Moim zdaniem, to nie jest dobry pomysł z takimi wystawami. Przecież do kościołów chodzą też ludzie z dziećmi. Albo choćby przechodzą obok. Dokładnie w takiej sytuacji znalazła się moja koleżanka. Szła sobie z małym dzieckiem w pobliżu kościoła i właśnie trafiła na "wystawę". Niemniej, i tak za najgorsze uznała, że inni ludzie z dziećmi jeszcze sami podchodzili i z bliska oglądali te zdjęcia jedno po drugim. To chyba taki dzisiejszy odpowiednik publicznych egzekucji.

Poza tym, ja sądzę, że organizatorom nie chodzi tylko o akcje przeciw aborcji ale przy okazji lubią też sobie zaszokować i wzbudzić obrzydzenie. Nie podejrzewam o to wszystkich, oczywiście, ale jestem przekonany, że pewnej części z nich to dotyczy. Już samo wyszukiwanie różnych obrzydliwości w Internecie jest, co najmniej, osobliwym zainteresowaniem.

W tych ekspozycjach podmiotem są właśnie dzieci.
Jeśli dzieci zdadzą sobie sprawę, co z nimi chcieli zrobić dorośli, albo zrobili ich rówieśnikom, innym dzieciom, to z pewnością nie będą nigdy chciały zrobić tego samego swoim własnym dzieciom.

Szaleńcy Boży, wciąż dziś niemal anonimowi, rozpoczęli za zgoda księdza Kardynała Wyszyńskiego, w latach 70tych krucjatę w obronie dzieci nienarodzonych.
Skutkuje to spadkiem ilości aborcji z ok. 800 tysięcy - miliona rocznie na przełomie lat 70 i 80 do ilości około kilkuset w chwili obecnej. Polska staje się krajem życia, a nie śmierci jak to było jeszcze 40 lat temu.

Cieszę się ze spadku liczby aborcji, ale wydaje mi się, że to efekt raczej edukacji i dostępności środków antykoncepcyjnych niż jakichś krucjat.

Krucjata w obronie dzieci nienarodzonych była pierwszym społecznie zorganizowanym działaniem, zmierzającym do zwiększenia świadomości ludzi o istocie aborcji i do zmniejszenia liczby aborcji.
Ludzie, którzy zainicjowali tę krucjatę i prowadzili ją wiele lat - w moich oczach są ludźmi świętymi.
Ocalili miliony istnień ludzkich - pozostając niemal anonimowi i nie biorąc złotówki zapłaty za swoją działalność.

Może warto przypomnieć, bo niemal nikt tego nie wie, że z woli Sługi Bożego Prymasa Kardynała Wyszyńskiego, opiekunem duchowym Krucjaty w obronie dzieci nienarodzonych - później nazwanej imieniem księdza Jerzego Popiełuszki, był wiele lat, od początku, czyli od połowy lat 70tych ksiądz Stanisław Małkowski, przyjaciel księdza Jerzego Popiełuszki.

Nie neguję, wzrost świadomości na pewno nastąpił. Ja jednak dotąd nie zetknąłem się z działaniem żadnej krucjaty. Moim zdaniem nie bez znaczenia jest wzrost także świadomości społecznej w dziedzinie zapobiegania niechcianym ciążom - dostępność dobrych prezerwatyw i coraz skuteczniejszych "pigułek".

Wszystkie te działania, w moim przekonaniu, niosą dobro jakim jest zmniejszenie liczby aborcji i niechcianych dzieci.

Tego też nie neguję.
Przy czym, niezmiennie, z uporem godnym tej sprawy będę podkreślać, czy moderacja będzie to banować czy nie - pigułka brana po - jest pigułką aborcyjną.

Pigułka brana "po" może mieć działanie wczesnoporonne (i to też w zależności od tego kto jak postrzega moment rozpoczęcia ciąży), ale nie musi.
Popieram wszelkie metody antykoncepcyjne, popieram prawo do aborcji. Chociaż na pewno uważam, że lepiej zapobiegać niż usuwać, i dlatego popieram wszelkie inicjatywy propagujące antykoncepcję.

W kwestii wspomnianych zdjęć, podpisuję się obiema łapkami pod wypowiedzią Akruka:

A mnie te zdjęcia śmieszą. A dlaczego: a dlatego, że każdy zabieg chirurgiczny wygląda w ten sposób. Jest krew, jest mięso i są flaki na wierzchu. No, może z wyjątkiem chirurgii laparoskopowej. Tak że na mnie wpływ tych zdjęć jest przyzerowy.

Natomiast jestem zwolennikiem podobnych kampanii jeśli chodzi o narkomanię. Widziałem kiedyś taki bilboard w Sieci: zdjęcie dziewczyny kiedy zaczynała brać amfę i zdjęcie po paru latach ćpania. Zrobiło wrażenie.

Postrzegam to podobnie jak Ty. Tzn. mnie nie śmieszą, ale w ogóle nie robi to na mnie wrażenia. Widziałam mnóstwo zdjęć z różnych operacji i wszystkie wyglądają pod tym względem tak samo. Tym co mi próbują fotki z aborcji pokazać, radzę pooglądać sobie z innych zabiegów. A najlepiej zanim sami się tym zabiegom poddadzą
Zresztą amatorom pokazywania fotek aborcyjnych warto by pokazywać np. zdjęcia zamordowanych niechcianych noworodków/narodzonych dzieci - efektu braku legalnej aborcji...

A wracając do tematu, jak pisałam, na mnie to nie robi żadnego wrażenia, ale przestrzeń publiczna nie jest miejscem na takie zdjęcia. Dla wielu są one drastyczne (tak samo jak i byłyby te z jakichkolwiek innych zabiegów). A już na pewno nie jest to przeznaczone dla oczu dzieci. Dlatego podpisuję się pod wypowiedzią Akruka.

Wyraźnie przebijają się tu specyficzne poglądy o tym co jest właściwe a co niewłaściwe w mediach i innych publikacjach publicznych.
Już od czasów stalinowskich (właściwe w mediach były pokazy procesów pokazowych oraz występy zespołów Mazowsze i Śląsk), gomułkowskich (niewłaściwe było pokazywanie dekoltu Kaliny Jędrusik), gierkowskich (niewłaściwa stała się Wanda Wiłkomirska i Jacek Kuroń), czasów stanu wojennego (właściwe było występowanie Maryli Rodowicz i młodocianych artystów bez nazwisk, ewentualnie Prymasa Glempa, nawołującego by wszyscy poszli do pracy, by nie było rozlewu krwi) wreszcie czasy współczesne ( właściwe jest pokazywanie i dyskutowanie o Madonnie a nie o polskim długu - rekordowym w historii Polski - a zaciągniętym w ciągu kilku lat przez ekipę Tuska).

Więc zdaniem dyskutantki niewłaściwe jest pokazywanie dzieciom i dorosłym prawdy o morderstwach dokonywanych przez dorosłych na dzieciach nienarodzonych.
Dyskutantka postuluje jednocześnie pokazywanie skutków morderstw popełnianych na dzieciach urodzonych. Jaka miałaby być różnica i dlaczego tamte nie pokazywać - a te można i trzeba - nie napisano.
Akurat ten wątek chętnie poprę.
Przydałaby się w kościołach i mediach krucjata w obronie życia ludzkiego - jakiegokolwiek i gdziekolwiek. Krucjata wykorzystująca nasz zmysł wzroku - krucjata fotograficzna.
Kiedy były najbardziej intensywne działania akcji fotograficznych krucjaty w obronie życia dzieci nienarodzonych, charakterystyczne było, że mężczyźni reagowali na te akcje o wiele szybciej, niż kobiety - bo są wzrokowcami. Wiele istnień ludzkich uratowali ich ojcowie a nie matki. Matki trzeba było do tego ratowania przekonać...

Krucjata niech zawiera inspiracje dla nas, co możemy zrobić dla tego życia. Dla dzieci ludzi przerażonych własną biedą, chorobą i bezrobociem. Dla dzieci afrykańskich i wojennych na całym świecie - by pomóc im finansowo, by miały co zjeść, pić, w co się ubrać i iść do szkoły.
Wreszcie dla dzieci wykorzystywanych seksualnie i zabijanych na narządy - na całym świecie - także w Europie i Polsce.

Poglądy są o tyle specyficzne, że moje własne. O tym jakie jest moje stanowisko w kwestii aborcji, pisałam już wielokrotnie. Nie będę się znów powtarzać.
Odniosę się jedynie do fragmentu, który w mojej wersji brzmiał zupełnie inaczej niż to zasugerował dyskutant:


Pisałam to w określonym kontekście, i nie sugerowałam by pokazywać takie zdjęcia publicznie.

Nie mów mi takich rzeczy, bo jeszcze mnie wzruszysz...

Ciekawy wpis na stronie Najfeld "MamProces.pl ...czyli jak lewica rozpala stosy":


Podpisuję się pod tym obiema rękoma.

Na szczęście Pan Bóg wszystko widzi i daje siłę Swemu Ludowi.
Krucjata w obronie życia przebiła się w czasach gierkowskich i jaruzelskich, z całą pewnością pokona represje, aresztowania i więzienia tuskowe.

Podziału na lewicę i prawicę by w to nie wciągał, bo to kierunek szatański. Liczą się w życiu nie poglądy polityczne, tylko faktyczne działania i ich skutki.

Konkretnie kto z obrońców życia został skazany na tuskowe więzienia?