Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 18, 2025 23:40



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 311 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21  Następna strona
 Solidarni z nienarodzonymi - "Zmuś posła" 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So mar 24, 2007 11:15
Posty: 312
Post 
Nerek nikt nie musi oddawać, ale zachęcam do oddania szpiku. To nic nie boli. Zabieg polega na kilkugodzinnej filtracji krwi lub niewielkim odwiercie w nodze pod całkowitą narkozą. Raczej obecnie stosuje się tylko pobieranie krwi. Przed zabiegiem robią ci dokładne badania aby choremu i tobie nic nie groziło. Panie w rejestracji dawców są miłe i nie gryzą.

A swoją drogą takie oburzenie, że kobiety bardziej się boją o swoje zdrowie i życie niż o nienarodzone dziecko, ale wystarczy mały skandalik, a ludzie szybciutko podpisują zakaz oddania organów do przeszczepu bo istnieje jedna szansa na milion, że być może kiedyś w śpiączce za wcześnie go odłączą od aparatury aby zabrać mu organy. Instynkt samozachowawczy.


Cz kwi 19, 2007 7:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 27, 2003 22:40
Posty: 1707
Post 
mateola napisał(a):
Dzisiaj w moim radiu regionalnym było o nerkach, o kolejce do dializy itd.
Ja nie chciałabym, żeby prawo zmuszało mnie do przekazania swojej nerki do przeszczepu, choć w ogóle dopuszczam taką możliwość - ale jako wynik mojego własnego wyboru.

Skoro byś odchodziła z tego świata.. .. to może warto by w prawie ująć coś takiego.. , ze szpital by mógł pobrać organ bez pytania o zgodę.. Jedynie by nie brał w przypadku gdy delikwent świadomie przed śmiercią tego zabronił...
Byłoby to ochrona życia aż do samej śmierci.. . No ale u nas sie chroni do narodzin.. później wyżyje sie samemu.. Logika godna LPR-u.
A żyda to i za żywota można zakatrupić..!! pewnie..


Cz kwi 19, 2007 14:14
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
godunow napisał(a):
Skoro byś odchodziła z tego świata.. .. to może warto by w prawie ująć coś takiego.. , ze szpital by mógł pobrać organ bez pytania o zgodę.. Jedynie by nie brał w przypadku gdy delikwent świadomie przed śmiercią tego zabronił...
No ale tak chyba jest? Domniemana zgoda.
Ja mam na myśli hipotetyczną sytuację, gdybym nie odchodziła z tego świata, ale ktoś potrzebowałby mojej nerki, i tylko moja nerka by mu pasowała. Wiem, że przykłady są dobre, gdy są dobre ;-) - ale widzę tu analogię do sytuacji kobiety, której zdrowiu zagraża ciąża, i na której chce się prawem wymuszać jej donoszenie za cenę tego zdrowia.
Ja w tej sytuacji dopuściłabym przekazanie tej nerki/donoszenie ciąży, ale tylko jako wynik własnego wyboru, nie przymusu, czy presji.


Cz kwi 19, 2007 14:41
Zobacz profil

Dołączył(a): So mar 24, 2007 11:15
Posty: 312
Post 
Zgadzam się z przedmówcą


Cz kwi 19, 2007 14:45
Zobacz profil

Dołączył(a): So mar 24, 2007 11:15
Posty: 312
Post 
Jednak trochę jest sprzeczność w tym, że oddanie organów po śmierci jest tylko świadomym darem miłości i nie jest obowiązkiem, a przecież to nic klienta nie kosztuje, a może uratować życie kilku osobom, a w przypadku zagrożenia życia w ciąży już świadomym darem życia nie jest, tylko obowiązkiem, a do stracenia jest jednak własne życie.


Cz kwi 19, 2007 15:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Renata_ZG napisał(a):
Jednak trochę jest sprzeczność w tym, że oddanie organów po śmierci jest tylko świadomym darem miłości i nie jest obowiązkiem, a przecież to nic klienta nie kosztuje, a może uratować życie kilku osobom, a w przypadku zagrożenia życia w ciąży już świadomym darem życia nie jest, tylko obowiązkiem, a do stracenia jest jednak własne życie.
"Klienta" to nic nie kosztuje (no, może są wyjątki), ale rodzina tego klienta może mieć opory... ja sama, gdy sobie próbowałam wyobrazić taką sytuację, że ktoś z moich ginie nagłą śmiercią i ma być pokrojony na części... nie byłam taka pewna... dlatego jestem za faktyczną zgodą każdego człowieka na pobranie jego narządów po śmierci, nie domniemaną - bo to rozwieje dylematy, jakie może miec złamana bólem rodzina.


Cz kwi 19, 2007 15:10
Zobacz profil

Dołączył(a): So mar 24, 2007 11:15
Posty: 312
Post 
dlatego moja rodzina wie, że jak będzie taka sytuacja, to absolutnie mają mi wyciąć wszystko co możliwe, u mnie nikt nie będzie miał tego dylematu, bo ja zabroniłam im zabraniać :)


Cz kwi 19, 2007 15:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
SweetChild napisał(a):
Paschalis napisał(a):
Polskie prawo nie zezwala na stosowanie środków wczesnoporonnych.


A "Postinor Duo"?


Ja się na tym nie znam, ale z tego co wiem akurat to nie jest najlepszy przykład:

Choć uważa się, że Postinor Duo podany w czasie do 72 godzin po stosunku może mieć działanie wczesnoporonne to jednak zastosowany we wczesnej ciąży (w późnej tym bardziej) nie jest lekiem poronnym. Zawarty w nim levonorgestrel należy bowiem do grupy tzw. progestagenów (od greckiego gestos - ciąża) czyli hormonów wspierających ciążę.

