Wszystko o rządzących i opozycji w Polsce, cz. 2
Autor |
Wiadomość |
maxio99
Dołączył(a): N maja 04, 2008 16:03 Posty: 37
|
maxio99 napisał(a): osiris napisał(a): Cytuj: A ile to jest "lwia część"? 90%, 50%, czy może jeszcze mniej? To zależy ile kto zarabia, jak byś nie wiedział o takiej zależności. Jesli zarabiasz średnia krajową a Twoja żona tyleż samo, to może dla Ciebie to nie problem. Zważ jednak, iż jest większość polaków, którzy we czwórkę (małżeństwo plud dwoje dzieci) mają dochód 2000-3000 zł. Te dane to skąd ? 2000 zł to naprawde mało na dwie osoby i może ja jestem jakiś ułomny ale ja nieznam nikogo takiego . To jest ekstremum . Ja moge ci podac ze znam pare która zarabia razem ponad 20 tys . I czego to dowodzi ? Dlatego srednia krajowa to jest srednia ze 3100 zl brutto to jest kwota jaka srednio zarabiamy . Sa osoby ktore zarabiaja mniej a i sa osoby ktore zarabiaja duzo wiecej . Dlatego to sie nazywa srednia . Ps. I nie mów mi o tych ekstremanlych zarobkach np.Tomka Lisa bo one nie maja znaczenia z dwoch wzgledow . Po pierwsze przy zarobkach wyzszych stosuje sie tzw. kontrakty których to badanie GUSu nie obejmuje . Po drugie w Polsce jest ogromna szara strefa z której dochody trafiają do społeczeństwa i ona w zadnych statystykach jest nie ujeta (dwa lata temu 1 mln osob pracowalo na czarno - ujeci byli w statystykach jako bezrobotni) . Kolejna rzecz to tzw. zanizanie dochodow przez pracodawce (w porozumieniu z pracownikiem) . Do urzedu podaje np. ze dany pracownik zarabia 1000 zl i od tego placi podatki . W rzeczywistosci dostaje 2500 zl - 1000 oficjalnie , 1500 pod stolem (znam wiele takich przypadkow) . DLatego twierdze ze srednia krajowa odpowiada prawdzie ba nawet moze byc za niska !
A to ze np. ty zarabiasz mniej to dowodzi jedynie że większość Polaków zarabia od ciebie więcej . I mówie tu o realnym przychodzie .
|
Cz maja 08, 2008 11:51 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Nawet stałe zatrudnienie niekoniecznie zapewnia dochody powyżej pułapu zagrożenia biedą - w taki sposób KE komentuje przygnębiające wyniki raportu, w którym szacuje, że 22% polskich dzieci jest zagrożonych biedą. Podobnie ma się sprawa z 13% dorosłych, mimo że mają stałe zatrudnienie. Jeśli chodzi o liczbę ludzi żyjących poniżej progu ubóstwa, Polska niechlubnie przoduje w całej Unii, z aż 19% dorosłych i 26% dzieci wegetujących w ten sposób. Nawet jesli przyjmiemy, że pewna część dorosłych zarabia "na czarno", a więc nie będąc zarejestrowanymi jako zatrudnieni, a inni otrzymują pomoc od rodziny pracującej za granicą, to dane wciąż pozostają niepokojące.
Alus, jak to się ma z Twoją propagandą sukcesu rodem z Gierkowskich lat.
To co napisałaś jak ulał pasuje do hasła, Polska rośnie w siłę a ludziom żyje się dostatniej.
Nie przeczę, że stopa rośnie, ale nie w tak drastyczny sposób jak podaje to oficjalna propaganda.
Chcemy na siłę kreować nasz kraj jako druga Japonię, czy też Irlandie, a ja dalej uważam, że bliżej nam raczej do Rosji, tudzież jakiejś bananowej republiki.
Młodzi ludzie, których jest tu większość, widzą polske przez pryzmmat swoich znajomych (też młodych ludzi)
Niektórym sie tutaj powiodło, a inni wyjechali na zachód.
