Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt lis 14, 2025 16:18



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 311 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19 ... 21  Następna strona
 Solidarni z nienarodzonymi - "Zmuś posła" 
Autor Wiadomość
Post 
Trawy napisał(a):
Ty lepiej już nic nie wnioskuj - z twoich wniosków wynika zakaz aborcji z wykonywaniem kary śmierci w jednym kodeksie.


No to odpowiedz mi na pytanie z jakeigo powodu nie mozna zamykac za kratkami niechcianych dzieci, a doroslych przestepcow mozna?

Kara smierci to represja za okreslone dzialania, a aborcja to usuniecie plodu, za ktorej przyczyny plod nie odpowiada. I na tym polega najistotniejsza roznica pomiedzy problemem aborcji, a problemem np kary smierci, eutanazji czy legalizacji narkotykow, ze poszkodowanym nie jest ten, ktory sie na to decyduje (nb kary smierci da sie uniknac, nie podajmujac dzialan, ktore na nia skazuja).
Nie jestem zadnym "obronca zycia", wiem, ze nieistnieje zadne ustanowione "ponad ludzmi" prawo do zycia.
Wiekszosc argumentow zwolenniczek i zwolennikow aborcji to sa kompletne bzdury i populistyczne hasla. Jezeli juz rozmawiamy o kobietach i rodzeniu dzieci to rozmawiajmy o odpowiedzialnosci.


Śr mar 28, 2007 13:27
Post 
http://www.pro-life.pl/apel/


Śr mar 28, 2007 13:28

Dołączył(a): Wt lip 25, 2006 7:40
Posty: 997
Post 
Jesteś żywym dowodem tezy Sokratesa - nie problem na pytanie odpowiedzieć - prawdziwy problem to umieć sformułować pytanie.

I to jest twój poważny problem.

_________________
Polska jest jak twórczość Lucasa: 1980 Gwiezdne Wojny, 1981 Imperium Kontratakuje, 1989 Powrót Jedi, 1993 - 2005 Mroczne Widmo... A teraz mamy Atak Klonów... Strach myśleć o Zemście Sithów...


Śr mar 28, 2007 13:38
Zobacz profil
Post 
Skoro nie problem na pytanie odpowiedziec to udziel odpowiedzi.
Nie ma sprzecznosci pomiedzy byciem zwolennikiem kary smierci, a przeciwnikiem aborcji co wyjasnilem wyzej.


Śr mar 28, 2007 15:30

Dołączył(a): N gru 17, 2006 14:05
Posty: 295
Post 
Stationary Traveller napisał(a):
Nie ma sprzecznosci pomiedzy byciem zwolennikiem kary smierci, a przeciwnikiem aborcji co wyjasnilem wyzej.


nie ma sprzeczności, pewnie, tylko da się zauważyć sadystyczne wręcz skłonności


Śr mar 28, 2007 19:11
Zobacz profil
Post 
Ninurta napisał(a):
Stationary Traveller napisał(a):
Nie ma sprzecznosci pomiedzy byciem zwolennikiem kary smierci, a przeciwnikiem aborcji co wyjasnilem wyzej.


nie ma sprzeczności, pewnie, tylko da się zauważyć sadystyczne wręcz skłonności


Co ma wspolnego kara smierci wykonywana np przez powieszenie czy na krzesle elektrycznym z sadyzmem?
Kto sie zneca nad czlowiekiem, ten ktory trzyma go zamknietego przez czasem kilkadziesiat lat az umrze czy ten, ktory zabija go odrazu w kilka sekund?


Śr mar 28, 2007 21:38
Post 
Odpowiedź jest prosta - znęca się i jeden i drugi.


Cz mar 29, 2007 8:25
Post 
Otóż panuje przekonanie, że lepiej nie naruszać konsensusu wypracowanego w latach 90-tych w tej sprawie, bo tylko pogorszy się taką sprawę. Otóż moim zdaniem jest to głupota, gdyż w przypadku wprowadznia tej zmiany do Konstytucji RP lewica nie będzie w stanie jej odrzucić bo nigdy w 17-sto letniej historii nie miała takiej większości w Zgromadzeniu Narodowym a PSL w większości było przeciwko mordom dzieci. Zatem odrzucenie przez Zgromadzenie tego zapisu jest mało prawdopodobne. A co z referendum? Żeby je zwołać trzeba mieć chyba 100 tys. podpisów, ale tyle samo można zebrać pod wnioskiem, aby go nie przeprowadzać. Zatem przez osiem lat zapis może być bezpieczny. Czy to dobrze, że kobieta ma umierać podczas porodu lub też być trwale okaleczona (ostatni przypadek Polki rozpatrywany w Strasburgu), żeby ochronić swoje dziecko, np. moja żona? Dobrze, bo dobrze jest jak ja ginę za moją żonę i dzieci podczas wojny. Prawdopodobieństwo śmierci lub kalectwa kobiety podczas porodu jest dużo niższe niż śmierci mężczyzny podczas wojny lub działań operacyjnych np. jako źródło nacisku (niech się Waniek z taką Labudą czy Sierakowską same bronią, Kwaśniewski będzie je dopingował, po czym ucieknie za granicę jak na niego padnie wybór). Co z dziećmi z kazirodczych gwałtów lub stosunków? Można oddać do adpocji. A co z dziećmi zdegenerowanymi fizycznie? To są ludzie, więc z jednej strony propaguje się homseksualizm, bo inaczej to faszyzm, a jak się morduje chrome dzieci to już nie faszyzm, choć hitlerowcy też to robili i od tego zaczynał się hitleryzm. Wymordowano wszystkich chorych psychicznie w Niemczech, aby oczyścić rasę niemiecką. Zatem, aby społeczeństwo nie zatraciło swojego człowieczeństwa trzeba zdobyć się na poświęcenie przyjęcia daru człowieka obojętnie kim by on nie był. Jak mąż ucieka od żony z tego powodu to jest to ciota a nie mąż. Ponadto takie rodziny winny mieć wsparcie od wspóloty, w której żyją. Również i na rodzicach spoczywa ciężar wcześniejszego sprawdzenia czy ich potomstwo ma szansę na zdrowe życie. Stąd konieczność stosownia badań genetycznych albo przed zawarciem związku lub w trakcie przed podjęciem decyzji o poczęciu. W przypadku dużego prawdopodobieństwa zaistnienia wady genetycznej, moralnym jest, aby rodzice powstrzymali się od wydania na świat dzieci. Nigdy nie ma pewności, ale wysokie prawdopodobieństwo jest wystraczającym argumentem za taką decyzją. Nie ma społeczeństwa bez odpowiedzialności.


Cz mar 29, 2007 9:40

Dołączył(a): Wt lip 25, 2006 7:40
Posty: 997
Post 
Stationary Traveller napisał(a):
Skoro nie problem na pytanie odpowiedziec to udziel odpowiedzi.


