Kara smeirci i negatywne skutki gadania
Autor |
Wiadomość |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Roszwor napisał(a): Zgadzam sie, w Stanach niektorzy wiezniowie domagaja sie dla siebie kary smierci. Wola ja, niz 600 lat wiezienia, czyli na nasze dozywocia. Kwestia sposobu obliczania skazania przy zbiegu przestępstw - u nic się sumuje Roszwor napisał(a): Dokladnie, tyle tylko, ze ja wyciagam z tego troche inne wnioski. Mowimy caly czas o pedofilach zabojcach. Ich nie mozna zamknac na 10 lat, bo po pobycie w wiezieniu beda jeszcze gorsi. Ich trzeba na stale odseparowac od spoleczenstwa, bo sa po prostu smiertelnym zagrozeniem. Ale odseparowac nie znaczy zabic, unicestwic.
Przecież sędzia zawsze może w wyroku zastrzec, że zwolnienie warunkowe jest niedopuszalne.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Śr sie 09, 2006 11:44 |
|
|
|
 |
Stanisław Adam
Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23 Posty: 3613
|
jo_tka napisał(a): Dla mnie wystarczy zdanie z Katechizmu, Unia mi niepotrzebna. (...) Dyskutować można o wszystkim, oczywiście...
Pobrzmiewa mi to poczuciem wyższości. W stosunku do tych co takiej absolutnej pewności nie mają.
Milczeniem, z pewnością pewności tej nie przekaże się wątpiącym.
Jak wspomniałem potrzebna jest dyskusja publiczna. Wolna od koniunkturalizmu politycznego. Zakładania a priori słuszności jedynie słusznej opcji.
Niech ta dyskusja trwa latami, ale
- nie okazjonalnie, od wielkiego dzwonu: bo Łunia puściła bąka, bo idą kolejne wybory, bo coś tam.
- bez eksponowania jednych argumentów, a skrywania innych.
Czyli - rzetelnie.
W takim przypadku o wyniki referendum można będzie być spokojnym.
Ludzie wybiorą to co słuszne i nie drażniące sumienia. I będą pewni, że nie jest to narzucone przez samozwańcze autorytety z za biurek.
_________________
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.
|
Śr sie 09, 2006 12:47 |
|
 |
marcin_jarzębski
Dołączył(a): Wt gru 27, 2005 23:32 Posty: 988
|
Cytuj: kara smierci... jestem PRZECIW. czlowiek jest omylnym stworzeniem i nie ma prawa wydawac wyrokow nieodwracalnych!! takie wyroki moze wydawac jedynie Bog
każdy wyrok jest nieodwracalny. Kara smierci wykonywana jest po jakimś czasie z reguły kilka lat, i powinna byc orzekana w sprawach gdzie wyrok jest formalnością to znaczy nie ma najmniejszych wątpliwości że oskarżony był rzeczywistym oprawcą.
W ostatnich dniach na nowo rozgorzała dyskusja na temat kary śmierci. Dla jedynych z nas to odsmażanie nieświeżego kotleta dla drugich kolejna szansa, aby zaprezentować argumenty za kara śmierci.
Trudno przejść obok tego tematu bez emocji, doskonale pamiętam jak oburzałem się na zwolenników kary śmierci, uważałem, że są to osoby oszalałe z nienawiści.
Dziś kara śmierci wydaje mi się kara naturalną, która po pierwsze jest jedyna karą, która nie daje możliwości popełnienia recydywy, jest jedyna sprawiedliwa karą dla bestialskich morderców czy dla obrzydliwych pedofilii.
Wyobrazimy sobie sytuację, kiedy maksymalnym wymiarem kary jest kara bezwzględnego dożywocia. Osoba na nią skazana staje się osoba wyjętą spod prawa. Jest bezkarna, ponieważ nie można jej skazać na tortury, bo sa zakazane ani na karę śmierci, bo jest zakazana. Taka osoba może bezkarnie zamordować współwięźnia, może zamordować strażnika i pozostanie bezkarna. Taki precedens jest bardzo niebezpieczny.
Zastanawia mnie czy abolicjoniści są gotowi wziąć odpowiedzialność za ofiary morderstw popełnionych przez osoby wcześniej skazane, np.: na dożywocie?
Często używa się a argumentu, że w przypadku kary śmierci nie ma możliwości na zrehabilitowanie się wymiaru sprawiedliwości w przypadku skazania osoby niewinnej. Faktem, jest, że każda kara niesie ze osoba te ryzyko – ukaranie osoby niewinnej i w każdej karze czy to grzywnie czy pozbawienia wolności czy karze śmierci nie jest możliwa rekompensata.
Smutnym faktem jest, że dziś w centrum problemu stawia się prawa mordercy a nie prawa ofiary, pomysł Ligi Polskich Rodzin wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość zakłada, że jedynie sprawcy morderstw na tle seksualnym dzieci poniżej 15-roku życia mogą być skazani na karę śmierci.
Tym, co nie wywołuje wątpliwości jest fakt, że środowisko pedofilskie jest wyjątkowo skłonne do recydywy. Osobiście nie potrafię sobie wyobrazić jak można dopuścić, aby osoba pozbawiona kręgosłupa moralnego, nieuleczalnie chora może powrócić do społeczeństwa, kto jest gotów wziąć odpowiedzialność za potencjalne ofiary tego osobnika.
