No i co? Mamy biadolić, że jest źle i spokojnie oglądać w TV umierających i cierpiących?

Dlaczego cała para w gwizdek? Czy lepiej jest przeciwdziałać przyczynom, czy ukrywać objawy?

Polowanie na czarownice nie da efektów. Ale pozwoli na mobilizację społeczeństw, zmuszenie do zaciśnięcia pasa z powodu koniecznych wydatków.

A jak dużej części świata można pomóc? Połowie, a może jednej trzeciej?
Rozsiądź się wygodnie, zalecaj pukanie w czoło i czekaj na tych innych, tych co mają dużo. Mają więcej niż dwie ręce jak my, oni dlatego aż tyle potrafią zrobić.

Moja odpowiedz dotyczyła wypowiedzi medieval_man'a, że nie tylko w Paryżu ale i w Bejrucie w podobnym czasie zginęło ponad 40 ludzi.
Na całym świecie co dziennia umiera setki tysięcy ludzi, z pragnienia, z powodu choroby, wojen.
Moim zamiarem było uświadomienie, że nie damy rady pomóc wszystkim.
Nigdzie nie powiedziałem, że należy zaniechać pomocy. Jeśli przejrzysz moje wcześniejsze wypowiedzi, to być może zmienisz zdanie o moich osądach w tej sprawie.

Nie zmienia to faktu, że na świecie świecie istnieje grupa ok. 20% ludzi, która zgromadziła 80% ogólnego bogactwa globu ziemskiego.
Nieliczni decydują się na podzielenie się drobną częścią togo co mają z ludzmi będącymi w największej potrzebie.
Tego faktu nie zmienisz. Niestety.
O tym napomknąłem, w nieco innych słowach, w swoim wcześniejszym poście.

Czy Bóg się pomylił, bo jego Dobra Nowina nie pomaga wszystkim?

Możesz wierzyć w Dobrą Nowinę Boga.

Ja nie mam żadnych złudzeń odnośnie Boga i Jego Dobrej Nowiny.

A moim wskazanie, że zaczynamy reagować wtedy, kiedy jest to bliżej nas. Jak jest gdzieś w Bejrucie, gdzie giną chrześcijanie (sorry, ale jesteśmy na forum religijnym) to media prawie w ogóle o tym nie wspominają.

Ciekawe, co na ten temat mówią lokalne media w Bejrucie, czym dla lokalsów jest zamach bombowy w imię Boga? Nie ma mnie tam i nie wiem, ale podejrzewam, że muzułmanie patrzą na to niestety trochę inaczej...

Nie tak dawno był zamach bombowy w Turcji, a wczoraj czy przedwczoraj przed meczem Turcja-Grecja, podczas minuty ciszy dla uczczenia wydarzeń z Paryża, tureccy kibice wygwizdali ten symboliczny gest pomrukując allah-akbar, solidaryzując się w ten sposób z terrorem, który ich niedawno zabijał.
Kto jest kim?

Nie tyle chodzi o bliżej i nie o wyznania ofiar, ale o fakt, ze w tamtych rejonach zamachy są powszedniością.

Chyba każda osoba ma rację.
Ale pomyślcie, odnosząc sytuację do samych siebie.
Jak reagujecie na zagrożenie (dowolne), które jest tuż obok i bardzo daleko?
Czy reakcja będzie taka sama na opowieść sąsiada, czy dziecka, które cudem uniknęło śmierci i na relację z osoby z innego kontynentu.

Jeśli zagrożenie może swoim zasięgiem objąć także nas, nasza reakcja jest znacznie silniejsza.

Ale też zjawisko, które się często powtarza, za każdym razem wywiera mniejsze wrażenie.


Każda morderstwo jest tragedią. Niezależnie od ilości ofiar, zasięgu i miejsca, gdzie się dzieje. Tylko nasze reakcje są rożne.

Michael Kouba : a Syrian American Christian young man, he was born and raised in United States, and he came back to Syria after the war began to defend for Syria.
Michael martyred today morning.
RIP Michael .. RIP Hero

Młody mężczyzna, chłopak, widziałem jego zdjęcie. Urodził się i mieszkał w USA ale wrócił do swojego kraju, do Syrii, aby bronić i oddał życie w tej walce. W przeciwieństwie do tych tłumnie uciekających mężczyzn w wieku poborowym, przynających się nawet publicznie do tego że zwiali po otrzymaniu wezwania do armii.

