czasu. cztery lata to wystarczajaco dlugo zeby moc zrobic duzo dobrego jesli sie chce,a jesli sie robi cos dobrego i dobrze,to mozna sobie zapewnic miejsce na nastepna kadencje. I juz.
Teraz jesli ktos nabroi przez te cztery lata,to mozna po nim wmiare posprzatac,ale gdyby broil przez lat 7?! 
|
| Pt kwi 11, 2008 17:50 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Wg mnie długość kadencji jest ok. Jedyne, co mnie boli to to, że w naszym kraju co wybory wygrywa dotychczasowa opozycja. Potem zgodnie z zasadą "teraz k***a MY!" przerywa się 90% rzeczy, które zaczęli poprzednicy. I robi się po swojemu.
nie ma nic gorszego niż przerywanie procesu i zaczynanie nowego. Nawet jeśli proces nie jest najlepszy, to można go korygować i wprowadzać drobne zmiany...
Crosis
|
| Wt kwi 15, 2008 11:50 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Korygować - tyle, że każda kolejna odchodząca ekipa we własnym mniemaniu była tą najlepszą i nie popełniała błędów  ....
Żeby tylko nie te wredne media rzucające kłody pod nogi w trakcie rządzenia i wydające fałszywe "na zamówienie" - wiadomo kogo  niepochlebne oceny.
|
| Wt kwi 15, 2008 15:40 |
|
 |
|
1KOR13
Dołączył(a): Pt mar 25, 2005 15:52 Posty: 586
|
Crosis napisał(a): Jedyne, co mnie boli to to, że w naszym kraju co wybory wygrywa dotychczasowa opozycja. Potem zgodnie z zasadą "teraz k***a MY!" przerywa się 90% rzeczy, które zaczęli poprzednicy. I robi się po swojemu.
Gdyby rzeczywiście było tak, jak napisałeś, to mielibyśmy państwo zdarzających się w regularnych odstępach rewolucji. Nawet rewolucja francuska nie przerwała 90% procesów, które zachodziły w państwie francuskim. Już jednak nie czepiając się szczegółów, to moim zdaniem powyższe zdanie jest błędne. Wiem, że media starają się stworzyć takie wrażenie, że co ekipa to przerywa wszystko to, co zrobili poprzednicy, bo po prostu media chcą mieć o czym pisać. Ale w rzeczywistości właściwie wszystkie istotne procesy przez prawie wszystkie rządy były korygowane, a nie przekreślane. Ot, mamy ostatnio kapitalny przykład: reformy proponowane przez Platformę w służbie zdrowia. Mogłoby się wydawać, że jest to przekreślenie tego, co wymyślili wcześniej poprzednicy. Ale w rzeczywistości Platforma nie neguje tego, co otrzymała od poprzedniego rządu, tylko afirmuje to, co znalazła tam dobrego (np. przekształcenie ZOZów w spółki prawa handlowego - gotowy projekt Religi został przejęty przez nowe ministerstwo), dodając do tego swoje i korygując rzeczy, które jej się nie podobają.
Inny przykład: w zeszłej kadencji PiS przegłosował ustawę, w myśl której od 2009 roku rozliczamy się w systemie podatkowym 32% 18%. Gdyby Platforma faktycznie miała zamiar przekreślać procesy zapoczątkowane przez PiS, to by teraz przegłosowała ustawę zmieniającą tą ustawę PiSu. Tymczasem PO przejęło to rozwiązanie (a swoje własne 15% chce wprowadzić później), i mamy tutaj typowy przykład kontynuacji - PO po prostu przejęła pałeczkę od PiSu w biegu o przygotowanie budżetu do tych zmian.
I tak przykłady można mnożyć. Choć oczywiście są też takie dziedziny, gdzie jest tak, jak piszesz. Koronne przykłady z najnowszej historii to lustracja z 1992 roku (rządy Pawlaka i Suchockiej przekreślają dokonania ministra Macierewicza) czy ataki na komisję weryfikacyjną WSI mające miejsce obecnie (rząd Tuska, chcąc zapobiec dokończeniu procesu weryfikacji WSI, neguje dorobek komisji weryfikacyjnej - nie tylko słowem, ale także ma to przełożenie na konkretne działania jak i brak takowych).
A odnośnie pierwszej wypowiedzi: aby coś się w Polsce ruszyło, nie trzeba zmieniać długości kadencji parlamentu, tylko trzeba rozbić układy, które oplatają polską politykę, starając się maksymalnie utrudnić przeprowadzenie niezbędnych zmian. Niestety, tylko trzy rządy próbowały rozbijać te sieci powiązań (Olszewskiego, Marcinkiewicza i Kaczyńskiego), i zarówno w roku 1992, jak i w roku 2007, nie udało się tego doprowadzić na dostatecznie wysoki stopień zaawansowania.
|
| Cz maja 01, 2008 20:19 |
|
 |
|
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Ogólnie rzecz biorąc, ludzie są naiwni. I właśnie kwestie - demokratycznych, ok - wyborów pokazują to najdobitniej.
W większości państw istnieją - z grubsza - powiedzmy 2 frakcje, nawet gdy formalnie nie stanowią jednolitych ugrupowań. Dwie jakby strony bariery, o dość różnych poglądach, odmiennych wartościach i sprawach które chcą propagować. Najprościej - prawica i lewica - choć obecnie to dość umowne określenia.
I zazwyczaj wygląda to tak, że jak wygrywa A, to B ląduje jako opozycja, krytykując wszystko co zrobi A. I tak przez całą kadencję - chyba, że się nie dotrwa jej zakończenia. W zależności od skuteczności - albo A przekonuje po kadencji wyborców, że nadal zasługuje (albo takie sprawia wrażenie) na ich głosy; albo B udowodniło i przekonało wyborców, że głosowanie na A było błędem, że naknocili i teraz to własnie B powinno sprawować władzę.
Prędzej czy później - aferka jakaś, korupcja itp - następuje ta zmiana warty, role się odwracają. I zazwyczaj kończy się na tym, że B dopchawszy się do władzy, popełnia dokładnie te same pomyłki, które wcześniej zarzucali A, postępuje w sposób dokładnie tożsamy z tym który piętnowali u A. Równocześnie, A zaczyna - sukcesywnie - punktować wszelkie potknięcia B, które teraz rządzi.
Kółeczko się zamyka.
Raz na jakiś czas - z braku laku, z powodu afery, czy żeby nie ośmieszać się po raz n-ty tymi samymi obietnicami - w którejś z partii pojawia się wybawiciel, nowa twarz (najlepiej młody albo naukowiec - fachowiec) - osoba, która ma wynieśc dane ugrupowanie do władzy, pomóc mu odkryć jego tożsamość.
A ludzie w to wierzą.
I wystarczy, że kadencja trwa tyle, ile trwa obecnie. Politycy i tak na wszystko - co nie raz juz udowodnili - patrzą przez pryzm,at długości swojej kadencji (jakakolwiek by nie była), a nie z uwagi na interes kogokolwiek, nawet państwa . Wydłużanie jednorazowych cyrków nie ma sensu.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
| Pt maja 02, 2008 12:34 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 10 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|