Nie poruszyłem tematu gender.
Został wspomniany przy okazji programu PiS jako coś, czego na pewno PiS nie będzie realizowało.


Tak.
Zwłaszcza ci ludzie w Skandynawii, którzy donoszą na sąsiadów i te instytucje, jak Barnevernet, które odbierają rodzinom dzieci pod byle pozorem.
Faktycznie, same chrześcijańskie wartości.
Może lepiej wróćmy do Polski?

Też się biedny pogubiłeś? A może nie są to wartości chrześcijańskie? Zdziwiony? Ilu sakndynawów jest chrześcijanami? Małe to ma zresztą znaczenie, jak frekwencja w kościele wynosi tylko 10%. Więc nazwij te wartości jak chcesz, są lepsze niż chrześcijańskie jak widać!!

A w Polsce chcą odbierać dzieci, bo człowiek mieszka z szóstką dzieci w jednym pokoju i ponoć ma brudno w kuchni. To też dobry powód dla katolickiego państwa ....

To jest temat "Przegląd prasy i Aktualności".
Jeśli masz pomysł na innym temat załóż go w odpowiednim miejscu.

A czy zasada donoszenia na aspołeczne jednostki nie ma czasem umocowania w Ewangelii?
Prawda, że ma.
No i co jest złe, a co dobre?
Poinformować o sąsiedzie popełniającym przestępstwo władze, do których ma się zaufanie (Szwecja) czy udawać, że nic się nie stało i czekać aż zachęcony bezczynnością i pobłażaniem sąsiad popełni kolejne wykroczenie lub przestępstwo (Polska)?
Klasyczny przykład do jazda "na gazie".
Donieść na sąsiada to w tym przypadku przecież wręcz obowiązek!

A konkretne nazwiska tych francuskich pisarzy....


Jeśli zamierzone to kretyństwo, bo nie Polska będzie Europie dyktować o stanie UE, ale właśnie Francja, przez co Polska będzie finansowo i prestiżowo dostawać w d***e.....chyba że właśnie budowanie polskiej godności wedle PiS na tym ma polegać.


A jeszcze inni patrioci twierdzą, że w ramach budowy polskiej godności PiS zrezygnował z zakupu Caracali w odwecie za niewywiązanie się Francji z paktu z maja 1939r.

W Polsce obowiązek doniesienia na sąsiada zachodzi w sytuacji gdy ten kupi sobie kolejny samochód, czy dom, ale nie w przypadku gdy sąsiad po pijaku leje żonę i dzieci.

Trudno się nie pogubić. Uśmiechanie się do siebie i nieprzynoszenie zwolnień z pracy do pracodawcy, to raczej dość nietypowe wartości chrześcijańskie, no ale niech będzie, jakoś tam symbolizuje to chrześcijańskie zasady. Natomiast jak zrównuje się wartości chrześcijańskie z muzułmańskimi w jednym ciągu myślowym i zdaniu, potem Bogów, kary śmierci i jako kontrę daje się gejów wychowujących dzieci, to wygląda to raczej na paranoję i ciężko tu cokolwiek zrozumieć.

No właśnie.
Trafiłaś w sedno sprawy!
Zresztą urzędy skarbowe zawalone są korespondencją od "życzliwych".
Oczywiście polskie urzędy.
O szwedzkich nie wiem.

To znaczy @mikkel, że też jesteś jednym z takich życzliwych, że tak kibicujesz takiej definicji polskości? Bo zakładam, że jesteś Polakiem.

Przykład podany przez Alus wydaje mi się dobrą egzemplifikacją tego, jak wygląda "donosicielstwo" szwedzkie i polskie.
Nie mamy czym się chwalić ani wywyższać, bo wcale - moim zdaniem - lepsi w tym aspekcie nie jesteśmy, co zdawał się sugerować medieval.
Wręcz przeciwnie.
"Donosicielstwo" typu szwedzkiego wynika z przywiązania do pewnego, ugruntowanego porządku społecznego, którego u nas po prostu brakuje, bo od wieków jest on systematycznie niszczony przez zaborców, okupantów albo po prostu ludzi, którzy rządzą tak, jak gdyby okupantami byli, co obecnie ma miejsce.

