Jako przyszły prawnik muszę powiedzieć, że już w tej chwili wystarczająco wiele razy słuchałem na wykładach i ćwiczeniach, że prawo jako ustawa (lex) nie jest tym, czym być powinno. Prawo powinno być ius (czyli sprawiedliwe), czyli chodzi o to, aby prawo umożliwiało sprawiedliwe podjęcie decyzji i orzeczenia sądu w danej sprawie.

Gdyby trzymać się suchej litery przepisów, nie brać w ogóle pod uwagę okoliczności zaostrzających/łagodzących, ignorować konratypy... Wolę nie myśleć, co to by było.



Prawo jest po to, aby wyznaczało normy równe dla wszystkich, wyznaczając ich przywileje i obowiązki, stojąc na straży ich dóbr. Egzekwowanie prawa jest pochodną tych zadań. Nie jest wykonywaniem czynności samych w sobie ot, tak, po prostu.

oczywistym jest że LEX w miarę mozliwości powinien być zgodny z IUS, to już od Cycerona jest wiadome ale koncepcja prawa pozytywnego zakłąda egzekwowanie prawa takim jakie ono jest czyli prawo przede wszystkim!

Tylko że koncepcja prawa pozytywnego raczej ustępuje nieco miejsca prawu naturalnemu.

Kolego lingwisto czy też historyku - nie wypowiadaj się o filozofii prawa, skoro zatrzymałeś się na etapie rozwoju sprzed 2000 lat.

jak tacy sa studeni prawa to uchowaj mnie Boże przez papugami!

Napisałem wyraznie, pierwszy w koncepcji prawa terminu IUS jako sprawiedliwego prawa uzył Cyceron, w grecji było pojęcie dajmonii ale ono miało charakter bardziej sumienia. O prawie pozytywnym napisałem po to aby oddzielić dwie istoty, czyli dazenie LEX do bycia IUS od przestrzegania prawa niezaleznie jakie ono jest, prawo pozytywne to koncepcja drugiej połowy XX wieku!

Hmm... Jednak ja nadal, jako student prawa, twierdzę że pozytywizm prawniczy to nie wynalzaek XX wieku, ale wcześniejszy.

Prosiłbym o rozwinięcie.O jaki wiek czy rok dokładnie chodzi z tym pozytywizmem prawniczym.

w dwuch słowach, jest to koncepcja II poł. XIX wieku gdzie przestrzeganie prawa nie wynika z zasad morlanych, etycznych któe te prawo realizuje ale z samej istoty prawda, po prostu umawiamy się ze przestrzegamy prawa bez zwględu jakie ono jest. Bynajmniej mnie tak uczono na historii mysli politycznej z ks. prof. Mazurkiewicza

LPR zaproponował by karać tych,co jeżdżą z pijanymi kierowcami.Ta propozycja padła ze względu na bezpieczeństwo pasażerów.Pasażer staje się niejako współwinnym bo zgadza się,by pijany kierowca jechał,natomiast nie wsiadając do samochodu prowadzonego przez pijanego postępuje właściwie.
Jestem zdecydowanie po stronie LPR-u i uważam,że pomysł jest świetny.

Nie podoba mi się,jeśli ktoś odrzuca taką mądrą propozycję tylko dlatego,że akurat nie lubi LPR-u.

Offtopic:I dlaczego wszyscy się tak uwzięli na Giertycha.Proszę o więcej szacunku dla ministra edukacji.

Polonium, nie wiem już jak nazwać Twoje zachowanie.... odgrzebujesz stary temat, żeby w ogóle coś napisać? Na dodatek nie raczysz nawet przeczytać postów, tylko dajesz upust swojemu "świętoemu" oburzeniu na krytykę idiotycznego pomysłu?

A jak niby będziesz robił? Woził ze sobą alkomat? Sprawdzał każdego kierowcę z którym wsiadasz?

Myśl człowieku, bo nie jest to Twoja najmocniejsza strona.


Crosis

Jakoś nie słyszalam o tym pomysle, ale zgadzam się z jotką, ze sa rożne sytuacje- czasami naprawdę pasażer nie ma wyjscia...

Poza tym sądy sa i tak przeciązone- teraz jeszcze bedą rozpatrywac sprawy pasażerów samochodów z pijanym kierowcą...

Wypadki drogowe niestety będą zawsze- tak jak zatonięcia statkow i katastrofy lotnicze...