źródło: http://www.antykoncepcja.pl/index_pliki/postinor_duo.htm

Cytuj:
Powiem tak: jeszcze dwa lata temu wśród polityków prawicy plany koalicji z SO były postulowane przez zdecydowaną mniejszość. A IV RP jaka jest, każdy widzi. Dlatego nie ufam politykom, dziś mówią jedno, a jutro będą mówić co innego. Prawnikom też nie wierzę, w każdej sprawie przedstawiają zupełnie sprzeczne opinie. Wolę oprzeć się na własnej ocenie sytuacji.


Jasne, czyli: "Ja mam rację, a jeśli fakty mówią inaczej to tym gorzej dla faktów. Co tam ekspertyzy najbardziej znanych prawników w kraju, moja intuicja jest ważniejsza". Bardzo mocny argument.

Cytuj:
Ale ja z tym nie polemizuję. To kwestia definicji, co określimy mianem neutralności. Dla mnie szkoła, w której nie wiszą żadne symbole religijne czy antyreligijne jest neutralna (areligijna). Szkoła, w której obok krzyża wisi półksiężyc czy gwiazda Dawida określiłbym mianem pluralistycznej.
Podobnie widzę sprawę aborcji: przez neutralną postawę państwa uważam nieingerencję w działania obywateli. Zakaz aborcji czy nakaz aborcji uważam za konkretny interwencjonizm państwowy. Poza tym stoję na stanowisku, że państwo powinno mieć bardzo mocne podstawy, aby ingerować w życie swoich obywateli, a w przypadku zupełnego zakazu aborcji od poczęcia te podstawy oceniam jako niewystarczające.


Czy ty czytasz co ja piszę? Najpierw piszesz, że "nie polemizujesz" z tym co piszę, a potem kompletnie temu zaprzeczasz. :?

Kwestia neutralności nie jest kwestią względną, ale kwestią prostej logiki. Twierdzenie, że neutralny jest brak interwencji państwa w przypadku aborcji to twierdzenie kompletnie nielogiczne. Jeśli państwo ma obowiązek chronić życie każdego człowieka to w momencie gdy zrobi się wyjątek od tej reguły w sprawie dziecka poczętego, to w sposób logiczny oznacza, że państwo przyjmuje założenie światopoglądowe, że dziecko nie jest człowiekiem bo nie poczuwa się w obowiązku by bronić jego prawa do życia.

Cytuj:
Wszystkie te przykłady są kierowane bezpośrednio do "bohatera akcji". I do tej pory nie mam nic przeciwko. Problem pojawia się, gdy do akcji wkracza ten trzeci, Wielki Brat i stróż moralności. Mamy więc głodnego człowieka, który ma przed sobą pokarm i nie wie, czy to aby nie jest trucizna. I mamy Wielkiego Brata, który też nie wie, ale uważa, że ma prawo powstrzymać tego głodnego człowieka przed zjedzeniem niepewnego pożywienia, dla jego dobra skazując go na głodówkę, wyczerpanie organizmu itd.


Nie. Mamy człowieka, który jest na polowaniu i ma wątpliwości czy w krzakach nie czai się inny myśliwy. Mimo to decyduje się na strzał. Jeśli zabije innego myśliwego, albo narazi jego życie, to może odpowiadać przed sądem, bo na to jest paragraf.

Cytuj:
Gdybym uważał, że ryzyko jest duże, to pewnie podzielałbym Twój pogląd. Ja uważam, że do N-tego dnia ciąży jest minimalne i nie usprawiedliwia takich kosztów i skali interwencji państwa w życie obywatela.


Czy życie ludzkie to małe ryzyko? Co to jest N-ty dzień ciązy? I dlaczego, akurat od N-tego dnia a nie np. 10 dni wcześnie czy pótora dnia później? Konkrety poproszę.

Cytuj:
Paschalis napisał(a):
A gdyby ogólnie płód ludzki miał wrodzoną wadę genetyczną, był uszkodzony lub zdeformowany to dopuściłbyś aborcji czy nie?


Nie znam się na tym, ale teoretycznie mogę sobie wyobrazić takie deformacje, które wiążą się ze ciągłym cierpieniem człowieka. Wówczas nie podjąłbym się skazywania go na taki los, wbrew woli jego rodziców.


Czyli jak rozumiem dopuszczasz prawną możliwość zabijania upośledzonych ludzi gdy nie mogą wyartykułować swojej woli.

Cytuj:
Kluczem jest tu pojęcie "zaawansowana ciąża". Poza tym już wyjaśniałem, że nazwałem ustawę "restrykcyjną" na określonym tle (liczbę 100 nazwałbym dużą w zbiorze liczb <1,2,3,4,5,10,20,100,110>; nie znaczy to, że jest ona duża w każdym innym zbiorze liczb).


Więc przyznasz, że twój przykład nie był argumentem bo odwoływał się jedynie do subiektywnej relacji.

Czym natomiast konkretnie jest "zaawansowana ciąża"?

Cytuj:
Właśnie. I uzasadnienie dla odpowiedzi "tak" na to pytanie jest niezbyt przekonujące. Same zaistnienie nowego życia na poziomie biologii to za słaby argument.


Wystarczająco mocny dla antropologów personalistycznych, którzy rozszerzyli godność człowieka również na okres przed poczęciem. Dopiero potem zaczęło się uprzedmiotowienie istoty ludzkiej przed poczęciem, zapoczątkowana przez bolszewików, a przeniesiona po tzw. rewolucji maoistowskiej w '68 r. do zachodniej Europy. Warto znać historię takiej czy innej tezy antropologicznej i jej źródło.

Cytuj:
Nie chodzi o rozwiniętą świadomość ani rozwinięty układu nerwowy czy mózg, ale o jakąkolwiek świadomość lub jakikolwiek układu nerwowy/ mózg. Nie wspomnę nawet od odczuwaniu, bo wydaje mi się, że pod tym względem noworodek jest bardziej rozwinięty od dorosłego osobnika.