Wybacz - opisanie ci bagna w którym tkwisz popierając karę śmierci a zabraniając aborcji wymaga epistoły na miarę podręcznika akademickiego.
Aż tak mnie graformania nie ciśnie.

Jak chcesz sięgnij do książek etyków - ot Hołówki choćby.

_________________
Polska jest jak twórczość Lucasa: 1980 Gwiezdne Wojny, 1981 Imperium Kontratakuje, 1989 Powrót Jedi, 1993 - 2005 Mroczne Widmo... A teraz mamy Atak Klonów... Strach myśleć o Zemście Sithów...


Cz mar 29, 2007 10:00
Zobacz profil
Post 
przemo napisał(a):
Odpowiedź jest prosta - znęca się i jeden i drugi.


Zapoznaj sie z definicja znecania sie.

Trawy napisał(a):
Wybacz - opisanie ci bagna w którym tkwisz popierając karę śmierci a zabraniając aborcji wymaga epistoły na miarę podręcznika akademickiego.


Glupis, bo nie rozumiesz co pisalem. Kara smierci to represja za dane czyny, a aborcja jest niezalezna od celowego dzialania plodu.


Cz mar 29, 2007 17:40
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
Trawy napisał(a):
Paschalis napisał(a):
I co to ma do rzeczy. Po zmianie konstytucji szansę na zaostrzenie ustawy będą dokładnie takie same jak przed.

Nie.
Bo ustawy zmienia się zwykłą większością.
Manipulujesz Paschalis.


Wyjaśnij mi jak po zmianie konstytucji zmieni się szansa na zaostrzenie przepisów w tej sprawie? :co:

Trawy napisał(a):
Poza tym - moi szanowni "obrońcy życia" - cała wasza akcja to jedna wielka hipokryzja.

Z jednej strony naciskacie na posłów by bronili czegoś tak niepewnego jak "poczęte życie" a z drugiej - ci sami posłowie proponują ogólnoeuropejską debatę na temat przywrócenia kary śmierci.

Brawo obrońcy!

Jak dobrze pójdzie to życie w IV RP będzie chronione od chwili poczęcia do naturalnej kary śmierci.


Aha w ten sposób, czyli teraz porzucamy dyskusję merytoryczną i wzajemnie przyprawiamy sobie gomborwiczowskie gęby opierając się na dość karkołomnych przesłankach.

Otóż to co sobie myślą posłowie to nie jest moja rzecz i nie ja o tym decyduję. Ruchy za życiem zawsze były również przeciw karze śmierci, ale nie mają one wpływu na osobiste poglądy parlamentarzystów. Po drugie piszesz nieprawdę mówiąc, że ci posłowie dążą do jakiejś ogólnoeuropejskiej debaty bo nie widziałem żadnego takiego apelu na forum europejskim, a jedynie prywatne opinie, że obecnie nie ma klimatu w Europie do takiej dyskusji. Po trzecie, czystość postaw parlamentarzystów (zwłaszcza tych z lewicy) w większości spraw często pozostawia wiele do życzenia, każdy to wie i nie ma to nic do rzeczy z dyskusją nad zmianami konstytucyjnym. Oburzajanie się nad tym nagle z okazji dyskusji o problemie aborcji, to próba odwracania kota ogonem od meritum problemu.

_________________
www.onephoto.net


Pt mar 30, 2007 7:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lip 25, 2006 7:40
Posty: 997
Post 
Paschalis napisał(a):
Aha w ten sposób, czyli teraz porzucamy dyskusję merytoryczną i wzajemnie przyprawiamy sobie gomborwiczowskie gęby opierając się na dość karkołomnych przesłankach.

Bynajmniej.

Uważam że koalicja w której jeden poseł /Jurek/ dużo i głośno mówi o "ochronie życia" a jednocześnie drugi poseł /Ziobro/ rozpoczyna ogólnoeuropejską dyskusje o przywróceniu kary śmierci jest abstrakcją na miarę Monty Pythona.
I to chyba nie są karkołomne przesłanki.

_________________
Polska jest jak twórczość Lucasa: 1980 Gwiezdne Wojny, 1981 Imperium Kontratakuje, 1989 Powrót Jedi, 1993 - 2005 Mroczne Widmo... A teraz mamy Atak Klonów... Strach myśleć o Zemście Sithów...


Pt mar 30, 2007 9:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
SweetChild napisał(a):
Przez wiele lat przepisy aborcyjne nie zostały zliberalizowane (nawet za rządów SLD)


Prawda jest niestety zupełnie inna. Za rządów SLD za każdym razem próbowano wprowadzić aborcję na życzenie. Pod koniec drugiej kadencji sejmu w grudniu 1996 r. ustawa taka została uchwalona i podpisana przez Kwaśniewskiego. Ustawa została następnie zawetowana przez Trybunał Konstytucyjny w maju 1997 roku. Jednak SLD-owcy mimo, że byli do tego prawnie zobligowani, nie uchwalili w sejmie przywróconych przepisów w tej sprawie (podobnie SLD robiło ws konkordatu podpisanym jeszcze za rządów Suchockiej). Uczynił to dopiero po wyborach kolejny prawicowy rząd, spełniając wyraźny wymóg Trybunału. Kolejny raz SLD próbowało wporwadzić aborcję na życzenie w 2005 od koniec czwartej kadencji sejmu. Tyko przez wewnętrzne podziały i trzeźwe podejście marszałka Cimoszewicza projekt nie trafił pod głosowanie. Dzisiejsza lewica nie ukrywa, że gdy dojdzie do władz wprowadzi aborcję na życzenie (patrz choćby ostatni wywiad z Olejniczakiem w "Rzeczpospolitej").

Cytuj:
więc wnioskuję, że Konstytucja nie pociąga za sobą konieczności ich liberalizacji.


Stwierdzenie, że obecna konstytucja "nie pociąga za sobą konieczności ich liberalizacji" jest pewną oczywistością, która ma się jak piernik do wiatraka do całego problemu podobnie jak stwierdzienie, że aborcja na życzenie nie pociąga za sobą konieczności dokonywania aborcji. Chodzi nie o to żeby konstytucja nie pociągała za sobą konieczności, ale o to żeby chroniła bo konstytucja nie jest od tego by nie pociągać za sobą konieczności, tylko za tym żeby realizować podstawowe zasady prawa naturalnego w prawie pozytywnym.

Każdy akt prawnym służy temu by "pociągać za sobą jakąś konieczność". Problem pojawia się wtedy gdy ten wymóg, jest niejasny i nieprecyzyjny uzależniony od światopoglądu sędziów, tak jak w tym przypadku. A tak nie powinno być.

Cytuj:
Widocznie też zapisy w Konstytucji zabezpieczają przed próbami zaostrzenia przepisów aborcyjnych, skoro LPR uderzył najpierw w ustawę zasadniczą.


