Moja odpowiedz byla do mikkela

Czyli Brzechwa na czasie . Ale nie byłoby nieporozumień, gdybyś adresowała swoje odpowiedzi lub cytowała to, na co odpowiadasz, jesli Twoja odpowiedź nie jest bezpośrednio pod tekstem, na który udzielasz odpowiedzi.

A ja uważam, że jest najgorszym prezydentem Polski powojennej oprócz Bieruta. Przy Jaruzelskim z zastrzeżeniem, że oceniamy tylko prezydenturę generała a nie jego poprzednie funkcje. Gdyby to oceniać rządy Jaruzela całościowo od 80 roku, to Duda ląduje na trzecim miejscu.

(Innych "władców" komunistycznych pomijam także, co do przedwojennych prezydentów nie mam zdania więc też nie wliczam)

PS: Uzasadnienia nie będzie, bo i po co? I tak nie zmienisz zdania.



Im dłużej panuje Duda, tym bardziej doceniam Lecha. Dziwne, co nie? Być może to największa "zasługa" Dudy dla PiS-u.

PPS: Zeby nie było, już przedtem parę poglądów na temat PLK musiałem zrewidować. Ale dopiero w porównaniu do PAD widać różnicę.

Wg oficjalnej wykładni PAD może być co najwyżej uczniem i kontynuatorem myśli politycznej wielkiego Lecha Kaczyńskiego.
Myśli, która w skrócie sprowadzała się do tego, żeby szukać sojuszów ze słabymi i nieznaczącymi państwami przeciwko silnym i wpływowym. Na przykład z Gruzją przeciwko Rosji. Gruzja w kategoriach PKB to chyba jakieś 1/100 Rosji. Wystarczy więc znaleźć jeszcze 99 podobnych sojuszników i można mierzyć się z Wielkim Niedźwiedziem.
I od kontynuacji tego genialnego w zamyśle dzieła prezydenturę rozpoczął uczeń Lecha - obecny prezydent.
Pierwszą wizytę złożył gdzie? W Estonii. Estonii, która ma milion mieszkańców.
A zaraz potem zraził do siebie wszystkich, którzy sojusznikami nie tylko mogli być, ale i przez ostatnie lata wręcz byli. Takie na przykład USA czy Kanadę, w których plucie na prawo swojego własnego państwa przyjmowane jest z wyjątkowym niesmakiem.
Prezydent Duda dyskutował więc z prezydentem Estonii i królem Norwegii. Ale już taki prezydent USA czy królowa Wlk. Brytanii na rozmowę z tym największym polskim prezydentem czasu nie znaleźli.
O dziwo znajdowali dla wszystkich poprzednich!
Królowa brytyjska nie znalazła nawet 5 minut, żeby choćby podać prezydentowi Dudzie rękę. Prezydent Obama rękę wprawdzie podał, nawet 2 czy 3 razy, ale na tym niestety się skończyło. Na rozmowę oficjalną - w 4 oczy - czasu już nie starczyło. A dla wszystkich poprzedników ten czas się jakoś znajdował.
Taki to oto wielki przywódca nami rządzi!

To prawda i jest to ciekawe. Trudno nie zauważyć, z jak dużą rezerwą traktuje Dudę Kaczyński - jego wypowiedzi na jego temat są konglomeratem lekceważenia, frustracji i zwykłej pogardy. Entuzjazmu nie widać też w elitach politycznych PiS. Z drugiej strony, elektorat (do którego zaliczam również rządowe media, w rodzaju WSieci) zdaje się darzyć Dudę iście ekstatycznym uwielbieniem. Widzę tu spore potencjalne zarzewie konfliktów w przyszłości.

Dla drużyny Kaczyńskiego najlepszym na wieki będzie śp. L. Kaczyński.
Dla pozostałych rzesz pisowskich, Duda, namaszczony przez dużą część kleru - wybrany z zesłania Ducha Świętego....chwytający Chrystusa pod postacią hostii i manifestujący swoją wiarę.
Śp L. Kaczyński nie manifestował, nie obnosił się z wiarą, a nadto nie lubił go o. Rydzyk, a co za tym idzie cały "Kościół rydzykowy".

No właśnie to jest paradoks, który ciężko rozgryźć. Z jednej strony kult PLK był budowany i jest nadal kontynuowany, głównie na bazie Smoleńska ale nie tylko. A teraz jednocześnie powstaje "kult PAD", choć on jeszcze ani nie podpisał jakiegoś traktatu akcesyjnego, ani nie sprowadził tuzina prezydentów do stolicy kraju objętego wojną, ani - proszę mi wybaczyć - nie spadł w katastrofie samolotowej. A już jest kreowany na najlepszego prezydenta Polski. Zaczął, co jeszcze większe zdziwko, RAZ swoim "nareszcie możemy być dumni".

Dodatkowo jest taki mały detal: 500+ było obietnicą rządu. Emerytury, frankowicze i jeszcze parę to były obietnice prezydenta. 500+ zostało przeprowadzone. Frankowicze i emerycie czekają...

Jest taka teoria, że w PiS nie liczono na prezydenturę, a na większość sejmową. Dlatego cały ten nowy "kult Dudy" jest budowany ad hoc, niejako w konkurencji do dotychczasowej linii kultu PLK. Ponieważ kiełbasy wyborcze PAD-a nie zostały zaplanowane w budżecie, trzeba je zastąpić retoryką "nareszcie dumni", fotografiami z podawania rąk Ważnym Osobom czy akcjami nocnych tweetów.


Ta myśl nie jest wcale taka głupia, chodzi tu jednak bardziej o solidarność państw byłej strefy wpływów Rosji, głównie przeciw zakusom samej Rosji ale też do wzmocnienia własnej pozycji wewnątrz Unii. Przypomina koncepcję Międzymorza i w sumie na niej się opiera. Są w tej koncepcji tak państwa małe jak Estonia jak i duże jak Ukraina.

Piętą achillesową tej polityki jest umiejętność balansowania na linie wspólnych interesów, żeby nie wpaść w paszczę niedźwiedzia ani nie odciąć się od sojuszników na Zachodzie. To jest gra o wysokie stawki przy stole, przy którym inni uczestnicy mogą w każdej chwili przebić każdy wkład. Może się udać tylko wtedy, jeżeli przeciwnicy będą się blokowali wzajemnie. Nie uda się wtedy, jeżeli przeciwnicy wnerwią się na tyle, żeby porozumieć się "ponad podziałami".

W okresie międzywojennym nie udało się zbudować Międzymorza, byliśmy skłóceni tak z Litwą jak i z Czechosłowacją. Dziś jest lepiej, ale od ideału jeszcze daleko, a obecne podpieranie nacjonalizmów nie wróży poprawy. I w okresie międzywojennym doszło do wiadomego paktu. Dziś wystarczyłoby, żeby Unia zrezygnowała z sankcji i otworzyła wrota dla rosyjskiej gospodarki, udając, że proces pokojowy na Ukrainie już jest tuż-tuż praktycznie wykonany. Wydaje mi się, że po takim ruchu wszelkie kalkulacje "nowego Międzymorza" runą jak domek z kart. Zbyt mało stabilności tej grupy, zbyt wielka zależność od mocniejszych sąsiadów.

W kontekście powyższego błędem jest IMHO zmasowany atak na Merkel ze strony polskich mediów bliskich PiS. Tylko dzięki Merkel pozycja UE wobec Rosji jest taka twarda. Wystarczy, że ona odpuści (co i tak jest postulowane przez wielu niemieckich polityków) a wiele państw unii wykorzysta szansę na porzucenie tej linii.


No właśnie dotychczasowe ruchy w tym kierunku opierały sią na partnerstwie z USA, na wspólnocie w NATO jako przeciwwadze do UE. W pewnym sensie USA miały być takim "żyrantem", który pozwala na grę o wyższe stawki, niż pozwala na to własna siła. Trudno ocenić wagę ostatnich posunięć w PL na nasze przyszłe stosunki. IMHO jeszcze nigdy polska przyszłość nie zależała tak bardzo od wyborów w USA. Jeżeli wygra Clinton, to będzie "niekolorowo". Jedyna nadzieja w Trumpie, który jest wprawdzie nieprzewidywalny, ale zapowiedział trzymanie się sojuszników.

Szkoda tylko, że Polska, nawet pozostając sojusznikiem, stacza się do roli takiej Turcji, w której tolerowane są różne łamania praw człowieka ze względu na geopolityczne położenie.

PiS jest w przekazie zewnętrznym tak jednolity, że aż nieprawdopodobne, aby to był wizerunek prawdziwy.
Napięcia wewnętrzne są tam bez wątpienia bardzo silne, tylko całość trzymana jest silną ręką samego wodza rewolucji i wszyscy mówią jedynie to, co dostaną w esemsesach z Nowogrodzkiej.
Jeżeli ktoś się wychyli - jak chociażby prezydent, który raz próbował kreować swoją własną narracje i przebąkiwać o jakimś "przebaczaniu" - zostanie szybko sprowadzony do pionu. Prezydent wątku o "przebaczaniu" więcej już od tamtego czasu nie podjął. Zrozumiał, że może zostać przez Pszczołę-Matkę odtrącony. A jak kończą odtrąceni, zapewne sam na własne oczy widział.

Solidarność jak najbardziej.
Nawet i znacznie więcej - dyplomacja i działania zakulisowe w tym względzie byłyby jak najbardziej wskazane.
Ale L. Kaczyński gotów był rzucać się na barykady i iść w pierwszej linii frontu wojska, którym Gruzja de facto zaatakowała Rosję.
Jak za Napoleona polscy żołnierze na Dominikanie!



Niestety więcej te państwa dzieli niż łączy i chyba dlatego ta koncepcja dość zgodnie uznawana jest za mrzonkę.
PiS i jego założyciel być może chciałby budować jakiś sojusz alternatywny wobec UE, a może nawet i NATO, jako wspólnot świata zachodniego, do którego PiS czuje wrodzoną niechęć, a nawet wrogość. Ale do budowania trwałych sojuszów potrzebne jest chyba coś więcej niż podsycanie wspólnego poczucia zagrożenia.




To jest generalnie pięta achillesowa całej wizji polityki PiSu.
Oni chcą wszystko to, co kulejące, niedoskonałe czy w jakiś sposób ułomne zburzyć i zastąpić albo zupełnie nie wiadomo czym albo czymś zgoła gorszym.
Obecnie robią wszystko, aby kanclerzem Niemiec został wielki przyjaciel Rosji H. Seehofer, dbają o pozycję w Unii premiera Orbana a w Europarlamencie premier Szydło cieszy się z oklasków eurodeputowanych finansowanych przez Kreml.

Kancelaria KPRP potwierdza - Duda złamał prawo
http://natemat.pl/183317,prawo-laski-ty ... o-nie-mial

Jak to mówi Dariusz555: wygrał i teraz można mu skoczyć

Prawo Ali Baby i 40 rozbójników

Ludzie do prezydenta piszą w sprawie żywotnej:
http://marihuanaleczy.pl/list-otwarty-d ... enta-dudy/

Zły adres - powinni pisać do decydenta J. Kaczyńskiego.

Fakt... "Ale czy marihuana jest z konopi?"