BAJKA POLITYCZNA
Przychodzi Tusk do Kaczyńskiego. Siadają przy stole. Prezydent patrzy na niego ... - marne to, oczka podkrążone, rączki mu chodzą. Kaczyński pyta:
- Panie premierze, wygląda pan nie najlepiej, co się stało?
Tusk na to mówi:
- Kurcze Lechu dajmy spokój tym konwenansom. Powiedz mi, do cholery, jak ty to robisz?! Otaczasz się samymi fachowcami, ekspertami pod każdym względem, twoja kancelaria pełna jest dobrych doradców, prawników, nawet żona ci pomaga i wyciągnie cię z największej opresji itd...., A ja: cały mój gabinet to banda kretynów, moi doradcy to infantylne gnojki, mój sekretariat wypełniają troglodyci. No powiedz, jak ja mam być wiarygodny ze swoimi planami pracując z takim motłochem, no jak!! Leszku proszę cię, powiedz mi, jak ty sprawdzasz swoje otoczenie i doradców, żeby się dowiedzieć, którzy się nadają, a którzy nie??!
(kończył już chlipać Kaczyńskiemu w rękaw).
Lech popatrzył i zamyślił się, po kilku sekundach milczenia mówi:
- Dobra, panie profesorze, powiem to panu, bo szkoda mi się pana zrobiło. Po prostu przeprowadzam mały test.
- Test? Jaki test?- pyta Tusk
- A zaraz go panu zademonstruje.
- MICHAŁ

!!! wola Kaczyński.
Po chwili do gabinetu wbiega sapiąc i dysząc Kamiński.
- Słuchaj no Rysiu powiedz swemu prezydentowi taką rzecz: kto jest synem twojej matki ale nie jest twoim bratem?
Kamiński przymrużył oczka i po 4 sekundach mówi:
- To proste, to musze być ja!
- Dobrze, Michale, możesz odejść.
Drzwi się zamknęły.
- Widzi pan, sprawdzam w ten sposób każdego z mojego otoczenia. Jak źle odpowie to won!
- Doskonale!- ucieszył się Tusk - Muszę to wypróbować.
Następnego dnia przechadza się Tusk w kuluarach sejmowych i myśli, kogo by tu przydybać i wypróbować. Nagle patrzy, a tu Sikorski próbuje uciec do sali kolumnowej udając, że nie widzi swojego szefa. Tusk szybkim susem dopadł balustrady i wola go. Chcąc nie chcąc minister spraw zagranicznych poczłapał do Tuska.
- Radek powiedz mi, kto to jest - jest synem twojej matki, ale nie jest twoim bratem?
Sikorski zbaraniał. Po chwili:
- Ależ panie premierze, nie mogę tak od razu udzielić odpowiedzi, to może być bardzo pochopne, musze mieć więcej czasu, myślę, że do jutra mógłbym postarać się żebrać odpowiednie dane i udzielić przynajmniej wstępnej odpowiedzi...
Tusk się skrzywił.
- Dobra, Radek, do jutra masz czas.
Sikorski w te pędy pognał do ministerstwa, powołał sztab kryzysowy, zamówił ekspertyzy, analizy. Za pieniądze z rezerwy MSZ-u została utworzona specjalna komórka do uporania się z problemem. Siedzą, myślą i nic. Nikomu nic do głowy nie przychodzi. Siedzieli tak aż do rana. W końcu Sikorski myśli:
- Kurcze, zadzwonię do Jarosława Kaczyńskiego - mówią, że to podobno niegłupi facet, może on coś pomoże. Jak pomyślał tak zrobił.
Odbiera zaspany Kaczyński.
- Panie premierze, mam do pana takie małe pytanie: kto jest synem twojej matki, ale nie jest twoim bratem?
- Oczywiście, że to jestem ja!!!- wrzasnął Kaczyński i trzasnął słuchawką. Uradowany Sikorski biegnie do URM-u, wpada do kancelarii premiera drąc się wniebogłosy:
- Wiem! Wiem!
Z gabinetu wychodzi Tusk.
- No słucham, Radek, słucham?
- To jest oczywiście Jarosław Kaczyński1!!!
Tuskowi zwęziły się oczy, cały posiniał i wrzasnął.
- WON!!! WON!!! Won stąd ciemna maso!!! To jest Michał Kamiński!!!
Źródło : TuskWatch.