I pomyśleć, że robili to katolicy, osoby uczęszczajace na lekcje religii i przystępujące do Pierwszej Komunii Świętej. Do tego faszyści.
Wstyd.
Dobrze, że sa jeszcze chłopcy z Antify.

Nie doczytałeś...tych policjantów stłukły feministki...oczywiste, że faszystki.

A gdyby zobaczyć w tym wszystkim co się dzieje w tej chwili skutek tego co sami dajecie ludziom przez cały czas, to co dajecie im od tylu wieków! A co dajecie?

Wciąż wytykacie, krytykujecie i napominacie!
Nie ma w tym żadnej miłości!
Nie kochacie!

A teraz dziwicie się, że ludzie odwzajemniają tyle nienawiści! Dają Wam dokładnie to samo , co i Wy im dajecie non stop! Czy to tak trudno zrozumieć? Ile jeszcze potrzeba cierpienia, by to zrozumieć!?

maly_kwiatek - rzucasz bezpodstawne oskarzenia, niczym nie poparte

Przykre, że tegoroczne Święto Niepodległości zostało zdominowane przez chuliganów i ekstremistów z różnych stron.

Niewątpliwie dużą winę za to co się wczoraj stało ponosi porozumienie 11 listopada i inicjatywa „Kolorowa Niepodległa”. Od początku wszystkie ich działania były nakierowane na konfrontacje i wywołanie zamieszek. Skoro tak zależało im na pokojowym wyrażaniu sprzeciwu wobec Marszu Niepodległości, dlaczego nie zorganizowano konkurencyjnej imprezy w innym miejscu w mieście, tylko zdecydowano się stanąć na drodze legalnej przecież manifestacji? A może pokojowemu wyrażaniu sprzeciwu miało służyć zaproszenie znanych z wywoływania burd niemieckich bojówek anarchistycznych? Dużo zrobiono by doprowadzić do takiej sytuacji jaka w końcu miała miejsce. Całe szczęście, że policji wcześniej unieszkodliwiła „gości” z Niemiec, strach pomyśleć co by było gdyby w pewnym momencie siły porządkowe na placu Konstytucji musiały walczyć jednocześnie z nacierającymi uczestnikami obu manifestacji.

Natomiast środowiska prawicowe powinny w końcu zrozumieć, że zawieranie sojuszy z pseudokibicami jest kompletnie bez sensu. Ci ludzie świetnie nadają się do skandowania przyśpiewek, tworzenia opraw meczowych i wszczynania zadym na stadionach. Robienie poważnej polityki przekracza jednak ich możliwości. Przestrogą powinny być nie tylko wczorajsze wydarzenia, ale i smutny los byłego już senatora Romaszewskiego, który czynił wiele umizgów w stronę tego środowiska, mimo to w dniu wyborów nie spotkał się z wielką wdzięcznością ze strony „oddolnego ruchu patriotycznego” który, najwyraźniej postanowił go olać i w efekcie po bodajże 16 latach senator stracił swój mandat w Izbie Wyższej.

Co do propozycji prezydenta. Prawo do zgromadzeń jest jedną z podstawowych swobód demokratycznych. Wszelkie zmiany w tej kwestii powinny być głęboko przemyślane. Wolałbym, żeby zastanawiano się jak zapobiegać takim zdarzeniom na grucie obecnych przepisów niź poprzez wprowadzenie ograniczeń. Wprowadzanie np. większej odpowiedzialności organizatorów manifestacji jest wbrew pozorom bardzo złym pomysłem.