Polskość to nie forsowanie dominacji nad innymi i nie usilne przemilczanie wad.
Polskość to szacunek wobec wszystkich, polskość to docenianie wkładu wszystkich rodaków w sferze osiągnięć na łonie ojczyzny i na arenie świata, to rzetelna praca na rzecz dobra wspólnego, to uczciwe traktowanie historii z sukcesami klęskami włącznie.
Wszelkie nacjonalizmy nie sa emanacją patriotyzmu, ale kompleksów.

Tylko że to tak czy inaczej zaprzecza poprzedniej tezie pilastra, że pisowcy nigdy żadnego głupiego numeru nie wytną, choćby nie wiem jak byli sfrustrowani, bo bez Kaczyńskiego wylądowaliby na ulicy.



Ale poza PiS jest. I skrzeczy.



Faktem jest to, że Kaczyński ze wszystkich obecnie polskich polityków ma największy "żelazny elektorat", tzn. ludzi, którzy zagłosują na niego bez względu na wszystko - są całkowicie niewrażliwi na to, co PiS realnie robi, będą go popierać nawet wtedy, gdy osobiście na tym stracą etc. Wszystkie partie mają takie elektoraty, różnica polega tylko na tym, że są one mniejsze. No i są to ludzie, którzy nie orientują się na to, by ich jakoś doskonale "wyczuwać" - ich "osobowość polityczna" jest najczęściej bardzo prosta, wystarczy im jeden-dwa czynniki, przy czym mają one znaczenie jedynie na początku, w momencie określania się. Potem już osoby te stają się "partyjnymi", jak napisałem wyżej: nie ma dla nich znaczenia, co PiS robi, także to, jak dobrze ich PiS "wyczuwa", poglądy mają wszak zawsze takie, jak PiS. Tak, jak pisał sam pilaster - jak PiS głosuje za projektem OI, to jest to słuszne i jak najszybciej trzeba to wprowadzić, a jak PiS kilka dni później głosuje przeciw projektowi OI, to jest to równie słuszne i należy poczekać, co za geniusz z tego Kaczyńskiego! Podobnie wygląda sytuacja choćby z JKM-em, który też ma grupę wiernych wyznawców, o których względy kompletnie nie dba (bo to by mu uwłaczało, sam to wyraźnie wiele razy mówił) i którzy zawsze uważali tak, jak aktualnie uważa JKM. Różnica jest jedynie taka, że jest ich o wiele mniej.



A trzecią zupełnie inną rzeczą jest to, że te chęci nie mają żadnego znaczenia. Elektorat niby chce, powiedzmy, wsadzić całą PO do więzienia, a Tuska powiesić na rynku - tylko że niedługo minie już rok od rządów PiS i wciąż nikt z PO nie tylko nie siedzi, ale nawet nie jest jakoś szczególnie represjonowany, co jest przedmiotem nieustannych drwin ze strony antypisowców w Internecie (liczących np. dni od "audytu", w ciągu których nikomu z jego "bohaterów" nie postawiono nawet zarzutów). I co, elektoratowi to jakoś przeszkadza? Nie zauważyłem.



Przyczyny są inne. Jurek i Wipler to politycy ideowi, którzy nie myślą o elektoracie, tylko o tym, by realizować to, co uważają za słuszne.



Wie pilaster, nie zakładałem, że to będzie tak od razu. Zresztą komentatorzy podkreślali, że Duda nie odniósłby żadnych korzyści z natychmiastowego odcięcia się od PiS. Niewątpliwie jednak miał zamiar powoli i spokojnie budować sobie pozycję, i zresztą z całą pewnością zaczął to robić - wystarczającym dla mnie dowodem na to jest ostentacyjna pogarda i niechęć, z jakimi go traktuje Kaczyński, który zresztą to dostrzegł i być może jest to jeden z powodów, z jakich zaczął się tak spieszyć choćby z rozwalaniem TK, dodatkowo znajdując w tym sposobność do skrajnego upokorzenia Dudy nocnym ślubowaniem.



Z tym się zgadzam. Zresztą niedawno Kaczyński to potwierdził niemal wprost, mówiąc coś o jakimś sondażu, w którym PiS miał mieć 51%, ale "nie został on opublikowany" (sic!). Dlatego też uważam, że deklaracje pisowców o tym, że "robią to, czego oczekują od nich wyborcy", "wykonują wolę suwerena" etc. są często szczere - oni naprawdę uważają, że tego właśnie chce Naród, a w każdym razie jego zdecydowana większość.