Noworodek jest pod tym względem gorzej rozwinięty od dorosłego osobnika, a zdolności empatyczne i emocjonalne wykształtowują się wraz z biegiem czasu.

Poza tym twoje sformuowanie o jakiejkolwiek świadomości jst nieprawdziwe. Noworodek nie ma jakiejkolwiek świadomości, jest w procesie kształtowania mózgu, ale świadomość (nawet ta "jakakolwiek") nie została osiągnięta. Dlatego elementarna świadomość jest osiągana dopiero parę miesięcy po narodzeniu.

Cytuj:
Jak czytam takie porównania (embrionu czy zygoty z noworodkiem), to trudno mi się oprzeć wrażeniu, że ich autorzy nigdy nie widzieli noworodka ;)


Właśnie na tym polega problem, żeby bardziej niż patrzeć opierać się na nauce i rozumie. Powietrza nie zobaczysz, ale to nie znaczy, że nie istnieje.

Cytuj:
Mogłaby, ale w tym wypadku wątpliwości, czy w przypadku noworodka mamy do czynienia z nową osobą ludzką, uważam za śladowe. Można w przybliżeniu przyjąć, że mamy pewność co do zaistnienia takiej osoby. A to już jest wystarczająca podstawa do daleko idącej interwencji.


A matka by ci powiedziała, że twoja pewność to radykalny katolicki zabobon rodem ze światopoglądowej stajni LPR-u bo dziecko tuż po urodzeniu (jak również w ostatnich dniach ciąży) nie ma wytworzonej żadnej świadomości. I że swoimi ekstremistycznymi poglądami zachowujesz się jak Wielki Brat i starasz się ograniczyć jej wolność do decydowania o własnym życiu.

Cytuj:
Ależ ja nie twierdzę, że to co kto czuje jest dowodem na to, że tak jest. Uważam jedynie, że jest kolejnym argumentem za daną tezą, szczególnie jeśli jest to odczucie powszechne (wówczas można mówić o naturalnym instynkcie całego gatunku). Jeśli zdecydowana większość ludzi czuje opór przed zabiciem innego człowieka, to uważam, że jest to argument za zakazem zabijania (albo inaczej, że taki zakaz leży w ludzkiej naturze). Jeżeli natomiast zdecydowana większość nie zauważa poronienia w najwcześniejszej fazie ciąży, to uważam, że śmierć tegoż zarodka nie budzi większych emocji w ludzkiej naturze.


Czytaj uważniej co piszę. Kobiety bardzo chcące zapołodnienia nie odczuwają radości gdy to zapłodnienie nastąpi bo tego nie są w stanie wyczuć. Zgodnie z twoją logiką znaczyłoby to, że tak naprawdę nie czują emocjonalnej chęci by mieć dziecko. :?

Cytuj:
Paschalis napisał(a):
No i tu jest pies pogrzebany. Bo aborcja bardziej nawet niż problemem etycznym jest problemem antropologicznym. Jeśli pomijasz antropologiczne znaczenie tego problemu to pomijasz tak naprawdę sedno problemu i sporu. Kim jest człowiek i dlaczego wszyscy ludzie są równi? Jeśli na to pytanie sobie nie odpowiesz, nie pojmiesz antropologicznego wymiaru problemu jakim jest aborcja, i toczącego się wokół tego antropologicznego problemu sporu.


Prywatnie muszę sobie na to pytanie odpowiedzieć, bo sprawa dotyczy nas wszystkich, ale nie będę postulował wywracania podstaw współczesnej antropologii. Być może jak wyłożysz te postawy, to mnie przekonasz i zmienię zdanie ;)


Ale właśnie to czynisz. Bo podstawy są takie, że jeśli uznajemy, że wszyscy ludzie są równi i godni to znaczy, że z czegoś ta równość wynika. Jedyne z czego mogła by winikać to z wspólnej natury, czyli, że jest nam dana równa godność od początku egzystencji, a nie w jej trakcie. Bo w trakcie egzystencji jeden się rozwinie lepiej drugi gorzej, i nie będzie równości, do której można by się odwołać. Dlatego podstawą tego antropologicznego założenia musi być uznanie, że wszyscy osobnicy gatunku ludzkiego zasługują na ludzką godność, niezależnie od stopnia rozwoju, na którym się znajduje i poziomu rozwoju cech.

Cytuj:
W którym miejscu tak napisałem :?: Pisałem "przyznaję, że to ładna i spójna koncepcja, ale ma jedną zasadniczą wadę: prowadzi do absurdów dla wartości skrajnych. Nie znaczy to wcale, że teza jest skrajna.

Teorię antropologicznej równości wszystkich ludzi przyrównałbym do fizyki newtonowskiej: ładna, spójna, dobrze sprawdza się w codziennym życiu. Prowadzi jednak do absurdów dla wartości skrajnych, czyli np. czasów życia bliskich chwili poczęcia. Nie znaczy to wcale, że teoria ta jest skrajna.

Pozwolę sobie wrócić do fizyki newtonowskiej: ładna, spójna, dobrze sprawdza się w codziennym życiu. Prowadzi jednak do absurdów dla wartości skrajnych, czyli np. prędkości bliskich prędkości światła. Nie znaczy to wcale, że fizyka newtonowska jest skrajna.


Zgodnie z tym tokiem rozumowanie twoje załozenie ws aborcji prowadzi do jeszcze większych skrajności. Zgodnie z twoim założeniem nie ma podziału na ludzi i nieludzi, ale na ludzi, półludzi, ćwierćludzi, itd, skoro o człowieczeństwie mają świadczyć cechy nabyte, które przecież rozwijają się stopniowo i bardzo powoli.