Wybacz, ale nie bardzo dostrzegam logiczną spójność tego wywodu. Mógłbyś, zamiast odwoływać się do LPR-u, podać mi merytoryczną przesłankę (tj. opartą na konkretnych zapisach konstytucyjnych) za uzasadnieniem tezy, że konsytucja nie umożliwia zaostrzenia obecnej ustawy aborcyjnej? Nie przyszło ci na myśl, że zwolennicy zmian w konstytucji po prostu chcą umocnić obecne zapisy, a nie prowadzić do ich zmiany?

Cytuj:
Bardzo restrykcyjne na tle pozostałych krajów z kręgu euro-atlantyckiego.


Na tle najwyżej rozwiniętego i najszybciej rozwijającego się kraju UE jakim jest Irlandia prawo to jest bardzo liberalne. A reszta zachodniej Europy jest tu wyjątkiem w świecie poza krajami komunistycznymi i postkomunistycznymi, które zachowują rzeczywiście podobne ustawodawstwo. Jeśli więc spojrzymy z tej drugiej perspektywy to polska rzeczywiście jest tu wyjątkiem wśród wszystkich krajów postkomunistycznych.

Jak więc widać, kwestia restrykcyjności czy liberalności jest zawsze kwestią subiektywną zależną od perspektywy.

Cytuj:
Paschalis napisał(a):
Rzeczywiście potężne te wpływy. 29 posłów LPR-u z 8 posłami Ruchu Ludowo-Chrześcijańskiego.


Plus politycy skupieni wokół RM, tacy jak Marek Jurek, ale i sam premier i prezydent. I jak widać, niezależnie od liczebności, są bardzo skuteczni. Silni, zwarci i gotowi.


Jasne: silni, zwarci i gotowi. Szczególnie prezydent Lech Kaczyński (zwany przez środowisko RM "szambem") i premier dawali ostatnio oznaki tego fanatyzmu dążąc do kompromisowych zmian w konstytucji i cieszyli się wielką sympatią Ojca Dyrektora. Ale rozumiem, że wychodzisz z założenia, że najmniejsza wzmianka o zmianie konstytucji jest objawem moherowego fundamentalizmu. Do tego grona trzeba by też zaliczyć naczelnego moherowego bereta PO, Jana Rokitę, i szereg innych posłów tej "moherowej" partii, którzy zapowiedzieli, że zmianę art. 30 konstytucji poprą.

Cytuj:
Paschalis napisał(a):
Co nie wymaga? Zaostrzenie czy zliberalizowanie?


Pozostawienie przepisów w obecnym stanie. Zmiany w Konstytucji, zamiast umacniać obecne regulacje, podwyższają ryzyko ich zaostrzenia.


Możesz to poprzeć jakimiś argumentami merytorycznymi (tj prawnymi)? Czytałeś przytoczoną przeze mnie opinię prawną? Jak rozumiem wporowadzenie aborcji na życzenie nie budzi w tobie takiego niepokoju jak (nie daj Boże!) wprowadzenie w Polsce ustawodawstwa irlandzkiego (proporcjonalność prawna dziecka przed i po urodzeniu), którego notabene nikt nigdy w polskim parlamencie nie zgłaszał (w odwrotności od projektów SLD, które pojawiają się zawsze gdy lewica rządzi)?

Cytuj:
Paschalis napisał(a):
A nie pojmujesz, że można np. przenieść treść obecnej ustawy do konstytucji jak proponował PSL i wtedy zapobiec i jednemu i drugiemu.


Pojmuję, ale po pierwsze nie uważam, aby to było potrzebne


A dlaczego?

Cytuj:
a po drugie uważam, że prawo dotyczące aborcji ma właśnie rangę ustawy i nie powinno być umieszczone w Konstytucji.


Kostytucja to dokument, w którym mają być zagwarantowane wszystkie prawa podmiotów ludzkich. Jeśli uznajemy, że osobnik ludzki w fazie prenatalnej jest podmiotem ludzkim, to jego prawa powinny się znależć w konstytucji.

Cytuj:
W Konstytucji powinny być zapisane kwestie fundamentalne, a nie kontrowersyjne (kontrowersyjne czyli takie, do których sam nie jestem przekonany; dodaję, abyśmy nie musieli ponownie przerabiać zniesienia niewolnictwa w USA ;) ).


Tylko twoje indywidualne przekonanie. Jeśli nie jest podparte argumentami, nie może być wiążące dla prawodawców.

Cytuj:
Paschalis napisał(a):
No tak każdy człowiek kiedyś umrze, a ludzi jest na świecie 6,5 miliarda, więc jeden w tą czy w tamtą nie robi większej róznicy. :?


Robi, robi. Chodziło o to, że codziennie na świecie cierpią i umierają ludzie. Nie ja to tak urządziłem.


Ale prawo zwykle stara się zakazać "pomaganiu" tym ludziom w cierpieniu i przechodzeniu na tamten świat.

Cytuj:
Paschalis napisał(a):
Ładne hasło, ale odnieś się proszę do mojej argumentacji. ;)


Nie widzę żadnej sprzeczności w moim podejściu. Wyłóż proszę łopatologicznie swoją argumentację, to chętnie się do niej odniosę


Ależ wyłożyłem i prosze odnieś się do tego. Zacytuję siebie:

Mózg noworodka nie jest mózgiem ukształtowanym i niewiele się rózni od mózgów dorosłych zwierząt. Stąd sprzeciwiając się zabijaniu noworodków, a głosząc konieczność istnienia "wykształconego" mózgu wchodzisz w sprzeczność.

Cytuj:
Nie uzasadnia dopuszczalności aborcji, bo celem przykładu było wykazanie, że życie ma wartość w połączeniu z wolnością, nawet taką, która to życie naraża (a także naraża inne życia). Gdyby tak nie było, to moglibyśmy stworzyć "fermy ludzi", których trzymalibyśmy w klatkach, aby nie mogli się pozbawić życia. Nie jest więc tak, że wystarczy policzyć sumę żyć, które wynikają z danych rozwiązań, aby stwierdzić, że jedno z nich jest lepsze a drugie gorsze.


Ferny ludzi to przykład działalności prewncyjnej pańśtwa. W przypadku prawdawstwa ws aborcji (jak zresztą każdego prawa) nie istnieje taka działalność prewencyjna. A przestępstwo jest zasądzanie po tym jak nastapi, a nie przed, czy na podstawie jakiegoś potencjału do popełnienia przestępstwa.

Cytuj:
Wszystko racja, ale rzeczywistość jest taka, że co dnia ginie na drogach kilku ludzi, w tym dzieci, nie ze swojej winy. Gdybyśmy zakazali jazdy samochodem, to tych kilka istnień dziennie moglibyśmy uratować. I czy wysokie koszty dla życia społeczno-gospodarczego mogą być argumentem jeśli chodzi o życie człowieka?


Ludzie ci giną dlatego bo kierowcy nie przestrzegają prawa drogowego, zwłaszcza w kwestii trzeźwości i przestrzegania ograniczeń prędkości. Nie dlatego bo w ogóle korzystają z samochodów.