I tutaj jest także to o czym mówiłem juz wcześniej - muzułmanie wyznają inne wartości. Inne niż Bóg, honor, ojczyzna. Ten młody człowiek urodził się w zachodnim społeczeństwie i był chrześcijaninem, może właśnie dlatego był ukształtowany przez inne wartości niż muzułmański świat.

Niestety, ale prawda wygląda inaczej niż media próbowały naświetlić nazywając uparcie tych ludzi uchodźcami, nie podoba im się nawet to że dostają dobre jedzenie, we Włoszech narzekali że muszą jeść spaghetti, gdzieś tam jeszcze też coś im nie odpowiadało, dostają trzy dobre posiłki dziennie, sorry, ale wielu bezdomnych i bezrobotnych w Europie chciałoby dostać taki posiłek i taką szansę, i przyjęliby to z wdzięcznością, bez narzekania.

Dlaczego ten węgierski chłopiec zbierał jedzenie i wodę wyrzucone przez ''uchodźców''? Dlaczego pomoc trafiła do ludzi którzy tą pomocą wzgardzili a nie trafiła do tego chłopca i jego rodziny? Ludzie naprawdę cierpią z powodu głodu i pragnienia na świecie a panowie ''uchodźcy'' rzucają wodę i jedzenie na tory i nie tylko zresztą w tym miejscu to robili.

Człowiek naprawdę potrzebujący nie wzgardzi otrzymaną pomocą a przede wszystkim taki człowiek nie ma roszczeniowej postawy ale przyjmuje z wdzięcznością każdy dar. Czy naprawdę głodny człowiek będzie wybrzydzał kiedy dasz mu posiłek, mówiąc a dlaczego nie ma schabowego, a dlaczego buraczki a nie marchewka, a ja chcę to, a ja chcę tamto. Kiedy jesteś u gości to jesz to co podadzą a nie zamawiasz sobie coś extra bo to nie restauracja, a jeśli chcesz coś extra to w restauracji trzeba za to zapłacić.

...

Ogromne fundusze są przenaczone na zbrojenia. I chociaż jestem pasjonatem astronomii, astrofotografii, astronautyki i wszelkich tematów z tym związanych, to uważam że wysłanie Curiosity na Marsa byłoby ok, ale nie w tym świecie gdzie obok panuje głód i bieda. To są olbrzymie koszty. A Mars jest tylko wielka pustynią. I coż z tego że odkryjemy tam wodę, co zrobimy z tym odkryciem, co nam daje woda na Marsie kiedy potrzeba raczej budować studnie tutaj na Ziemi. Ile studni można by wybudować za koszt misji robota.

W zasadzie uważam, że masz rację. Ale nie odważam się stawiać tezy o zaniechaniu badaniu Układu Słonecznego. Raczej ograniczyłbym wydatki na badania miejsc odległych o wiele lat świetlnych.

Co do studni, masz całkowitą rację. Ale to za mało. Konieczny jest minikolonializm.
Wiem, nie ma takiego pojęcia. Uważam za konieczność wprowadzenie kilku podstawowych praw i udzielenie pomocy militarnej w celu uniemożliwienia prowadzenia lokalnych wojen, czy działania grup typu Boko Haram. Ameryka i Europa powinny wspomóc, właściwie zapewnić ochronę granic. A wewnątrz krajów wyeliminować walki etniczne czy religijne.
Ale to dopiero pierwszy krok. Obecnie państwa, zwłaszcza afrykańskie mają granice wyznaczone przez kraje kolonialne. Powinno się rozpocząć proces rewizji tych granic, na podział zgodny z pochodzeniem, religią, zwyczajami i rdzenną tradycją zamieszkujących tam ludów. Pomoc militarne nie powinna wpływać na sposób sprawowania tam władzy. Nie wolno narzucać demokracji w stylu zachodnim. Trzeba szanować tradycje.

Nie potrzebna by byla pomoc militarna, wystarczy ze zwrocone im beda ich wlasne szyby naftowe i inne zasoby naturalne, bo wszelkie bunty glownie z tego sie wywodza ze ich kraje sa okradane pod pretekstem demokracji.
Za ukradzione wartosci mogli by sobie sami wybudowac nie tylko studnie, ale i piekne fontanny nawet na pustyniach.

Daje nam to, że możemy się przenieść na Marsa, Ziemię zostawiając w wyłączny zarząd terrorystom. Chcą się zabijać? Proszę. Będą mieli pięć milionów lat na realizację swoich marzeń.

Oczywiście nie przenosimy się wszyscy: Botswana leci, Zimbabwe zostaje.