Ruch gejowski tak się ma do gejów, jak feministki do kobiet. Jedna wielka uzurpacja, że kogoś się reprezentuje. Nie pochwalam rzecz jasna intymnych relacji męsko-męskich, co nie znaczy, że mój obraz homosektualistów kształtuje się pod wpływem tego co wyprawiają aktywiści gejowscy. To tak jakbym chciał patrzeć na kobiety przez pryzmat p. Środy. Brrrr....

Ciekawe, jak to się ma do innych "mniejszości seksualnych", zwłaszcza homoseksualnych. Ostatnio Tygodnik Powszechny wydrukował wzruszający tekst czytelniczki, której mąż po kilkunastu latach małżeństwa "stwierdził", że jest homoseksualistą, więc się rozwiedli, a on potem zamieszkał z "partnerem". Oczywiście, list był w kontekście takim, że dla niej to nic złego, są przyjaciółmi, a Kościół ma zmienić nauczanie itp. Poza tym jest lekarką, więc "wie", że to nie jest żadna choroba, a on "był już taki", kiedy się pobierali, tylko wtedy jeszcze o tym nie wiedział. Czy to nie jest interesujące? Facet, homoseksualista, który "nie wie", że jest homoseksualistą, więc radośnie bierze ślub z kobietą, żyje z nią kilkanaście lat, uprawia z nią seks (mają dwoje dzieci) i, generalnie, nie widać żadnego problemu, poza tym, że nagle zaczyna odczuwać pociąg do facetów.. zapytajcie któregokolwiek heteroseksualnego faceta, czy wyobraża sobie kilkunastoletnie życie z innym facetem jak w małżeństwie (włącznie z seksem)? Bo ja mam na samą myśl odruch wymiotny. I bardzo mnie ciekawi, dlaczego tak wielu homoseksualistów go, w sytuacji analogicznej (tj. przeciwnej) nie odczuwa. Pamiętam zresztą, jak kiedyś na jakimś forum wszedł "homoseksualista", który zarzekał się, że sama myśl o seksie z kobietą napawa go takim samym obrzydzeniem, jak heteroseksualnego faceta na myśl o seksualnym kontakcie z innym facetem. Nie tylko mu nikt nie uwierzył, ale także szybko zidentyfikowano go jako prowokatora. Po prostu jakoś powszechnie wiadomo, że homoseksualiści tak nie mają, seks z kobietami im nie przeszkadza, podniecają się i tak dalej, po prostu "wolą" facetów. Ilu więc z nich to "prawdziwi" homoseksualiści - tacy, jak np. "prawdziwi" pedofile, o których piszesz - a u ilu po prostu seksualność jest "nieuporządkowana", albo wręcz, najzwyczajniej w świecie, są, że tak powiem, niewyżyci, więc w sumie im wszystko jedno z kim, byle tylko? Raz dziewczynka, raz chłopaczek, żeby życie miało smaczek? Nie kojarzy nam się to od razu z (chyba już potwierdzonym) faktem, że homoseksualiści, generalnie, mają większe "potrzeby" i częściej zmieniają partnerów?

Czy mają większe potrzeby to nie wiem, nie sądzę. Po prostu między homosekualistami nie ma żadnej miłości oblubieńczej, bo ta jest zarezerwowana tylko dla kobiety i mężczyzny, a skoro nie ma między nimi miłości, dlatego ich związki są przelotne, bezowocne, jałowe i prowadzą do deprawacji.

Dobre pytanie. Również wydaje mi się prawdziwych homoseksualistów może być znacznie mniej niż deklarujących się w danym momencie jako tacy, a także mniej niż osób nie identyfikujących się jako geje/lesbijki, ale zainteresowanych (znów:w danym momencie) kontaktami homoseksualnymi.