Komunizowania ? Nie używaj słów, których nie rozumiesz.

Konsekwentnie to Duda wykonuje polecenia, których celem jest zawłaszczenie i maksymalne upartyjnienie państwa przez jego własną klikę.

Korwin Mikke też jest z GW?

W samo sedno trafia raczej ten fragment:

Właściwe rozwiązanie idzie po linii, ktorą proponował np. WCzc.Jacek Wilk (Kukiz'15, W-wa): uznać wybór trzech sędziów TK (i, moim zdaniem, ścigać tych, którzy zmajstrowali bezprawne mianowanie dwóch pozostałych!). Tymczasem PiS zamiast potępić zamach stanu dokonany przez PO (a gdzie potępienie go przez prasę??) dokonało kontr-zamachu stanu.

PiS zapewne niedługo będzie sobie pluło w brodę, że na to nie poszło.

Wątpię. Podejrzewam, że PiS celowo odrzucił rozwiązanie, które mogłoby przynieść przynajmniej rozejm na froncie wojny polsko-polskiej. Kaczyński to człowiek wojny, a nie pokoju, zaczynał od wojny na górze, którą teraz udało mu się przenieść na doły. On w czasach pokoju dusi się jak ryba wyciągnięta z wody.
W przypadku Dudy, jak pisze mauger, zaskoczenia nie ma, chociaż chyba o pewnym rozczarowaniu można mówić...

Na wojnie trzeba jednak uważać, bo można się zamanewrować na śmierć. Ciekawa jest np. obecna sytuacja Dudy. Ciąży na nim przecież groźba Trybunału Stanu, przed którym raczej nie chciałby stanąć, bo, w odróżnieniu od Kaczyńskiego, jego poważna kariera w polityce dopiero się zaczęła. Będzie musiał więc zacząć lawirować: z jednej strony tak, by PiS nie przegrał kolejnych wyborów, z drugiej strony tak, by ochota na postawienie go przed TS nie naszła czasem Kaczyńskiego, z trzeciej strony tak, by udobruchać opozycję, żeby może jednak nie była na to aż tak bardzo chętna, jeśli jednak przejmie władzę (albo jeśli sam podpadnie Kaczyńskiemu na tyle, by sam na to wpadł). Słowem, można by sparafrazować Szerszenia z filmu Vinci: "nie chciałeś być Prezydentem Wszystkich Polaków? Teraz będziesz musiał!"

Oczywiście, że tak należało zrobić.

Pluć w brodę to powinien sobie ten geniusz z PO, który wymyślił wybór dodatkowych dwóch sędziów, dając PiS wspaniały pretekst do rozprawy z TK już na początku swoich rządów.

W interesie PiS wcale nie leży wygaszanie tego konfliktu. Wystąpienie Kempy było tego najlepszym przykładem. Pogłębianie zamieszania wokół TK ma stworzyć wrażenie, że Trybunał nie jest w stanie właściwie funkcjonować i dlatego trzeba go zreformować. Spadającymi sondażami nie ma co się zbytnio przejmować cztery lata przed wyborami. Tym bardziej, że podporządkowanie sobie TK to gra warta świeczki.

Na podporządkowanie sobie nie mają szans. Musieliby wymienić, oprócz 5 mianowanych, jeszcze kolejnych 5. Tego im się nie uda. Sądzę, że nawet nie spróbują.

Ale prawdą jest, że histeryczna alergia eurokomunistów z GW i TVN, działa przeciw nim. Bo tym wrzasku i szkalowaniu, można zrobić coś po cichutku. Ale lewica wpadła w panikę. A w panice łatwo popełnia się błędy.

