Do czasu, aż Cie podsumują nie jesteś godzien czyścić mu/im butów - oczywiście komuś z PiS.

A ja i mówcę podziwiam. Po prostu tego jednego aspektu zachowania MBR nie kumam za choinkę. Jak może tak żarliwy katolik popierać tak antykościelną i antychrześcijańską bandę. Może kiedyś skumam. A może Markowi się odwidzi. Nie wiem.

Nie chciałbym drążyć dalej tematu, bo to offtop. Ale potrafię zrozumieć Marka, dla niego ta "banda", jak to wyraził zefciu, jest pro-kościelna i pro-chrześcijańska. I nie jest w tym mniemaniu taki wyjątkowy. Ot błądzi, nie on jedyny. Dla niego my błądzimy. W dawnych czasach mielibyśmy z tego jakąś wojnę 30-letnią ze wspólnym zarzucaniem sobie, kto jest antychrystem a kto heretykiem. Więc w tym względzie i tak jest postęp.

Wiem, niepoprawny optymista. Może tym razem będzie przynajmniej krócej trwało niż te 30 lat...

http://wiadomosci.wp.pl/stan-wojenny-re ... 044644481a

Zaczyna się?

Tak dudy grają jak w nie dmają....a dmają Piotrowicz, Ziemkiewicz, Wildstein.....zatem tak wygląda oczyszczanie przez Dudę.

[/quote]
http://wiadomosci.wp.pl/stan-wojenny-re ... 044644481a

Zaczyna się?[/quote]
Zaczyna się, bo resortowe dzieci rodziców utytłanych w służbę PRL i sami gorliwie służący tamtemu systemoi, toczą między sobą partyzanckie boje o wykreowanie się na zasłużonych bojowników z systemem komunistycznym.
http://www.tygodnikprzeglad.pl/jak-wild ... (censored)/
PS. forum blokuje wyraz.....tytuł brzmi: Jak Wilsdstei sądził sie z Ch-o-j-e-c-k-i-m

Interesującą tezę n/t ostatniej inicjatywy Dudy postawił Komorowski. Według niego jest to przygotowanie do obcięcia uprawnień prezydenta. Oczywiście jako reakcja na przewidywalny pojedynek z Tuskiem o ten fotel. Nawet jeżeli Duda wygra, to i tak w praktyce nic się nie zmieni. W tym wypadku Duda prawie że zasługiwalby na współczucie.

http://wiadomosci.wp.pl/bronislaw-komor ... 382668417a

Teza interesująca nie jest.

Owszem, interesujące jest to, że dotychczas rozpatrywałem tezy, w których nadaktywność Dudy ma być próbą zwiększenia swojego zakresu wpływów. Teza Komorowskiego idzie w przeciwstawnym kierunku. Zakłada też - które już? - samoupokorzenie "pierwszej osoby w państwie". Tym razem tak na stałe. Współgra też z ostatnimi wydarzeniami wokół Tuska. Nie dało się go wystraszyć, unieszkodliwić czy nawet obrzydzić, to może da się go zniechęcić. Albo złagodzić skutki ewentualnego zwycięstwa.

Interesujące w tej tezie jest nawet to, że sprowadzałaby konstytucyjny zakres uprawnień prezydenta do obecnego faktycznego stanu. Zakończyłoby wreszcie dysonans między jego statusem de jure a de facto. Gdyby jeszcze dało się wpisać pierwszeństwo przywódcy partii rządzącej nad innymi organami konstytucyjnymi, to byłby już ideał. Dla obecnego obozu władzy, oczywiście.

Może. Masz prawo mieć takie zdanie nt. tych person czy kierunku, w jakim zmierza Polska, jakie uważasz. Ale proszę o jedno - nie mieszaj w to Pana Boga. Przynajmniej nie w tak bezpośredni sposób. Pomijając wszystko inne, jest to bardzo ryzykowne (również dla ciebie), mniej więcej na podobnej zasadzie, na jakiej ryzykowne jest wyliczanie dokładnej daty Armageddonu. Pan Bóg nie ma swoich partii, swoich premierów, swoich prezydentów ani swoich ministrów obrony narodowej. W każdym razie ja w takiego Boga nie wierzę - a to już oznaczałoby, że wyznajemy inną religię. I po co to? Ze względu na jakieś jedne wybory, które za chwile zostaną zmienione przez kolejne? Czym są cztery lata kadencji Sejmu wobec wieczności? Przemyśl to proszę.

