Czy aby na pewno jest zgoda co do definicji "wykształconego"? Znam co najmniej kilku ludzi z "magistrem", o których można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że wiedza jest dla nich wartością, albo że stać ich na systematyczny i konsekwentny wysiłek. Studiowali nie dla "wiedzy", tylko dla papierka. By go zdobyć, poświęcili nie "systematyczny i konsekwentny wysiłek", tylko kasę.

Czyli coś tam jednak poświęcili. Jednak oczywiście wykształcenie wykształceniu nierówne i nie am nawet co porównywać np lekarza kardiologa, czy inżyniera elektrotechnika z przeciętnym absolwentem wyższej szkoły tego i tamtego w Pcimiu lub Nadstrużańskiej Akademii Biznesu i Centrum Informatyczne (NaBiCi). Jednak średnio nawet tacy absolwenci włożyli w to więcej wysiłku, niż ludzie wykształcenia pozbawieni.

Ale jakiego wysiłku? Wielu ludzi dzisiaj "idzie na studia" tylko dlatego, że nie chce im się iść do pracy, a "studiowanie" gwarantuje jeszcze parę lat imprezowania, zwłaszcza, jak się ma zapewnione utrzymanie ze strony rodziców. Inni z kolei studiują po to, by wysiłek zmniejszyć - gdyby bowiem nie studia, musieliby iść do pracy fizycznej, a tego się boją. Skończenie przysłowiowego już "zarządzania i marketingu" gwarantuje (no, tu może przesada - ale pozwala przynajmniej mieć nadzieję na) pracę polegającą z grubsza na przerzucaniu papierów przy kawce, względnie podnoszeniu ręki i naciskaniu przycisku (oj, ale poechaem). W każdym razie w obydwu przypadkach nie chodzi w żadnym wypadku o "wiedzę" (ta, rozumiana ogólnie, nie bardzo jest dzisiaj w cenie - liczy się coś, na co lepszym określeniem byłoby "umiejętności"), ani o chęć do podejmowania wysiłku.

Tacy jednak zazwyczaj studiów nie kończą, bo nie to jest ich celem.



Wypadałoby zatem zbadać, ilu wśród parlamentarzystów jest absolwentów owych marketingów i zarządzań w wyższych szkołach tego i tamtego. Ale podejrzewam (uwaga - postawiona hipoteza!) że nie jest ich zbyt wielu, z pewnością mniej niż średnia w społeczeństwie.

Większość posłów skończyła jednak jakieś prawdziwe studia - można to poznać po uczelni, których to (prawdziwych uczelni) jest w Polsce nie więcej niż kilkanaście




Jaka jest wg J99 różnica miedzy tymi pojęciami?




Nie chodzi o chęć, wszak lenistwo jest motorem postępu, tylko o zdolność do tego, gdyby zaszła taka potrzeba.

Co ta dyskusja ma wspólnego z tematem:"Idziemy na wybory"?

Posiadanie wykształcenie o niczym nie świadczy. Ani o kulturze, ani o wiedzy. To ino dokument stwierdzający coś tam.
Poseł, czy senator, nie musi być wybitnym (ani nawet przeciętnym) specjalistą. Ma oceniać tworzone dokumenty zgodnie ze swoimi wartościami. Ustawi piszą fachowcy. Posłowie wysuwają zagadnienia, tezy. Potem oceniają. Do tego bardziej potrzebna jest uczciwość, niż fachowość. Ważniejsza jest pracowitość od błyskotliwości.
Inteligencja nie ma wiele wspólnego z wykształceniem.

Czy stawiając znaczek na karcie do głosowania kierujesz się wykształceniem kandydata? Czy to na prawdę ważne?

O kulturze pewnie nie, ale o wiedzy z całą pewnością.




Oraz zgodnie ze swoją wiedzą, która go może obronić np przed popieraniem takich ewidentnych przewałów, jak "polska energia geotermalna"



Którzy mają swoje własne w tym interesy, niekoniecznie zgodne z interesami podatnika.



Nie ma żadnej korelacji?



Nie jest to może czynnik decydujący, ale jeżeli ma się wybór pomiędzy absolwentem inżynierii materiałowej z MIT, a kimś z ukończoną Wyższą Szkołą Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR, to owszem, ma to znaczenie.

Większość posłów z wykształceniem czy większość posłów w ogóle?



Umiejętności mają charakter praktyczny, a wiedza - teoretyczny, przy czym zbiór umiejętności jest podzbiorem zbioru wiedzy. Mówiąc obrazowo i w skrócie: ktoś, kto ma wiedzę, nie tylko wie, jak coś zrobić, ale też wie, dlaczego należy to zrobić właśnie tak, a nie inaczej. Ktoś, kto ma tylko umiejętności, wie tylko to pierwsze.



Być może, ale na pewno nie tych, którzy ten postęp tworzą, bo to wymaga wysiłku.

Na pewno większość z wykształceniem. Czy w ogóle? A ilu jest w ogóle posłów z wykształceniem? Czy nie większość aby?




Dlaczego zatem J99 uważa, że nie ma zapotrzebowania na wiedzę?

Znam zbyt wielu absolwentów PW, aby przyznać rację.


Oraz gaz łupkowy, energia solarna i wiatrowa. Nie ma sensu czerpać energii ze źródeł odnawialnych. To tylko jakieś zabobony i głupoty.


Niewielka. Zwykle tzw. iloraz IQ pozostaje niemal niezmienny.


No cóż, można i tak. Ja bym odrzucił marksistowskiego naukowca.

Oczywiście ich wiedza w niczym nie przerasta wiedzy nieabsolwentów.




No właśnie. Wystarczy takiemu wmówić, że geotermia to to samo co gaz łupkowy, a to to samo co energia solarna. I już lobbyści, po rzuceniu hasełek "patriotycznych" mogą kręcić takim nieukiem według własnego uznania



Gaz łupkowy jako energia odnawialna

Coraz lepiej.

Zresztą geotermia też na dobrą sprawę nie jest odnawialna.



Jednak Kaczyńskiego z jego marksistowsko-leninowskim doktoratem jakoś andy nie odrzucił

Zdecydowana. Wg danych portalu Edulandia, 92% posłów obecnej kadencji ma wyższe wykształcenie, w tym 96% posłów PO i SLD, 94% PiS i 93% PSL. Najgorzej wypada Palikot (69%) i niezrzeszeni (71%). Najwięcej posłów ukończyło UW (44). Jeśli chodzi o kierunki, dominuje prawo (50), a następnie ekonomia (44) i historia (35). Najsłabiej - co pewnie dla pilastra jest istotne - reprezentowane są elektrotechnika (5) i matematyka (6). Największy procent posłów z dyplomem w stopniu wyższym niż magister jest w PiS (17% - PO 12%, PSL 11%).



Wcale tak J99 nie uważa.

No właśnie, tak przypuszczałem. A ilu by miało, gdyby posłów losować? Tylu co średnia w społeczeństwie

25 października pójdę wybierać kandydata z listy nr1-Prawo i Sprawiedliwość-ZP. Mam dylemat na kogo z tej listy głosować, prawdopodobnie będzie to głos na pozycję nr 11, osobę którą dobrze znam i szanuję,a nie na jedną z vipów:Szczypińska, Śniadek, Arciszewska, chociaż oni również zasługują, aby znaleźć się w nowym sejmie.
P.S.Przypominam J99 i pilastrowi, że napisałam komentarz adekwatny do tematu wątku.

Nie odpowiada ci p. Arciszewska - wzór uczciwości polskiego biznesu?