Niewiarek idzie drogą Cz. Miłosza, który obserwując ludzi w kościele i po wyjściu z kościoła napisał:
przyrzekłem sobie, że nie zawre nigdy przymierza z polskim katolicyzmem - niekoniecznie używając tego terminu - że nie poddam sie małpom.
I choć ogromne część jego twórczości koncentruje sie na Bogu, polscy katolicy nie zapomnieli mu tej wypowiedzi.
http://www.nto.pl/rozmaitosci/art/44535 ... ,id,t.html

Ps. w mojej parafii jedna z wiernych notorycznie co niedzielę wkraczała na Msze św po II czytaniu, lub wręcz w trakcie czytania Ewangelii, a później kroczyła do przyjmowania Komunii.
Mój mąż nie zdzierżył i pewnego razu po Mszy zwrócił jej uwagę na rangę Mszy św i stosowne zachowanie.
Od tamtej niedzieli nie widziałam jej w kościele - zmieniła godzinę lub kościół.

Nie uważam, że jestem chrześcijanofobem.
Opisałem drobną część zaobserwowanych wydarzeń. Bez zmyślania, bez ubarwień.
Pewnie chciałoby się, aby było piękniej, ale rzeczywistość jest taka jaka jest.
Czy urzędy statystyczne mają kaieś fobie, bo nie opisują świata w taki sposób, jak chcielibyśmy widzieć?

Miałem przyjemność poznać kilka lat temu księdza z ugrupowania Jehowych.
Wielokrotnie dyskutowaliśmy na temat wiary.
Nasze poglądy były zupełnie odmienne. On przedstawiał swoje racje, ja swoje.
Wysłuchiwaliśmy się nawzajem.
Ani razu nie zdarzyło nam się pokłócić.
Ja zostałem przy swoim, On przy swoim.

Życzę wszystkim, aby mieli okazję spotkać tego typu ludzi.

Twoje życie i cenny czas przemija na patrzeniu na słabości innych.

Pokaż swoją postawą wartościowe rzeczy, do których warto dążyć.
Co masz do zaoferowania jako ateista?

Wystarczy, żeby zaoferował to samo co miłosierny Samarytanin.

chwat pisze:


No widzisz. Nie dostrzegasz pewnych mych intencji.
Przecież pokazałem to w swojej poprzedniej wypowiedzi.

To, że wytykam słabości jest jednocześnie pokazywaniem z czym należy walczyć.
Dla mnie to naturalne:
dążyć
do pokonywania swoich słabości, niedociągnięć.
Wydaje się, że mało?
Pokonać choć jedną swoją słabość to jest bardzo dużo.

To oferuję jako ateista.
Pokonywać swoje słabości.

Nie obrażam się na nikogo, kto mnie krytykuje.
Wręcz chcę. Nie potrzeba mi klakierów.
Krytykę traktuję jako podpowiedzi, że może coś jest ze mną nie tak?
Do przemyślenia.

Oznacza to, że naśmiewanie się z mało natchnionych katolików, to dla Ciebie proces pokonywania własnych słabości i niedociągnięć?

To nie są moje słabości. Mam inne.
Nie naśmiewam się z katolików.

Czy zauważanie przywar jest czymś nagannym?
Mam mówić "ajej byłeś dzisiaj w kościele"?
I będę udawał, że nie wiem, że cieszy się z możliwości zrobienia zakupów w pobliskim sklepie.
Po wyjściu, może jeszcze przed wyjściem z kościoła ględził o tym, że coś samochód żre za dużo paliwa?

Zamknąć pysk i udawać, że tego nie było?
Tego oczekujesz?

Chyba Twoja deklaracja "nie naśmiewam się z katolików", została zestawiona nieco niezręcznie, z tym co znajduje się akapit poniżej.

Jak dla mnie, kabaret pierwsza klasa

chwat pisze:


Prośba.
Wczytaj się w to co piszę.

Wytykanie przywar nie jest wysmiewaniem.
Nawet wspominam o tym.

Jarzysz?

Dziękuję za pomoc

Cieszę się.

Nie ma żadnych Jehowych, są Świadkowie Jehowy.
Nie mają księży, tylko starszych zboru.
Dyskutowaliście wielokrotnie i tego nie wiesz?

Nie interesują mnie określenia, nazwy.
Potocznie mówi się Jehowa, ksiądz.
I wszyscy wiedzą o czym mowa.
Chyba oprócz ciebie?

Dla mnie przyjemnością była dyskusja z tym człowiekiem. O religii, o tym co jest w Biblii.
Nie obrażał się, nie pluł na mnie, za to że głoszę zupełnie inne poglądy od Jego.
Wyrażał swoje, ze spokojem.

Za to na zawsze pozostanie w mojej pamięci wśród tych, których bardzo cenię.

To jest bardzo cenne.

Chwalebne, że tak się zachowywał, ale tak zachowują się "apostołowie" wszelkich sekt.

Są namolni, nachalni i bezczelni.
Pozorna kultura, garnitur, krawat, wypastowane lakierki...
Wiele razy z nimi rozmawiałem, często ponad godzinę. Jedna z tych pań wróciła do katolicyzmu, być może za moją sprawą również.
Ale czasem nie mam czasu albo ochoty rozmawiać, to grzeczne tłumaczenie nie skutkuje.
Dyskutują grzecznie dopóki nie wejdziesz na tematy drażliwe np. dlaczego odmawiają transfuzji dzieciom po krwotokach, wypadkach i dopiero sąd musi odebrać/ograniczyć im czasowo prawa rodzicielskie aby lekarze mogli uratować niewinne dziecko.

https://www.youtube.com/watch?v=WVP_TRM19TI
https://www.youtube.com/watch?v=G2pHLU3Z0rg