Wątpię. To znaczy, można próbować, ale stara zasada polityki mówi, że ostatecznie każdy polityk ma takie wpływy, jakie zechce (i zdoła) sobie sam wywalczyć. Nie mam wątpliwości, że Tusk, jeżeli ma zamiar startować na prezydenta, to po to, by zostawszy nim, stać się de facto Naczelnikiem Państwa w nawet większym stopniu niż Kaczyński (czyli: pełna decyzyjność, zero realnej odpowiedzialności). To zaś, czy ten cel osiągnie, nie zależy w ogóle od tego, co teraz zrobi Duda (na tej samej zasadzie status - w partii, w Polsce itp. - następcy Kaczyńskiego w prezesurze PiS nie zależy od tego, co Kaczyński teraz robi ani jaki on sam ma teraz status).

A niby jakimi czarodziejskimi środkami nasze Słońce Peru miało by tej sztuczki dokonać? Czarującym uśmiechem, wywiadami u Lisa czy pokazami sprawności na boisku? Wałęsa nie potrafił, a działał jeszcze według Małej Konstytucji, która dawała mu więcej władzy. Tusk mógłby wprawdzie zostać szefem partii (która jeszcze, pestka, musiałaby wygrać wybory, co wcale pewne nie jest)... ale jako prezydent miałby przynajmniej taką samą odpowiedzialność konstytucyjną, jak Duda. A to większa, niż Prezesa obecnie.



Zależy natomiast od tego, jaką konstytucję zastanie po powrocie, jaki wynik osiągnie PO, od ordynacji wyborczej, od wysłania międzynarodowego listu gończego, a może nawet przez zaoczne skazanie przez jakiegoś sędziego Misiewicza. Jestem pewien, że Prezes ma jeszcze szuflady pełne pomysłów przeciw Tuskowi, nawet jeżeli niektóre mogą być jeszcze głupsze, niż 27:1.

W poszerzaniu osobistej władzy jest akurat całkiem niezły, co pokazało 8 lat rządów PO.



No nie, przekonałeś mnie



Przypomnij mi, kiedy ostatni raz Duda zeznawał przed Trybunałem Stanu



Mniej więcej tak, jak działania PiS zależą od tego, co jest w obecnej Konstytucji.



Szczęśliwie dla niego, będzie już go znał w momencie podejmowania ostatecznej decyzji.



Można ją zawsze "urealnić"



Do niczego takiego nie dojdzie.



Tym lepiej dla Tuska.

Tylko że miał do tego pozycję i narzędzia. Jako osoba spoza partii ma na nią taki sam wpływ, jak Kwaśniewski na SLD.



Przypomnij mi teoretyczną możliwość, że Prezez może być pociągnięty przed wyżej wymieniony trybunał.



PiS to jest obecnie 235 posłów, nie licząc prezydenta, wolontariuszy z K15 czy działaczy w terenie. Doceniam zdolności Tuska, ale chyba się nie sklonuje.



W książce "Czas Kaczyńskiego" autor całkiem zgrabnie opisał, jak Tusk i Kaczyński formowali partie jako ośrodki swojej władzy, jak żmudnie, czasem bezwzględnie pracowali przez lata na swoją pozycję. Tusk w pewnym momencie to oddał. Twierdzisz, że Tusk siłą woli może przywrócić tę pozycję... jest to teoretycznie możliwe. Tylko że obecnie prezydentura i szefowanie partii nie mogą być łączone. A nawet gdyby to pominąć, to preydentura nie jest zaletą. Ale ... wadą właśnie. Prezez ze swojego tylnego fotela ma mniej odpowiedzialności, niż Duda.

Niestety kadencja obecnej prezes Trybunału Stanu kończy się przed następnymi wyborami. PiS ma więc szansę coś wykombinować, aby Tuska skazać i uniemożliwić mu kandydowanie na prezydenta.

A według mnie - co jest trochę tragiczne i trochę komiczne zarazem - prezydentura Tuska jest największą szansą na odbudowę reputacji Polski w świecie. Głównie w połączeniu ze zdecydowaną przegraną PiS w wyborach, która pokazałaby, że nasze społeczeństwo odrzuca wizję Polski prezentowaną przez Kaczyńskiego.

Na szczęście przez półtora roku nic na Tuska znaleźli, a to znaczy, że nic na niego nie ma.