czyli skonczyl sie 8 letni okres pelzania polskich politykow przed tak zwana Unia Europejska . tak trzymac .

Tak, jeśli chodzi o rząd. Ale niestety nie dotyczy to polityków i dziennikarzy. Przykładem lisie podchody do pensji w EURO. Albo wymysły Bieńkowskiej dotyczące broni, która żąda zezwoleń na wiatrówki i ASG i pomija przemycane kałasze.

Zakazane dla eurokomunistów i michnikowców
Rozmowa z synem Leopolda Tyrmanda: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Do-Rzeczy-Ideowa-krucjata-przeciw-Polsce,wid,18044241,wiadomosc.html
Nie czytajcie, bo to może zburzyć wyidealizowany obraz jedynej demokratycznej i obiektywnej Gazety i związanych z nią publicystów.

https://hyperreal.info/news/arcybiskup- ... -marihuana

I proszę. Arcybiskupowi dziecięciem będącemu aplikowano dla zdrowotności marihuanę, a jakoś wyrósł na... no, na arcybiskupa.

http://kosciol.wiara.pl/doc/2893981.Zgo ... apitulacja

jak widzę - Rzym ma inna opinię...

Mediom życzę rozsądku, powstrzymanie się od powierzchownych sądów i podchodzenie z życzliwością do świata. Powstrzymania się od epatowania tanią sensacją, wyciągania brudów i szklowania. Życzę tępienia zła i szerzenia wyższych wartości.

Będziesz miał prawo pisać, że Rzym ma inną opinię, jeśli znajdziesz źródło, że Rzym potępia medyczną marihuanę.

Na razie sytuacja jest taka:
1) Znalazłeś źródło, że arcybiskup taki a taki popiera medyczną marihuanę i że jemu samemu była ona aplikowana, gdy był dzieckiem; przy czym, o czym nie wspomniałeś, tenże sam arcybiskup potępia stosowanie marihuany w celach innych niż medyczne;
2) Znalazłeś źródło, że watykański sekretarz stanu potępia legalizację miękkich narkotyków; bez doprecyzowania jednak nie wiadomo, czy jemu chodzi o potępienie legalizacji miękkich narkotyków do konsumpcji, czy też potępia legalizację marihuany w celach medycznych; a wręcz kontekst może wskazywać na to, że watykański sekretarz stanu wypowiedział się konkretnie o pomysłach na legalizację miękkich narkotyków do konsumpcji w celach niemedycznych;
3) Z czego wyprowadziłeś wniosek, że „Rzym ma inną opinię”, czyli że (niepotrzebne skreślić): a) Stanowisko Kościoła stoi w sprzeczności ze stanowiskiem tego konkretnie arcybiskupa lub b) Kościół zaprzecza, by stosowanie marihuany w celach medycznych mogło mieć pozytywne skutki lub c) Kościół jest przeciwny legalizacji medycznej marihuany lub d) Przykład arcybiskupa wbrew opiniom Kościoła pokazuje, że konsumpcja marihuany, bez względu na to, czy w celach medycznych, czy nie, może być pożyteczne.

Powyższe jest albo niedopowiedzeniem, albo manipulacją, chyba że przyjmujesz w domyśle założenie, że występuje następująca implikacja: Jeśli stosowanie medycznej marihuany może być pożyteczne, to stosowanie marihuany w celach niemedycznych nie musi być szkodliwe, a przynajmniej szkodliwość niemedycznego zastosowania marihuany nie jest tak duża, by usprawiedliwiać zakaz jej stosowania. Założenie takiej implikacji wymaga uzasadnień.

Po części masz rację, kardynał nie odniósł się wprost do medycznej marihuany, nie jest też jednak tak, że mówił wyłącznie o zastosowniach niemedycznych, ponieważ wyraźnie powiedział
czyli odniósł się albo do zastosowań jednych narkotyków w terapii uzależnień od innych, albo do programów redukcji szkód, które już wcześniej Watykan potępiał. Tak czy inaczej - Rzym konsekwentnie wspiera skomromitowaną, bezrozumną, wyniszczającą i bezskuteczną (a w wielu obszarach dającą efekty odwrotne od zamierzonych) wojnę z narkotykami wg. amerykańskiego pomysłu, a całkowicie zamyka się na racjonalne rozwiązania.

Nie jestem w temacie - czy w jakimś kraju zalegalizowano miękkie narkotyki i to wpłynęło pozytywnie na odsetek uzależnionych bądź ogólnie szkody wyrządzone w związku z zażywaniem narkotyków?

Tak, np. w Portugalii, czy Holandii. W USA Z drugiej strony - 40 lat wojny z narkotykami, opartej głównie o prześladowanie konsumentów, w USA przyniosło jeśli chodzi o odstetek owych konsumentów w społeczeństwie efekt dokładnie zerowy, przyczyniło się natomiast do rozprzestrzenienia się heroiny zamiast marihuany czy cracku zamiast kokainy w proszku.

Jedynym z najważniejszych efektów leglaizacji narkotyków miękkich jest odseparowanie ich rynku od twardych. "Teoria bramy", wg. której palenie marihuana miałoaby z zasady prowadzićc do zażywnaia mocniejszych narkotyków została dawno obalona, niemniej zauważono, że tam, gdzie jest ona nielegalna, istneije problem polegający najprościej mówiąc na tym, że by kupić konopie konsument idzie do dilera, który z dużym prawdopodobieństwem zaproponuje mu inne specyfiki.

Z tym ze marihuana uzaleznia i wplywa na reakcje. Zmienia mozg.
Np w Szwajcarii nie dostaniesz prawa jazdy jesli wykryja u ciebie slady marihuany.

Czym innym jest marihuana stosowana leczniczo, czym innym jej systematyczne konsumowanie "rozrywkowe"

Alkohol w 100 razy większym stopniu.

I co teraz? Powinniśmy zacząć traktować alkohol tak, jak marihuanę, czy może odwrotnie?



Jakie widzisz uzasadnienie wsadzania ludzi do więzień za to drugie?

Do wiezien? A, to niekoniecznie. "Wystarczy" zabierac prawa jazdy, karac za jazde "po wplywem", szczegolnie recydywe i w ogole traktowac podobnie jak alkohol.

O, czyli jesteś za legalizacją? Miło czytać.

Powiedzmy, ze nie za wsadzaniem do wiezien za posiadanie malych ilosci.
Problem z marihuana jest taki, ze faktycznie szkodzi na mozg. A potraktowanie jej jak nikotyny czy alkoholu, ktorych ludzie (niestety np Polacy) czesto nie potrafia uzywac z umiarem, moze doprowadzic do jeszcze wiekszego oglupienia szczegolnie wsrod mlodziezy.
No i byc wstepem do znacznie gorszych narkotykow.

Nie wiem, jak skuteczne mogloby byc odbieranie prawa jazdy za jazde po marihuanie i oddawanie po kilkukrotnych testach na clean. A te testy tu sa bardzo drogie. Moze to by ludziom dawalo do namyslu, czy warto.
Choc sadzac po pijanych kierowcach w Polsce, niektorzy (i to liczni), juz teraz mozg wylaczyli. Na stale.