SweetChild napisał(a):
Paschalis napisał(a):
Cytuj:
Paschalis napisał(a):
Poza tym, nie istnieje obiektywna potrzeba tworzenia nakazów do przeszczepów dla żywych osób (nie wiadomo zresztą nawet jak taki nakaz miałby być wypełniany w praktyce), a to dlatego bo liczba osób zmarłych, których organy nadają się do przeszczepu jest w pełni wystarczająca.


Nie byłbym tego taki pewien, słyszy się, że czas oczekiwania na przeszczep jest dość długi. Przy okazji większych katastrof brakuje krwi, czy uprawnione byłyby łapanki na ulicach i pobieranie krwi do transfuzji, aby ratować życie?


Gdzie się słyszy?


Np. w Radiu Zet, z ust uznanego transplantologia i ministra zdrowia:
Zbigniew Religa napisał(a):
Pani redaktor, jeżeli mówimy naprawdę tak jak jest, to mówmy o całej prawdzie. Ludzie w Polsce umierają czekając na przeszczep serca i umierali. I umierają częściej niż w takich krajach jak Hiszpania...


Skoro "umierają czekając na przeszczep serca" to wnioskuję z tego, że czas oczekiwania na przeszczep jest dość długi. Przyznaję, że wypowiedź dotyczy serca, ale obiecuję, że jak rzuci mi się w uszy jakaś wypowiedź dotycząca nerek to też ją wkleję ;)

Jeśli jednak przyjąć, że sytuacja dotycząca przeszczepów serca nie jest wyjątkowa i podobny deficyt organów dotyczy nerek, to oddając swoją nerkę miałbyś duże szanse uratować jednego oczekującego od śmierci, kosztem swojego zdrowia.


Nie spodziewałem się po tobie takiej manipulacji moim postem. Ja tam pisałem o twojej teorii o łapance żywych i zdrowych ludzi, by ich okaleczyć z ich organów, która, wg mnie, zawsze dałaby więcej szkód niż porzytku. Ten przypadek, o którym mówi prof. Religa to coś kompletnie innego bo dotyczy pobierania organów od zmarłych, których można coraz mniej pobrać tylko dlatego bo nie zgadza się rodzina. W tej sprawie wystarczy zmenić przepisy by rodzina nie mogłą blokować takiej możliwości.

_________________
www.onephoto.net


N kwi 22, 2007 5:37
Zobacz profil

Dołączył(a): So mar 24, 2007 11:15
Posty: 312
Post 
Dlatego zmiany konstytucji są tak bulwersujące, gdyż społeczeństwo zaczyna rozdzielać kobietę i nienarodzone dziecko jak dwie osoby. A to jest monolit. Do póki dziecko jest w brzuchu mamy to są jednym ciałem, nierozerwalną całością. Nie ma dziecka nienarodzonego jako czegoś odrębnego, Mamy "twór kobieta w ciąży" i jako taki należy chronić. A więc opieka socjalna, medyczna, wsparcie psychologiczne, wszystko, tylko nie przymuszanie jednego człowieka, aby rezygnował ze swojego zdrowia i życia dla drugiego człowieka. Bo to jest tak naprawdę instrumentalne traktowanie kobiety jako inkubator. Nie można chronić czyjegoś życia poniżając życie kogoś innego. To nic z godnością nie ma wspólnego.


N kwi 22, 2007 7:39
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Renata_ZG napisał(a):
Nie ma dziecka nienarodzonego jako czegoś odrębnego, Mamy "twór kobieta w ciąży" i jako taki należy chronić. A więc opieka socjalna, medyczna, wsparcie psychologiczne, wszystko, tylko nie przymuszanie jednego człowieka, aby rezygnował ze swojego zdrowia i życia dla drugiego człowieka. Bo to jest tak naprawdę instrumentalne traktowanie kobiety jako inkubator. Nie można chronić czyjegoś życia poniżając życie kogoś innego. To nic z godnością nie ma wspólnego.
Dokładnie tak samo to odbieram. Kobiety w tym wszystkim po porstu nie ma. Nie liczy się.


N kwi 22, 2007 8:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Paschalis napisał(a):
Cytuj:
A "Postinor Duo"?

Ja się na tym nie znam, ale z tego co wiem akurat to nie jest najlepszy przykład:


Ja też się na tym nie znam, ale jeden z czołowych forumowych fachowców od antykoncepcji pisał o Postinor Duo jako środku wczesnoporonnym. Dlatego z ciekawości zapytałem (bez żadnych podtekstów).

Paschalis napisał(a):
Jasne, czyli: "Ja mam rację, a jeśli fakty mówią inaczej to tym gorzej dla faktów. Co tam ekspertyzy najbardziej znanych prawników w kraju, moja intuicja jest ważniejsza". Bardzo mocny argument.


Fakty mówią za tym, że politykom ufać nie należy. Co do "ekspertyz najbardziej znanych prawników w kraju": w sprawie komisarycznego zarządu Warszawy te ekspertyzy były sprzeczne, w niedawnej sprawie HGW też były sprzeczne, jestem przekonany, że w sprawie ostatnich zmian w Konstytucji te ekspertyzy również były sprzeczne. Za fakt przyjmuję więc, że gdzie dwóch prawników tam trzy sprzeczne ekspertyzy.

Paschalis napisał(a):
Cytuj:
Ale ja z tym nie polemizuję. To kwestia definicji, co określimy mianem neutralności. Dla mnie szkoła, w której nie wiszą żadne symbole religijne czy antyreligijne jest neutralna (areligijna). Szkoła, w której obok krzyża wisi półksiężyc czy gwiazda Dawida określiłbym mianem pluralistycznej.
Podobnie widzę sprawę aborcji: przez neutralną postawę państwa uważam nieingerencję w działania obywateli. Zakaz aborcji czy nakaz aborcji uważam za konkretny interwencjonizm państwowy. Poza tym stoję na stanowisku, że państwo powinno mieć bardzo mocne podstawy, aby ingerować w życie swoich obywateli, a w przypadku zupełnego zakazu aborcji od poczęcia te podstawy oceniam jako niewystarczające.


