Im szybciej wylecą z rządu tym lepiej dla Ukrainy. Niestety na razie nie jest to możliwe ze względu na presję Majdanu.

O! Bardzo ciekawa informacja, chyba w ogóle pominięta przez nasze media: kraje Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Węgry, Czechy, Słowacja) zawiązały w ramach NATO własny pakt wojskowy. Umowa dotyczy wspólnych ćwiczeń wojskowych, koordynacji zamówień obronnych i rozwoju wspólnej obrony. Za oceanem pojawił się już głos, żeby poszerzyć pakt o Rumunię i wesprzeć go środkami USA w celu zbudowania przeciwwagi dla Rosji w regionie.

Nie wylecą - "prawy sektor" stanowi siłę wiodącą na Majdanie.

Trolling -> kosz. Pytania do moderacji zadajemy w Uwagach do moderacji.

No to się zaczęło. Raz:

Tegoroczny sezon turystyczny na Krymie stanął pod znakiem zapytania. Rosja chce ratować sytuację, przymusowo kierując tam na urlopy pracowników przedsiębiorstw państwowych.

(...)

Oficjalnie na turystykę przypada 27 proc. krymskiego PKB, który w 2013 r. wyniósł 4,8 mld dolarów. Nieoficjalnie jej udział w gospodarce regionu jest większy.

(...)

W zeszłym roku ponad 90 proc. urlopowiczów przyjechało na półwysep z Ukrainy i Rosji. Teraz w atmosferze konfliktu na ukraińskich turystów nie ma co liczyć, ale i dla Rosjan sprawa wcale nie jest prosta. Teraz będą musieli dwukrotnie przekraczać granicę z Ukrainą, a do tego prawdopodobnie jeszcze starać się o wizy.

(...)

Według dziennika " Nowyje Izwiestia" "polecenie udzielenia wsparcia Krymowi dostały rosyjskie przedsiębiorstwa państwowe. Teraz mają kierować pracowników na letni wypoczynek nad Morzem Czarnym. Turnusy mają być sprzedawane z rabatem, a różnice pokryje rosyjski odpowiednik ZUS. Jak za starych dobrych czasów.

Również retoryka rosyjskich polityków przypomina ZSRR. - Podejmijmy zobowiązanie: jeśli w zeszłym roku na Krym przyjechało 6 mln turystów, to niech w tym przyjedzie 8 mln. Zróbmy wszystko, żeby przejść przez ten skomplikowany okres z jak najniższymi kosztami - powiedział agencji Interfax lider rosyjskich komunistów. Władimir Żyrinowski, lider nacjonalistów, mówi mieszkańcom Krymu: - Nie martwcie się, zachłyśniecie się naszymi turystami. Szykujcie namioty.

Read more: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,156 ... z2wzxqv2Ra

I dwa

Sankt Petersburg oderwie się od Federacji Rosyjskiej?

Do władz Petersburga wpłynął wniosek o zorganizowanie referendum w sprawie oddzielenia się miasta od Rosyjskiej Federacji.

Wniosek złożyli członkowie młodzieżowego ruchu „Wiosna”, związani w przeszłości z opozycyjną partią „Jabłoko”. Wnioskodawcy chcą, aby w referendum zostały postawione dwa pytania: czy jesteś za zjednoczeniem Petersburga z Europą na podobnych warunkach, jakie ma obecnie Księstwo Liechtensteinu; czy jesteś za utrzymaniem statusu Petersburga jako części Rosyjskiej Federacji.

http://gosc.pl/doc/1928195.Petersburg-o ... Rosyjskiej

Można się tylko domyślać, co musi czuć petersburżanin Putin

Ukraińcy też już powinni powoli krzepnąć po stracie Krymu a nawet dostrzegać plusy tej całej sytuacji, bo są takowe
W przeciwnym razie będziemy w nieskończoność oglądać takie obrazki jak ten:
http://video.interia.pl/obejrzyj,film,1 ... a_Ukrainie!
... takie między-obywatelskie porachunki w końcu mogą przerodzić się w bardziej krwawe zajścia i wybuch konfliktu (od nowa) załatwiony.