Krzesło elektryczne stało się symbolem kary śmierci, jednakże istnieją metody humanitarnego pozbawiania życia jak wstrzykiwana trucizna która pzwala na całkowicie bezbolesną śmierć
__________________
Mówi się, że alternatywa dla kary śmierci może być kara bezwzględnego dożywotniego pozbawienia wolności, tylko, że i w tym przypadku pojawia się konflikt etyczny, mianowicie czy ofiara może utrzymywać sprawcę mordu. Ofiara w tym przypadku nie jest tylko dziecko czy rodzic, ale całe społeczeństwo.
Koszt utrzymania jednego więżenia przekracza koszt utrzymania dziecka w ośrodku zastępczym, czy jest to etyczne rozwiązanie. Moim zdaniem nie!
Oprócz aspektu wymierzenia kary sprawiedliwej, zadośćuczynienia ofierze a także zapobiegania recydywie kara śmierci ma wymiar kary odstraszającej. Gdyby tylko jedna osoba uratowała swoje życia przez fakt, że potencjalny morderca nie zdecyduje się na akt zakazany, kara ta jest skuteczna!
Ale jak odpowiedzieć na pytanie przeciwników kary śmierci, mianowicie, że człowiek nie ma prawa pozbawiać życia innego człowieka?
Abstrahując od wypadków ekstremalnych jak wojna, napad to w przypadku mordercy on sam skazuje siebie na taki wymiar kary.
Obecnie obserwuje się zjawisko zdejmowania odpowiedzialności za własne czyny, jes to bardzo niebezpieczne zjawisko. Tu nie chodzi o zemstę, tu chodzi o wymierzenie kary sprawiedliwej. Jeżeli wiec morderca wie, że za czyn, którego zamierza dokonać grozi śmiercią podejmuje ryzyko, że w przypadku złapania go i udowodnienia mu winy zostanie tego życia pozbawiony. Wydaje się to całkowicie naturalne, ale niestety środowiska demo-liberalne nie potrafią zgodzić się na wolność odpowiedzialną, oferują wolność od odpowiedzialności.
_________________ zapraszam na blog Χριστιανος
|
Śr sie 09, 2006 13:12 |
|
|
|
 |
yeszaya
Dołączył(a): Pn lip 03, 2006 11:49 Posty: 122
|
Cytuj: Kara śmierci w nauczaniu Kościoła
Z ks. prof. Tadeuszem Ślipko SJ rozmawia Sławomir Skiba
Kara śmierci to temat, który wzbudza wiele kontrowersji. Uwzględniając jedynie nagłaśniane przez media wypowiedzi niektórych katolików, można odnieść wrażenie, że Kościół katolicki w swym odwiecznym nauczaniu jest zdecydowanym przeciwnikiem dopuszczalności takiej kary. Czy tak jest rzeczywiście? O odpowiedź na to i inne pytania "Nasz Dziennik" poprosił ks. prof. Tadeusza Ślipko - etyka, filozofa i autora książki "Kara śmierci z teologicznego i filozoficznego punktu widzenia".
Kiedy na łamach periodyków, które chcą uchodzić za katolickie, pojawia się problem kary śmierci w kontekście nauczania Kościoła, zazwyczaj większość "dyskusji" podsumowywana jest stwierdzeniem: "Kościół jest przeciwny karze śmierci". Czy rzeczywiście mamy w tym przypadku do czynienia z absolutnym potępieniem najwyższego wymiaru kary i czy sprzeciwia się on etyce katolickiej?
- Przyznaję, że stwierdzenie - a raczej slogan - "Kościół jest przeciwny karze śmierci" - pojawia się dosyć często w ustach abolicjonistycznie nastawionych katolików, ale ocenę tego zjawiska trzeba zróżnicować odpowiednio do stopnia kompetencji wypowiadających się osób. Jeśli opinię tę wygłasza starsza pani, której subtelność subiektywnych odczuć nie pozwala spojrzeć w oczy surowej prawdzie, to nie pozostaje nic innego, jak tylko kierować się spirezjańską zasadą: "Nie dziwić się, nie oburzać się, ale zrozumieć". Gdy zaś tę samą opinię podtrzymuje publicysta-dziennikarz - sprawa się komplikuje. Jego obowiązkiem jest bowiem troska o rzetelność informacji. Tego typu wypowiedzi świadczą więc bądź o braku odpowiedzialności za wygłaszane słowo lub też o tym, że jest to wystąpienie kierowane ideologicznymi uprzedzeniami, nieuwzględniające obiektywnego stanu rzeczy. Najgorzej wyglądałaby sprawa, gdyby takie stwierdzenie padło z ust teologa. Świadczyłoby to o braku rozumienia autentycznego sensu tej frazy ("Kościół jest przeciwny karze śmierci"), po prostu byłby to błąd teologiczny. Po tym wyjaśnieniu możemy zająć się istotą tej sprawy. - Termin "Kościół" może przybierać różne znaczenia, odpowiednie do zmieniających się kontekstów, w których bywa używany. W zdaniu "Kościół przeciw" czy "za karą śmierci" chodzi o moralny wymiar instytucji prawa karnego - jaką jest kara śmierci - a więc o stwierdzenie, czy kara ta stanowi moralnie usprawiedliwiony wymiar sprawiedliwości, czy też w jej wyrokowaniu, jak i wykonaniu, zawarte jest jakieś immanentne zło moralne, konkretnie mówiąc, naruszenie naturalnego prawa moralnego, chroniącego życie każdego człowieka, nawet największego złoczyńcy. W tego rodzaju sprawach słowo "Kościół" wyrażać może tylko "Kościół