Większość z tego co napisałem (żądanie dymisji rządu, walka z krzyżem, kondominium, odpowiedzialność za śmierć posłów) to stwierdzenia Jarosława Kaczyńskiego. Zgadzam się, że są to bardzo emocjonalne wypowiedzi, ale skoro główny przywódca opozycji prezentuje emocjonalne slogany, to kto w takim razie prezentuje tą „spokojną, racjonalną ocenę sytuacji”?

Oczywiście. Trzeba jednak pamiętać, ze władza nie jest złotą rybką realizującą wszystkie życzenia obywateli. W swoim działaniach musi mieć na uwadze przede wszystkim dobro całego społeczeństwa jako ogółu. W tym wypadku musi brać pod uwagę także opinie i postulaty większości, która nie chodzi z pochodniami pod Pałac Prezydencki.

Władza to także ludzie, nie oczekuję, że Komorowski czy Tusk powinni przechodzić publiczne upokorzenie wyciągając rękę do ludzi, którzy otwarcie nazywają ich zdrajcami i wylewają na nich najgorsze pomyje, jak to czyni na przykład środowisko Gazety Polskiej na swoich demonstracjach. Nikt przecież nie twierdził, że Lech Kaczyński z racji tego, że reprezentował władzę miał psi obowiązek wyciągania ręki do Palikota czy ludzi, którzy publicznie żartowali sobie z niego, często w niewybredny sposób.

Nie sądzę, aby w Rosji czy w Polsce, czy gdziekolwiek na świecie decyzje mające wpływ na stosunki międzynarodowe były podejmowane samodzielnie przez władze lokalne.

Nie chodzi o to, kto prezentuje, tylko o to, żebyśmy my ją prezentowali. Przecież nas cały czas mam na myśli. Poza tym, skąd pogląd, że akurat właśnie przywódca opozycji powinien wzbraniać się przed emocjonalnymi sloganami?



Jak już wspomniałem, większość nie miała zasadniczo żadnych postulatów, bo zadowalała się tym, co władza faktycznie robiła. Dopiero kiedy władza zaczęła bądź wprost, bądź pośrednio odmawiać zrobienia czegoś tym, którzy się tego od niej domagali, dopiero wtedy poszła za nią opinia publiczna. Zresztą szukanie porozumienia nie oznacza ani prostego spełniania postulatów, ani nie jest sprzeczne z braniem pod uwagę opinii większości. Chodzenie z pochodniami zaczęło się dopiero wtedy, kiedy było już jasne, jaki sposób postępowania władza wybrała.



Nie wydaje mi się. Władza to, generalnie, dość parszywe zajęcie. Kto idzie do władzy, ten musi się liczyć z tym, że będzie z niej rozliczany, niekoniecznie sprawiedliwie i niekoniecznie z zachowaniem reguł dobrego wychowania. Lech Kaczyński wielokrotnie miał okazje wyciągnąć rękę do swoich adwersarzy - niekiedy to robił, często tego nie robił i był to błąd. Choć los nie postawił przed nim aż takiego wyzwania. Nie da się inaczej. Bo co to właściwie miałoby znaczyć? Że ktoś, kto nazwie Tuska zdrajcą, traci tym samym status obywatela polskiego, więc Tusk nie ma już obowiązku szukać z nim porozumienia? Jako osoba prywatna, być może. Jako sprawujący władzę - nie. Jest naprawdę bardzo wyraźna tendencja do zapominania, kto tu rządzi i kto tu jest silniejszy.



A już na pewno muszą być zatwierdzane u góry. Zwłaszcza w Rosji.

Raport Zespołu Niezależnych Ekspertów.

Pierwszy film śledczy o tragedii smoleńskiej - scenariusz i realizacja Anita Gargas.
Rok produkcji filmu 2011. Czas trwania 78 minut. Film ten ukazał się jako dodatek do Gazety Polskiej w dniu 6.04.2011.

Tu można zobaczyć film w pięciu częściach w internecie:

http://www.youtube.com/watch?v=_RjaBrqoLmw&NR=1
http://www.youtube.com/watch?v=xezYw1Q9 ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=Tk4e6x1t ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=LLxKtCTs ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=Lbkjxwjj ... re=related

Dla mnie szczególnie wstrząsające są refleksje Pani Jadwigi Kaczyńskiej.
Dziękuję twórcom filmu za tę wielką pracę.
Wszystkich zachęcam do obejrzenia.