Ukraiński rząd prawdopodobnie doskonale sobie z tego zdaje sprawę, skoro oddał Krym de facto bez walki. Rosjanie już zaczęli ogłaszać sumy, jakie będą musieli władować w Krym - wstępnie szacują je na 5 miliardów euro, a pamiętajmy, że są to szacunki "oficjalne" (warto przypomnieć, że Ukraina rocznie pompowała do Krymu półtora miliarda euro). Warto też przytoczyć słowa George'a Friedmana, który przypomniał, że wraz z Krymem Ukraina oddała półtora miliona prorosyjskich wyborców - tymczasem w ostatnich wyborach prezydenckich Janukowycz pokonał Tymoszenko w drugiej turze mniejszą ilością głosów Właściwie, z punktu widzenia Ukrainy oddanie Krymu (poza może kwestiami "honorowymi") ma same zalety Oczywiście, mówimy tu o samej utracie Krymu, a nie o kolejnych kibolskich pomysłach Rosji, w stylu wypowiedzenia umowy na zniżkę gazową (bardzo typowo ruski schemat myślenia: daliśmy Ukrainie zniżkę na gaz w zamian za dzierżawę portu w Sewastopolu, ale skoro teraz zaatakowaliśmy Ukrainę i sami sobie zabraliśmy port, to umowy jakby nie ma, więc zniżkę też zabieramy ). Interesujące jest również obserwowanie, jak szybko Moskwa rzuciła się do podwyższania pensji w sektorze publicznym na Krymie "do poziomu rosyjskiego". Spokojnie przecież mogli z tym poczekać, w końcu radość krymskich Rosjan z "reunifikacji" jest tak wielka, że nawet im przez myśl nie przeszło domagać się jakichś pieniędzy A może właśnie nie jest?

Ukraina z kolei może sobie tę spodziewaną w końcu utratę zniżki na gaz odbić na opłatach za prąd i wodę dostarczanych Na Krym (bo chyba mimo wszystko nie zdecydują się tych mediów odciąć, to byłoby znowuż jak postawienie sprawy na ostrzu noża) i nie wiem czy wyszliby wtedy na zero (to już pewnie ekonomiści przeliczają), ale ostatecznie straty mogą być wcale nie takie strasznyje w porównaniu z korzyściami.

Przyszła mi do głowy jeszcze jedna myśl. Otóż ZSRR, jak jeszcze niektórzy pamiętają, dzielił się na "część wewnętrzną", czyli ZSRR "właściwy", oraz "imperium zewnętrzne", czyli podporządkowane mu kraje RWPG, w tym Polskę.

Rozpad ZSRR rozpoczął się od tegoż właśnie "imperium zewnętrznego" w 1989 i dopiero dwa lata później dotarł do "rdzenia"

Analogicznie Rosja Putina też ma (miała) swój "rdzeń", czyli Federację Rosyjską, oraz "imperium zewnętrzne" w postaci części republik poradzieckich Białorusi, Ukrainy, Kazachstanu, Armenii, Mołdawii, etc.. chociaż oczywiście podległość ich Moskwie była mniej ścisła niż dawnych "demoludów"

Patrząc z tego punktu widzenia, dzisiejsza rosyjska agresja i okupacja Krymu, wcale nie muszą oznaczać "kolejnego (albo i nawet ostatniego) etapu ekspansji", ale na odwrót. Być może obserwujemy właśnie pierwszy etap rozpadu.

Bo w końcu Kreml "wziął Krym", ale przecież wcześniej i tak ten Krym, wraz z całą Ukrainą, znajdował się w jego strefie wpływów. A teraz został już tylko Krym.

Nie założyłbym się o to, że tak właśnie się sprawy mają, być może rozpad Rosji jeszcze się nie zaczął, ale jeżeli Ukraina faktycznie na trwałe przesunęła się na Zachód (tak właśnie muszą uważać na Kremlu, inaczej, mając nadzieję na odzyskanie Kijowa, nie anektowaliby Krymu), to znaczy że imperium Putina już się kruszy. I jest kwestią dosłownie kilku lat, kiedy ten proces rozkładu dojdzie do "rdzenia"

Nie wiem za bardzo o co chodzi z tym rozpadem Rosji, bo chyba każdy ma na myśli coś innego. Rosja odarta ze swoich imperialnych ambicji jest nam wszystkim jak najbardziej na rękę, ale Rosja sprowadzona całkowicie do parteru, zdestabilizowana politycznie odpada.
Zaraz by się choćby do niemal świeżutkich syberyjskich złóż chciały dobrać Chiny, a może nawet islamiści (i nie mam na myśli tych pokojowo nastawionych). To może już lepiej z Rosją się układać :shock:

Hm... jeśli miałbym zgłaszać zastrzeżenia (lubię zgłaszać zastrzeżenia), to powiedziałbym, że Majdan wyłamuje się z normalnej dynamiki przemian i że żaden scenarzysta nie mógł tego przewidzieć. Białoruś, Kazachstan, Tatarstan i inne ziemie znajdujące się w orbicie Moskwy raczej będą uniezależniać się w drodze normalnych, racjonalnie opisywalnych procesów przechodzenia lokalnych dzierżymordów na pozycje samowładnych watażków (lub zastępowania ich przez takich). Ukraina natomiast zafundowała sobie podróż wehikułem czasu, robiąc coś, co było jej pisane za lat pięć czy nawet dwadzieścia. Dlaczego?

Ponieważ na powierzchnię wybiły się wyjątkowo archaiczne prądy polityczne, o których wszyscy sądzili, że już dawno zamarły i nie ma potrzeby ich w ogóle rozważać. No bo co to jest Majdan? To jest demokracja bezpośrednia, a zatem wiec. Ba: dzięki (nie)dyskretnej pomocy Janukowycza wiec ten obrócił się w wiec wojowników! Tak się rządzili nasi pogańscy przodkowie i tak wyglądała cywilizacja słowiańska.

Byłoby rzeczą niezmiernie interesującą oglądać Majdan jakoś wmontowany w struktury zwykłej demokracji przedstawicielskiej.

A nawiasem mówiąc, Majdan kładzie wszelkie uroszczenia Moskwy do "zbierania ziem ruskich". Kijów ma w tej chwili o wiele silniejszą legitymację do tego i może ją spokojnie rozgrywać, jeśli starcza mu sił i tupetu.

MARIEL: raczej wolałbym się układać z islamem niż z Rosją. Na muzułmanów można bowiem nacisnąć w bardzo prosty sposób: wychowując sobie imamów interpretujących Koran w odpowiedni (dla nas ^_^) sposób. Natomiast na Rosję nie ma jak nacisnąć. Rosja robi, co sama chce.

Chiny są o tyle bezpieczniejsze od Rosji, że są A) cywilizowane (jest to najstarsza cywilizacja tej planety) i B) można je skontrować wpuszczając na Syberię Japończyków. To czyni z nich rywala, ale nie wroga. Rosja natomiast wrogiem będzie zawsze, bo ona "nie umie myśleć" w innych kategoriach i wrogów sama sobie stwarza.

Francuzom też się tak wydawało ;) zresztą ja nie o muzułmanach tylko o ekstremistach islamskich, to jakby inny gatunek człowieka ;)
Taka różnica, że powoli nas wykańczają, choć - tu masz rację - w cywilizowany sposób. Niedługo żadnej roboty nie złapię, bo wszystko robią taniej :D

Z ekstremistami należy postępować tak, jak postąpiono z Saszką Białym: zastrzeliwać podczas prób zatrzymania. : ]]] Reszta muzułmanów popatrzy po sobie i wyciągnie wnioski. Ręczę, że odpowiednie.

Rozpad widziany jako rozpad - tak jak rozpadał się ZSRR - wydzielanie się osobnych państw, przyłączanie się innych terytoriów do państw sąsiednich, etc..

Zapewne zostanie jakaś "resztówka" Rosji w postaci terenów wokół Moskwy i na zachód od Uralu (nadal będzie to jedno z największych terytorialnie państw w Europie), ale reszta się oddzieli. Nawet pewnie Petersburg, bo choć to co opisywał johnny99 to pewnie jakiś dowcip, ale sam fakt ze komuś w ogóle przyszedł do głowy jest już znaczący.



W ogóle nie będzie już Rosją, tylko czymś zupełnie innym, innym krajem, choćby zamieszkiwali je ci sami ludzie

Rosja i imperializm to jedno i to samo.

A Chiny nam, jak napisał Enegroproxy, nigdy nie będą zagrażać w choćby zbliżonym stopniu.



Nic podobnego. Po pierwsze w miarę bogacenia się Chin koszty produkcji stale tam rosną, po drugie zgodnie z teorią przewagi komparatywnej, niezależnie od tego, jak tania byłaby produkcja w Chinach, zawsze będą istnieć miliony rzeczy, które bardziej będzie się opłacać robić gdzie indziej.

Przecież tą samą droga co obecnie Chiny, przeszły wcześniej Japonia, Korea i Tajwan.