Nie czytasz zatem treści zalinkowanego tekstu - wyraźnie pisze, że to lekarka pogotowia, która zajmowała się dziewczyną dzwoniła do szpitali.
I to ona została poinformowana o ewentualności odmowy wypisania recepty na środki wczesnoporonne.

Chyba inaczej rozumiemy to co zostało napisane. Moim zdaniem lekarze ODMÓWILI PRZYJĘCIA pacjentki tłumacząc się tym, że MUSIELIBY powiedzieć jej o przewidzianej prawem możliwości skorzystania ze środków wczesnoporonnych i ewentualnie wypisać na nie receptę, a tego zabraniają im tzw. wartości chrześcijańskie (czytaj: pracodawca). Owszem, ZAANONSOWALI to, czyli poinformowali dzwoniącą o tym, że nie przyjmą pacjentki. Niemniej z treści wynika, że nie tylko nie chcieli jej wypisać niechrześcijańskich środków.

Bo wyszłaby paradoksalna sytuacja - w katolickim szpitalu przeprowadzono by badania, zabezpieczono dowody, a następnie odesłano dziewczynę do innego szpitala lub lekarza po receptę na środki wczesnoporonne.

Czyli niewolnictwo w XXI wieku ma sie dobrze. Pomimo gloszenia pieknych hasel o wolnosci, rownosci, sprawiedliwosci itd wciaz sa tacy, ktorym przysluguja mniejsze prawa no bo jakze tak - JA jestem lepszy i wazniejszy

Ni przypiął, ni wypiął, ale napisał z grubej rury i zgarnął za to punkty doświadczenia. : P

A prawda jest taka, że Niemcy mają Ordnung we krwi i nadwyrężenie owego Ordnung jest nie do pomyślenia w Bundesrepublice. Paradoksy to proszę bardzo, jest taki kraj na prawo, twój samochód już w nim jest. Więc skoro prawo stanowi, trzymamy się prawa, a skoro przełożony nakazał, trzymamy się słów jego. I nic nas nie obchodzi, że wyjdzie jak wyszło. Pointa jakoś nie przychodzi mi do głowy, Niemcy to dziwny kraj.

I głupota także.
Mniejsze prawa, niewolnictwo, w sytuacji gdy wybór szpitala, lekarza, jest nieograniczony.

Polska to tez dziwna kraj. Tylko inaczej

Już wiadomo dlaczego dziewczynie odmówiono pomocy w dwóch katolickich placówkach. Co o tym sądzicie?

http://wyborcza.pl/1,75477,13306886,Pol ... ikach.html

Ultrakonserwatyści do dziesięciu katolickich szpitali wysyłali kobietę podającą się za ofiarę gwałtu. Receptę na pigułkę "dzień po" wypisano jej w co drugim. Po teście na biurku kardynała Meisnera wylądował stosowny donos. Biskup pomocniczy diecezji, który na polecenie kardynała zajął się sprawą, wprawdzie potępił szpiegowanie szpitali, ale zażądał wyjaśnień od ich szefostwa. Potem rozważał, jak pozbyć się problemu pigułek. Jedną z opcji było oddzielenie np. ścianą oddziałów, które prowadzą ostre dyżury, od reszty szpitala, albo ich likwidacja. Obydwie opcje były jednak zbyt kosztowne.

Ale najwyraźniej wieść o szpiegowaniu klinik i irytacji biskupów dotarła do lekarzy, którzy zaczęli dmuchać na zimne. Pracownicy niemieckich Kościołów są obowiązani przestrzegać norm etycznych pod rygorem dyscyplinarnego zwolnienia z pracy. Lekarz z katolickiego szpitala nie może się rozwieść i ożenić po raz drugi ani mieć romansu. Nie może też popierać aborcji czy przepisywać pigułek antykoncepcyjnych. Prawdopodobnie ci, którzy odmówili pomocy zgwałconej dziewczynie, nie byli pewni, czy nie mają do czynienia z podstawioną osobą. Bali się zwolnienia.

Tyle, ze mogli jej pomoc (zbadac) bez przepisywania pigulki. I to byl ich obowiazek.
Recepte na pigulke przepisal jej chyba szpital ... ewangelicki (o ile dobrze pamietam).

Ale to chyba normalne jest, że katolicki szpital, katolicki pracodawca (nie tylko z racji przekonań, ale zarejestrowany jako katolicki), domaga się od swoich pracowników działań zgodnych ze swoją linią światopoglądową?
Jajko: czy widzisz w tym coś nienormalnego? Czy potępiasz wyrazistość światopoglądową katolickiego pracodawcy?

Jeśli szpital jest prywatny, to może wybrać sobie jakie leki będzie przepisywać, jeśli jednak jest finansowany przez państwo, to musi działać zgodnie z prawem państwowym, a więc czasami przepisywać wszystkie leki mające zastosowanie w danej sytuacji i legalnie dopuszczone do obrotu.

Jeśli szamani założą sobie prywatny szpital i nie będą w nim przepisywać antybiotyków, bo to jest sprzeczne z ich religią, to to jest sprawa szamanów i ich pacjentów. Jeśli jednak będą chcieli prowadzić ostre dyżury i brać za to pieniądze od państwa, to jednak wówczas antybiotyki przepisywać muszą. To chyba jasne?

W Niemczech w szpitalach, przedszkolach lub szkolach wyznaniowych,najczesciej sa to katolickie lub ewangelickie, obowiazuja zasady chrzescijanskie.
Uwzgledniaja to przepisy i umowy miedzy panstwem a Kosciolem a dodatkowo konkordat (w tym wypadku konkordat pruski).

Panstwo oczywiscie finansuje czesciowo te instytucje i nie jest to nic nadzywyczajnego bo w takich szpitalach sa leczeni wszyscy bez wyjatku, majac swiadomosc, ze jest to szpital danego Kosciola lub wyznania.

Nigdy i niczego nie MAMY OBOWIĄZKU wypisać. Nie ma czegoś takiego jak obowiązek wystawienia recepty. Natomiast oczywiście każdy lekarz ma obowiazek pacjentkę zbadać i jeżeli są do pobrania próbki np nasienia do badań policyjnych pobrać je. Jajko, antybiotyku też nie masz obowiązku przepisać. Przepisujesz to co uważasz za konieczne w danej chorobie. Bierzesz za to odpowiedzialność. Jeśli źle pacjenta będziesz leczył, możesz za to odpowiadać. Ale mówimy o leczeniu, środek poronny nie jest lekarstwem na nic. Masz obowiązek leczyć, nie masz obowiązku wywoływać poronień, to wogóle nie wchodzi w zakres twoich obowiązków, wręcz przeciwnie.

Nie jestem lekarzem, więc nie wiem jak to jest z wystawianiem recept, niemniej jeśli doszło do gwałtu, a prawo państwowe dopuszcza stosowanie środków farmakologicznych przeciwdziałających EWENTUALNEMU skutkowi gwałtu jakim jest poczęcie i zagnieżdżenie się zarodka, to wydaje się, że obowiązkiem lekarza jest poinformować pacjentkę o takim środku oraz jego efektach ubocznych i wypisać receptę, jeśli pacjentka sobie tego zażyczy. Rozumiem, oczywiście dylemat pracowników placówki katolickiej - bali się o posady i/lub mieli wątpliwości natury moralnej. No ale nie wszyscy pacjenci podzielają pogląd lekarzy czy ich pracodawców, a więc taka placówka nie powinna pełnić ostrego dyżuru, podczas którego ma pomagać wszystkim w nagłych wypadkach. To tak jakby ostry dyżur chirurgiczny pełnił szpital świadków Jehowy i odmawiał transfuzji krwi, często niezbędnej podczas operacji, uzasadniając swoje podejście zakazem boskim. Absurdalne?

Jajko->

Jajko mądrze prawi!
Dla mnie w ogóle tzw. klauzula sumienia w publicznej służbie zdrowia, na którą pieniądze idą z kieszeni wszystkich obywateli, to jedno wielkie nieporozumienie Gdyby to ode mnie zależało, powywalałabym wszystkich 'sumiennych'. Niech sobie szukają zatrudnienia w prywatnych placówkach ustalających własne zasady, skoro nie odpowiadają im te, które przewiduje prawo.
No ale jest jak jest, a w takim razie powinno działać to w dwie strony. Tzn. placówka katolicka też nie powinna mieć prawa zwalniać pracowników za to że działali zgodnie ze swoim sumieniem (które np. pozwala wypisać receptę na dany środek).