nauczający", dokładniej mówiąc - "zwyczajne nauczanie Kościoła". To zaś nauczanie nie utożsamia się ani z jednorazowym okolicznościowym wystąpieniem jakiegokolwiek papieża, ani tym bardziej takiego czy innego Episkopatu bądź poszczególnych teologów. Zwyczajne nauczanie Kościoła oznacza w gruncie rzeczy długotrwały proces, zakorzeniony w dogmatycznej tradycji źródeł Objawienia, kontynuowany przez wieki, aprobowany przez papieży, głoszony przez moralistów. Jeśli jednak wytrzymuje próbę tych kryteriów, urasta ono do rangi nauczania, w którym Kościół głosi także moralne zasady niezmienne i nieodwołalne. Nie sprawdza się ta kwalifikacja jedynie w odniesieniu do tych nauk Kościoła - w zakresie spraw moralnych - które nie spełniają wymienionych warunków bądź dotyczą tematów natury historycznej, wyraźnie umiejscowionych w czasie i przestrzeni. To wszystko poparte jest autorytetem Jana Pawła II. Rzeczone sformułowania Ojciec Święty potwierdził w Liście Apostolskim "Ad tuendam fidem" ("W obronie wiary"), aby je przypomnieć społeczności wiernych jako szczególnie aktualne w czasach pomieszania pojęć i niepewności, jakie współcześnie przeżywamy. To też niezbędnym warunkiem rzetelnego i zgodnego z myślą Kościoła podejścia do kary śmierci jest klarowne rozpoznanie zwyczajnego nauczania Kościoła na ten temat. Kiedy zaś prześledzi się całokształt dostępnych w tym względzie danych, nie ulega wątpliwości, że odnośnie do moralnej godziwości, a tym samym dopuszczalności, kary śmierci Kościół głosił i nadal aprobuje tę zasadę - czyli uznaje moralną godziwość i dopuszczalność kary śmierci. - W tym założeniu stwierdzenie - "Kościół jest przeciw karze śmierci" - na pewno jest zdaniem błędnym. Bronić się przed tą konsekwencją w imię abolicjonistycznych uprzedzeń można tylko w ten sposób, że przytaczane świadectwa ciągłości i autentyczności tego nauczania poddaje się manipulacyjnym zabiegom, jak w artykule pana Sporniaka w "Tygodniku Powszechnym", który został tak skonstruowany, aby to, czego Kościół naucza, zredukować do rzędu teologicznych hipotez. A wiadomo, że z hipotezą można sobie zawsze łatwo poradzić. Owszem, są w tym artykule ślady innej, o wiele gorszej jeszcze manipulacji, ale to dotyczy innego aspektu sprawy.
Jakie są korzenie ruchu abolicjonistycznego na świecie? Skąd pochodzi to nowe spojrzenie na karę śmierci jako zło?
- Pytanie jak najbardziej na miejscu. Rozpowszechnia się bowiem mniemanie, że idea zniesienia kary śmierci wypływa z chrześcijańskich źródeł inspiracji jako logiczna konsekwencja prawdy o Bożym Miłosierdziu. Otóż, prawdą o Bożym Miłosierdziu chrześcijaństwo żyło od początku swego istnienia. Mimo to do połowy XVIII wieku we wszystkich swoich historycznych postaciach - czy to katolicyzmu, czy prawosławia, czy protestantyzmu nie żywiło wątpliwości, że prawda o Bożym Miłosierdziu nie pozostaje w sprzeczności np. z prawdą o Bogu karzącym piekłem zatwardziałego grzesznika. Ten stan rzeczy trwał aż do połowy XVIII wieku, dokładniej mówiąc do roku 1767, w którym ukazało się dzieło Cesare Beccaria pt. "O przestępstwach i karach" - powszechnie uznawane za pierwszą jaskółkę abolicjonistycznej doktryny i ruchu. Przytoczyć można na to niezbite dowody, tu m.in. przez samego Beccaria napisany list do Morellet'a - tłumacza na język francuski wspomnianego dzieła. W liście tym autor z emfazą wyznaje: "D'Alembert, Diderot, Helvetius, Buffon, Hume - sławne nazwiska, których bez głębszego wzruszenia nie podobna słuchać. Wasze nieśmiertelne dzieła są moją stałą lekturą, przedmiotem moich prac w ciągu dnia i moich rozważań w milczeniu nocy". Dalszy ciąg listu utrzymany jest w tym samym duchu, a więc nie ulega wątpliwości, że korzenie doktryny i ruchu abolicjonistycznego tkwią w antychrześcijańskich, opartych na materialistycznych i na skrajnie indywidualistycznych przesłankach filozofii XVIII wieku, przede wszystkim tzw. encyklopedystów i oświecenia. Toteż u podstaw pierwszych wersji abolicjonizmu leżała zasada nienaruszalnej wolności jednostki, mocą której w umowie społecznej życie ludzkie zostało wyłączone spod kompetencji państwa. Wspomniałem o tym mimochodem w mojej pracy "Kara śmierci z teologicznego i filozoficznego punktu widzenia" na s. 103. Tam też znajduje się dokumentacja, która wskazuje źródła potwierdzające prawdziwość powyższych informacji. Dodam tylko, że abolicjonizm pojawił się na gruncie katolickiej myśli teologicznej i filozoficznej dopiero po Soborze Watykańskim II. Przyczyn tej zmiany frontu doszukiwać się należy chyba w złym wykorzystaniu przez katolickich intelektualistów wolności badań teologicznych.
