Siedzi sobie tatuś ateista ze swoim małym synkiem (że się wyrażę kolokwialnie - ateistą) i patrzy jak idą ludzie, śpiewają, kwiatki sypią, niektórzy ubrani w dość dziwne ciuchy, z jakimś baldachimem, coś tam niosą i mówi do synka - patrz Krzysiu: PARADA

Boję się, że jakby usłyszał to jakiś uczestnik tego wydarzenia, to taki tatuś mógłby dostać karę za obrazę uczuć religijnych mimo, że nazwał zjawisko, któe obserwował wedle słownikowej definicji...