Oczywiście, wszelkie próby odgórnego narzucania czegokolwiek najczęściej skutkują buntem i szukaniem dróg obejścia - i tak w kółko. Dlatego jestem zwolennikiem edukowania i informowania, a nie nakazywania/zakazywania

I tu pełna zgoda!!!

Każdy ma prawo pomagać komu i jak chce. Każdy ma tez jednak obowiązek zastanowić się jak jego działania wpływają na innych.
W Krakowie od jakiegoś czasu odpowiednie władze i służby zastanawiają się jak sobie poradzić z plagą żebraków zalewającą miasto. Żebraków, dla których w ogromnej większości, żebractwo jest zwykłą "działalnością gospodarczą". Kraków dysponuje bardzo dobrze rozwinięta bazą pomocy takim ludziom (kuchnie dla ubogich i bezdomnych, noclegownie, prysznice, darmowe ubrania). Jednocześnie nie potrafi skutecznie poradzić sobie z ludźmi żebrzącymi na ulicach. Efekty są takie że z całej Polski do Krakowa ściągają tłumy żebraków na "gościnne występy". Korzystają z tego co miasto (czy pomoc społeczna) im oferuje, a pozostały czas spędzają na żebraniu (ściślej: wymuszaniu pieniędzy). Przez długi czas Gazeta Wyborcza opisywała sytuacje jakie mają miejsce w centrum miasta, gdzie żebracy wulgarnie wyzywają ludzi nie dających im pieniędzy, albo wpychają łapy do talerzy ludzi siedzących w ogródkach.
Podstawowym warunkiem rozwiązania takiej sytuacji jest bezwzględne powstrzymanie się od dawani im jakichkolwiek pieniędzy. Niestety do wielu ludzi to nie dociera.
Kiedyś w kościołach rozdawano specjalne broszurki, w których wymienione były wszelkie adresy miejsc gdzie bezdomny, czy biedny może otrzymać pomoc. Sugerowano, żeby dawać te broszurki ludziom proszącym o pomoc. Dałam dwie takie ulotki. W odpowiedzi jeden pan poczęstował mnie wiązanką wyrazów nie nadających się tu do powtórzenia, a druga pani od razu przy mnie wyrzuciła ją do śmietnika.

Nie daję nigdy żadnych pieniędzy ludziom proszącym mnie na ulicy. Jeśli ktoś prosi, albo się zgodzi to mu kupuję coś do jedzenia. Cztery razy do roku w naszym kościele prowadzona jest zbiórka na kuchnię dla ubogich prowadzoną przez dwie rodzone siostry. Wtedy daję większą kwotę (zamiast tych wszystkich złotówek, czy dwuzłotówek które mogłabym rozdawać na ulicy). Tu mam pewność komu daję i na co daję (z kuchni korzystają rzeczywiście biedni, ale porządni ludzie).

Wybacz, ale odniosłem wrażenie, że sama sobie przeczysz.

Co nie zmienia faktu, że - o ile pamiętam - jałmużna w postaci bezpośredniego dawania pieniędzy biednym do ręki nie jest zalecana gdziekolwiek w Biblii.

No bez przesady, nikt na nikim nic nie wymusza.
Takie twierdzenie to lekka przesada.

Tu po prostu większość osób jest doskonale znana paniom prowadzącym kuchnię (niektórym nosi sie obiady do domów).


No masz rację. Jak siedzisz sobie w restauracyjnym ogródku, jesz obiad, podchodzi do Ciebie żebrak, Ty mówisz mu że nie masz pieniędzy, a on w odpowiedzi na to ładuje Ci brudne paluchy do talerza i jeszcze wyzywa to oczywiście nie jest to wymuszanie, tylko kulturalna pogawedka.

Po Centralnym w Warszawie grasował swego czasu żebrak, który śmierdział tak straszliwie, że ludzie, stojący w kolejce po bilety, dawali mu od razu pieniądze, aby poszedł sobie gdzie indziej.

...jak się go pozbyto? Gazem pieprzowym, oczywiście...

[ocenzurowano gaz pie*rzowy - ROTFL]

Przepraszam, ale ja nie miałem do czynienia z takimi sytuacjami, więc stąd to zdziwienie.
A stosowanie gazu owego nie jest chyba za bardzo legalne, bo nie mieliśmy chyba tutaj zagrożenia życia lub zdrowia a co najwyżej powonienia.

Woń za woń. Gaz peieprzowy też śmierdzi okrutnie.

Nie koniecznie - zapomniałeś o alergikach (wiem coś o alergii na zapachy ).

W filmie Slumdog ( o Indiach) pokazano żebractwo jako działalność gospodarczą- mało tego dzieci były okaleczane aby budzić większą litość...

Nie rozumiem zupełnie ludzi, którzy dają pieniądze Cyganom...Byłam świadkiem jak raz Cyganka zaczęła zbierać fundusze podczas Mszy świętej, raz Cygan wparował do Kaplicy gdzie była adoracja Najświętszego Sakramentu- akurat był tam też jakiś facet i go wyrzucił- bo normalnie to same babcie i dziadki...

Czy u was też plaga młodych Cyganów o kulach ? (; ew. kulejących ?

Ja jeśli już daję- to osobom nienachalnym, spokojnym- które po prostu siedzą i proszą...ew. komuś o kim sądzę, że faktycznie może potrzebować...

A poza tym, to gdyby ktoś cały świat zyskał a duszę swoją stracił...Niech sobie pasożytują- w końcu zostaną rozliczeni...

Rok - dwa lata temu w Polsce zgarnięto Ukraińców, którzy organizowali taką żebraczą siatkę sprowadzając Ukrainki, które zmuszano do żebractwa - dzieci były wynajmowane.

Ja tam widzę i w TV i na ulicy żebractwo, gdzie z tego procederu korzystają osoby trzecie.
Można tylko polemizować gdzie lepiej te fundusze trafiają do osób potrzebujących i są lepiej zagospodarowywane.
Nie mogę patrzeć jak kalekie dzieci są w wyreżyserowany sposób w pewnym sensie zmuszane do wypowiadania pewnych kwestii do kamery i odgrywają różne scenki.
Jak daleko można posunąć się w tej działalności to już sam nie wiem?
Na ulicę wypychają dzieci Cyganie i np. Ukraińcy a w TV przed kamerę Panie w norkach jeżdżące wypasionymi furami.

Póki nie uzyska się pomocy....lepiej aby taka Kasia funkcjonowała bez obu rak i nogi, lub inne maluchy na wózkach?

Nie wiem, ale dla mnie jest to jakieś niesmaczne.
Dziwne że akcje Owsiaka (choć osobiście za nim nie przepadam) mają jakiś inny wydźwięk a i podatku VAT nie płacimy dając do puszki wolontariuszom.