Publicysta "Tygodnika Powszechnego" sugerował, że pomija Ksiądz w swojej książce nowotestamentowe podejście do miłosierdzia, a tym samym do kary śmierci, oferując w zamian starotestamentową zasadę: "oko za oko...". Zarzuca Księdzu tym samym niekonsekwentną i nielogiczną postawę chrześcijanina. Czy mógłby Ksiądz Profesor odnieść się do tych zarzutów?
- Problem stosunku miłosierdzia do kary śmierci jest w ostatecznym rozrachunku problemem stosunku porządku miłości do porządku sprawiedliwości. Ograniczę się do konkluzji z uwagi na to, że nie możemy tutaj zająć się tym problemem w całej rozciągłości. A więc: miłość o tyle zachowuje swój autentyczny kształt miłości, o ile szanuje porządek sprawiedliwości. Zasada ta nie traci na ważności również w odniesieniu do kary śmierci. Zadaniem miłości w tym kontekście jest łagodzenie w uzasadnionych przypadkach funkcjonowania kary śmierci, nie zaś podważanie podstawy jej moralnej godziwości. Dlatego powszechnie akceptuje się w kodeksach prawa karnego i w prawie zwyczajowym prawo łaski. Tym bardziej, że posłużył się nim Pan Jezus w odniesieniu do, wspomnianej przez publicystę "Tygodnika Powszechnego", wiarołomnej kobiety. Był to akt łaski, nie zaś potępienie wymierzania kary. Meritum omawianej sprawy kryje się gdzie indziej. Idzie bowiem o to, że tekstów czy to Starego, czy Nowego Testamentu nie można traktować wyrywkowo i selektywnie, jak to czyni, wspomniany przez Pana, publicysta. Trzeba je rozważać w kontekście całokształtu doktryny źródeł Objawienia na interesujący nas temat. Przy takim podejściu okazuje się, że także w Nowym Testamencie jest miejsce dla zasady: "oko za oko", jeśli ta skrócona formuła oznacza wymierzenie sprawiedliwej kary śmierci. Sądzę jednak, że księgom Starego Testamentu nie była obca idea miłosierdzia, skoro funkcjonowało tam prawo azylu, dające schronienie zagrożonym śmiercią przestępcom.
Co w takim razie z wyraźnym zakazem wyrażonym w przykazaniu "Nie zabijaj".
- Odnośnie do interpretacji przykazania "Nie zabijaj" w kontekście problematyki kary śmierci, należałoby zacząć od kwestii, czy ta forma odpowiada hebrajskiemu oryginałowi. Jeżeli bowiem słuszna jest sugestia egzegetów, że dokładniejszym wyrażeniem myśli byłoby sformułowanie: "Nie dopuszczaj się morderstwa", w takim razie już w starotestamentowym przekazie zawiera się ograniczenie piątego przykazania do pewnej kwalifikowanej kategorii przestępstw. Sprawa na tym się jednak nie kończy. Idzie o to, że trudność zawarta w pytaniu: "Co z przykazaniem: Nie zabijaj?" odnosi się nie tylko do kary śmierci, ale także do związanej z tą karą dopuszczalności, a niekiedy wręcz obowiązku, zabicia człowieka we własnej obronie. Zastanawiając się nad tym zagadnieniem, od wieków pasjonującym teologów i teologiczną myśl chrześcijańską, na wstępie trzeba jasno powiedzieć: przedmiotem zwyczajnego nauczania Kościoła są zasady moralne, nie zaś rozwiązywanie ewentualnych, powstających na tym gruncie dalszych problemów. Odnośnie do dwu wymienionych uprzednio kategorii działań, moralna doktryna Kościoła ogranicza się do stwierdzenia moralnej dopuszczalności kary śmierci. Natomiast tradycyjna teologia katolicka, posługując się w tym przypadku filozoficzną metodą myślenia, we wskazanym zakresie skonstruowała wyjaśniającą teorię, której zadaniem jest te dwie moralne normy uzgodnić z przykazaniem "Nie zabijaj". Przewodnią ideą tego poglądu było wykazanie przy pomocy tzw. zasady podwójnego skutku, że śmierć agresora stanowi uboczny skutek, ponadto pośrednio tylko zamierzony przez broniącego się człowieka, a przez to nie podpada pod zakaz przykazania piątego. Zasadę tę wprowadził św. Tomasz z Akwinu, po dziś dzień ma ona licznych zwolenników wśród katolickich moralistów. Podobnie ma się sprawa z karą śmierci. Tradycyjna teologia przypisywała państwu atrybut stosowania kary śmierci jako środka niezbędnego dla zabezpieczenia podstaw prawno-moralnego ładu życia społeczeństwa oraz bezpieczeństwa publicznego, wobec czego kara śmierci pozostaje poza zasięgiem obowiązywalności przykazania "Nie zabijaj". Innymi słowy, obydwa przytoczone przypadki nie popadają w