Czy ty czytasz co ja piszę? Najpierw piszesz, że "nie polemizujesz" z tym co piszę, a potem kompletnie temu zaprzeczasz. :?


Nie polemizuję z tym, że "rozwiązanie prawne, które ty popierasz jest z założenia jak najbardziej światopoglądowe." (ostatnie zdanie z akapitu, którego dotyczyła moja odpowiedź). Nie polemizuję, bo jest mi to obojętne, czy nazwiemy to rozwiązanie światopoglądowym, czy też nie. Jeżeli ateizm jest światopoglądem, to jest to rozwiązanie światopoglądowe, po jestem święcie przekonany, że prawo państwowe powinno być ateistyczne (czyli nie może być oparte o Boga i Objawienie).

Paschalis napisał(a):
Kwestia neutralności nie jest kwestią względną, ale kwestią prostej logiki. Twierdzenie, że neutralny jest brak interwencji państwa w przypadku aborcji to twierdzenie kompletnie nielogiczne. Jeśli państwo ma obowiązek chronić życie każdego człowieka to w momencie gdy zrobi się wyjątek od tej reguły w sprawie dziecka poczętego, to w sposób logiczny oznacza, że państwo przyjmuje założenie światopoglądowe, że dziecko nie jest człowiekiem bo nie poczuwa się w obowiązku by bronić jego prawa do życia.


Właśnie o to chodzi, że państwo interweniując w sprawie ochrony życia obywatela nie jest neutralne.

Paschalis napisał(a):
Nie. Mamy człowieka, który jest na polowaniu i ma wątpliwości czy w krzakach nie czai się inny myśliwy. Mimo to decyduje się na strzał. Jeśli zabije innego myśliwego, albo narazi jego życie, to może odpowiadać przed sądem, bo na to jest paragraf.


Tak, ale trzeba mu to udowdnić. A dowodów obecnie brak.

Paschalis napisał(a):
Cytuj:
Gdybym uważał, że ryzyko jest duże, to pewnie podzielałbym Twój pogląd. Ja uważam, że do N-tego dnia ciąży jest minimalne i nie usprawiedliwia takich kosztów i skali interwencji państwa w życie obywatela.


Czy życie ludzkie to małe ryzyko? Co to jest N-ty dzień ciązy? I dlaczego, akurat od N-tego dnia a nie np. 10 dni wcześnie czy pótora dnia później? Konkrety poproszę.


A dlaczego w terenie zabudowanym mamy ograniczenie prędkości do 50kmh, a nie do 40 kmh? Nie wiem, ale wiem, że ograniczenie do 0kmh byłoby absurdem. I będę protestował przeciwko wpisaniu tego do Konstytucji
Od konkretów sa ludzie, którzy się na tym znają.

Paschalis napisał(a):
Cytuj:
Nie znam się na tym, ale teoretycznie mogę sobie wyobrazić takie deformacje, które wiążą się ze ciągłym cierpieniem człowieka. Wówczas nie podjąłbym się skazywania go na taki los, wbrew woli jego rodziców.


Czyli jak rozumiem dopuszczasz prawną możliwość zabijania upośledzonych ludzi gdy nie mogą wyartykułować swojej woli.


Jaśniej niż powyżej nie potrafię tego napisać.

Paschalis napisał(a):
Więc przyznasz, że twój przykład nie był argumentem bo odwoływał się jedynie do subiektywnej relacji.


To nie był żaden przykład, a stwierdzenie, że mamy w Polsce restrykcyje prawo antyaborcyjne. Przyznaję, że jako domyślne dla tego porównania przyjąłem państwa euroatlantyckie. Zapewne mogłem to wyraźnie zaznaczyć i oszczędzić parę kilobajtów na dysku serwera Forum.

Paschalis napisał(a):
Czym natomiast konkretnie jest "zaawansowana ciąża"?


Ciąża podczas której zaczyna wykształcać się mózg czy układ nerowy.

Paschalis napisał(a):
Wystarczająco mocny dla antropologów personalistycznych, którzy rozszerzyli godność człowieka również na okres przed poczęciem. Dopiero potem zaczęło się uprzedmiotowienie istoty ludzkiej przed poczęciem, zapoczątkowana przez bolszewików, a przeniesiona po tzw. rewolucji maoistowskiej w '68 r. do zachodniej Europy. Warto znać historię takiej czy innej tezy antropologicznej i jej źródło.


Już nie wiem, czy to "przed poczęciem" to jakaś pomyłka, czy też piszesz poważnie. Jeśli poważnie, to zdecydowanie nie jestem fanem antropologów personalistycznych.

Jeśłi natomiast chodziło o "przed narodzeniem", to oczywiście się zgadzam. Ale "przed narodzeniem" nie znaczy "od momentu poczęcia".

Paschalis napisał(a):
Cytuj:
Nie chodzi o rozwiniętą świadomość ani rozwinięty układu nerwowy czy mózg, ale o jakąkolwiek świadomość lub jakikolwiek układu nerwowy/ mózg. Nie wspomnę nawet od odczuwaniu, bo wydaje mi się, że pod tym względem noworodek jest bardziej rozwinięty od dorosłego osobnika.


Noworodek jest pod tym względem gorzej rozwinięty od dorosłego osobnika, a zdolności empatyczne i emocjonalne wykształtowują się wraz z biegiem czasu.

Poza tym twoje sformuowanie o jakiejkolwiek świadomości jst nieprawdziwe. Noworodek nie ma jakiejkolwiek świadomości, jest w procesie kształtowania mózgu, ale świadomość (nawet ta "jakakolwiek") nie została osiągnięta. Dlatego elementarna świadomość jest osiągana dopiero parę miesięcy po narodzeniu.


