Jeśli PiS osiągnie w przyszłych wyborach taki sam wynik, jak dzisiaj w sondażach (po tym jak PiS jest atakowane ze wszystkich stron przez obrońców tego, żeby było, jak było), a pozostałe partie nadal utrzymają swoje poparcie na takim samym poziomie (mimo rzekomych zwycięstw w przekonywaniu narodu, że PiS to totalitarny reżim) to w kolejnych wyborach znowu wygra PiS i to pewnie z jeszcze większą przewagą.
Zwracam uwagę, że strategicznym zagraniem PiS jest dokonywanie najbardziej nieprzyjemnych zmian w pierwszym okresie rządów po to, by ostatni ich okres poświęcić na zbudowanie bardziej pozytywnego wizerunku.
Skoro teraz, w czasie gdy PiS wystawiając się na atak jest atakowane ze wszystkich stron a i tak zdecydowanie prowadzi w sondażach, cóż będzie później?

Czas pokaże.

Wygląda, że ludzie mają gdzieś propagandową papkę. ALbo nawet fakt, że PiS jest atakowany, ludziom się podoba.

Ale, jeśli pod koniec rządów PiSu ludzie wciąż nie będą uważać, że „żyje im się lepiej”... Oj, wtedy źle wróżę PiSowi.

SZKODA GADAĆ! ..., jak to się mówi łopata do głowy.

Przypomnijmy, że rząd działa (podobno) na podstawie i w granicach prawa.

Bo przecież rząd PO+PSL nie był wcale atakowany, a wyniki sondażowe w pierwszych miesiącach funkcjonowania spadały na łeb na szyję ....tak przez 8 lat

Alus: Był atakowany, ale przez niszowe jednak media.

Teraz rząd PiS jest atakowany przez najpoczytniejsze media. I najbardziej "mainstreamowe".

Następne wybory będą dopiero za 4 lata. Nie sądzę, by PiS był w stanie utrzymać do tego czasu swój wynik. Najzwyczajniej w świecie, po stronie PiS brakuje kadr, kompetencji i umiejętności rządzenia. Skoro, jak w mojej okolicy, do rady nadzorczej wielkiej spółki energetycznej powołuje się pracownicę MOPS tylko dlatego, że szefowała kołem Gazety Polskiej, to znaczy, że nie ma nikogo lepszego, kto utożsamiałby się z PiS i jednocześnie posiadał kompetencje do objęcia takiego stanowiska. Ja nie mam problemu z tym, żeby stanowiska obejmowali pisowcy - ja mam problem z tym, że obejmujący stanowiska pisowcy nie mają wiedzy, kompetencji, wykształcenia i znajomości tematu. Bo takich, którzy by mieli wiedzę, kompetencje, wykształcenie i znajomość tematu PiS ma po prostu za mało. I raczej ich nie będzie miał więcej, bo swoimi działaniami tworzy sobie kolejnych wrogów - nie tyle nawet przeciwników politycznych, co wrogów, którzy będą z nim walczyć za wszelką cenę i nigdy go nie wspomogą. Owszem, może próbować przekupywać młodych - ale tych młodych ktoś musi nauczyć czegoś więcej, niż bezwzględnej lojalności wobec partii, a poza tym PiSowi będzie coraz bardziej brakować pieniędzy, bo PiS po prostu nie umie ich zdobyć w taki sposób, by w wyniku tego nie stracić ich jeszcze więcej. Działania tych nielicznych pisowców, którzy mają niekwestionowane kompetencje - jak Morawiecki czy Gowin - będą bez przerwy sabotowane przez irracjonalne i nieodpowiedzialne działania pozostałej części PiS, co już się dzieje (nic nie dadzą zagraniczne wyjazdy Morawieckiego, mające na celu przywrócenie zaufania u inwestorów, jeśli to zaufanie następnie będzie znowu podkopywane przez wojnę z TK czy buńczuczne zapowiedzi Kaczyńskiego, jak to, na przykład, on już policzy się z bankami i NBP "będzie musiał" go w tym wspomóc). Co jest racjonalnego w przyjmowaniu planu "biliona złotych na inwestycje" w oparciu o fundusze unijne czy środki prywatnych inwestorów, skoro jednocześnie wszczyna się wojnę totalną z instytucjami unijnymi, zaś inwestorów bez przerwy straszy - a to podatkami, a to niepewnością prawną, a to wreszcie Oberprokuratorem, który może z nimi zrobić, co mu się żywnie podoba - wskutek czego są oni skłonni raczej swój kapitał z Polski wycofywać, niż go inwestować w Polsce?



