Trzy obrazki, dot. polskiej policji:
1)
Wracam sobie dobre kilka lat temu, mały szkrab, ze szkoły, główną ulicą w dzielnicy. Z przeciwka idzie dwójka policjantów, on i ona, młodzi. Zatrzymują mnie i zadają pytanie, gdzie jest ulica X

Odpowiedziałem i poszedłem, zaśmiewając się.
Dlaczego

Staliśmy pod słupem, na którym była nazwa ulicy. Tej, o którą pytali...
2)
Wielokrotnie obserwowany przeze mnie obrazek, chodnik przed jednym z trójmiejskich komisariatów: gromadka ok. 20 umundurowanych policjantów, z prewencji, idących do mieszczącego się nieopodal sklepu monopolowego, lub wracających z dużą ilością alkoholu.
3)
Jedna z wielu imprez studenckich, odbywająca się niedaleko mojego domu. Ulica, dwa chodniki po obu jej stronach. Po jednej stronie - agresywnie zachowująca się wobec przechodniów gromadka podpitych podrostków, na mój gust nieletnich (znam z widzenia, jestem w stanie podać wiek) - z drugiej jeden niegroźny włóczęga, idący sobie z jakimiś torbami. Idzie patrol - 2 policjantów. Co robią

Oczywiście, idąc na wprost agresywnej gromadki - przechodzą na drugą strone ulicy... i legitymują włóczęgę...
Nic dodać, nic ująć. IV RP. A to Polska właśnie, parafrazując nazwę pewnego wydawnictwa...