Ci wszyscy na pewno wybijają się co do średniej krajowej.
|
Cz maja 08, 2008 14:11 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
SweetChild napisał(a): maxio99 napisał(a): Jeżeli coś ci będzie rosło o 10% rocznie przez 10 lat to o ile ci wzrosnie ? o 100%  ? Matematyka sie kłania . Jednak nie o 100%, a o ponad 259%. Siła procentów składanych się kłania  Gruby napisał(a): Skoro juz wyjasniłeś Osirisowi mechanizm, to może niech liczy korzystająć z konkretnych rocznych wskaźników cen towarów i usług konsumpcyjnych w latach 1997-2007 (wskaźnik cen przy podstawie rok poprzedni = 100) Oto te wskażniki:
1996 _ _ _ 119,9 1997 _ _ _ 114,9 1998 _ _ _ 111,8 1999 _ _ _ 107,3 2000 _ _ _ 110,1 2001 _ _ _ 105,5 2002 _ _ _ 101,9 2003 _ _ _ 100,8 2004 _ _ _ 103,5 2005 _ _ _ 102,1 2006 _ _ _ 101,0 2007 _ _ _ 102,5 Poświęcę się dla dobra sprawy i policzę... Na podstawie tych danych, skumulowana inflacja od 1996 roku do początku 2008 wyniosła ca. 215%. Czyli, jak się dokładnie policzy, to wszystko się zgadza i włos na głowie spokojnie sobie leży. Tylko teoria wszechobecnej manipulacji pryska jak mydlana bańka. A przyznaję, że to może być niemiłe, bo bańki mają swój urok  Chyba że się pomyliłem w rachunkach, własnoręczne obliczenia wskazane.
Chyba się pomyliłeś  Jezeli ceny z 1996 r. przyjmniemy za 100, to roczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych dla roku 2007 wynosi 179,91
Ps. Przyjąłem za punkt odniesienia rok 1996, gdyz wcześniej gdy dyskutowaliśmy o cenach energii i wynagrodzeniach, za punkt wyjścia podawałem właśnie 1996 r.
|
Cz maja 08, 2008 14:12 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
maxio99 napisał(a): SweetChild napisał(a): maxio99 napisał(a): Jeżeli coś ci będzie rosło o 10% rocznie przez 10 lat to o ile ci wzrosnie ? o 100%  ? Matematyka sie kłania . Jednak nie o 100%, a o ponad 259%. Siła procentów składanych się kłania  Być bardziej formalnym to wzrośnie o 159% . Czyli jeżeli masz 10 zł a wzorst był o 50% to da ci 15 zł . Jeżeli masz 10 i wzrost był 159% to da ci 25,9 zł . Wzrost o 100% w twoim przypadku by oznaczał "brak wzrostu".
Zgadza się
Podobnie skumulowana inflacja od 1996 roku do początku 2008 wyniosła ca. 115%, a nie jak wcześniej pisałem 215%.
Dzięki za poprawkę 
|
Cz maja 08, 2008 14:18 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Gruby napisał(a): Chyba się pomyliłeś  Jezeli ceny z 1996 r. przyjmniemy za 100, to roczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych dla roku 2007 wynosi 179,91 A to się namieszało... Weźmy dwa pierwsze lata: Cytuj: 1996 _ _ _ 119,9 1997 _ _ _ 114,9
Czyli towar X, który na początku 1996 roku kosztował 100 PLN, na koniec 1996 roku kosztował 119,90 PLN. Te 119,90 PLN jest bazą dla obliczeń w 1997 roku, tak więc na koniec 1997 roku nasz towar X kosztował 119,90 PLN * 1,149 = 137,7551 PLN.
Licząc tą metodą do 2007 roku otrzymuję ca. 215,71 PLN, więc nasz towar X podrożał o 115.71 PLN, czyli skumulowana inflacja wyniosła 115.71%. Natomiast wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych w tym okresie (wówczas chyba należałoby go określić "wieloletni") wyniósł 215.71%.
Przynajmniej tak ja to rozumiem 
|
Cz maja 08, 2008 14:53 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Mnie nie interesuje oficjalna propaganda.
Znam sąsiadów od 1984r, rodzinę dłużej - moje obserwacje tyczą tych ludzi.
Fakt - mieszkam w mieście wojewódzkim - co nie koniecznie musi być adekwatne do mniejszych miejscowości...ale mam rodzinę na wsi i nikt z nich nie żyje ubogo....wręcz odwrotnie - ich status majątkowy jest wyższy niż mój
Ale oprócz lokalizacji decyduje także zmysł przedsiębiorczości, inwencji, pracowitości 
|
Cz maja 08, 2008 15:05 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Alus napisał(a): Znam sąsiadów od 1984r, rodzinę dłużej - moje obserwacje tyczą tych ludzi. Fakt - mieszkam w mieście wojewódzkim - co nie koniecznie musi być adekwatne do mniejszych miejscowości...ale mam rodzinę na wsi i nikt z nich nie żyje ubogo
Dokładnie też tak mam  Statystyka jedynie potwierdza to, co widzę.
|
Cz maja 08, 2008 15:16 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
SweetChild napisał(a): (...)
