Czy Twój geniusz mówi coś o tych 30 do 100 tys. (zależy kogo słuchać) żołnierzy rosyjskich zgrupowanych przy granicy z Ukrainą?

No to są jakieś jaja, żeby się nie okazało, że Ukraina inaczej funkcjonować nie potrafi jak za pysk trzymana. Niezależność wyraźnie uderza im do głowy, choć z drugiej strony inne źródła podają, że szturmujących było ok. 1000, więc ostatecznie nie jest to jakaś specjalnie liczna grupa.

Jego geniusz kazał mu napisać na ten temat notkę na blogu. W skrócie, armia rosyjska jak wejdzie, to do Kijowa nie dojdzie, bo rozłoży ją niewydolna logistyka.

Zresztą, nawet jeśli uda im się dojechać do Lwowa, będą mieli wrzenie i powstanie w całym kraju. Co prawda warunki terenowe Ukrainy różnią się od afgańskich, ale...

Osobiście sądzę, że to zgrupowanie wojsk służy tylko odciągnięciu uwagi, a właściwym celem jest Odessa. Formalnie, żeby udzielić pomocy Naddniestrzu, a naprawdę, żeby opanować cały północny brzeg Morza Czarnego i położyć South Stream na lądzie.

Mój geniusz mówi mi, że jeżeli owi żołnierze wkroczą na Ukrainę, to w niej ugrzęzną na lata. Zresztą jest ich o wiele za mało, żeby okupować nawet wschodnią Ukrainę, nie mówiąc już o Kijowie. Dojdzie do czegoś analogicznego do wojny jugosłowiańskiej z początku lat 90 XX wieku. Tam też Serbowie pod wodzą ichniego putinka (liliputina?) w pierwszym impecie zajęli część terytoriów Bośni i Chorwacji, ale po kilku latach nie tylko musieli się stamtąd wycofać, ale i stracili dodatkowo Kosowo. I wtedy zmądrzeli pozbywając się liliputina. Natomiast w przypadku Rosji wszystko toczy się wolniej, bo i Rosja jest większa, natomiast szanse na zmądrzenie są znacznie mniejsze.

Tako rzecze mój geniusz


Ergoproxy



...społeczeństwo ukraińskie jest znacznie bardziej zaawansowane cywilizacyjnie od afgańskiego, a obecna armia rosyjska nieporównywanie słabsza od ówczesnej radzieckiej.



Wątpię. Nastroje w Odessie są nieporównywalnie bardziej antyrosyjskie niż np w Doniecku, nie mówiąc już o Krymie. Nawet gdyby się udało przeprowadzić ten zamiar, to tereny okupowane przez Rosję miałyby wtedy kształt baaardzo długiego i baaardzo wąskiego węża, (od Tyraspola do Kerczu) narażonego na przecięcie w każdym miejscu, kiedy tylko Ukraina otrząśnie się i zbierze siły. Zresztą samo Naddniestrze, skoro Rosja utraciła kontrolę nad Ukrainą, jest nie do obrony.

Jest dobrze.

Jeśli mieliby apetyt tylko na ten kawałek to geograficznie wygląda to dobrze i faktycznie jest na dłuższą metę nie do obrony/nie do utrzymania.
@ErgoProxy
Ogarnęli się, bo sytuacja przy granicy się komplikuje, zagrożenie rośnie - jednoczą się. Tylko żeby to nie było tak, że łączy ich jedynie wspólny wróg, a w sytuacji gdy trzeba razem budować demokratyczne państwo zaczynają się żreć. O! to jakby coś jeszcze mają z nami wspólnego.

Oczywiste jest, że takie incydenty się będą zdarzać, tym bardziej, że Rosja robi wszystko, żeby podgrzewać sytuację (o ile już nie spenetrowała agenturalnie tych wszystkich swobód i prawych sektorów).



Oczywiście, że trzymałyby to w tajemnicy



I w czym się ten "wściekły opór" przejawiał?

A, przy okazji - Rucha Palikota też prezentował "wściekły opór"?

A, i jeszcze jedno - jak pilaster sądzi, czy Putin podpisując umowę wiedział, na rzecz jakiego tajnego planu działa, czy dał się wkręcić?

Rosja robi wszystko, żeby podgrzać atmosferę, choć wydaje się, że (z ich pkt.widzenia) najlepiej by zrobili nic teraz nie robiąc, bo te manewry pod granicą ukraińską jak widać Ukraińców jednoczą.
Jednak niepokojące jest to, że Janukowycz wciąż wypowiada się jako "prawowity prezydent".
Musi mieć pewne plecy, żeby jeszcze mieć chęć zabierać głos, może posłuży jako pretekst dla kolejnej putinowskiej "interwencji" na Ukrainie?

Trudno, nie można przestać okazywać siłę Poza tym, zobaczymy, co będzie dalej..



To po prostu kolejny element jątrzenia i destabilizacji. Stąd pewnie to wezwanie Janukowycza, żeby organizować referenda wszędzie - coś za spokojnie się zrobiło choćby na zachodzie Ukrainy

np tym




Nie wiem, ale wcale bym się nie zdziwił.



Zapewne w ogóle się nad tym nie zastanawiał, bo nie traktuje Polski, tak samo jak Ukrainy, jako samodzielnego podmiotu politycznego mającego własne cele i zdolnego do ich realizacji.

Ja tam nie widzę żadnego "wściekłego oporu", tylko normalne argumenty PiS miał zastrzeżenia do inicjatywy, ale ostatecznie się jej "nie sprzeciwiał".



No więc nie prezentował

Można w Rosji o tym mówić otwarcie:

Former Finance Minister Alexei Kudrin said at the forum that the further economic slowdown was the price for the country's independent foreign policy, and that people were so far willing to accept the cost.

"We are paying hundreds of billions of dollars for this, hundreds of billions, and we will see lower gross domestic product growth, investment and revenues," Kudrin said.

http://www.themoscowtimes.com/business/ ... 97000.html

Ludzie "na razie" akceptują koszta tej "niezależnej polityki zagranicznej". Na razie - ciekawe, jak długo?

Akceptują, bo mogą sobie nie zdawać sprawy z wysokości nakładów. To że teraz były minister finansów powiedział jak w praktyce rzecz wygląda jeszcze nie znaczy, że tak wygląda oficjalny raport rządu. A ludzie władzy wierzą... ba, ikony nawet piszut.

Z dzisiejszych wydarzeń w temacie pewnie bez większej przyszłości akcja Tatarów krymskich, ale jednak dość... zabawna. Po ichniejszym zjeździe w Bachczysaraju Tatarzy krymscy ogłosili "rozpoczęcie politycznych i prawnych procedur mających na celu utworzenie narodowej i terytorialnej autonomii Tatarów na Krymie" 8)

Tymczasem rosyjski bardak może i potrafi postawić scenę na Placu Czerwonym, ale z realiami "aneksji" coś sobie nie może poradzić - błędne paszporty na Krymie:

http://www.pravda.com.ua/news/2014/03/30/7020760/

na Krymie nic nie wiadomo - czego uczyć w szkołach, którędy mają tam latać samoloty, czy przesyłki z Rosji na Krym są "krajowe" czy "zagraniczne" itp.

http://www.themoscowtimes.com/news/arti ... 96923.html

Tymczasem w Putinogradzie kryzys turystyczny - turyści z Zachodu masowo odwołują rezerwacje:

http://www.themoscowtimes.com/news/arti ... 97054.html

Myśl, Putin, myśl, jak teraz z tego bałaganu wybrnąć..

Myślę, że długo. Obawiam się, że większość Rosjan może mieć zupełnie inne oczekiwania wobec państwa, niż nam się wydaje. Poczucie mocarstwowości i wyjątkowej roli Rosji na świecie może być wystarczającą kompensacją niskiego statusu materialnego. Wydaje mi się także, że duża część społeczeństwa rosyjskiego żyje w przekonaniu, że Zachód nie rozumie Rosji, oszukuje ją i poniża. W takiej sytuacji łatwo będzie wskazać winnego pogarszającego się poziomu życia, więc ewentualne wybuchy niezadowolenia wcale nie muszą być groźne dla władzy.

Bardziej martwiłbym się o Ukraińców, czy będą w stanie wytrwać na obecnie obranym kierunku. Czekają ich bolesne reformy, w sytuacji kiedy kraj jest niestabilny, władza słaba, społeczeństwo podzielone i zantagonizowane, a w dodatku cały czas wisi groźba interwencji zbrojnej z zewnątrz. Tak trudnych warunków do przeprowadzania reform nie miał żaden kraj z byłego bloku sowieckiego. Czy Ukraińcom starczy cierpliwości, determinacji i konsekwencji? Oby.

To są truizmy, na które sam nieraz wskazywałem. Ale sytuacja się zmienia. Z wypowiedzi choćby Żyrinowskiego wynika, że Kreml poważnie już obawia się Majdanu w Moskwie. Warto też pamiętać, że sukces Putina jako nowego cara wziął się przede wszystkim z tego, że za jego rządów w Rosji zaczęło się żyć lepiej (dzięki wzrostowi cen surowców, która nie była jego zasługą, ale o tym już przeciętny Rosjanin nie musi wiedzieć). Nie jest więc tak, że jest to społeczeństwu tak całkowicie obojętne. Ludzie niedługo zaczną pytać, co realnie kraj osiągnął przez awanturę na Ukrainie, zwłaszcza w kontekście narastającej nienawiści do Rosji w do niedawna jeszcze "bratnim" narodzie ukraińskiego (pewien znany publicysta rosyjski niedawno zupełnie poważnie pisał, że Putin nie zaatakuje Ukrainy właśnie z tego powodu, że ani społeczeństwo, ani armia rosyjska nie zgodzi się walczyć i zabijać "braci").



Zapewne nie starczy i będzie to zupełnie zrozumiałe. Obawiam się, że jakąś normalizację sytuacji na Ukrainie będzie trzeba czekać dekady. Oczywiście, chciałbym się mylić.