konflikt z przykazaniem piątym za względu na wskazane odrębności ich moralnej struktury. Obok naszkicowanej i powszechnie przyjmowanej tradycyjnej koncepcji, historia chrześcijańskiej myśli etycznej zna inne rozwiązania tych dwóch krańcowych sytuacji. W moim ujęciu taką właśnie kategorią jest "idea ograniczenia moralnego zakresu wartości". Jej sens istotny wyraża teza, w myśl której obiektywny porządek moralny jest tak ukonstytuowany, że tworzące go wartości moralne pozostają w stosunku hierarchicznej między sobą zależności. "Słabsza" wartość, czyli wartość podporządkowana wyższej wartości, nie obejmuje swym zasięgiem takiego działania, które by zakładało pogwałcenie wyższej wartości. Tak ma się sprawa w przypadku agresji. "Słabszą" wartością jest tu moralna wartość życia agresora, która jest ważna we wszystkich okolicznościach, z wyłączeniem jednak z jej zakresu aktu agresji. Dlatego ofiara agresji zabijając we własnej obronie życia, które jest tu "silniejszą" wartością, nie narusza w tym akcie moralnej wartości życia agresora, ponieważ agresor atakując życie innego człowieka, stawia się poza granicami własnego moralnego prawa do życia. A zatem pozostając nadal człowiekiem, jako byt psychofizyczny nie jest człowiekiem chronionym przez moralne prawo zabraniające pozbawiać człowieka życia.
Samym swoim postępowaniem stawia się w tym momencie poza tym prawem?
- Tak, jego działanie nie mieści się w porządku prawa do obrony życia ludzkiego. Czyli ten, kto się broni, nie gwałci wartości moralnej, zabija człowieka, ale nie narusza prawa moralnego, ponieważ to prawo nie obejmuje agresora. I na tej podstawie państwo wkracza jako egzekutor prawa ofiary do obrony i wymierzenia sankcji za pogwałcenie jej życia. Konsekwencją tego wywodu jest stwierdzenie, że to nie Kościół nauczający przez 2000 lat swojej historii rzekomo "wikłał się w beznadziejnych próbach usprawiedliwienia przekroczenia normy 'Nie zabijaj'" w przypadku wykonywania kary śmierci", jak to z bólem serca sugeruje wspomniany przez Pana publicysta "Tygodnika Powszechnego". Nauka Kościoła była w tych dwóch sprawach jednoznacznie określona i jednoznacznie głoszona, tylko na terenie teologii i etyki toczyły się dyskusje, jak się ma sprawa z przykazaniem "Nie zabijaj" w kwestii samoobrony czynnej i kary śmierci. Sprowadzając wszystkie rozwiązania do wspólnego mianownika, można powiedzieć, że przykazanie piąte jest przykazaniem obowiązującym niezmiennie, ale w ograniczonym zakresie. Właściwością porządku moralnego jest to, że agresja nie jest broniona prawem moralnym i dlatego obrona przed nią nie narusza wartości moralnych.
Przeciwnicy kary śmierci zarzucają, że jej zwolennicy nie dostrzegają nieodwracalnego skutku, jaki niesie ze sobą i nie dają tym samym szansy nawrócenia się skazanego mordercy. Czy może Ksiądz Profesor odnieść się do takiego poglądu na temat "miłosierdzia"?
- Odnośnie do chrześcijańskiego rozumienia miłosierdzia w jego relacji do porządku sprawiedliwości, a w ramach tego porządku do kary śmierci, istotne kwestie w tym zakresie poruszyłem już w odpowiedzi na Pańskie wcześniejsze pytanie. Przeciwnicy kary śmierci jak zwykle posługują się metodą absolutyzowania wtórnych aspektów zagadnienia, aby rzucić zasłonę na sprawy istotne. Akt nawrócenia się skazańca jest aktem wolnej woli i dlatego w tych samych warunkach jeden może się nawrócić, drugi zaś trwać będzie nadal w swoim zbrodniczym uporze. Klasycznym przykładem tego są dwaj łotrzy na krzyżu, ukrzyżowani razem z Panem Jezusem. W tej samej sytuacji, w tym samym momencie mieli te same możliwości nawrócenia się. Tymczasem jeden skorzystał z tej szansy, a drugi nie. Istotne jest jednak to, że jeszcze przed wykonaniem wyroku skazaniec zawsze może się nawrócić. Natomiast nie ma żadnych podstaw do twierdzenia, że przez zniesienie kary śmierci stwarza się realne szanse nawrócenia osób winnych wielkich przestępstw. Mając wolną wolę, mogą zawsze się nawrócić, oczywiście aktem ekspiacji przed Bogiem. Dlatego moralnym obowiązkiem wykonawcy kary śmierci jest zadbanie o zapewnienie skazanemu kontaktu z duchownym, który by go dysponował na śmierć.