Wszakże anonimy donoszą, że już dostała za to burę od Szydło



Bynajmniej. Sam Kaczyński podkreślał przed wyborami, jak istotne jest to, by mieć wsparcie w społeczeństwie - vide szeroko komentowany wywiad dotyczący tłumów gromadzonych przez Orbana. Trzeba pamiętać, że posłowie siedzą w Sejmie tylko w trakcie posiedzeń - pozostały czas spędzają (no, w każdym razie powinni) w swoich okręgach, gdzie zarówno wsparcie, jak i niechęć w społeczeństwie odczuwa się w dwójnasób. W takiej sytuacji nie da się na dłużej utrzymywać spójności wewnętrznej. Kaczyński, nie biorąc żadnego stanowiska państwowego, założył, że będzie rządził Sejmem - ale "jego" Sejm to ponad 230 posłów, z których nie wszyscy przecież należą do PiS, a już tym bardziej do "zakonu PC". PiS na razie działa jak monolit, bo wciąż trwa euforia po wyborach; wydarzyło się w tym czasie tyle, że łatwo zapomnieć, iż od początku obecnej kadencji minął ledwie miesiąc. Zresztą z tego właśnie wynika obecny pośpiech; Kaczyński wie, że pewne rzeczy musi zamknąć teraz, bo im dłużej będzie zwlekał, tym będzie to trudniejsze. Nie da się normalnie rządzić w sytuacji, gdy, na przykład, ma się przeciwko sobie cały aparat wymiaru sprawiedliwości. Mam wrażenie, że wy cały czas postrzegacie Kaczyńskiego jako Nadczłowieka - bezwzględna większość będzie trwała tak długo, jak długo on będzie tego chciał, prezydent będzie go słuchał tak długo, jak długo on zechce, partia będzie jadła mu z ręki niezależnie od jakichkolwiek okoliczności itp. Jednak mnie, niestety, wrodzona racjonalność nie pozwala uznać Kaczyńskiego za istotę nadludzką - podobnie, jak nie pozwala mi ona uznać pisowskiego aparatu za roboty, które nigdy, powiedzmy, nie wezmą pod uwagę faktu, że ponoszą osobistą odpowiedzialność za swoje czyny. Pierwsze jaskółki zresztą już widać - w szeroko komentowanym wywiadzie w TV Republika Kaczyński powiedział np. że wyrok TK z 3 grudnia absolutnie nie może zostać opublikowany i że marszałek Sejmu będzie interweniował w tej sprawie. Cóż - został opublikowany, a marszałek Sejmu nie interweniował. Oczywiście, można podnosić, że być może to też gra na złego i dobrego policjanta (czy raczej kontynuacja tej gry), ale, po pierwsze, każda gra się kiedyś kończy, a, po drugie, nawet jeżeli coś jest grą, i tak ma swoje konsekwencje.

BTW akurat teraz trwa posiedzenie Sejmu i z relacji wynika, że PiS już ma problem ze zgromadzeniem większości (na razie chodzi tylko o absencje posłów). Terlecki miał rozmawiać z Kukizem o awaryjnym poparciu jego klubu, ale Kukiz się nie zgodził. A to przecież dopiero początek.

Chyba że zagrał na oddanie trzech figur za przewagę pozycji. Nie wiem, na ile można wierzyć sondażom, ale dzięki zamieszaniu wokół TK Nowoczesna może wykazać się w "walce narodowo-wyzwoleńczej", co od zawsze bardziej konsoliduje Polaków niż spory ekonomiczne. A nie każdemu trafia się "Smoleńsk"...

Oczywiście Nowoczesna to nie PO, ale w dużej mierze elektorat Petru to ten sam sort Polaków co w przypadku PO. Poza tym wydaje mi się, że jednak stan wojny domowej bardziej szkodzi na partii rządzącej niż opozycyjnej.

Nie przypadkiem opozycja nie wykazuje większego zainteresowania wygaszeniem konfliktu - a mam tu na myśli także sędziów TK wraz z jego prezesem. Jak już pisałem, sposobów na rozwiązanie sytuacji jest co najmniej kilka, każdy jednak wymaga ustąpienia jednej ze stron. Prezes TK mógłby (i z prawnego punktu widzenia powinien) po prostu dopuścić do orzekania 5 sędziów wybranych przez PiS; ale tego nie zrobił. Trzech "konstytucyjnie" wybranych sędziów mogłoby (i z punktu widzenia zasad sędziowskiej etyki powinni byli) zrezygnować - ale tego nie zrobili. Widać wyraźnie, że bynajmniej nie chodzi tu o "zachowanie ciągłości pracy TK", co, jak się zdaje, powinno się dla sędziów liczyć bardziej niż to, by wśród nich nie było tych wybranych przez nielubianą partię.

Po to jest potrzebna nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, która zakłada orzekanie w składzie 13-osobowym i podejmowanie decyzji większością 2/3 głosów. W przyszłym roku kończą się kadencje 2 kolejnych sędziów, tak więc PiS będzie miał 7 swoich ludzi w Trybunale i tym sposobem żadne niekorzystne dla partii rządzącej wyroki nie będą mogły być wydawane.

Jeszcze za wcześnie na wypatrywanie pierwszych rys w monolicie. Trzeba pamiętać, że przyszłym roku mają wejść w życie sztandarowe projekty z 500 zł na dziecko na czele, które mają zapewnić rządzącym wdzięczność rodaków. PiS ma więc powody sądzić, że ewentualny spadek popularności związany z awanturą o Trybunał Konstytucyjny uda się w krótkim czasie nadrobić.

Nowoczesna jako główna siła opozycyjna to dość wygodny dla PiS-u przeciwnik. Banksterem Petru łatwo straszyć rozczarowany, sfrustrowany i zmęczony gadaniem o „zielonych wyspach” elektorat, który dał zwycięstwo partii Kaczyńskiego.

Dzisiaj PAD wygłosił dwa świetne przemówienia:
1.Przed Pomnikiem Ofiar Grudnia 1970 w Gdyni
2.W Szczecinie
Wstydem nazwał to, że IIIRP nie ukarała oprawców PRL, którzy strzelali do bezbronnych robotników.
Wstydem i hańbą było to, że oprawcy zostali z honorami pochowani, gdy tymczasem ofiary przez wiele lat doznawali prześladowań od swoich katów.

Tego elektoratu PiSowi nie odbierze żadna partia liberalna, tu jest pole do zagospodarowania dla lewicy, bo tylko rasowa lewica może przebić PiS w jego kato-lewicowości. Petru może natomiast zagospodarować elektorat liberalny, osierocony po PO. W każdym razie dostał szansę, aby zaistnieć na scenie politycznej i radzi sobie całkiem nieźle. A do wyborów jeszcze kawał czasu i zmęczenie "zieloną wyspą" ustąpi miejsca zmęczeniu polowaniem na czarownice.

To oczywiste. Liberalna lewica raczej zniszczy elektorat PiS. Eurokomuna z pewnością nie przekona ludzi dbających o Polskę, aby ostro skręcili w lewo. Ale przejmą wszystko, co jest na lewo od PiS. Od PO do Palikota.

Kadencja Rzeplińskiego kończy się dopiero w grudniu - to szmat czasu..



Być może, ale rzecz w tym, że wcale nie trzeba ich wypatrywać - same wyskakują. Skoro Kaczyński, celem mobilizowania aparatu, sięga już po Ewangelię Wie przecież, że bezwzględna większość wisi na kilku posłach, a o mobilizację całej opozycji nie musi się już raczej martwić - nawet Kukiz pokazał, że ma pewne granice tolerancji.



No, mają wejść, ale jakoś ich nadal nie ma, a przedwyborcze zapowiedzi PiS "zrelatywizował" już kilkukrotnie (najszczerszy był w tym Radziwiłł - "budżet tego nie wytrzyma", odnośnie darmowych leków ).



I ma rację, ale jedynym na to sposobem jest zakończenie tej awantury. Wdzięczność polskiego społeczeństwa na pstrym koniu jeździ, a jedną z rzeczy, jakich nie lubi najbardziej, są awantury (niedawno gdzieś czytałem, że jest to wręcz specyficzna cecha polskiego społeczeństwa - Włosi czy Węgrzy są ponoć zupełnie inni). Zresztą politycy PiS też to dostrzegają - wyraźnie widać, że ich strategią w mediach jest powtarzanie, że "nic takiego się nie dzieje", "sprawa jest zamknięta", "naprawiliśmy sytuację", "czemu nie mówicie o ważniejszych rzeczach" itp. Im wcale nie zależy na powszechnym wzburzeniu - najbardziej marzą o tym, by ludzie w ogóle przestali na Trybunał zwracać uwagę.



Biorąc pod uwagę sondaże, na razie jest to w zasadzie jedyny realny przeciwnik, więc antypisowcom radziłbym się z Petru przeprosić