Jako zwolennik logiki i racjonalizmu znasz zapewne znaczenie operatora lub? Nie chcesz też chyba zaprzeczyć, że noworodek ma jakikolwiek układ nerwowy/ mózg?

Paschalis napisał(a):
Cytuj:
Jak czytam takie porównania (embrionu czy zygoty z noworodkiem), to trudno mi się oprzeć wrażeniu, że ich autorzy nigdy nie widzieli noworodka ;)


Właśnie na tym polega problem, żeby bardziej niż patrzeć opierać się na nauce i rozumie. Powietrza nie zobaczysz, ale to nie znaczy, że nie istnieje.


Na nauce i rozumie, wbrew temu co widział i czuł, to opierał się człowiek radziecki.
Nauka ma wyjasniać i opisywać to, co widzimy. Nie jestem zwolennikiem zasady, że jeśli fakty przeczą teorii, to tym gorzej dla faktów.

Paschalis napisał(a):
Cytuj:
Mogłaby, ale w tym wypadku wątpliwości, czy w przypadku noworodka mamy do czynienia z nową osobą ludzką, uważam za śladowe. Można w przybliżeniu przyjąć, że mamy pewność co do zaistnienia takiej osoby. A to już jest wystarczająca podstawa do daleko idącej interwencji.


A matka by ci powiedziała, że twoja pewność to radykalny katolicki zabobon rodem ze światopoglądowej stajni LPR-u bo dziecko tuż po urodzeniu (jak również w ostatnich dniach ciąży) nie ma wytworzonej żadnej świadomości. I że swoimi ekstremistycznymi poglądami zachowujesz się jak Wielki Brat i starasz się ograniczyć jej wolność do decydowania o własnym życiu.


Trudno, w takim wypadku przyjąłbym na siebie ciężar odpowiedzialności za interwencję. Odpowiedzialności za interwencję w N dni od poczęcia nie wezmę. Jak Ty jesteś chętny, to proszę bardzo, ale ja będę do końca bronił prawa rodziców do samodzielnej decyzji (chyba, że pojawią się nowe, przekonujące argumenty i zmienię zdanie).

Paschalis napisał(a):
Cytuj:
Ależ ja nie twierdzę, że to co kto czuje jest dowodem na to, że tak jest. Uważam jedynie, że jest kolejnym argumentem za daną tezą, szczególnie jeśli jest to odczucie powszechne (wówczas można mówić o naturalnym instynkcie całego gatunku). Jeśli zdecydowana większość ludzi czuje opór przed zabiciem innego człowieka, to uważam, że jest to argument za zakazem zabijania (albo inaczej, że taki zakaz leży w ludzkiej naturze). Jeżeli natomiast zdecydowana większość nie zauważa poronienia w najwcześniejszej fazie ciąży, to uważam, że śmierć tegoż zarodka nie budzi większych emocji w ludzkiej naturze.


Czytaj uważniej co piszę. Kobiety bardzo chcące zapołodnienia nie odczuwają radości gdy to zapłodnienie nastąpi bo tego nie są w stanie wyczuć. Zgodnie z twoją logiką znaczyłoby to, że tak naprawdę nie czują emocjonalnej chęci by mieć dziecko. :?


Ja czytam super-uważnie, momentami mam wrażenie, że aż zbyt uważnie ;)

Zgodnie z moją logiką znaczyłoby to, że tak naprawdę nie czują emocjonalnej więzi z zarodkiem, bo nawet nie wiedzą o jego istnieniu.

Paschalis napisał(a):
Ale właśnie to czynisz. Bo podstawy są takie, że jeśli uznajemy, że wszyscy ludzie są równi i godni to znaczy, że z czegoś ta równość wynika. Jedyne z czego mogła by winikać to z wspólnej natury, czyli, że jest nam dana równa godność od początku egzystencji, a nie w jej trakcie. Bo w trakcie egzystencji jeden się rozwinie lepiej drugi gorzej, i nie będzie równości, do której można by się odwołać. Dlatego podstawą tego antropologicznego założenia musi być uznanie, że wszyscy osobnicy gatunku ludzkiego zasługują na ludzką godność, niezależnie od stopnia rozwoju, na którym się znajduje i poziomu rozwoju cech.


OK, w takim razie uważam, że antropologia personalistyczna jest dobrym przybliżeniem, ale nie radzi sobie z opisem dla czasów bliskich chwili poczęcia. Tak jak fizyka klasyczna jest dobrym przybliżeniem, ale nie radzi sobie z prędkościami bliskimi prędkości światła. Dalej niestety koniecza jest teoria względności i efekty relatywistyczne.

Paschalis napisał(a):
Zgodnie z tym tokiem rozumowanie twoje załozenie ws aborcji prowadzi do jeszcze większych skrajności. Zgodnie z twoim założeniem nie ma podziału na ludzi i nieludzi, ale na ludzi, półludzi, ćwierćludzi, itd, skoro o człowieczeństwie mają świadczyć cechy nabyte, które przecież rozwijają się stopniowo i bardzo powoli.


Nie prowdzi do skrajności, a jedynie do komplikacji. Niestety, zdecydowana większość procesów w przyrodzie ma charakter w przybliżeniu ciągły. Człowiek wprowadza pewne uproszczenia, które pozwalają nam opisać tę rzeczywistość. Te uproszczenia są dopuszczalne, o ile nie prowadzą do absurdów.
Możemy więc dla uproszczenia przyjąć, że będziemy operować binarnym pojęciem "człowiek", zamiast bawić się w jakieś ułamki. Bo i czemu miałoby to służyć? Problem pojawia się jednak, gdy jakiś ekstremista chce to przybliżenie chce rozciągnąć na jedną-milionową, bo jednej-milionowej zdecydowanie bliżej do zera niż do jedynki.