Jednym z argumentów abolicjonistów jest powoływanie się na wypowiedzi Ojca Świętego Jana Pawła II. Czy nie powinny one powstrzymywać od stosowania kary śmierci w katolickich społeczeństwach? Jakie winno być w takim razie stanowisko katolika w tej kwestii? Czy politycy odwołujący się do odwiecznego nauczania Kościoła mają moralne prawo do stawiania postulatu przywrócenia kary śmierci?
- Pytaniem tym dotyka Pan ważnego aspektu kary śmierci, który dotychczas pozostawał w cieniu komentarzy do moich wypowiedzi, a dotyczy moralnej dopuszczalności. Idzie o to, że nawet w założeniu dopuszczalności kary śmierci pozostaje kwestią otwartą jej stosowanie. W rozważaniach teoretycznych problematyka ta najczęściej występuje pod nazwą celowości kary śmierci albo też jej użyteczności. Otóż, celowość kary śmierci charakteryzuje się przede wszystkim tym, że zakłada odpowiednią ocenę ogólnej sytuacji społeczeństwa. Jest przeto rzeczą możliwą, że w życiu określonego społeczeństwa mogą zaistnieć warunki spokoju i stabilizacji, że doszło do znacznej redukcji przypadków zbrodni kapitalnych przy równoczesnym wydoskonaleniu się funkcjonowania instytucji penitencjarnych, a więc są realne przesłanki dla ograniczenia stosowania wyroków kary śmierci bądź nawet jej zawieszenia lub też całkowitego jej zniesienia. Takiej możliwości nie możemy wykluczyć. Do tego właśnie zmierzają apele Ojca Świętego Jana Pawła II, które są wyrazem tendencji do maksymalnego eliminowania w życiu społecznym stosowania siły, stworzenia zaś w to miejsce atmosfery tolerancji i szacunku dla moralnych wartości, w tym także ludzkiego życia. Dlatego apele te zasługują na uznanie i poparcie. Z tego jednak co powiedziałem widać, że zarówno realne możliwości praktycznej realizacji tych wezwań i zachęt Papieża, jak i ogólnie rozumiana celowość redukowania bądź znoszenia kary śmierci zakładają przesłanki na wskroś historycznej i sytuacyjnej natury. Musi je poprzedzić rzetelna ocena całokształtu aktualnych warunków życia społecznego i dlatego ostateczny wynik tego oszacowania może w jednej sytuacji społeczeństwa wypaść na korzyść łagodzenia stosowania kary śmierci czy wręcz rezygnacji z niej. Natomiast w innych uzasadniać może decyzje zachowania jej, zarówno w zapisie prawa karnego, jak i praktycznego w granicach konieczności jej egzekwowania. To zadanie wszakże leży w kompetencjach władzy państwowej i jej działań w obronie interesów ogółu społeczeństwa. Dlatego politycy katoliccy mogą optować na rzecz przywrócenia kary śmierci, jeśli mają ku temu wystarczające powody. W odniesieniu do celowości kary śmierci nie ma rozstrzygnięć stałych i niezmiennych, jak to ma miejsce w sprawie dopuszczalności kary śmierci. Punkt ciężkości problemu przesuwa się w stronę edukacji społeczeństwa, zmierzającej do podniesienia moralno-prawnej kultury społeczeństwa, u piastujących zaś władzę państwową i w elitach do wyrabiania poczucia odpowiedzialności i troski o dobro wspólne ogółu. Nauczanie Jana Pawła II w odniesieniu do moralności kary śmierci nabiera pełnego, usankcjonowanego posłannictwem sprawowanego przezeń urzędu, znaczenia. Chodzi o to, aby całe społeczeństwo pracowało nad rozwojem kultury.
Jednym z "estetycznych" argumentów przeciwko karze śmierci jest problem pod hasłem: "ktoś musi być katem...". Według tego typu sądów, większość społeczeństwa domaga się stosowania kary śmierci, ponieważ nie bierze pod uwagę roli kata. Ich ocena, zdaniem owego poglądu, mogłaby ulec zmianie, gdyby uświadomili sobie "straszne zadanie masowego zabójcy". Jak Ksiądz Profesor mógłby skomentować ten problem?
- Oczywiście, jeśli kara śmierci ma być wykonywana, to ktoś musi być katem. Wiązanie zaś tej funkcji "ze strasznym zadaniem masowego zabójcy" jest znowu zwykłym chwytem abolicjonistycznym. "Straszne zadanie masowego zabójcy" przybiera rzeczywiście tragiczne oblicze nie przy wykonywaniu kary śmierci, która ma z reguły czysto indywidualny charakter, ale tam, gdzie mają miejsce zbrodnie sądowe, kiedy nadużywa się kary śmierci do celów, np. politycznych. Z historii wiadomo, że do tych masowych nadużyć dochodziło zazwyczaj w toku krwawych rewolucji, jaką była, np. Wielka Rewolucja Francuska, gdzie ścinano głowy tak często, iż gilotyna stępiała i trzeba było wymieniać ostrza. Ale to nie było żadne wykonywanie kary śmierci - było to po prostu niszczenie, tak jak w Rosji w czasie rewolucji komunistycznej. To są zbrodnie, które nie były żadnym wykonywaniem kary śmierci według norm moralnych, obowiązujących w przypadku tego wymiaru kary. Problem kata polega na czymś innym. Sprowadza się on do pytania, które musi sobie zadać sam kat, czy ma wykonać wyrok sprawiedliwie wydany, czy też moralnie naganny (jak w przypadku powyżej wymienionych zbrodni) albo przynajmniej ma obawy, czy jest to wyrok sprawiedliwy. Rozwiązanie tych realnych kazusów nie ma nic wspólnego z dopuszczalnością kary śmierci.