Ja też tak uważałem. To nawet może miało pewien sens, ale do czasu. I to krótkiego czasu. Cytowałem polityka PiS, który zarzekał się, że rozróba potrwa co najwyżej do końca ubiegłego roku, potem się zacznie uspokajanie. I co? I g*** - rozróba trwa w najlepsze i końca bynajmniej nie widać. Teraz chodzą ploty, że Kaczyński chce czekać do końca kadencji Rzeplińskiego. Ale ona się kończy dopiero w grudniu. To już będzie ponad rok rządów, na dodatek w tym okresie będą już widoczne skutki gospodarcze nieprzemyślanych posunięć wprowadzanych teraz - choćby w kontekście przygotowywania budżetu na rok 2017. Wyraźnie zresztą widać, choćby po chamskiej wypowiedzi pani rzecznik Mazurek, że w PiS być może istniało jakieś rozumowe poczucie, że rozróbę trzeba ograniczać, ale nie ma do tego realnej woli, bo ludzie o takim właśnie charakterze tworzą PiS. PiS to właśnie tacy ludzie, że określą sędziów SN mianem "kolesiów", tylko dlatego, że ich uchwała im się nie spodobała. Tego się nie da tak po prostu zmienić, tak po prostu od tego odejść - zwłaszcza, że można to zrobić wtedy, gdy potrafi się działać inaczej. Ale oni nie potrafią, bo gdyby potrafili, już dawno by zmienili swoje zachowanie. Mają władzę, a cały czas zachowują się jak opozycja. Ziemkiewicz wielokrotnie opisywał w swoich książkach, że to właśnie było przyczyną kolejnych upadków rządów postsolidarnościowych - bycie w opozycji wymaga bowiem zupełnie innych umiejętności i zachowań, niż zarządzanie tak skomplikowanym i wymagającym organizmem, jakim jest państwo.

Aktualna informacja dla niewielkiej garstki przyjaciół oraz tabunu nieprzejednanych adwersarzy:
Robię sobie tutaj co najmniej tygodniowy urlop, ale spotkać mnie możecie na portalu salon24, facebooku oraz twitterze, albo przy pięknej pogodzie w realu, nad morzem w Gdyni, lub Rewie.
Brygida Naruniec
Życzę wytrwałości w obronie dobrych zmian przyjaciołom i mniej zacietrzewienia adwersarzom.

I jeszcze na koniec: ja wcale nie neguję, że trzeba być twardym, grać ostro, walczyć o swoje interesy. Polityka nie polega na tym, że przeciwnika nie wolno kopnąć. Ale jednocześnie polityka polega właśnie na tym, że przeciwnika trzeba umieć tak kopnąć, żeby mu się wydawało, że został pogłaskany. To jest ten element polityki, który jest PiSowi jak najdogłębniej obcy. PiS postępuje dokładnie odwrotnie - nawet kiedy tylko krzywo na kogoś spojrzy, nie czyniąc mu żadnej realnej krzywdy, robi to w taki sposób, że przeciwnik czuje się skopany i sponiewierany. I dyszy żądzą odwetu. To się nie ma prawa udać.

Wiesz ja to jestem taki nieojaśniony dlatego nie dziw się. Zresztą ewangelicznie nawet był niewierny Tomasz. ( To tak na marginesie).

Art. 197.
Organizację Trybunału Konstytucyjnego oraz tryb postępowania przed Trybunałem określa ustawa.
No i nijak nie widzę złamania Konstytucji przez SN.

I nie ma tu nic na temat Sądu Najwyższego.
Prawnie mówiąc powołujecie niewłaściwą podstawę prawną.

Zaś co obowiązku proszę się zapoznać z linkiem:
http://www.lex.pl/czytaj/-/artykul/prez ... -wyroku-tk

I wynika z tego ,że Rząd uprawia swoje widzimisię. Najłatwiej to widzieć - nawet nie widzieć - tylko wytwarzać komu grzechy.

No ale przeciez media publiczne ma w garsci PiS. I nawet tego nie potrafi wykorzystac?
To kolejny dowod, moim zdaniem, ze wierchuszka PiS siedzi mentalnie w “dobrych, socjalistycznych czasach“, i nijak nie potrafi odnalezc sie w swiecie wolnych mediow i praworzadnosci (niesocjalistycznej).

Ja to bym prezesa, prezydenta i premier wyslala na pol roku anonimowo na jakis staz zagraniczny bez zadnych powiazan z Polska i Polakami. Gdyby to przezyli i zobaczyli, ze nikt ich nie zjadl a oceniano ich za kompetencje a nie za pochodzenie, to moze by im sie oczy otworzyly i horyzonty poszerzyly?

Wszyscy, ktorzy klaszcza premier za nieopublikowanie wyroku, niech sie tak nie ciesza tej wojnie PiSu z TK. Moga dostac rykoszetem i nie bedzie sie komu poskarzyc:
http://www.tvn24.pl/brak-publikacji-wyr ... 213,s.html

Ale niektorym rozum wchodzi do glowy tylko przez tylna czesc ciala. Na rozsadne argumenty sa odporni.

Zmiana niekorzystnego, czy niekonstytucyjnego prawa może też odbyć się bez wyroku TK. Trybunał jest tylko wtedy potrzebny, gdy nie ma innej możliwości unikania bzdetów prawnych.
Poza tym, nawet opublikowany wyrok bardzo często przez administrację nie jest respektowany (wiele wyroków TK nie wpłynęło na zmianę prawa).
Przeceniamy rolę TK skonstruowanego w takim kształcie.

A skoro nie będzie komu się poskarżyć... no cóż... pora by TK przestał tworzyć prawo, bo od tego jest Sejm i Senat

A kiedy to niby trybunał "tworzył" prawo?