Nie do końca. Owszem, PiS niewątpliwie nie przewidział powstania KOD, dlatego traktuje go ze zgrozą i metafizycznym lękiem - PiS po prostu trwał w przeświadczeniu, że tylko "patrioci" (tzn. oni i ew. jeszcze narodowcy) mają zdolność do mobilizowania swoich zwolenników do wychodzenia na ulice, podczas gdy "lemingi" trwają w letargu i nic ich nie obudzi. Ale już co do aborcji sprawa nie jest taka prosta, Kaczyński przecież doskonale pamięta lata 90-te i ówczesne wojny aborcyjne. Podobnie z jego ostatnią słowami co do "rodzenia dzieci po to by umarły" - Kaczyński nie jest ani idiotą, ani nieopierzonym debiutantem w rodzaju Petru, by nie wiedzieć, że taka jego wypowiedź zostanie natychmiast zmanipulowana i przeinterpretowana, a następnie wywoła burzę. Ktoś, kto chce temat wyciszać, powinien albo w tym temacie milczeć, albo, gdyby już go zapytano, zbyć go jakimś dyplomatycznym "trwają dyskusje", "premier przedstawiła zobowiązania, na razie skupiamy się na ich realizacji, odsyłam do Kancelarii Premiera, ja jestem tylko szeregowym posłem", "chcemy uwzględnić racje wszystkich stron, chcemy rozmawiać" etc. etc. albo, jeżeli już koniecznie musi coś powiedzieć, podejść do tego od strony pozytywnej: "chcemy chronić i dzieci, i kobiety", "musimy szczególnie troszczyć się o najsłabszych" itp. Tymczasem Kaczyński, zamiast zrobić cokolwiek z powyższego, wypowiedział się w tonie najgorszym z możliwych, mianowicie od strony "zobowiązania kobiety do rodzenia". Swoją wypowiedź obudował, oczywiście, zastrzeżeniami, ale dobrze wiedział, że nikt już na nie zwróci uwagi - zrobił to więc tak, by pisowcy mogli jej racjonalnie bronić (aczkolwiek nerwowa reakcja Mazurek sugeruje, że pisowcy bynajmniej nie byli uprzedzeni o tym posunięciu Prezesa i nie oczekiwali go, nie brakowało w PiS pewnie reakcji w rodzaju: "no co ten Prezes, przecież mieliśmy wyciszać!"), ale jednocześnie tak, by ta obrona nie wywołała żadnego skutku, bo emocje już zostały wzbudzone. Jest więc ewidentne, że on dąży do konfliktu, zamiast go wyciszać. Czy robi to dlatego, że ma jakiś związany z tym plan, czy dlatego, że po prostu nie umie inaczej, daje mu to satysfakcję i sprawia przyjemność, tego nie wiem.



Ale w międzyczasie robią też wiele innych rzeczy. Zresztą właśnie m.in. o to chodzi, że w sprawie aborcji kilkadziesiąt "zwierząt" tego "trenera" nie posłuchało. Nawet trener w cyrku nie jest w stanie kontrolować swoich zwierząt w każdej sekundzie, na zasadzie "to zwierzę teraz pójdzie do TVN i powie to, a dokładnie dwie godziny trzydzieści cztery minuty później inne zwierzę go za to złaja".



O poparciu pisałem wcześniej - PiS ma wyraźnie niższe, niż PO w analogicznym okresie, jednakże trzyma się ono na "pontonie" w postaci 500+. Tak więc póki co błędy PiS wywierają co najwyżej efekt w postaci braku wzrostu poparcia, ale nie jakiegoś wyraźnego jego spadku, na zasadzie: "no, panie, są jacy są, ale w końcu to 500 zł dają, co nie?".

Np miłość bliźniego, zjawisko w Polsce niemal nieznane:

Tych zawartych w moim poście z 11 października.



Odsyłam do postu z 11 października, najwyraźniej po prostu go przegapiłeś.



Nie. Odsyłam do postu z 11 października.



No tak, tylko że ja nie jestem kodziarzem i nigdy nie popierałem PO, z pewnością krytykowałem ją nie mniej, niż ty. Nie miałbym więc powodu do tego, by się nie godzić z wynikiem wyborów, gdyby nie to, że PiS mi to całkowicie uniemożliwia.

Łukasz Warzecha z WSieci tłumaczy pisowcom, dlaczego reakcja Kownackiego była niewłaściwa: http://wpolityce.pl/polityka/311735-o-w ... ompleksach