Oponenci wskazują jednak na jakiś problem sytuacji stresowej dla kata, który musi wykonywać wyrok.
- To jest problem wchodzący w zakres zainteresowań i kompetencji psychologa, nie zaś etyka. Jeśli zaś nikt z uczonych uprawiających profesjonalnie badania psychologiczne nie zajął się zbadaniem stresowych, o ile takie istnieją, napięć kata, to nie mamy wiarygodnych w tym względzie ustaleń. A obawy abolicjonistów można "między bajki włożyć".
Serdecznie dziękuję Księdzu Profesorowi za rozmowę.
www.omp.lublin.pl/multimedia/kara.mp3
[size=11]Link z kolejnego postu, do wykładu wspomnianego księdza. Proszę o niewklejanie reklam... - jo_tka[size]
|
Śr sie 09, 2006 13:46 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Stanisławie - a oskarżanie przeciwników kary śmierci o służalczość wobec unii pobrzmiewa demagogią.
Yeszaya - Kościół nie jest absolutnie przeciwny karze śmierci. I te argumenty były podawane wielokrotnie. Tyle że dla mnie przekonujący jest wyłącznie jeden - dowód że jest ona konieczna dla zabezpieczenia społeczeństwa, czyli że nie ma innych wystarczających sposobów by uniemożliwić człowiekowi szkodzenie innym.
Nie interesuje mnie w tym aspekcie wartość ekspiacyjna kary śmierci, Dobry Łotr ponoszący sprawiedliwą karę i fakt, że czasownika rasah użytego w "Nie zabijaj" nie należy w sposób bezwzględny odnosić do kary śmierci. To tylko dowód, że może być w pewnych warunkach dopuszczona.
Znam również zasady św. Tomasza z Akwinu. Może warto je poczytać - choćby po to by poznać ograniczenia, jakie wówczas nakładano... i zastanowić się, czy dziś mówiąc o karze śmierci o nich pamiętamy.
Interesuje mnie tylko jedno - jest dziś konieczna dla bezpieczeństwa społeczeństwa polskiego, czy nie? Można uniemożliwić człowiekowi szkodzenie w inny sposób, czy jest to niemożliwe? I nie pytam, czy przypadkiem kara śmierci nie jest tańsza. Jak trzeba, mogę się opodatkować jeśli to kwestia kosztów.
Jeśli mnie przekonasz co do tego ostatniego aspektu, mogę dyskutować o karze śmierci...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr sie 09, 2006 19:30 |
|
|
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Dorzucę link do postu, w którym kiedyś pisałam o zasadach podawanych przez Tomasza z Akwinu...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr sie 09, 2006 19:56 |
|
 |
wiktor83
Dołączył(a): Śr sie 09, 2006 17:18 Posty: 26
|
Całkowicie popieram rządowy pomysł przywrocenia kary śmierci w Polsce. Żałuje wręcz, że miałoby to być tylko częściowe przywrócenie. Dosyć bronienia zwyrodnialców! Dlaczego prawo ma chronić morderców, dlaczego ofiara ma płacić za zbyt liberalne ustawodastwo?
Jeśli chodzi o moralne uzasadnienie projektu, to polecam ks. prof. Ślipko, który niejednokrotnie pisał i uzasadniał dlaczego kara śmierci jest jak najbardziej akceptowalna przez Kościół Chrystusowy.
_________________ "(...) Wierzę w jeden, święty, powszechny, apostolski Kościół (...)"
|
Śr sie 09, 2006 20:02 |
|
 |
marcin_jarzębski
Dołączył(a): Wt gru 27, 2005 23:32 Posty: 988
|
Cytuj: jest ona konieczna dla zabezpieczenia społeczeństwa, czyli że nie ma innych wystarczających sposobów by uniemożliwić człowiekowi szkodzenie innym.
a jest?
dziś w Polsce nie ma! Rewolucja liberlna wciąż drwa, moze za 10 lat pedofillia bedzie traktowana jak dzis homoseksualizm? Ja nie rozumiem, ci ludzie którzy dopuszczają się takich zbrodni sami decydują o swojej smierci! Człowiek wolny to człowiek odpowiedzialny!
_________________ zapraszam na blog Χριστιανος
|
Śr sie 09, 2006 20:08 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Chwileczkę. To nie jest odpowiedzialność zbiorowa.
Można pedofilowi uniemożliwić krzywdzenie dzieci? Na przykład - zamknąć go w więzieniu na nieco dłużej niż 2 lata? Ucieknie z tego więzienia? W więzieniu będzie gwałcił dzieci? Jeśli można - nie wolno decydować o jego śmierci.
