Terminy debilizm, imbecylizm i idiotyzm do niedawna były używane w diagnostyce psychiatrycznej do określania stopnia upośledzenia umysłowego.

Owszem, ale nie chodzi o kwestię określania upośledzenia, ale o prezentowaną totalną pogardę wobec tych cierpiących i najbardziej potrzebujących opieki i miłości.
https://fronda.pl/a/przypominamy-janusz ... 34420.html

Z powodów używania ich poza medycyna jako określeń obrażających i pogardliwych odstąpiono od takiego nazewnictwa.

Zgadza się. Dokładnie z tych samych powodów ten sam los czeka określenie gej.

Ostatnio Tusk może i faktycznie ciężko pracował, ale w końcu udało mu się wypracować obecne stanowisko i Polskę oraz reputację Polski można było olać, aby robić niewiele za dużą kasę.

Ja myślałem, że będzie mu chociaż zależało na prestiżu, jaki sobie zbuduje na reducie obrony przed autokratami. No ale nie. Posadka zbyt ciepła się pojawiła.

Wśród możliwych przyczyn więcej nie ma oprócz wymówek. Gdyby nie chciał być opluwany, to by nie został premierem. Albo nie pisał takich, nazwijmy to, emocjonalnie bogatych listów do rządu brytyjskiego itd., bo nie chciałby ryzykować. Realnie, żadne opluwanie go nie obchodziło. Im bardziej by go atakowali, tym bardziej zyskiwałby na wizerunku na całym Zachodzie.

Drogą eliminacji, zostaje tylko kasa.

Pewna moja znajoma pani doktor, psycholog seksuolog, jest za tym, żeby mówić o homoseksualizmie i homoseksualności. Homoseksualizm to pojęcie medyczne oznaczające ukierunkowanie na tę samą płeć. Homoseksualność to styl realizacji orientacji. Analogicznie można mówić o heteroseksualizmie i heteroseksaulności oraz biseksualizmie i biseksualności. Heteroseksualiści przecież nie reprezentują jednolitej postawy - istnieje celibat, wstrzemięźliwość całkowita lub częściowa, wierność jednej partnerce/ partnerowi lub posiadanie wielu partnerów.

Problemem jest to, że niektórzy z polityków nie widzą różnorodności postaw, a wszystkich wrzucają do tego samego worka.

Co sprowadza sie do konkluzji - co by nie zrobił, wina leży po stronie opluwanego.
Plujący zatem mogą mieć dobre samopoczucie.

Niestety, Alus,masz racje.
I potem ludzie wybrzydzaja na politykow, ze lepszych nie ma. A kto (w Polsce) chce byc tym, ktorego tylko krytykuja? Zrobi cos - zle. Nie zrobi - tez.
No to teraz jest dyktator Kaczynski i wszystkim zyje sie lepiej.
Nareszcie.

Tyle, ze do czasu.

W polityce wszyscy, którzy znaleźli się na świeczniku są opluwani. Kaczyński też. I gdyby ich to obchodziło, wtedy niestety czas na zmianę pracy.

Ale nawet mnie by nie obchodziło. Zależy mi na opinii tylko niewielkiej grupy osób, a co powie reszta, to jednym uchem mi wpada i drugim wypada. W innym przypadku zapewne byłbym dość nieszczęśliwy, bo parę różnych absurdalnych rzeczy zdarzyło mi się już usłyszeć. Niedawno choćby dowiedziałem się, że jestem egocentryczny, co jest opinią budzącą niemałe zdumienie u bliskich mi osób, które o tym usłyszały. Czy mnie to interesuje, że ktoś obcy coś takiego myśli? A dlaczego by miało? Nie prowadzę badań psychiatrycznych nad ludźmi wygłaszającymi kuriozalne opinie.

Trzeba się nauczyć z tym żyć albo schować pod łóżko i nie wychodzić.

Ale trudno mi uwierzyć, że Tusk tak się stresuje opiniami na swój temat. Po prostu uznał, że duży hajs za nic opłaca mu się bardziej niż użeranie z pajacami w zamian wyłącznie za reputację na arenie międzynarodowej.

Lepiej użerać się z pajacami za grubą kasę.


Kogo tylko krytykują? Bo na pewno nie Tuska.

Ale konkretnie, co tej jest ten "duzy hajs", dla ktorego Tusk woli pracowac dla UE, niz (byc moze) pelnic obowiazki prezydenta RP?
Bo, jezeli juz, to ja przypuszczam, ze woli pracowac tam, gdzie moze cos zdzialac, niz pelnic funkcje li i jedynie reprezentatywna.
Nie ma przymusu kandydowania na prezydenta, ani przymusu ksztaltowania swojego zycia pod czyjekolwiek oczekiwania.

I nie jest to cos, co podlega czyimkolwiek osadom.


A jezeli w Polsce nikt Tuska nie krytykuje, to moze sa dwie rownolegle Polski?

Nie Tusk rozpoczął użeranie wrzeszcząc do oponentów politycznych WY STOICIE TAM GDZIE STAŁO ZOMO.
A wartość hajsu Tusk od dziecka zaznał na własnej skórze - nie przekazał mu willi na Żoliborzu zmarły w jego dzieciństwie ojciec. Matka pielęgniarka z jednej marnej pensji utrzymywała dwoje dzieci. Mieszkali w jednopokojowym mieszkanku, siostra z matką w pokoju (dla zapewnienie drobnej intymności) przepierzonym zasłoną, a Tusk sypiał w kuchni na rozkładanym łóżku polowym.
Pracował gdy studiował, harował na 3 zmiany gdy się ożenił i urodziło mu się dziecko i przez 11 lat przenosił się z 1 wynajmowanego pokoiku.

Podzielam pogląd Platona na władzę: władza nie może należeć do tłumu, ponieważ nie każdy ma kompetencje do sprawowania władzy. Demokracja więc nie może być dobrym ustrojem. Dobry ustrój to taki ustrój, gdzie władzę sprawują ludzie wykształceni i kompetentni. Władza nie może opierać się na upodobaniach większości i mniejszości, ale poszukiwać rozwiązać roztropnych i słusznych.

Ostatnio czytałem wiele artykułów krytykujących władzę za wprowadzenie obowiązku segregacji śmieci. Krytykować można, ale za brak segregacji trzeba zapłacić więcej. Co jest ważniejsze: wygoda większości obywateli, którym nie chce się segregować śmieci, czy czystsze środowisko i mniejsze koszty przetwarzania odpadów? Władza musi podjąć decyzję pomiędzy tymczasowym zadowoleniem obywateli i poparciem, a korzyściami w dalszej przyszłości.

To zależy, czy demos zdegenerował się do poziomu tłumu. Demos polega na tym, że jest w nim wystarczająco dużo spokoju, żeby prowadzić rzeczowe dyskusje, w których mądrzejsi przegadują głupszych, a publiczność wyrabia sobie opinie i potem wyraża je w głosowaniu. Tłumem natomiast rządzą emocje, od euforii do paniki; w tłumie się więc pluje, szczuje i zatłukuje kijami.


Czyli konfucjanizm i Chiny. No... jest to jakiś wybór, tylko że niekompatybilny z religią katolicką. Chyba.

Gdzie tu konfucjanizm? Nie widzę związku, ale może nieświadomie się czymś zainspirowałem.

Chyba demos już dawno zdegenerował się do poziomu tłumu, a prawdziwa publiczność... gdzie jest publiczność? Czy media kierują przekaz do publiczności czy do tłumu? Chyba częściej redaktorzy gazet, audycji radiowych i programów telewizyjnych starają się przekonać odbiorców do swoich racji poprzez wzbudzanie emocji, a więc nie szukają dla siebie publiczności, a kierują swój przekaz w tłum.

Sam się zastanawiam, ale tak jakoś wyszło na świecie, że postulowany przez Ciebie ustrój rozkwita tylko na podglebiu konfucjańskim, i to jeszcze z przymieszką komuszą. Na podglebiu chrześcijańskim kwitną natomiast demokracje, z jednym znaczącym wyjątkiem, któremu na imię Rosja.

W zasadzie korelacja nie oznacza przyczynowości, więc być może przeszarżowałem.