Paschalis napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Paschalis napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Nie byłbym tego taki pewien, słyszy się, że czas oczekiwania na przeszczep jest dość długi.


Gdzie się słyszy?


Np. w Radiu Zet, z ust uznanego transplantologia i ministra zdrowia:


Nie spodziewałem się po tobie takiej manipulacji moim postem.


Jakiej manipulacji? Pytałeś "gdzie się słyszy" (że czas oczekiwania na przeszczep jest dość długi), więc napisałem gdzie. Gdzie tu jest jakaś manipulacja?

Paschalis napisał(a):
Ja tam pisałem o twojej teorii o łapance żywych i zdrowych ludzi, by ich okaleczyć z ich organów, która, wg mnie, zawsze dałaby więcej szkód niż porzytku.


A dlaczego? Jak liczysz te szkody i pożytek?

Ja liczę następująco: N1 ludzi czeka na przeszczep nerki i N2 umiera z powodu braku dawcy. Jeśli oddałbyś nerkę, to z dużym prawdopodobieństwem pasowałaby dla jednego z oczekujących. Zamiast N2 ludzi umarłoby więc (N2-1). Dzięki Twojej nerce udałoby się uratować jedno życie. Niestety, Twój komfort życia uległby znaczącemu pogorszeniu. Ale przecież komfort Twojego życia nie jest wart więcej niż życie chorego, oczekującego na przeszczep.


N kwi 22, 2007 21:09
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Na deser dorzucę słowa premiera, z którymi wyjątkowo się zgadzam:

[...]Państwo nie jest instrumentem zbawienia. Użycie państwowego przymusu wobec kobiety, której życie lub zdrowie jest zagrożone z powodu ciąży albo wobec kobiety zgwałconej, przekracza granice ingerencji państwa w życie obywateli. Państwo może i według mnie powinno podać rękę, pomóc, ale nie może zmuszać. Decyzja należy do kobiety.[...]


Pn kwi 23, 2007 10:46
Zobacz profil

Dołączył(a): So mar 24, 2007 11:15
Posty: 312
Post 
kurcze, może ja go jeszcze polubię :-)


Pn kwi 23, 2007 11:01
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt mar 20, 2007 20:51
Posty: 131
Post 
Ja bym chciał przedstawić artykuł z Przewodnika Katolickiego, 8 kwietnia 2007:
Cytuj:
Zgodnie z przeprowadzonymi w 2006 r. przez CBOS badaniami, większość Polaków dopuszcza możliwość aborcji w tzw. skrajnych przypadkach, tzn. w sytuacji zagrożenia życia matki (86 proc. badanych) lub jej zdrowia (76 proc.), a także gdy ciąża jest skutkiem gwałtu lub kazirodztwa (73 proc.).

Jeżeli skonfrontujemy to z danymi, z których wynika, że większość Polaków deklaruje się jako katolicy, powstaje dysonans – z zestawienia wynika, że część katolików dopuszcza aborcję. Taka postawa może być m.in. wynikiem zatajenia informacji o skutkach aborcji w wyżej przytoczonych przypadkach. Dlatego trzeba postawić sobie pytanie – co naprawdę wiemy na ten temat? Pomijam wątek medyczny. Wymagałby on omówienia przez specjalistę - lekarza, ponieważ funkcjonuje wiele głęboko zakorzenionych mitów o leczniczych skutkach aborcji.

Gwałt

„Ja, która przeżyłam gwałt i wychowuję dziecko poczęte w wyniku gwałtu, czuję się osobiście atakowana i obrażana za każdym razem gdy słyszę, że aborcja powinna być legalna ze względu na przypadki gwałtu i kazirodztwa. Czuję, że jesteśmy wykorzystywane w ofensywie proaborcyjnej, choć nikt nawet nie poprosił nas o opowiedzenie swojej części historii” (Kathleen DeZeeuw, ofiara gwałtu, matka).

Mimo że aborcje z powodu gwałtu lub kazirodztwa stanowią średnio zaledwie 1 proc. wszystkich aborcji, (np. w Polsce 1,8%proc.), są w wielu krajach pierwszym krokiem na równi pochyłej prowadzącym do aborcji na życzenie. W większości przypadków emocje i lęk przed tym, aby nie okazać się wrogiem tzw. dobra kobiety, prowadzą do poparcia „wyjątków” dopuszczalności zabijania poczętych dzieci.

A jak jest naprawdę? Dr David Reardon, dyrektor Elliot Institute, badacz skutków aborcji i współautor wydanej w 2000 roku książki pt. „Victims and Victors”, zawierającej świadectwa 192 kobiet, które poczęły w wyniku gwałtu, tak przedstawia wyniki swoich badań: „Typowo większość ludzi akceptuje założenie, że ofiary napaści seksualnej nie tylko chcą aborcji, lecz że odniosą z niej korzyści. Zakładają, że aborcja pomoże ofiarom przejść do porządku dziennego nad napaścią, szybciej odzyskać zdrowie i uniknąć problemów związanych z wychowywaniem niechcianego potomka, przedstawianego nie jako ‘dziecko kobiety’, lecz ‘dziecko gwałciciela’”.