Złego prawa i złej wykrywalności nie naprawia się karą śmierci. Jeśli kara jest z punktu widzenia społecznego zbyt krótka, trzeba zmienić kodeks karny. Jeśli idiotycznie orzekana - trzeba wpłynąć na zmianę tego stanu. Tego nie neguję.
Ale nie widzę konieczności zabijania ludzi po to, żeby nie szkodzili. Nie wydaje mi się, żeby św. Tomasz uznał za "uprawnioną samoobronę" zabijanie "dla przykładu".
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr sie 09, 2006 20:18 |
|
 |
Stanisław Adam
Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23 Posty: 3613
|
jo_tka napisał(a): Stanisławie - a oskarżanie przeciwników kary śmierci o służalczość wobec unii pobrzmiewa demagogią.
Chyba niewłaściwie zinterpretowałaś to co napisałem.
Oczywiście 'przeciwnicy' i 'służalcy' to nie są zbiory identyczne/tożsame.
Moje wypowiedzi odnosiły się do konkretnej sytuacji: wypowiedź Kaczyńskiego - reakcje na nią. W tej konkretnej sytuacji tak się złożyło, że część 'przeciwników' zachowuje się 'służalczo'.
Tak jak są przeciwnicy (k.ś.) nie będący służalcami, tak i zapewne są służalcy nie będący przeciwnikami. Ci ostatni jednak co zrozumiałe nie ujawniają (bo byłoby to sprzeczne z naturą służalstwa) się ze swoją 'nie-przeciwnością'.
_________________
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.
|
Śr sie 09, 2006 20:18 |
|
 |
Gimlas
Dołączył(a): Wt mar 22, 2005 14:17 Posty: 476
|
Minister Ziobro w ktroyms z odcinkow "Co z tą Polską" powiedzial ze opracowuje wraz ze wspołpracownikamo nowy kodeks karny wiec w tym roku moze byc juz gotowy. Kary za najciezsze przestepstwa maja byc wyzsze niz obecnie.
Ktos juz wspomniał ze np: pedofile nalezy surowo karac i ja sie z tym zgadzam.Jednakze to jest choroba ktora nalezy leczyc w zakladach zamknietych. I obowiazkiem panstwa jest budowa takich zakladow, ktorych praktycznie dzisiaj nie ma.
Od dawna brakuje nowych wiezien i panstwo nie robi nic w tym kierunku zeby to zmienic. Najlatwiej jest gadac o karze smierci bo to jest temat medialny. Ale prawdziwych problemow sie nie rozwiazuje.
|
Śr sie 09, 2006 21:47 |
|
 |
Petrus Romanus
Dołączył(a): Śr sie 09, 2006 13:16 Posty: 5
|
W liście skierowanym do prezydenta Lecha Kaczyńskiego przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Rene van der Linden wezwał polskiego prezydenta do "wycofania propozycji przywrócenia kary śmierci". Lech Kaczyński powiedział w wywiadzie radiowym 28 lipca, że osobiście był, jest i pozostanie zwolennikiem kary śmierci. W jego ocenie, państwo, wycofując się z tej kary, daje niewyobrażalną przewagę sprawcy nad jego ofiarą.
------------------------------------------------
Czy ktoś zrozumie Europę  ? Można tu zabijać nienarodzone dzieci, można zabijać starców (eutanazja), ale seryjnego mordercę czy gwałciciela już nie.
A po zatym, z kąd on wziął informacje ze prezydent złożył propozycje przywrócenia kary śmierci. Kaczyński powiedział tylko że jest jej zwolennikiem  ! A to LPR, nie prezydent - złożyła propozycje przywrócenia kary śmierci.Coś się przewodniczącemu RE pomyliło .
|
Śr sie 09, 2006 22:17 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
To jest właśnie sprzeczność w UE...
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Cz sie 10, 2006 7:57 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
|
So sie 12, 2006 11:07 |
|
 |
stern
Dołączył(a): Pt lut 03, 2006 18:03 Posty: 680
|
Roszwor napisał(a): Problemem w Polsce jest to, ze za morderstwo z premedytacja i szczegolnym okrucienstem mozna dostac np. 10 lat, co jest smieszne,
smieszne jest to, że opowiadasz bzdury za powyzsze jest kara 25 lat albo dozywocie. Roszwor napisał(a): procesy ciagna sie latami. Nikt nie czuje nieuchronnosci kary, a to wg. mnie odstrasza lepiej nic jej wielkosc.
skąd wiesz ile przeciętnie trwają procesy o zabójstwa?
mozesz podac jakies statystyki?
co do nieuchronnosci. Wszyscy uwazaja ze ich nie złapią. Dokładnie wszyscy przestępcy.
Co do surowosci karania.
dlaczego pomimo wprowadzenia przestepstwa kierowania samochodem i rowerem po pijanemu, ilosc tych przestepstw nie spada ?
samo postepowanie w prokuraturze trwa ok 2-3 miesiecy. Wyroki sa wymierzane w ciagu 1-2 miesiecy. I nic.
Może Twoje tezy nie są prawidłowe? 
|
So sie 12, 2006 19:01 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|