Cytuj:
Oczywiście, że w przypadku aborcji mamy do czynienia z absolutnie pewnym i zamierzonym pozbawianiem życia, ruch drogowy nie jest pełną analogią (cel przykładu wyjaśniłem powyżej). Natomiast co do wystarczających przesłanek, to oczywiście można dyskutować. Dla jednego będzie to "zjawisko dramatycznej społeczno-gospodarczej szkody", dla drugiego wystarczy indywidualny dramat człowieka. Dla jednego będzie to ratowanie życia matki, dla drugiego wystarczy ratowanie jej od kalectwa.


j.w. Nie ma zależności przyczynowo-skutkowej między samym faktem jazdy samochodem, a śmiercią tych dzieci. Co najwyżej między nieostrożnością/głupotą/bezprawiem kierowców lub przechodniów. Tymczasem dokonywanie aborcji właśnie na tym polega by uśmiercić życie w fazie prenatalnej.

Cytuj:
Zgoda, ale jeśli przy tych abstrakcyjnych założeniach uważam, że miałbym prawo pozbawić życia napastnika (który jedynie chce zabrać wolność mi lub moim bliskim), to tym bardziej miałbym prawo pozbawić go życia, gdy dołożyć do tego dodatkowe ryzyko niedotrzymania słowa przez agresora.
Chodzi mi o teoretyczny dylemat, czy gdy mam pewność, że napastnik chce pozbawić mnie w 100% mojej wolności, ale zachować przy życiu, to mam prawo w obronie mojej wolności pozbawić życia agresora. A jeśli tak, to czy mam prawo pozbawić go życia, gdyby zostawił mi 10% wolności. Itd.
I tak jak powyżej, staram się wykazać, że życie ma wartość tylko w połączeniu z wolnością. Samo życie w znaczeniu biologicznym wydaje mi się mało atrakcyjne.


Problem w twoim założeniu nie polega na tym, że jest ono abstrakcyjne, ale na tym, że jest ono nieprawdziwe. Odpowiedzialność etyczna jest oceniana na podstawie świadomości, a człowiek nie może apriorycznie poznawać intencji drugiego człowieka. Musi się opierać tylko na objawach tych intencji, które nigdy nie dadzą mu pewności. To nie jest kwestia praktyki czy teorii, ale prawdziwości czy nieprawdziwości założeń.

Po prostu znajdź taki przykład, choćby wysoko nieprawdopodobny, ale przynajmniej teoretycznie możliwy.

Cytuj:
Jeśli od poziomu N1% państwo gwarantuje mu swobodę religijną, od poziomu N2% ochronę jego związku z innym człowiekiem, to dlaczego ochrony życia nie miałoby gwarantować od poziomu N3%.


Dlatego bo prawo do życia to nie jest prawo odnoszące się do wolności, która wymaga pewnej elementarnej świadomości, czy do działania obywatelskiego, tylko do godności ludzkiej, która nie może być zmienna. Jeśli uznać, że godność ludzka jest zmienna to trzeba by uniewinnić matki, które znęcają się nad swoimi nowonarodzonymi dziećmi w imię założenia, że przecież ich nie zablijają, a żadne prawo do godności im się w pełni ne może należeć.

Cytuj:
Paschalis napisał(a):
A jeśli żeby leczyć dżumę cholerą trzeba zabić osobę trzecią, to prawo też nie powinno mieć nic do powiedzenia?


Powinno mieć coś do powiedzenia, ale nie powinno dogmatycznie mówić "nie".


To ciekawe założenie. Czyli jeśli pacjent (nie zagrożony utratą życia) zabija lekarza po to by ukraść jego leki, które mogą mu równie dobrze zaszkodzić to państwo powinno umywać ręce?

Cytuj:
Paschalis napisał(a):
Okaleczenie zawsze występuje w przypadku przeszczepu, w przypadku aborcji możemy jedynie mówić o prognozach i przypuszczeniach, a to zasadnicza różnica.


Co to za okaleczenie przy transfuzji krwi? Utrata wzroku to dużo większy uszczerbek na zdrowiu. I nie jestem pewien, czy wolałbym mieć jedną nerkę czy też oślepnąć.


Po pierwsze, zdaje się, że nie zdajesz sobie sprawę czym naprawdę jest utrata nerki. To poważne kalectwo, prawie codzienne czasochłonne dializy, ograniczenie wydolności fizycznej, konieczność przejścia na specjalną dietę, zwiększone ryzyko zachorowań na niektóre choroby itd. Warto poszperać: choćby w internecie jest wiele takich przerażających swiadectw.

Po drugie, i najważniejsze, brak przeszczepu nie polega na tym, że się zabija człowieka, ale że się go nie leczy. Mimo wszystko zaniechanie pomocy to nie to samo co wyjątkowo bolesne zabójstwo, bez żadnego znieczulenia, jakim jest aborcja. Zwłaszcza, że nie jest to konieczne ze względu na wystarczającą ilość zmarłych, których organy się do tego nadają.

Cytuj:
Paschalis napisał(a):
Poza tym, nie istnieje obiektywna potrzeba tworzenia nakazów do przeszczepów dla żywych osób (nie wiadomo zresztą nawet jak taki nakaz miałby być wypełniany w praktyce), a to dlatego bo liczba osób zmarłych, których organy nadają się do przeszczepu jest w pełni wystarczająca.


Nie byłbym tego taki pewien, słyszy się, że czas oczekiwania na przeszczep jest dość długi. Przy okazji większych katastrof brakuje krwi, czy uprawnione byłyby łapanki na ulicach i pobieranie krwi do transfuzji, aby ratować życie?


Gdzie się słyszy? Przeszczepu nigdy się nie dokonuje od tak. Trzeba przeprowadzić siłą rzeczy szczegółowe badania, które ocenią jaka dokładne organ (w sensie szczegółowych indywidualnych właściwości) jest potrzebny, żeby nie przeszczepić złego. Bo jeśli tak się stanie to i dawca zostanie okaleczony i pacjent umrze. Taka szybka "łapanka" doprowadziłaby do tragedii. Poza tym niektóre organy są zamrażane i mogą być do dyspozycji na wypadek sytuacji wyjątkowych.

Cytuj:
A co przyjmiemy za kryterium śmierci? Ustanie pracy mózgu ;) A przecież można by poczekać parę dni, aż przestaną rosnąć włosy czy paznokcie, bo to jeszcze człowiek.


W medycynie panuje powszechna zgoda, że życie ludzkie kończy się w momencie śmierci mózgu. Porost włosów nie jest świadectwem życia, podobnie jak drgawki bezgłowego ciała kury nim nie są.

Cytuj:
Paschalis napisał(a):
Tak, tylko intucja nie może być oderwana od refleksji rozumnej.

Poza tym, akurat w tym wypadku intuicyjnie kobieta w ciąży czuje, że nosi w sobie małego człowieka. Porozmawiaj z kobietami, które przeżyły poronienie, a przekonasz się, że wiązało się to dla nich z poczuciem utraty własnego dziecka.


Ale nie jest to poczucie straty o porównywalnej sile, jaką mają rodzice po śmierci noworodka. Nie wspomnę o poronieniach w pierwszych dniach ciąży, których nawet sama kobieta nie zauważa. Dziecko umiera, a rodzice instynktownie nawet nie wiedzieli, że je mieli. Refleksja rozumna nad takimi przypadkami każe mi przyjąć, że w sposób naturalny człowiek nie traktuje zarodka jako swojego dziecka (co to za rodzic, który nawet nie zauważa dziecka), dopiero postępowcy na bazie rozwoju medycyny starają się mu wmówić takie "semantyczne nadużycie".


Kobieta, która poroni ma zawsze tego świadomość. Mówienie, że to jest inna "siła bólu" niż w przypadku noworodka napawa mnie niesmakiem. Porozmawiaj sobie z kobietami, które przeżywały traumę po tym jak poroniły i z tymy które zostawiały swoje nowonarodzone dzieci w zimie na śmietniku. A może zobaczysz, że nie można decydować o tym czy ktoś jest człowiekiem na podstawie samej intuicji bo bywa ona bardzo różna (uzaleniona od wrażliwości matki) i nie jest żadnym racjonalnym argumentem.

Cytuj:
Po pierwsze, nie napisałem, że aborcja powinna być dopuszczalna przez cały okres ciąży gdy płód jest uszkodzony. Wyłączyłem ten przypadek jako przypadek trudny i szczególny. I nie chodzi tu o decydowanie, czy ktoś ma prawo żyć czy nie, ale decydowanie za kogoś, czy ten człowiek chce żyć czy nie. Dla mnie podstawą jestem ja sam: mogę sobie wyobrazić sytuacje, w których wolałbym umrzeć. Nie wiem, na ile to wyobrażenie ostałoby zweryfikowane przez realną sytuację, ale czy ta niewiedza ma być podstawą do skazywania na cierpienie innego człowieka? Jak pisała Renata_ZG w innym wątku, "współczucie podąża za cierpieniem, nie za śmiercią." Z chrześcijańskiego punktu widzenia cierpienie może i ma sens, ale z czysto ludzkiego nie bardzo.


Po pierwsze, aborcja to przerażające cierpienie dla dziecka, polegające na rozrywaniu lub miażdżeniu jego ciała, bez żadnego znieczulenia, więc nie mów mi tu o ochronie dziecka przed cierpieniem poprzez dokonanie aborcji.

Po drugie, tu chodzi o to czy ty masz prawo decydować za kogoś innego, czy on zasługuje żyć czy nie. Tu nie chodzi o to co myślisz o własnym życiu i co ty byś sobie zrobił na czyimś miejscu (zresztą nie wiem jak mógłbyś się postawić w sytuacji osoby chorej skoro jej choroby nie doświadczyłeś). Tu chodzi o to czy ty masz prawo zadecydować, że kogoś można zabić dlatego bo jest chory, czy niepełnosprawny, bez jego zgody.

Cytuj:
A na marginesie, nie tylko nie prezentuję radykalizmu proaborcyjnego, ale żadnej formy poparcia dla aborcji. Jednak, tak jak już wcześniej pisałem, jestem przeciwnikiem palenia i jednocześnie przeciwnikiem delegalizacji sprzedaży papierosów.


"Jestem za, a nawet przeciw."

To typowe hasło zwolenników legalizacji aborcji i przyznam, że nie spodziewałem się go usłyszeć z twoich ust. Otóż założenie to ma sugerować, że zwolennikom legalizacji aborcji nie chodzi o to, że uznają aborcję za dobro, tylko że nie można wkraczać w życie prywatne, a kwestia aborcji powinna pozostawać porblemem regulowanym moralnie, a nie prawnie. W ten sposób zwolennicy takiej legalizacji sugerują, że rzekomo zachowują w ten sposób neutralność światopoglądową, pozostawiając to decyzję sumieniom kobiet i lekarzy.

Otóż jest to typowy sofizmat. Dlatego bo jeśli prawo ma stać na straży praw ludzi, a nie stoi na straży najbardziej podstawowego prawa (jakim jest prawo do życia) to wyraźnie opiera się na założeniu, że życie ludzkie w fazie prenatalnym nie jest żadnym podmiotem i nie wymaga od państwa wspomnianej ochrony. Tak więc, taka postawa opiera się na konkrentym założeniu światopoglądowym, uznającym że życie ludzkie w fazie prenatalnej nie jest podmiotem takim jak np. życie ludzkie po urodzeniu, którego prawo ma obowiązek strzec np. zakazując matkom bić i zabijać noworodki.

Trawy napisał(a):
Paschalis napisał(a):
Aha w ten sposób, czyli teraz porzucamy dyskusję merytoryczną i wzajemnie przyprawiamy sobie gomborwiczowskie gęby opierając się na dość karkołomnych przesłankach.

Bynajmniej.

Uważam że koalicja w której jeden poseł /Jurek/ dużo i głośno mówi o "ochronie życia" a jednocześnie drugi poseł /Ziobro/ rozpoczyna ogólnoeuropejską dyskusje o przywróceniu kary śmierci jest abstrakcją na miarę Monty Pythona.
I to chyba nie są karkołomne przesłanki.


Różnice zdań zdarzają się w każdej koalicji, ale niezależne od słuszności tych założeń, nie mają one nic wspólnego z tą dyskusją, bo nie dyskutujesz teraz z marszałkiem Jurkiem, ale ze mną. Dlatego nie przyprawiaj mi gęby zwolennika kary śmierci i hipokryty, zwłaszcza że ja nai za PiS-em, ani za LPR-em, ani za Samoobroną nie głosowałem. A te zmiany popiera też PSL i cześć PO, a oni są przeciwni karze śmierci.

_________________
www.onephoto.net


Pt mar 30, 2007 10:11
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Paschalis napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Przez wiele lat przepisy aborcyjne nie zostały zliberalizowane (nawet za rządów SLD)


Prawda jest niestety zupełnie inna. Za rządów SLD za każdym razem próbowano wprowadzić aborcję na życzenie. Pod koniec drugiej kadencji sejmu w grudniu 1996 r. ustawa taka została uchwalona i podpisana przez Kwaśniewskiego. Ustawa została następnie zawetowana przez Trybunał Konstytucyjny w maju 1997 roku. Jednak SLD-owcy mimo, że byli do tego prawnie zobligowani, nie uchwalili w sejmie przywróconych przepisów w tej sprawie


To co tu pomoże zmiana Konstytucji, skoro TK orzeka niezgodność z Konstytucją, a rząd czy sejm i tak robią, co im się podoba? Zamiast co chwila zmieniać Konstytucję należałoby dążyć do tego, aby prawo było przestrzegane.
Po drugie, skoro TK zawetował "aborcję na życzenie", to znaczy, że obecna Konstytucja chroni przed taką liberalizacją przepisów.
A po trzecie, nie pisałem o próbach liberalizacji, ale o tym, co faktycznie zostało zrobione.