Z badań, które jako jedyne opisują rzeczywiste doświadczenia i wybory ofiar gwałtu, wypływają zaskakujące wprost wnioski. 70 proc. ofiar gwałtu wybiera urodzenie dziecka zamiast aborcji (nawet gdy jest ona legalnie dostępna). Poród postrzegają jako przełamanie cyklu agresji, swoiste doświadczenie uzdrowienia z traumy gwałtu. Żadna z kobiet, które zdecydowały się na urodzenie dziecka poczętego w wyniku gwałtu, nie żałowała tej decyzji. Dla porównania 78 proc. kobiet, które dokonały aborcji uważa, że było to najgorsze z możliwych rozwiązań. Wiele z nich zdecydowało się na ten krok, ponieważ były naznaczone przez otoczenie jako „noszące dziecko gwałciciela”. W rzeczywistości to co nazywano „zabiegiem”, tylko pogłębiło ich cierpienie; co więcej, „usunięcie ciąży” odbierały jako powtórny gwałt.
Megan Barnett, matka dziecka poczętego w wyniku gwałtu, której historię w 2006 roku opisała gazeta „Dakota Voice”, udziela następującej rady: „Najważniejsze jest, byś nie rozmyślała o wszystkich faktach i sprawach prawnych, lecz myślała o tym, że twoje dziecko niczym się nie różni od dziecka niepoczętego przez gwałt”.

„Aborcja pogłębia w kobiecie poczucie izolacji i wstydu, ponieważ pozwala innym udawać, że problem nie istnieje” - mówi doktor Reardon - „Pozbycie się ciąży, która przypomina nam o napaści seksualnej, powala innym ludziom zignorować potrzeby kobiety – potrzebę zrozumienia, uczciwego rozpoznania i rozwiązania problemu którego doświadczyła”.

Kazirodztwo

Badania prowadzone przez Elliot Institute ukazują szczególną tragedię ofiar kazirodztwa. W niektórych przypadkach aborcja ma ukryć kazirodztwo, a ofiara powraca pod opiekę dorosłego, wykorzystującego ją seksualnie. Na stronie internetowej, jak na ironię chwalącej aborcję, znalazłam historię dziewczyny, którą ojciec zapłodnił pięciokrotnie i pięć razy finansował jej aborcję. Żyła ona w tym układzie wiele lat, a z opisu wynika, że jedynie podczas zabiegów w klinice aborcyjnej, sprawca okazywał jej ojcowską czułość.
Ofiary kazirodztwa nawet w przypadkach, gdy chciały urodzić, były zmuszane do aborcji. Warto przy tym uświadomić sobie, że nawet w krajach, w których legalna jest aborcja na życzenie, jest to często tak naprawdę życzenie otoczenia, a nie samej kobiety. Według badań Elliot Institute 64 proc. wszystkich aborcji dokonywane jest nie z wyboru kobiety lecz pod wpływem presji: rodziców, konkubenta, męża, przyjaciół, pracodawców, pracowników opieki społecznej itd., a więc tych, którzy powinni ciężarną wspierać.

Ofiary gwałtu i kazirodztwa potrzebują terapii psychologicznej. Potrzebują, by ktoś je wysłuchał, zrozumiał, wsparł i pomógł pokochać dziecko, które poczęło się w złych okolicznościach, ale samo nie jest niczemu winne. Kobieta w takiej sytuacji jest szczególnie wrażliwa, kolejny akt agresji w postaci zabicia jej dziecka tylko pogłębia traumę. Potrzebne jest także oczywiście wsparcie materialne, a czasem (szczególnie w przypadku kazirodztwa) zapewnienie zmiany środowiska. To jest właśnie okazja do praktykowania prawdziwego miłosierdzia.

„W Kanadzie i innych liberalnych krajach kara śmierci jest nielegalna i zwykle sprzeciwia się jej zdrowa większość społeczeństwa. To bardzo dobrze. (...) Jednak w tych tak zwanych liberalnych krajach akceptujemy aborcję i w większości przypadków akceptacja ta zaczyna się od przyzwolenia na aborcję w przypadku gwałtu i kazirodztwa. A przecież w cywilizowanym świecie wymierzamy karę przestępcy, nie niewinnej osobie. Dlaczego więc skazujemy na karę śmierci raczej niewinne nienarodzone dziecko niż gwałciciela?” (John-Henry Westen, redaktor naczelny LifeSiteNews.com)


Jak dla mnie ten ostatni akapit jest dobitny. Wskazuje jak daleko człowiek i tworzone przez niego państwo jest od poczucia sprawiedliwości.

Państwo powinno wykazać odwagę, jako posiadające odpowiedzialność za życie obywateli. Chronić uświadomioną większość a przy tym bezbronne życie, czy nie gwałcić praw zdecydowanej mniejszości, odrzucającej zasady chrześcijańskie.
Przypomnę, że wspomniane caritas, czyli "opieka socjalna, medyczna, wsparcie psychologiczne, wszystko" zapoczątkowało chrześcijaństwo, które też mówi: stop aborcji.
Poganie charakteryzują się tym, że lubią przechwycić zasługi i wykorzystać je dla swoich pogańskich teorii.


Pn kwi 23, 2007 12:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Cytuj:
„W Kanadzie i innych liberalnych krajach kara śmierci jest nielegalna i zwykle sprzeciwia się jej zdrowa większość społeczeństwa. To bardzo dobrze. (...) Jednak w tych tak zwanych liberalnych krajach akceptujemy aborcję i w większości przypadków akceptacja ta zaczyna się od przyzwolenia na aborcję w przypadku gwałtu i kazirodztwa. A przecież w cywilizowanym świecie wymierzamy karę przestępcy, nie niewinnej osobie. Dlaczego więc skazujemy na karę śmierci raczej niewinne nienarodzone dziecko niż gwałciciela?” (John-Henry Westen, redaktor naczelny LifeSiteNews.com)


Typowa dla obrońców życia demagogia...

W żadnym kraju nie ma przecież przymusu aborcji w przypadku gwałtu czy kazirodztwa. Nie można więc mówić, że państwo skazuje jakieś dziecko na karę śmierci. Dopiero gdyby policja siłą doprowadzała zgwałconą kobietę do gabinetu lekarskiego i zmuszała do poddania się aborcji, można by mówić o karze śmierci dla dziecka.


Pn kwi 23, 2007 12:37
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 311 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL