Powiem więcej, wmawiano nam że im więcej magistrów tym my jako społeczeństwo będziemy mądrzejsi. Problem w tym, że jednocześnie robiono wszystko aby postępowała degradacja edukacji na każdym poziomie. Ostatnio byłem na spotkaniu z poważnymi profesorami jednej z największych polskich uczelni gdzie padł pomysł, żeby ustawowo nadać tytuł inżyniera wszystkim którzy ukończyli technika do roku 1985. Tak profesorowie oceniają poziom dzisiejszych "inżynierów" (których sami uczą .
Czy jest jakaś recepta na ten problem? Tak. Radykalnie podnieść kryteria przyjęć na studia, realną zdolność studiowania (pojęciową, nie materialną) ma maksymalnie 20% populacji. Oczywiście aby uczelnie mogły istnieć finansowanie "na studenta" musi być znacznie wyższe. Większość pseudouczelni prywatnych oczywiście zbankrutuje. Czy znajdzie się polityk który odważy się na takie działania? Wątpię.

PS. Akurat (choć Giertycha nie lubię) nie zgadzam się w Twoim zdaniem na jego temat. Był pierwszym ministrem od czasów Handkego który odważył się podejść do powrotu obowiązkowej matematyki. Temat abolicji giertychowej jest zupełnie inny, mam wrażenie że stał się ofiarą ogólnej nagonki na PiS w tamtych czasach.


Absolwenci kierunków które wymieniasz są potrzebni. Problemem nie jest że ktoś na nich studiuje, problemem jest to że studiuje ich za dużo. Na kierunku studiów które skończyłem (dość dawno niestety ) kiedyś studiowało na jednym roku 200 osób. Teraz prawie 2000. Skutkuje to przede wszystkim skandalicznym obniżeniem poziomu absolwentów.

Oczywiście, to wszystko prawda - podnieść poziom, zmniejszyć ilość miejsc itd. Ale nie tylko. Chodzi o to, że obecnie na uczelniach, jak również w szkołach wogóle nie uczy się tzw. miękkich umiejętności, tzn. autoprezentacji, efektywnej komunikacji, radzenia sobie ze stresem, umiejętności transpersonalnych, myślenia krytycznego itd.
W szkołach i na uczelniach zdecydowanie za dużo jest teorii, zaś za mało praktyki. To właśnie szkoła i uczelnia powinny być miejscem, gdzie ludzie wchodzący w życie uczyliby się jak funkcjonować w społeczeństwie na różnych poziomach itd.
Tak naparwdę nie wiele trzeba aby to zmienić. Wystarczyłaby otwartość urzęsdników ministerialnych na alternatywne trędy edukacyjne.

Po pierwsze- trudno mówić o jakichkolwiek "trendach edukacyjnych" jeśli studenci są upychani jak przysłowiowe śledzie w beczce. Podobnie z uczniami- ponad 30 osobowe klasy to obowiązująca norma.
Po drugie "miękkie umiejętności" mogą być tylko uzupełnieniem twardej wiedzy i umiejętności przekazywanej przez uczelnię. Inaczej wychodzi "miękki" absolwent.

Ktoś musi wreszcie powiedzieć młodzieży, że przez ostatnie 20 lat ją okłamywano. Studia nie są dla każdego, nie każdy może skończyć studia. Studia nie są do dobrego, szczęśliwego także dostatniego życia niezbędne. Widać wyraźnie krach egalitarnego modelu edukacji. Mam zresztą wątpliwości czy był to egalitaryzm czy zwykła chciwość i chęć zrobienia dużych pieniędzy na naiwności młodzieży.

Gdy na uczelniach znajdą się ci którzy na nich być powinni, w liceach i gimnazjach uczniowie będą się uczyć w 20- 25 osobowych klasach a politycy zrozumieją, że wbrew obiegowym opiniom łatwiej rządzi się wykształconym społeczeństwem sytuacja powoli wróci do normy.
Oczywiście edukacja to pieniądze. I to duże. Więc jest i lobby zainteresowane utrzymywaniem obecnej sytuacji (w "wyższych uczelniach" prywatnych ale i w państwowych).

To przeszłość, nawet w liceuach i technikach aktualnie nie tworzone są tak liczne klasy.
A w gimnazjach i szkołach podstawowych średnia klasa to max 25 uczniów, przy czym klasy I, II, III szkół podstawowych to liczba 20-22 uczniów.

Wiesz o tym z autopsji czy z mediów?
We Wrocławiu i okolicach w żadnym liceum i gimnazjum (może poza prywatnymi) nie ma takich klas jak piszesz. Praktycznie obowiązujące minima to ok. 28 uczniów, 30 to norma. Znam przypadek w mieście powiatowym na kielecczyźnie gdzie próbowano w LO zrobić klasę 38. osobową.
Takie klasy o jakich piszesz bywają czasem w szkołach wiejskich i w małych miastach. Problem w tym, że gminy (lub powiaty dla LO) traktują taką sytuację jako problem i likwidują całe klasy/szkoły. Podobnie dzieje się we Wrocławiu "Dyrektorzy miejskiego wydziału edukacji nie chcieli w poniedziałek komentować tej sprawy. Nie odpowiedzieli też na pytanie, dlaczego zamiast zmniejszać liczbę klas, nie zmniejszą liczby uczniów w klasach. Zdaniem nauczycieli i dyrektorów takie rozwiązanie byłoby najlepsze. - U nas w szkole jest po 32 uczniów w klasie, zmniejszenie tej liczby np. do 28 pozytywnie wpłynęłoby na jakość kształcenia i mogłoby przyczynić się do zachowania etatów przez nauczycieli - mówi nauczycielka z XIII LO." http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,3577 ... asach.html (końcowy akapit).

PS. Korekta- sprawdziłem, że w tym LO o którym pisałem utworzono klasy pierwsze z 35 i 42 uczniami. Władze powiatu zabroniły utworzenia jeszcze jednej klasy.

w ten sposób przeprogramowano młode polskie mózgi :
http://www.youtube.com/watch?v=xUjiqxxytdQ

To zależy od marki, renomy liceum - w tych z"górnej półki" klasy liczą max 33 uczniów.
Ale już w tych średnich, liczby sa mniejsze.
W gimnazjach i szkołach podstawowych różnica wynosi o 8 -10 mniej.

Bronisz tezy którą zasłyszałaś albo znasz w b. małej próbki.
Kilka przykładów historycznych (także z Kielc):
http://wiadomosci.gazeta.pl/kraj/1,34309,3132555.html
http://wiadomosci.gazeta.pl/kraj/1,34309,3144275.html
Był to nawet temat interpelacji:
http://orka2.sejm.gov.pl/IZ5.nsf/main/7FCD8F67
Znalezione na szybko.

Ale meritum sprawy gdzie indziej. Dlaczego klasy (w LO przede wszystkim) są przeładowane?
Po pierwsze dlatego, że trwa podtrzymywanie iluzji o powszechnej niezbędności studiów. Po drugie dlatego, że brak jest rozsądnych alternatyw. Licea profilowane okazały się kompletnym niewypałem, technika (w których wiele miało poziom wyższy od dobrych LO) praktycznie zostały zlikwidowane.

Masz zupełną rację w kwestii likwidacji techników, liceów zawodowych, szkół zawodowych - to było działanie "ideowe" podobne jak z w latach 90-tych lukwidacja wszystkich PBR, spółdzielni rolniczych.
Skazano ludzi na bezrobocie, degradację społeczną, a przykład chocby Witkowa pokazuje głupotę tamtego działania
http://agrofirmawitkowo.pl/

Trafi do kosza bo musi go zastąpić nowy, poprawny podręcznik o którym pisze aktualne UważamRze. http://www.uwazamrze.pl/artykul/870061- ... torii.html
Niestety póki co w necie jest tylko fragment artykułu, czytałem całość i powiem krótko: to jest przeprogramowywanie polskiego mózgu

Okaże się gdy będa wydane podreczniki, wszelkie gdybania przed wydaniem podręcznika to tylko polityka.
Tych strachów przed faktem serwują nam politycy w nadmiarze, a dziennikarze tworzą rzeczywistość, wszak o czym muszą pisać i newsy należy łapać, albo tworzyć.