"Śledczość" tego filmu polega chyba głównie na tym, że autorka podjęła wysiłek pojechania na miejsce i wypytania ludzi. Bo poza tym nie ma w tym filmie zbyt wiele ponad to, czego bez problemu można się było dowiedzieć z ogólnie dostępnych źródeł, jeśli tylko ktoś chciał.

O pomniku 96 ofiar katastrofy smoleńskiej (a nie Lecha Kaczyńskiego jak imputuje się od poczatku właśnie po to, żeby zdyskredytować ideę upamiętnienia Smoleńska) pierwsi napisali ustawiający krzyż harcerze, potem m.in. zaapelowali o takie upamiętnienie w swoim liście biskupi. Pomnika poza cmentarzem na Powązkach do dziś nie ma. A krzyż na Krakowskim Przedmieściu znieważali w pierwszej kolejności zadymiarze organizujący "radosny happening przeciw imperialnym zapędom Kościoła" jak to nazwał pewien politolog na łamach Wyborczej.

Prawda jest taka, że koncepcja pomnika Lecha Kaczyńskiego i malżonki pojawiła się dopiero niedawno. Wcześniej pisali o niej jedynie krytykanci upamiętnienia Smoleńska, zgodnie z mechanizmem o którym wspomniałem powyżej.

Być może jestem nienormalnym Polakiem, ale dla mnie przez ten rok najbardziej bulwersujące były dwie rzeczy:

1. Uparte od pierwszych godzin po katastrofie wmawianie społeczeństwu , że winni za tragedię są lądujący samobójczo piloci oraz prezydent Kaczyński do spólki z generałem Błasikiem zmuszający ich do tego.

Pamiętacie te słynne teksty" "Tak ladują debeściaki". "Wkurzy się albo "Zabije mnie jak nie wyląduję"? powielane dzień w dzień we wszystkich mediach. Te legendy o telefonie brata, kłótniach na lotnisku, te naciagane analogie z lotem do Gruzji? To trwało przez niemal rok. Jak czuły się rodziny pilotów i prezydenta i czy ktoś martwil się wtedy ich uczuciami?

Teksty okazały się zmyślone, stenogramy dowiodły że o naciskach nie było mowy, a nawet na obecność gen. Błasika w kokpicie nie ma żadnych dowodów (on sam ani nikt do niego nie wypowiada nawet słowa). Wiemy też, że piloci bynajmniej nie szarżowali, ale na przepisowej wysokości 100 m padła komenda kapitana "Odchodzimy na drugi krąg" potwierdzona przez drugiego pilota. Czy ktoś z tłumu oskarżających uderzył się w pierś: a poza dziennikarzami, było wśród nich wielu polityków, znany reżyser, były prezydent, nie wspominając już o rzeszy uczestników naszego forum?

2. Równe uparte tłumaczenie nam przez rząd, że śledztwo prowadzone przez Rosjan jest OK, że ziemię przekopano na metr głębokości, że nie ma mowy o żadnych niezależnych międzynarodowych komisjach i że mamy spokojnie czekać, a wszelkie uwagi krytyczne nie służą ociepleniu stosunków z Rosją.

Jaki jest efekt? Dziesiątki wniosków i zapytań polskich prokuratorów do dziś nie doczekało się żadnej odpowiedzi od Rosjan. O czarnych skrzynkach możemy zapomnieć, o dokumentacji lotniska, nagraniach z więzy kontrolnej też.
Co nie przeszkodziło MAKowi spreparować legendę o naciskach, szalonych pilotach i pijanym generale (do dziś nie dostarczyli na to medycznego dowodu) i puścić to na cały świat. O całkowicie przeciwnych wnioskach polskiej komisji wiedzą tylko Polacy (też pewnie nieliczni), bo uwag do raportu nie przetłumaczono na rosyjski, ani angielski.