No właśnie, a propo tego pytania, które ja zadałem - szczerze mówiąc nie wiedziałem, że wywołam taką burzę w szklance wody. Pytanie miało charakter retoryczny i dla mnie oczywistą odpowiedzią, jest że nie. To znaczy patrota nie musi = się faszysta. Moje pytanie, przyznaję kontrowersyjne, zostało zadane w ścisłym powiązaniu z artykułem, do którego link zapodałem. W wywiadzie tym, kibole mówią o sobie jako patriotach i że od czasu do czasu trzeba komuś dać w mordę. Dlaszego? Bo myśli inaczej na przykład, nie jest katolikiem itd. Tak postawa to postawa przynajmniej faszyzująca (system faszystowski nie toleruje odmiennych poglądów).
Jeszcze raz powtórze. Chodziło mi o to, że ci kibole prezentujący postawę faszystowką, próbują zawłaszczyć znaczenie patriotyzmu jako emocjonalnego związku z miejscem zamieszkania/urodzenia. Nie zaś o to, że wszyscy patrioci to kryptofaszyści. Tym pytaniem chciałem sprowokować, oczywisty moim zdaniem kierunek dyskusji, że przeceż być patriotrą nie znaczy wcale nie być tolerancyjnym, czy bić innch, odmieńców. Jednak okazuje się, że niektórzy błędnie uznali, że patriotyzmowi jako takiemu przypisuję immanentne echy faszystowski. Chodziło mi jedynie o wąską grupę kibolską.
Dla jasności dodam, że wcale nie zgadzam się jakoby PiS miała jakieś faszystowskie oblicze (jak np. NOP). Są w tej partii pewne aspekty profaszystowskie (jak np. wodzowstwo), ale jak wiadomo jeden kieł nie czyni słonia.

Po prostu gdybym miał wybór to mocno bym się zastanowił czy chcę urodzić się jako Polak. A czy Ty chopaku znasz historię Polski? Czy wiesz dlaczego ktoś postanowił usunąć Polskę z map i były rozbiory? Wiesz jakie zdanie o Polakach miał marszałek Piłsudski? Zdziwiłbyś się.
A patriotą jestem ponieważ mimo wszystko szanuję swoją ojczyznę, nie jest to miłość ponad życie, ale zwykły zdrowy szacunek dla kraju który znam, w którym się urodziłem, wychowałem i żyję.

Poza tym, to nie jestem pewien, czy Ty jako katolik powinieneś w jakiejkolwiek sytuacji wyciągać na kogokolwiek broń z pochwy. Niewierzący patriota może i tak, ale patriota-katolik to chyba nie. Najpierw Bóg, pózniej ojczyzna. Zastanów się nad tym.

Przypomniałem sobie, jak kiedyś pewien mój znajomy mówił mi o czymś w podobnej tonacji, nawet starał mi się to pokazać, tylko że mu chodziło wtedy o kościół katolicki. Katolicy też nie tolerują odmiennych przekonań, w swoim czasie wielu ludzi skończyło z takich i podobnych powodów na stosie, a ilu ich było całkiem niewinnych! Koncząc wątek, jedynym kościołem jaki znam, szanującym zdanie innych to Mormoni. Och, gdyby jeszcze pozwolili sobie wznieść się ponad własną religię i doświadczyć tego, o czym mówią... To samo zresztą tyczy się całej reszty... bo reszta również sobie na to nie pozwala... Widocznie tak właśnie ma się to rozegrać! Wszystko przecież jest w jak najlepszym porządku!

Ja zaś znam rastafarian - jak dla mnie to oni prezentują chrześcijaństwo w najlepszym wydaniu (katolicy też nie zgorzej, ale mają wpadki, min. z tym niekatolikami to czasami przesadzają - że nie mogą być patrotami itd).
Nie więc żyje Rasta (niezywcieżony lew Judy)!

Patriotów trzeba kształtować od dziecka. Gdy są głębokie zaburzenia w wychowaniu to sa efekty takie jak widzieliśmy wczoraj. A widać było w Warszawie cały Naród Polski plus trochę Niemców.
I widać tam było niewiele patriotyzmu. Polskie święto przekształciło się w polska jatkę.

Ja wiem, że pani Komisarz Warszawy nie pójdzie pod Sąd. Pewnie jeszcze zrobią z niej bohaterkę, bo przecież jest ona u władzy i jest jedną z ważniejszych współpartnerek Tuska.
Tylko ktoś u licha odpowiada za poranienie 40 policjantów i nieznaną liczbę rannych osób cywilnych. Ktoś odpowiada za zniszczone mienie. Ktoś odpowiada za tragiczny kierunek obchodów listopadowego, polskiego święta.

Oba zgłoszone pochody były legalne i zarejestrowane przez Panią Komisarz i jej urzędników. Pani Komisarz nie widziała zagrożeń i dlatego nie wydała sprzeciwu.
Potem, w trakcie marszu, sprzeciw władz Warszawy wydawany był chaotycznie i był wycofywany po wydaniu. Trudno zresztą realizować i egzekwować jakieś oświadczenia Komisarza Warszawy wydane przez megafony do kilkunastotysięcznego tłumu.
Na tym polegała zła wola władz.
Ten brak oczywistego przewidywania skutków wobec zgłoszeń ABW o nadjeżdżających autokarach z Niemcami - to raz.
To oczekiwanie z decyzjami jak już jatka się zrobi - to dwa.
Ta służalczość wobec Prezydenta których chciał mieć niezbite, konkretne podstawy do zmiany prawa o zgromadzeniach - to trzy.

Wina Komisarza Warszawy za zaistniałe zajścia jest dla mnie oczywista.
Sąd powinien jedynie ustalić zakres poniesionych strat i sprawdzić czy wina była umyślna, czy jedynie wynikała z kompletnej nieudolności w zarządzaniu.
W listopadzie 2010 roku sytuacja w Warszawie była identyczna. Wtedy dla dobra Pani Komisarz Warszawy, sprawę zatuszowano. Ile osób w tym ile policjantów musi być rannych, by ta pani wreszcie odpowiedziała za swe czyny? Czy czeka się aż będą wypadki śmiertelne?

Polska jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli.
Taka jest zasada konstytucyjna.
Jeśli ktoś łamie tę zasadę odmawiając innym Polakom prawa do patriotyzmu, powinien podlegać karze. Tu należałoby zmienić Kodeks Karny, by taka karę uwzględnić. A wtedy Tusk powinien przeszkolić cała swoja partię i partię przyjaciela Palikota, że od tej pory nazywanie członków i sympatyków PIS i moherowych babek i dziadków o lasce mianem faszystów, za to, ze ci uważają się za Polaków, może skończyć się kodeksową karą dla tych zadowolonych z siebie obywateli, szydzących z innych Polaków.

Chciałbys cały PiS z Kaczyńskim, oraz słuchaczy RM z Rydzykiem czele wsadzić do więzienia????

w ogóle sie nie dziwie..
bo był zwykłym zdrajcą i hochsztaplerem,
a w szkołach uczą bzdur a nie historii - to takie "ładne wersje oficjalne"

Prosty, bezkonfliktowy sposób rozwiązania na przyszłość prawa do zgromadzeń przedstawił wczoraj D. Olbrychski.
Model francuski - każdy ma prawo świętować w miejscu przez siebie wybranym, bez marszów, pochodów.
Marsze są formą manifestacji, demonstracji przeciw komuś/czemuś.
Na kolejne lata niech zatem prezydent Warszawy ograniczy świętowanie MW ONR na Placu Na Rozdrożu.
Lewicowe środowiska w innym wybranym miejscu.
Aby oba zgromadzenia nie wadziły sobie wzajem.

Ten "zwykły hochsztapler" Piłsudski walczył zbrojnie, siedział w więzieniu, nigdy nie wchodzł w skład rosyjskiej Dumy, nigdy nie łajdaczył się, nie tracił forsy po burdelach, nie porzucił wiary, jak wasz "prawy" nacjonalista....T. Terlikowski opisał zycie tego waszego Polaka-poganina.

Pierwsze co zobaczyłem na Marszałkowskiej, gdzie odbywała się "kolorowa niepodległa", to kobiety z dziećmi i postronni przechodnie uciekający przed butelkami i kamieniami rzucanymi przez działaczy antify, spośród których większość była zamaskowana. Sam osobiście prawie oberwałem jakąś farbą, widziałem rzucane kamienie, słyszałem tłuczone szkło i jednocześnie Szczukę z Biedroniem na przemian obwieszczających, że "to jest pokojowa manifestacja", w tym samym czasie kiedy ludzie uciekali przed agresją jej uczestników. Tyle w kwestii "walki z faszyzmem" w wykonaniu lewaków. Owszem, nie da się ukryć, że po stronie Marszu również była pewna grupa ludzi którzy poszli tam głównie szukać zadymy. I były też rodziny z dziećmi, których jakoś mainstreamowe media za bardzo nie chcą pokazywać, podobnie jak niechętnie, albo w ogóle, wspominają o aktach agresji ze strony "antyfaszystów".