Paschalis napisał(a):
Stwierdzenie, że obecna konstytucja "nie pociąga za sobą konieczności ich liberalizacji" jest pewną oczywistością, która ma się jak piernik do wiatraka do całego problemu podobnie jak stwierdzienie, że aborcja na życzenie nie pociąga za sobą konieczności dokonywania aborcji. Chodzi nie o to żeby konstytucja nie pociągała za sobą konieczności, ale o to żeby chroniła bo konstytucja nie jest od tego by nie pociągać za sobą konieczności, tylko za tym żeby realizować podstawowe zasady prawa naturalnego w prawie pozytywnym.


Nie zauważyłeś, że to była odpowiedź na stwierdzenie "Utrzymuje status quo przepisów aborcyjnych, zabezpieczając je przed próbą nadmiernej liberalizacji, jednak nie pociągając za sobą konieczności ich zaostrzania.", zawarte w podanym przez Ciebie cytacie?

Paschalis napisał(a):
Każdy akt prawnym służy temu by "pociągać za sobą jakąś konieczność". Problem pojawia się wtedy gdy ten wymóg, jest niejasny i nieprecyzyjny uzależniony od światopoglądu sędziów, tak jak w tym przypadku. A tak nie powinno być.


Problem polega na tym, że sprawa jest niejasna i uzależniona od światopoglądu. Ty proponujesz rozwiązanie polegające na siłowym narzuceniu pozostałym swojego światopoglądu, a ja uważam, że nie ma do tego wystarczających przesłanek.

Paschalis napisał(a):
Wybacz, ale nie bardzo dostrzegam logiczną spójność tego wywodu. Mógłbyś, zamiast odwoływać się do LPR-u, podać mi merytoryczną przesłankę (tj. opartą na konkretnych zapisach konstytucyjnych) za uzasadnieniem tezy, że konsytucja nie umożliwia zaostrzenia obecnej ustawy aborcyjnej? Nie przyszło ci na myśl, że zwolennicy zmian w konstytucji po prostu chcą umocnić obecne zapisy, a nie prowadzić do ich zmiany?


Część zapewne chce umocnić obecne zapisy, ale inicjatorzy tej akcji nie kryli swoich zamiarów zaostrzenia obecnych przepisów. Kaczyński dziś mówi co innego, ale jeszcze niedawno zapewniał, że IV RP nie będzie miała twarzy Leppera, a jak jest każdy widzi. Gdy przed wyborami PiS będzie potrzebował głosów RM, to szambo może osuszyć i pokropić perfumami.

Paschalis napisał(a):
Cytuj:
Bardzo restrykcyjne na tle pozostałych krajów z kręgu euro-atlantyckiego.


Na tle najwyżej rozwiniętego i najszybciej rozwijającego się kraju UE jakim jest Irlandia prawo to jest bardzo liberalne. A reszta zachodniej Europy jest tu wyjątkiem w świecie


Przecież pisałem jasno "na tle pozostałych krajów z kręgu euro-atlantyckiego", a nie na tle najwyżej rozwiniętego i najszybciej rozwijającego się kraju UE. Na marginesie, na jakiej podstawie Irlandia jest najwyżej rozwiniętym krajem UE? Bo chyba nie PKB na głowę mieszkańca?

Paschalis napisał(a):
poza krajami komunistycznymi i postkomunistycznymi, które zachowują rzeczywiście podobne ustawodawstwo. Jeśli więc spojrzymy z tej drugiej perspektywy to polska rzeczywiście jest tu wyjątkiem wśród wszystkich krajów postkomunistycznych.


To również. Przyznasz więc, że mamy bardzo restrykcyjne przepisy dotyczące aborcji, zarówno na tle krajów z kręgu euro-atlantyckiego, jak i krajów słowiańskich? ;)

Paschalis napisał(a):
Jak więc widać, kwestia restrykcyjności czy liberalności jest zawsze kwestią subiektywną zależną od perspektywy.


Dla oceny Polski naturalna wydaje się perspektywa euro-atlantycka. Jeżeli dla Ciebie naturalne jest tło krajów islamskich, to faktycznie mamy inną perspektywę.

Paschalis napisał(a):
Jasne: silni, zwarci i gotowi. Szczególnie prezydent Lech Kaczyński (zwany przez środowisko RM "szambem") i premier dawali ostatnio oznaki tego fanatyzmu dążąc do kompromisowych zmian w konstytucji i cieszyli się wielką sympatią Ojca Dyrektora. Ale rozumiem, że wychodzisz z założenia, że najmniejsza wzmianka o zmianie konstytucji jest objawem moherowego fundamentalizmu. Do tego grona trzeba by też zaliczyć naczelnego moherowego bereta PO, Jana Rokitę, i szereg innych posłów tej "moherowej" partii, którzy zapowiedzieli, że zmianę art. 30 konstytucji poprą.


Lepper też niepochlebnie wyrażał się o Kaczyńskim, ale "dobro Polski" ich połączyło. Z jest RM podobnie.
Natomiast nigdzie nie pisałem, że najmniejsza wzmianka o zmianie konstytucji jest objawem moherowego fundamentalizmu, więc nie będę się z tego tłumaczył ;)

Paschalis napisał(a):
Możesz to poprzeć jakimiś argumentami merytorycznymi (tj prawnymi)? Czytałeś przytoczoną przeze mnie opinię prawną? Jak rozumiem wporowadzenie aborcji na życzenie nie budzi w tobie takiego niepokoju jak (nie daj Boże!) wprowadzenie w Polsce ustawodawstwa irlandzkiego (proporcjonalność prawna dziecka przed i po urodzeniu), którego notabene nikt nigdy w polskim parlamencie nie zgłaszał (w odwrotności od projektów SLD, które pojawiają się zawsze gdy lewica rządzi)?


Wprowadzenie aborcji na życzenie nie budzi we mnie obecnie wielkiego niepokoju, bo na razie nie ma takiego zagrożenia.
Argumentów prawnych nie jestem w stanie podać, ale wystarczają mi argumenty logiczne: skoro mamy człowieka od poczęcia, to logicznym jest, że nie wolno usunąć ciąży z gwałtu. Więcej, zażycie "w ciemno" środków wczesnoporonnych po gwałcie jest usiłowaniem zabójstwa. Dalej, zapłodnienie in-vitro to N-krotne morderstwo.

Paschalis napisał(a):
Cytuj:
Pojmuję, ale po pierwsze nie uważam, aby to było potrzebne


A dlaczego?


Jak wyżej, nie widzę realnego zagrożenia.

Paschalis napisał(a):
Kostytucja to dokument, w którym mają być zagwarantowane wszystkie prawa podmiotów ludzkich. Jeśli uznajemy, że osobnik ludzki w fazie prenatalnej jest podmiotem ludzkim, to jego prawa powinny się znależć w konstytucji.


Ja mogę sobie prywatnie uznawać, ale muszę uczciwie przyznać, że przesłanki ku temu są baaardzo słabiutkie. Na podobnej zasadzie mógłbym domagać się wpisania do Konstytucji zakazu rozwodów, bo uznaję nierozerwalność związku małżeńskiego.

Paschalis napisał(a):
Tylko twoje indywidualne przekonanie. Jeśli nie jest podparte argumentami, nie może być wiążące dla prawodawców.


A Twoje indywidualne przekonanie, nie podparte argumentami, może być wiążące dla prawodawców?

Paschalis napisał(a):
Ale prawo zwykle stara się zakazać "pomaganiu" tym ludziom w cierpieniu i przechodzeniu na tamten świat.


Co nie zmienia faktu, że ludzie cierpią i przechodzą, nie z mojej winy.

Paschalis napisał(a):
Ależ wyłożyłem i prosze odnieś się do tego. Zacytuję siebie:

Mózg noworodka nie jest mózgiem ukształtowanym i niewiele się rózni od mózgów dorosłych zwierząt. Stąd sprzeciwiając się zabijaniu noworodków, a głosząc konieczność istnienia "wykształconego" mózgu wchodzisz w sprzeczność.


Jeśli mózg noworodka nie jest mózgiem ukształtowanym, to nie głoszę konieczności istnienia "wykształconego" mózgu. Przynajmniej nie w rozumieniu "wykształconego" == ukształtowanego. Przecież pisałem o pierwszych tygodniach ciąży, a noworodku można mówić dopiero dużo później.
Nie wiem, na jakiej podstawie zbudowałeś teorię, którą chcesz mi przypisać.

Paschalis napisał(a):
Ferny ludzi to przykład działalności prewncyjnej pańśtwa. W przypadku prawdawstwa ws aborcji (jak zresztą każdego prawa) nie istnieje taka działalność prewencyjna. A przestępstwo jest zasądzanie po tym jak nastapi, a nie przed, czy na podstawie jakiegoś potencjału do popełnienia przestępstwa.


Powtórzę się: celem przykładu było wykazanie, że życie ma wartość w połączeniu z wolnością, nawet taką, która to życie naraża (a także naraża inne życia)

Paschalis napisał(a):
Ludzie ci giną dlatego bo kierowcy nie przestrzegają prawa drogowego, zwłaszcza w kwestii trzeźwości i przestrzegania ograniczeń prędkości. Nie dlatego bo w ogóle korzystają z samochodów.


To bez znaczenia. Istotne jest, że moglibyśmy zdelegalizować samochody i dzięki temu uratować N żyć dziennie.

Paschalis napisał(a):
j.w. Nie ma zależności przyczynowo-skutkowej między samym faktem jazdy samochodem, a śmiercią tych dzieci. Co najwyżej między nieostrożnością/głupotą/bezprawiem kierowców lub przechodniów. Tymczasem dokonywanie aborcji właśnie na tym polega by uśmiercić życie w fazie prenatalnej.


Przykład nie jest bezpośrednią analogią do aborcji. Ma wykazać jedynie, że stale narażamy życie dla jakiś celów typu "wypoczynek na plaży". Dlaczego w imię obrony życia nie "zakazać wszystkiego" i nie zamknąć ludzi w klatkach?

Paschalis napisał(a):
Problem w twoim założeniu nie polega na tym, że jest ono abstrakcyjne, ale na tym, że jest ono nieprawdziwe. Odpowiedzialność etyczna jest oceniana na podstawie świadomości, a człowiek nie może apriorycznie poznawać intencji drugiego człowieka. Musi się opierać tylko na objawach tych intencji, które nigdy nie dadzą mu pewności. To nie jest kwestia praktyki czy teorii, ale prawdziwości czy nieprawdziwości założeń.

Po prostu znajdź taki przykład, choćby wysoko nieprawdopodobny, ale przynajmniej teoretycznie możliwy.


Jest jak najbardziej teoretycznie możliwy, chociaż wysoko nieprawdopodobny. Oczywiście, nie będziemy mieli pewności, ale możemy mieć prawdopodobieństwo graniczące z pewnością. To już wystarczy, biorąc pod uwagę, że nic na tym świecie nie jest pewne (co wynika z zasady Heisenberga;) ).

Paschalis napisał(a):
Dlatego bo prawo do życia to nie jest prawo odnoszące się do wolności, która wymaga pewnej elementarnej świadomości, czy do działania obywatelskiego, tylko do godności ludzkiej, która nie może być zmienna. Jeśli uznać, że godność ludzka jest zmienna to trzeba by uniewinnić matki, które znęcają się nad swoimi nowonarodzonymi dziećmi w imię założenia, że przecież ich nie zablijają, a żadne prawo do godności im się w pełni ne może należeć.


Twoje wnioskowanie staje się dla mnie coraz bardziej niezrozumiałe :o

Paschalis napisał(a):
To ciekawe założenie. Czyli jeśli pacjent (nie zagrożony utratą życia) zabija lekarza po to by ukraść jego leki, które mogą mu równie dobrze zaszkodzić to państwo powinno umywać ręce?


Jak wyżej, nie wiem, skąd takie wnioski.

Paschalis napisał(a):
Cytuj:
Co to za okaleczenie przy transfuzji krwi? Utrata wzroku to dużo większy uszczerbek na zdrowiu. I nie jestem pewien, czy wolałbym mieć jedną nerkę czy też oślepnąć.


Po pierwsze, zdaje się, że nie zdajesz sobie sprawę czym naprawdę jest utrata nerki. To poważne kalectwo, prawie codzienne czasochłonne dializy, ograniczenie wydolności fizycznej, konieczność przejścia na specjalną dietę, zwiększone ryzyko zachorowań na niektóre choroby itd. Warto poszperać: choćby w internecie jest wiele takich przerażających swiadectw.


Halo, a co z transfuzją krwi? Poza tym, nie wiem czym naprawdę jest utrata nerki ani nie wiem, czym naprawdę jest ślepota. Dlatego napisałem, że nie jestem pewien. Ty jesteś pewien, że wolałbyś oślepnąć niż stracić nerkę? Dla mnie to porównywalne.

Paschalis napisał(a):
Po drugie, i najważniejsze, brak przeszczepu nie polega na tym, że się zabija człowieka, ale że się go nie leczy. Mimo wszystko zaniechanie pomocy to nie to samo co wyjątkowo bolesne zabójstwo, bez żadnego znieczulenia, jakim jest aborcja. Zwłaszcza, że nie jest to konieczne ze względu na wystarczającą ilość zmarłych, których organy się do tego nadają.