Podsumowując, ja też mam już dość Smoleńska w "narracji" wciskanej nam przez Izwiestia, Wyborczą, TVN czy Wprost. Gdyby nie to zaciemnianie obrazu sytuacji, gdyby od razu przekazano śledztwo niezależnej międzynarodowej komisji, a z wyrokami spokojnie czekano na rzetelne wyjaśnienie katastrofy
nikt nie byłby dziś zmęczony tematem. To wlasnie zniekształcanie lub ukrywanie prawdy, niezależnie z jakiego powodu się ono dokonało, spowodowało zrozumiałe protesty polityczne i stało się naturalną pożywką dla teorii spiskowych.

dziękuję już uprzejmie za tę katastrofę i rozważania o niej. Ot poprostu katastrofy zdarzaja sie codziennie, tyle ze w tej zginął prezydent. Ani był lepszy ani gorszy od poprzedników i tyle. Wcale nie chce poznawać prawdy! Zal mi ludzi, którzy zgineli i tych dzieci co zostały sierotami, ale tak naprwde taki zal odczuwam za kazdym razem jak słysze o wypadkach.
Wcale nie chce żeby rządy zajmowały sie rządzeniem reformą a nie wyjaśnianiem katastrofy

i jak wczoraj słuchałam prezesa i jego gadania o prawdzie to mi sie przypomniał ksiądz Tischner ze swoją prawda, tylko prawda......... i tak dalej

Kłopot w tym, że probierzem sprawdzającym, czy rząd nadaje się do rządzenia, jest m.in. to, jak reaguje w sytuacjach ekstremalnych. W przypadku tego rządu zależność jednego i drugiego widać jak na dłoni.

Kłopot w tym, że probierzem sprawdzającym, czy rząd nadaje się do rządzenia, jest m.in. to, jak reaguje w sytuacjach ekstremalnych. W przypadku tego rządu zależność jednego i drugiego widać jak na dłoni.



Co więcej, NIGDY pomnika na Krakowskim Przedmieściu nie postulował Jarosław Kaczyński. Tymczasem przez cały rok słychać było te jadowite uśmiechy, że PiS i Kaczyński to pewnie by chcieli Poniatowskiego sprzed pałacu usunąć, a na to miejsce wstawić Lecha Kaczyńskiego, były dowcipy, obrazki w internecie itp. cała wielka kampania manipulacji, w którą ochoczo zaangażowała się spora część społeczeństwa.



Kto pamięta, ten pamięta. Kłamstwa były powtarzane tyle razy, że dla wielu ludzi stały się prawdą i teraz po prostu do nich nie dociera tłumaczenie, że fakty były inne.



Nie, nikt (poza Naszym Dziennikiem). Natomiast wszyscy martwili się odczuciami tych rodzin, które były niezadowolone z działań Kaczyńskiego. O, to tak.



Na to niebezpieczeństwo z początku wskazywano. Po publikacji pierwszych stenogramów (bez zgody Rosji) Miller bodaj mówił, że zrobił to, aby nie mnożyć spekulacji. Oczywiście, to, co z tymi stenogramami zrobili Rosjanie spowodowało efekt dokładnie odwrotny. Potem, w powodzi oburzenia, zapomniano, skąd w ogóle bierze się możliwość tworzenia teorii spiskowych. Jedyna właściwa odpowiedź - z tego, że ktoś jest nienormalny. Jak ktoś jest wariatem, to tworzy teorie spiskowe. Jak ktoś jest normalny, to wierzy we wszystkim Władzy.

widocznie mam dłoń inną bo jakos jej nie widze, tej zależności znaczy. i jakoś mam wrazenie, ze największą przyczyną tej katastrofy było wynalezienie samolotu. I juz mam powyzej uszu tej całej hucpy.

No i co ja mam na to poradzić - dosłownie którego problemu czy skandalu, związanego z katastrofą, się nie tknąć, wszędzie widać istotną winę rządu. Także odnośnie tablicy smoleńskiej, o czym pisze Grzegorz Sroczyński: http://wyborcza.pl/1,75968,9407671,Tabl ... edzie.html. Co najmniej od listopada MSZ, mimo wielu próśb Rosjan, nie kiwnęło palcem w jej sprawie. Ostatnia taka prośba została wystosowana w.. piątek. Oczywiście, GW natychmiast wytrze im gębę stowarzyszeniem Katyń 2010. Fakt, stowarzyszenie postąpiło nietaktownie - ale działało w sytuacji skrajnych emocji. No i to nie ono jest Władzą. Już mniejsza z tym, czy Władza powinna wziąć jego stronę, czy posłuchać Rosjan (dla GW oczywiście, jak w każdej innej sytuacji, rację mają Rosjanie, czy w ogóle ktokolwiek, tylko nie Polacy, a już zwłaszcza pisowcy). Miała to rozwiązać, by nie dopuścić do skandalu dyplomatycznego. Nie rozwiązała, miała to głęboko gdzieś i wywołała skandal. Który to już raz. Więc niech się pojednuje sama ze sobą, jeśli jej się to podoba. Pojednanie z tymi panami będzie możliwe dopiero wtedy, gdy oddadzą władzę.

Te steki wyzwisk i obelg, jakimi dzisiejsza Wyborcza obrzuca wszystkich, którzy się z nią i Rządem nie zgadzają, właściwie nie powinny być w ogóle komentowane. Minął już czas, w którym można było liczyć na jakiekolwiek dyskusje ze stroną rządową. Przytoczę tylko jeden fragment - pisze Leszczyński: "Prawda o Smoleńsku" brzmi nieźle, ale w praktyce chodzi oczywiście o taką teorię dotyczącą zamachu, którą red. Magierowski zgodziłby się zaakceptować i uznać za prawdziwą. Ponieważ żadnej wielkiej katastrofy nie da się wyjaśnić definitywnie i wobec każdej - od "Titanica" zaczynając - żaden oficjalny raport i żadne dochodzenie nie rozwiało wszystkich wątpliwości, red. Magierowski ma tu w pełni wolną rękę. Może uznać za "prawdę" to, co mu się podoba - nawet to, że katastrofę wywołał Tusk z Putinem. Albo kosmici. Leszczyński nie znajdzie w pisarstwie Magierowskiego ani jednego fragmentu, w którym Magierowski sugerowałby, że zaakceptuje tylko jedną "prawdę o Smoleńsku" i że oznaczałaby ona zmowę Tuska z Putinem. Ale to mu w ogóle nie przeszkadza. Nie istnieją żadne hamulce, żadna konieczność trzymania się jakichś tam "faktów", jeśli trzeba dowalić wrogom. I przy okazji zasugerować, że mówiąc o zamachu, równie dobrze można by mówić o kosmitach. Strategia wyśmiania w czystej formie. Nic to, że nikt nie mówi o żadnych kosmitach. Nic to, że nie ma nawet cienia przesłanki co do kosmitów, natomiast jest mnóstwo dokumentów, opinii, wyliczeń itp. uzasadniających przynajmniej poważne potraktowanie tezy o zamachu. To zresztą oczywiste. Ale to wszystko g**** obchodzi stronę rządową. Dla strony rządowej ważna jest jedynie ślepa nienawiść. Ślepa nienawiść.

Show must go on.
Pajacowanie pod Pałacem.
Sfrustrowana gawiedź z krzyżami
Tablice i pomniki.
Ot i cała pfff - Polska...
...i głupiego telefonu komórkowego nadal nie potrafi wyprodukować.

Takie myślenie nie byłoby jeszcze tak groźne, gdyby nie odnosiło się do grup zbuntowanych względem władzy. W ten sposób Władza dowiaduje się, że wystarczy przeciwników wykpić i ośmieszyć w oczach społeczeństwa, by poparło ono jej działania. Nic zresztą nowego, tak samo postępuje władza w innych krajach, choćby i na Białorusi. Główną linią Łukaszenki wobec opozycji było przedstawianie jej jako grupy śmiesznych frustratów, których nie sposób traktować poważnie. Dopóki tak postępował, dopóty miał społeczeństwo całkowicie po swojej stronie - i wychował je sobie tak skrupulatnie, że teraz, kiedy zaczął już frustratów traktować poważnie i zamykać do więzień, nikt tam nie ma ochoty protestować.

No i wybory fałszuje, podobnie jak...