Nie neguję istnienia takiego bytu, ale kompletnie nie wierzę by był to byt osobowy i akurat niesamowicie zainteresowany losem gatunku ludzkiego. No i Einstein żadnego dowodu na istnienie takiego bytu nie dał! Bo to, że nie umiał odpowiedzieć na pytanie o to skąd, jak i dlaczego, to nie znaczy, że tym samym dowiódł istnienie jakiegoś bytu nad byty.

Masz rację, to że nie umiał odpowiedzieć na jakieś pytania nie dowodzi istnienia osobowego Boga. Tutaj raczej przesądza kwestia ideologi tego po której stronie się znajdujemy. Ja osobiście mocno wierzę w Boga i co do Jego istnienia nie mam absolutnie żadnych wątpliwości. Ja nie jestem naukowcem i nie odkrywam świata w taki sposób w jaki robił to Einstein. Einstein poznawał świat w sposób naukowy i często rozkładał ręce, czuł pokorę czuł się malutki wobec tego co potrafił zaobserwować. Jego inteligencja nie ogarniała rzeczy które odkrywał. Świat nie składa się z kawałków gliny które posklejały się przypadkowo na wietrze czy wodzie. Świat jest nie wyobrażalnie złożony i myślenie że to wszystko jakoś samo się zrobiło bez wyższej ingerencji obraża moją inteligencję.

Zarzuć cytatem albo nie dorabiaj w ciemno Einsteinowi gęby zgodnej z Twoimi przekonaniami.


Świat składa się z cząstek elementarnych, o których, zgaduję, wiesz tyle co nic.


Nie chce być niemiły, ale takie zdanie właśnie nienajlepiej świadczy o inteligencji. W naszej epoce trzeba się zdrowo nagłówkować, żeby jakoś umocować w świecie Boga Ingerującego.

Zauważ, że jeśli ktoś sobie wierzy w cośtam i nie ma żadnych wątpliwości, że to cośtam istnieje, nijak nie powoduje, że istnienie owego cośtam jest choćby odrobinę bardziej prawdopodobne (niż nieistnienie). Mam nadzieję, że to rozumiesz.