mówimy o krajach kapitalistycznych a nie wszystkich krajach.



no zdecydowanie nie ma, demokracja to trochę taki anty wolny rynek.
http://www.youtube.com/watch?v=0OodjlO546k
(chyba to gdzieś tutaj kiedyś wstawiałem)

Demokracja nie musi respektować mniejszości. Podobnie w demokracji może panować cenzura, zakaz zgromadzeń, głoszenia konkretnych ideologii itd. Ogólnie wszystko co tylko większość sobie zażyczy.



W wolnym rynku występuje coś takiego jak marketing. A on stwarza możliwość wykreowania wrażenia świetnego produktu. Często nijak przekładającego się na rzeczywistą wartość i przydatność. Można np. zareklamować nóż zrobiony z cienkiego kruchego szkła , jako hit mody , sprzedawany za 200 złotych. Oczywiście , gdy tylko ktoś spróbuje coś nim pokroić ten natychmiast się zniszczy. Natomiast zwykły stalowy nóż za 10 złotych będzie kroił znakomicie. Ten szklany nóż może służyć jedynie za ozdobę. I niestety ta analogia pasuje do demokracji. Wygrywają ładnie wyglądający , uśmiechający się politycy, obiecujący każdemu co tylko mogą , ale kompletnie nie umiejący rządzić. Mało kto głosuje za to na polityków twardych , mówiących prawdę , nie koniecznie urodziwych , znających się na zarządzaniu.



Od problemów się nie ucieka , bo to żadna sztuka. Nic w naszym kraju się nie zmieni , jeśli rozsądni oraz wartości ludzie będą emigrować.-

masz rację. jednak z drugiej strony patrząc, to skoro ludzie sobie głosują na dane partie, a one potem ich ograbiają to ludzie mają, co chcieli. nie wiem czy jest sens starać się coś zmieniać w momencie gdy nawet ludziom nie zależy nawet na zmianach (tylko mówią, że im zależy). może zamiast robić tutaj syzyfową robotę lepiej wyjechać do jakiegoś ciekawszego kraju i tam sobie żyć bez tych głupich problemów co tutaj?

Widocznie się nie zrozumieliśmy - ja pisałem o tym, że jeśli ilość niezadowolonych przekroczy masę krytyczną, to wywracają stary porządek i wprowadzają nowy (rewolucja). Nie ograniczałem się do jednej kategorii krajów. Ale w szczególności "piłem" do pomysłów zastąpienia demokracji monarchią.



Już wyjaśniałem, że chodziło mi o demokratyczne państwo prawa a nie dyktaturę większości czy rządy motłochu. Tak jak wyjaśniałem, na czym polega analogia.



Może, tylko że wówczas nie jest to demokratyczne państwo prawa a dyktatura większości.



Bingo I można ubolewać, że tak wielki wpływ na rynek ma marketing, że konsumenci dają się łatwo nabrać, że przez to produkty gorsze, ale ładnie opakowane wypierają produkty lepsze, że producenci niszowi, ekologiczni, ważni dla lokalnych społeczności itp. itd. upadają. Ale taki właśnie jest wolny rynek.

Niestety .....trzęsienie ziemi w Japonii w moment dołuje polską złotówkę.

Co ciekawe, nawet w relacji do japońskiego jena. Ale jak spojrzymy w dłuższym terminie, to rozmiar tego trzęsienia w kursach jest ograniczony, zarówno do jena jak i do euro. A porównując dzisiejsze dzisiejsze osłabienie złotówki do euro z wczorajszym można odnieść wrażenie, że dzisiaj mamy do czynienia ze wstrząsem wtórnym

no właśnie. ale raczej się już przyzwyczailiśmy, że jen chodzi nieco inaczej niż inne waluty

Jak mówił Ron Paul, tym się właśnie różni demokracja od republiki, że demokracja to rządy ludu, a republika to rządy prawa. Dopasować oczywiście do amerykańskiej sceny politycznej.

Pytanie jest właśnie takie, czy aby rozróżnianie "dyktatury większości" od "demokratycznego państwa prawa" nie jest aby błędne i czy "demokratyczne państwo prawa" nie jest po prostu oksymoronem. A istniejące demokracje w rzeczywistości SĄ dyktaturami większości, a zasłona dymna w postaci "państwa prawa" zamiast złej "dyktatury większości" to wynik chociażby tego, że istniejąca "większość" to ciało kolektywne, do tego raczej chaotyczne i przez to niezdolne do podejmowania radykalnych decyzji.

to jest oksymoron. co ciekawe dość śmieszny jest zapis w polskiej konstytucji, że Polska jest państwem demokratycznym, państwem prawa i sprawiedliwości społecznej. cokolwiek to znaczy

Ale i w republice skądś się to prawo musiało wziąć, choćby miał je przynieść Mojżesz z Góry Synaj. W demokracji źródłem prawa jest odpowiednia większość (poprzez swoich przedstawicieli czy bezpośrednio w referendum). Źródłem alternatywnym może być chociażby prorok, monarcha czy dyktator.
Dopiero potem mogą zaistnieć rządy prawa, w których władza dba o przestrzeganie prawa i sama się do niego stosuje, a w przypadki sporne rozstrzygają sądy. Przeciwieństwem będzie sytuacja, w której każdy robi co chce i wymierza sprawiedliwość własnoręcznie, czyli bezprawie.



Zgadzam się, że istniejące demokracje nie są idealne, ale to właśnie do nich pchają się "drzwiami i oknami" ludzie z innych systemów. Poza tym wbudowane zostały mechanizmy skutecznie ograniczające zapędy większości i chroniące prawa mniejszości, mamy prawa nadrzędne czy podstawowe, które praktycznie nie są kwestionowane i wszelkie prawa stanowione przez większość nie mogą z nimi kolidować.

Na tym polega rynek spekulacyjny, czym jest giełda.
Coś się dzieje na drugiej półkuli, w drugim kącie świata a giełdy i waluta szaleją.
Często nie ma to żadnego przełożenia na gospodarkę i finanse ale spekulacja to spekulacja.

Masz rację Osiris - spekulacja to spekulacja...

do wyborów dług będzie z 900 mld, nasze prawnuki będą się rodzić zadłużone
http://www.zegardlugu.pl/

Nie przejmować się. To nie jest polski dług,więc wierzycielom oddać tych co go zaciągali.Będą to ich agenci.

Należy niezwłocznie odebrać władzę tym, którzy doprowadzili do rekordowego długu i nie potrafią zegara długu powstrzymać.
Następnie spokojnie rozważyć, kto z opozycji ma najbardziej wiarygodne propozycje powstrzymania spirali długu publicznego rozpoczęcia jego spłaty i tym oddać władze na najbliższe lata.