To ciekawe, bo u Litwinienki wykryto go niemal natychmiast po jego śmierci. Może użyto jakieś mniej wyrafinowanej wersji?



Oczywiście, że nie - bo skutki powiedzenia tego komuś, zwłaszcza opinii publicznej, byłyby trudne do przewidzenia. I Putin o tym wiedział.

No dobrze, ale w takim układzie mielibyśmy dosyć dziwną sytuację: Putina trzymającego za jaja całą wierchuszkę tej planety, urastającego do rangi jej imperatora dzięki szantażowi z bandyckiego arsenału, na który ta wierchuszka z Obamą włącznie się godzi i nie podejmuje żadnych kontrposunięć.

Znowu nie na temat. Nie czytałeś chyba artykułu.

To to, co piszesz, jest nie na temat. Litwinienkę zamordowano polonem właśnie dlatego, że wiedziano, iż zostanie on wykryty po jego śmierci, co wzbudzi strach w społeczeństwie. I tak się rzeczywiście stało. Gdyby chodziło tylko o jego śmierć, wystarczyło zaaranżować wypadek samochodowy albo napad rabunkowy. Podejrzenia by się pewnie pojawiły, ale nie wzbudziłyby aż takiej sensacji.



Ale jakich kontrposunięć? Oficjalnie przecież zamachu nie było, żadnych więc jawnych kontrposunięć (zwłaszcza adekwatnych do rozmiaru zbrodni) nie dałoby się w żaden sposób uzasadnić. Być może podjęto niejawne kontrposunięcia - poprzez, nie wiem, podjęcie jakichś działań wywiadowczych, mających na celu umożliwienie dokonania zamachu na Putina - ale, oczywiście, o niczym takim nie moglibyśmy się dowiedzieć.

Niby jaki objaw "strachu w społeczeństwie" wystąpił?
Bo odnoszę wrażenie, że zajmujesz się pisaniem powieści sensacyjnych.

Np. taki: http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzeni ... ndynu.html.

To, że jakiś dziennikarz coś napisze o "panice w Wielkiej Brytanii" nie podając źródła potwierdzającego takie stwierdzenie - nie jest jeszcze żadnym dowodem na prawdziwość takiego stwierdzenia.
Nawet, jeśli on uzasadnił swoje twierdzenie nie samą śmiercią Litwinienki - co Ty próbujesz imputować - lecz faktem znajdowania śladów izotopu w różnych miejscach. To są dwie różne sprawy.

W każdym razie informacja dziennikarza poważnej gazety, że panika była, jest dla mnie bardziej wiarygodna, niż twoja informacja, że nie było.



A ja uważam, że to jest jedna i ta sama sprawa i jest to logiczne. Polon trzeba było dowieźć - więc jego ślady mogły się znajdować w samolotach - naturalne jest też, że znajdowały się w restauracji i w szpitalu. Zwłaszcza skoro:

Sekcja zwłok została uznana za jedną z najbardziej niebezpiecznych, jakie kiedykolwiek zostały przeprowadzone na Zachodzie - podkreślił lekarz Nathaniel Cary w drugim dniu śledztwa publicznego w sprawie śmierci Litwinienki. Według patologów, ciało Rosjanina, było tak niebezpieczne, że przez dwa dni po jego śmierci w londyńskim szpitalu 23 listopada 2006 roku wstrzymywano się z jego badaniem. Pracujący w brytyjskim ministerstwie spraw wewnętrznych patolog sądowy podkreślił, że zwłoki zostały przewiezione na badania w bezpieczne miejsce. Nathaniel Cary i jego koledzy podczas autopsji mieli na sobie ochronne stroje, rękawiczki i specjalne hełmy.

Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-zw ... aign=other

Już wkrótce 10.04.2016-szósta rocznica tragedii smoleńskiej. Pierwszy raz rocznicowy przekaz nie będzie blokowany w telewizji publicznej, to również przejaw dobrej zmiany:

http://niezalezna.pl/78460-pierwszy-raz ... -smolenska

No tak - przez poprzednie lata to nawet migawek nie dawali.....

Migawki były.

Co PiS ma do ukrycia w sprawie katastrofy Smoleńskiej jeśli to, co pisze Mirosław Dakowski jest prawdą? Dlaczego dotąd nie odtajniono pełnej wiedzy o katastrofie jaką posiada Służba Kontrwywiadu Wojskowego? Po co tworzą jakieś podkomisje, które badają UFO, znaczy teorie z kosmosu?
http://dakowski.pl/index.php?option=com ... Itemid=100

Nieco zadziwia mnie przekonanie, ze KTOS wie wszystko o kazdym samolocie. Gdyby tak bylo, to dzis nie byloby zagadka, co stalo sie z lotem MH370

Pamiętam, jak na jednej z ostatnich miesięcznic smoleńskich uczestnicy tego wydarzenia rzucili się na dziennikarza TVP. Agresywni ludzie zaczęli go szarpać, popychać, wyrywać sprzęt. Żądali, aby opuścił miejsce, w którym odbywało się zbiegowisko. Najwyraźniej więc to oni sami wcale nie chcieli, aby przekaz ukazał się w mediach publicznych i sami ten przekaz blokowali.
Teraz nastąpiła "dobra zmiana". Tłum pozostał ten sam, ale niedobrych dziennikarzy zastąpiono dobrymi.
Na pewno nikt nikogo nie będzie atakował.

"Lecący z Kuala Lumpur do Pekinu samolot Boeing 777-200ER należący do Malaysia Airlines zniknął z radarów nad Morzem Południowochińskim[1]. Samolot jednak cały czas leciał, wykonał skręt w kierunku Oceanu Indyjskiego i przypuszczalnie po kilku godzinach lotu runął do niego."
Co wiemy? Ano, że po zniknięciu z radarów nadal leciał i wykonał skręt. Czyli, że mimo iż był niewidoczny, nadal był "widoczny". I to się zgadza z wypowiedzią Dakowskiego.
Mnie interesuje dlaczego nie są brane pod uwagę wszystkie dowody, szczególnie te tajne. Dlaczego króluje teoria spiskowa i za wszystko obwinia się ówczesny rząd, skoro zaniedbań dopuściła się Kancelaria Prezydenta. Dlaczego samolot wyleciał, skoro było wiadomo, że łączność satelitarna jest niemożliwa (ponoć gdyby prezydent się nie spóźnił, łączność byłaby ok). I żeby nie było: nie twierdzę, że strona rządowa jest bez winy. Nie wiem do czyich obowiązków należy synchronizacja gps z radiostacjami przenośnymi ARM – 406 AC 1 oraz ARM – 406P, ale dlaczego tego nie naprawiono? Dlaczego w samolocie nie było lokalizatora? Kto za to odpowiada?