Przecież już X razy pisałem, że nie chodzi mi o aborcję w zaawansowanej ciąży, ale o kilka/kilkanaście dni od momentu poczęcia. To też wyjątkowo bolesne zabójstwo? Działanie środków wczesnoporonnych polega na tym, że kobieta odmawia nowemu życiu użyczenia swojego organizmu, bez którego to życie ginie.

Paschalis napisał(a):
Gdzie się słyszy? Przeszczepu nigdy się nie dokonuje od tak. Trzeba przeprowadzić siłą rzeczy szczegółowe badania, które ocenią jaka dokładne organ (w sensie szczegółowych indywidualnych właściwości) jest potrzebny, żeby nie przeszczepić złego. Bo jeśli tak się stanie to i dawca zostanie okaleczony i pacjent umrze. Taka szybka "łapanka" doprowadziłaby do tragedii. Poza tym niektóre organy są zamrażane i mogą być do dyspozycji na wypadek sytuacji wyjątkowych.


Masz zdolność koncentrowania się na kwestiach technicznych i pomijania sedna sprawy ;)

Paschalis napisał(a):
W medycynie panuje powszechna zgoda, że życie ludzkie kończy się w momencie śmierci mózgu. Porost włosów nie jest świadectwem życia, podobnie jak drgawki bezgłowego ciała kury nim nie są.


Przyznasz więc, że mózg jest wyjątkowym organem, którego praca jest decydująca dla życia i śmierci człowieka?

Paschalis napisał(a):
Kobieta, która poroni ma zawsze tego świadomość. Mówienie, że to jest inna "siła bólu" niż w przypadku noworodka napawa mnie niesmakiem. Porozmawiaj sobie z kobietami, które przeżywały traumę po tym jak poroniły i z tymy które zostawiały swoje nowonarodzone dzieci w zimie na śmietniku. A może zobaczysz, że nie można decydować o tym czy ktoś jest człowiekiem na podstawie samej intuicji bo bywa ona bardzo różna (uzaleniona od wrażliwości matki) i nie jest żadnym racjonalnym argumentem.


Nie wiem, czy to takie trudne, czy też wykazujesz tyle złej woli. W dodatku opierasz się na jakiś danych wejściowych (typu "kobieta, która poroni ma zawsze tego świadomość"), które są sprzeczne z moimi.

Paschalis napisał(a):
Po pierwsze, aborcja to przerażające cierpienie dla dziecka, polegające na rozrywaniu lub miażdżeniu jego ciała, bez żadnego znieczulenia, więc nie mów mi tu o ochronie dziecka przed cierpieniem poprzez dokonanie aborcji.


Polemizujesz ze swoimi wyobrażeniami. Ja cały czas piszę o pierwszych kilku/kilkunastu dniach ciąży. Tak trudno to zapamiętać?

Paschalis napisał(a):
Po drugie, tu chodzi o to czy ty masz prawo decydować za kogoś innego, czy on zasługuje żyć czy nie. Tu nie chodzi o to co myślisz o własnym życiu i co ty byś sobie zrobił na czyimś miejscu (zresztą nie wiem jak mógłbyś się postawić w sytuacji osoby chorej skoro jej choroby nie doświadczyłeś). Tu chodzi o to czy ty masz prawo zadecydować, że kogoś można zabić dlatego bo jest chory, czy niepełnosprawny, bez jego zgody.


Pytałeś o podstawy, więc Ci odpowiedziałem. Podstawa jest bardzo prosta: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. Nie mogę wiedzieć, czy przejechanie gościa samochodem jest mu miłe czy nie, ale mogę spróbować wyobrazić sobie siebie w sytuacji tego przejeżdżanego i stwierdzić, że byłoby to niemiłe. Podobnie mogę spróbować wyobrazić sobie siebie w sytuacji, gdy mam powoli umierać w cierpieniu i stwierdzić, że wolałbym umrzeć szybko i bezboleśnie. Na tej podstawie nie będę skazywał kogoś innego na śmierć powolną i bolesną.

Paschalis napisał(a):
Cytuj:
A na marginesie, nie tylko nie prezentuję radykalizmu proaborcyjnego, ale żadnej formy poparcia dla aborcji. Jednak, tak jak już wcześniej pisałem, jestem przeciwnikiem palenia i jednocześnie przeciwnikiem delegalizacji sprzedaży papierosów.


"Jestem za, a nawet przeciw."

To typowe hasło zwolenników legalizacji aborcji i przyznam, że nie spodziewałem się go usłyszeć z twoich ust.


Z tego wnioskuję, że nie czytałeś moich wcześniejszych odpowiedzi. ;)

Paschalis napisał(a):
Otóż założenie to ma sugerować, że zwolennikom legalizacji aborcji nie chodzi o to, że uznają aborcję za dobro, tylko że nie można wkraczać w życie prywatne, a kwestia aborcji powinna pozostawać porblemem regulowanym moralnie, a nie prawnie. W ten sposób zwolennicy takiej legalizacji sugerują, że rzekomo zachowują w ten sposób neutralność światopoglądową, pozostawiając to decyzję sumieniom kobiet i lekarzy.

Otóż jest to typowy sofizmat. Dlatego bo jeśli prawo ma stać na straży praw ludzi, a nie stoi na straży najbardziej podstawowego prawa (jakim jest prawo do życia) to wyraźnie opiera się na założeniu, że życie ludzkie w fazie prenatalnym nie jest żadnym podmiotem i nie wymaga od państwa wspomnianej ochrony. Tak więc, taka postawa opiera się na konkrentym założeniu światopoglądowym, uznającym że życie ludzkie w fazie prenatalnej nie jest podmiotem takim jak np. życie ludzkie po urodzeniu, którego prawo ma obowiązek strzec np. zakazując matkom bić i zabijać noworodki.


Oczywiście, że opieram się na konkretnym założeniu, a mianowicie takim, że czysto racjonalne, pozbawione ideologii przesłanki za tym, iż życie ludzkie w pierwszych kilku dniach ciąży jest podmiotem takim jak np. życie ludzkie po urodzeniu, są bardzo słabe. Tak słabe, że na ich podstawie państwo nie może ograniczyć prawa obywatela o decydowaniu o swoim życiu w takim stopniu jak całkowity zakaz aborcji (w tym też np. wczesnoporonnej).


Pt mar 30, 2007 12:36
Zobacz profil
Post 
Trawy napisał(a):
Uważam że koalicja w której jeden poseł /Jurek/ dużo i głośno mówi o "ochronie życia" a jednocześnie drugi poseł /Ziobro/ rozpoczyna ogólnoeuropejską dyskusje o przywróceniu kary śmierci jest abstrakcją na miarę Monty Pythona.
I to chyba nie są karkołomne przesłanki.


Fakty sa takie, ze kara smierci chroni zycie bardziej niz jej brak. Jak tego rowniez nie rozumiesz, to sie nie wypowiadaj na zbyt trudne dla ciebie tematy.


Pt mar 30, 2007 12:55
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 311 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19 ... 21  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL