Gdybym musiał wybrać, wybrałbym śmierć dziecka, przy odpowiedniej liczbie ofiar z drugiej strona. Chyba Znamy siebie na tyle, na ile nas sprawdzono.

Wybrałbyś śmierć SWOJEGO dziecka czy JAKIEGOŚ dziecka?
Masz dzieci?

Nie ale nie mam problemów z wyobraźnią oraz mam np. młodszą siostrę. Jestem pewien, że świetnie rozumiem.

Podkreślam, że to tylko TEORIA. A czy Ty nie masz wątpliwości, co byś zrobił w przypadku alternatywy w postaci ataku nuklearnego na Nowy Jork (20 mln ludzi)?

No ale nadal nie wiem czy wybrałbyś śmierć JAKIEGOŚ czy SWOJEGO dziecka. Do tego jeszcze dorzucę pytanie: jaka to jest odpowiednia liczba ofiar? 5? 10? 1000000?

Ja nie twierdzę, że zawsze ratowałbym dziecko, czy to moje czy cudze. Naturalnie inaczej zachowałbym się w przypadku mojego, a inaczej cudzego. I na pewno istnieje granica powyżej której poświęciłbym własne dziecko dla dobra innych. Ale absolutnie nie powiem, co bym zrobił i nie kierują mną jakieś matematyczne kalkulacje.

Tak, tak, moje.

Nie mam bladego pojęcia. Uważam podobnie jak Ty, że nie jest to kwestia kalkulacji. Raczej jakiegoś osobistego odczucia.

Przede wszystkim zdecydował brak odpowiednich regulacji prawnych. Jakiś czas po atakach na WTC takie regulacje były wprowadzane, ale np. w Niemczech Trybunał Konstytucyjny anulował ustawę dopuszczającą zestrzelenie porwanego samolotu

Trudno mi się martwić z regulacji prawnych, które korelują z moim podejściem:


Jednym zdaniem: myślę, że Niemcy podeszli do sprawy rozsądnie.

Czy wirusy są żywe? Zależy jak zdefiniujemy życie.
Mnie to wygląda na definicję kołową. Zdaje się, że w tym zdaniu "początkowy stan" oznacza "stan na początku nowego organizmu". "Początek organizmu jest wtedy, kiedy jest początek organizmu". Jeśli oznacza coś innego, to po czym poznajemy, że stan jest "początkowy"?
1. Nie wydaje mi się, żeby bakterie miały jakieś plemniki. Czy w takim razie nie są organizmami żywymi?
2. Czy u ssaków bliźniaki jednojajowe tuż po powstaniu to jest jeden organizm czy dwa?

Myśliwce wrogiej armii wleciały nad teren kraju. Powiedzmy, że mamy do despocji kilka eskadr naszych. Co robimy?

Nic. Może chybią.

"Rozsądnie".

Działania wojenne to jednak trochę inna kategoria. Chyba żeby rozważyć wykorzystanie tzw. żywych tarcz - strategia znana od dawna i zawsze rodząca dylematy moralne przeciwnika.

Na wojnie moralność nie obowiązuje?

Nie wiem, skąd takie pytanie, ale aby nie rozwijać offtopa odpowiem wprost: na wojnie moralność też obowiązuje.

W takim razie, nie rozumiem, dlaczego napisałeś, że to "inna kategoria". Zasady moralne podczas wojny są inne?

Moim zdaniem zasady moralne nie tylko podczas wojny są inne, ale zależą także od miejsca. Co innego jest moralne w Tybecie, a co innego u nas. Większość systemów moralnych, jeśli się nie mylę, uznaje za moralne zabicie napastnika w obronie własnej.
Zasady moralne zmieniały się przez wieki. I będą się zmieniać. Zwłaszcza jak powstaną roboty o wysokiej sztucznej inteligencji. Będą one posiadały własną świadomość albo też będą w stanie tak dobrze "grać", że nie będzie wiadomo czy ją posiadają czy nie. To przewartościuje istniejące systemy moralne. Vide film http://www.filmweb.pl/film/A.I.+Sztuczn ... -2001-3673

Inna kategoria czynu. Tak jak np. zabójstwo w samoobronie to inna kategoria czynu niż zabójstwo nieumyślne, a zabójstwo nieumyślne to inna kategoria niż zabójstwo z premedytacją.