Czyli towar X, który na początku 1996 roku kosztował 100 PLN, na koniec 1996 roku kosztował 119,90 PLN. Te 119,90 PLN jest bazą dla obliczeń w 1997 roku, tak więc na koniec 1997 roku nasz towar X kosztował 119,90 PLN * 1,149 = 137,7551 PLN. (...)
Niezupełnie tak.
Podałem wskażniki inflacji rok do roku.
Niepotrzebnoe podaem wskaźnik dla roku 1996 i to Cie byc moze zmyliło.
Obliczamy wzrost cen w stosunku do 1996.
Wslaźnik dla 1997 r. wynosi 114,9 co oznacza, że w 1997 r. ceny były wyższe o 14,9%.
Czeny w roku, a nie na poczatek i koniec. - chodzi o ceny przecietne (mówiac w uproszczeniu)
Wskażnik dla 1998 r. wynosi 111,8 co oznacza,ze w 1998 r, ceny były wyższe o 11,8% w stosunku do cen z 1997 r. a o 28,46% w stosunku do 1996 r. i tak dalej
|
Cz maja 08, 2008 15:52 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Gruby napisał(a): Czeny w roku, a nie na poczatek i koniec. - chodzi o ceny przecietne (mówiac w uproszczeniu)
W takim razie już wszystko jasne 
|
Cz maja 08, 2008 17:28 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Alus informuje:
Cytuj: Znam sąsiadów od 1984r, rodzinę dłużej - moje obserwacje tyczą tych ludzi. Podobnie rzecze Sweet: Cytuj: Dokładnie też tak mam
No to jest was dwoje.
A statystyki nigdy nie ukażą całej prawdy, bo nie są w stanie.
Juz kiedyś stwierdziłem, że na forach przebywaja ludzie raczej zamożni i tacy co nie muszą wiązać koniec z końcem.
Podobnie jest zapewne i w ich rodzinach.
Wyciąganie więc wniosków na tak wąskiej niereprezentatywnej grupie społeczniej jest conajmniej mylące i nieobiektywne.
Tu biedni nie zaglądają, więc nikt nie poprze moich też.
Czyż to nie znamienne?
|
Cz maja 08, 2008 19:09 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ups, miało być:
Cytuj: więc nikt nie poprze moich tez
|
Cz maja 08, 2008 19:10 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Znów się mylisz - znam rodziny, które od lat wiążą koniec z końcem, a ze względu na dzieci mają w domu internet
Często bieda jest niezależna od nas..ale często ludzie sami prokurują sobie biedę.
Mój znajomy mgr ekonomii stracił pracę, gdy brakowało mu 4 miesiące do ukończenia 55 roku życia, więc nie załapał się na żadne świadczenia.
Od 4 lat nie pracuje nigdzie, utrzymuje go żona - bo nie godzi się pracować poniżej jego kompetencji 
|
Cz maja 08, 2008 19:18 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Faktem jest, że internet nie jest już synonimem bogactwa, ale w posiadaniu tego medium przeważają w dalszym ciągu ludzie bogaci i zamożni, a nie niezamożni, biedacy i menele.
Tym samym nie można liczyć na to, że na jakimkolwiek forum będziemy mieli równowagę w wyrażaniu opini na dane tematy.
|
Cz maja 08, 2008 19:24 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
osiris napisał(a): Juz kiedyś stwierdziłem, że na forach przebywaja ludzie raczej zamożni i tacy co nie muszą wiązać koniec z końcem. Podobnie jest zapewne i w ich rodzinach.
Możesz jakoś zdefiniować pojęcie "człowiek zamożny"? Poza tym mam kilka osób w rodzinie, które muszą wiązać koniec z końcem.
|
Cz maja 08, 2008 19:39 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Sweet napisał:
Cytuj: Poza tym mam kilka osób w rodzinie, które muszą wiązać koniec z końcem.
A wcześniej napisałeś, że u Ciebie jest podobnie jak u Alus, gdzie nie ma ubogich.
To może zdecydujesz się w końcu jak to u Ciebie jest?
A może tacy co wiążą koniec końcem, to nie są ubodzy, tylko zamożni?
Już sam nie wiem jakie kryteria stosujecie bo się pogubiłem.
Chyba takie kryteria, które potwierdzają - zawsze - wasze tezy.
|
Cz maja 08, 2008 19:47 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|