Od budowania świątyń jest Kościół



W korwinizmie państwo będzie się zajmować armią. Tego też EP nie wiedział?



Ale czego uzasadnienie?

Raczej logiczne. Jak w takim razie korwinistyczny rząd będzie wpajał swoim obywatelom/poddanym/whatever przekonanie, że faktycznie jest i rządzi? Bo rodzi mi się obraz kompletnie indolentnego tworu, który nie posiada żadnych środków do wywierania wpływu na ludzi i jest marionetką w rękach tych, którzy te środki posiadają, to znaczy wielkich kapitalistów i Kościoła.


Ja się nie pytam o to, "czy", tylko o to, "jak". Jeśli korwinizm z zasady olewa wyliczenia, jak sobie poradzi z zaopatrzeniem swojej armii? Armia będzie szła przez kraj i wyjadała wszystko po drodze?


Tego, jak wolny rynek robi z wielkich kapitalistów zwykłych kapitalistów. W jaki sposób wolny rynek sprawia, że ci gracze, którzy mają najwięcej środków do operowania na wolnym rynku, biednieją od tego.

Państwo nie będzie mieć wpływu na gospodarkę - ale na armię już tak Podobnie ma się sprawa np. z sądownictwem.



Dżizas.. jak będzie trzeba coś wyliczyć, to się wyliczy Będzie z tym o wiele mniej problemu, niż jest teraz, bo będzie o wiele mniej do wyliczenia.



Patrz wyżej (parę postów).

Czyli państwo będzie rządzić za pomocą nagiej siły - jak się nie posłuchasz, przyjdą żołnierze i o świcie kolbami w drzwi załomoczą?


No więc właśnie zachodzi potrzeba wyliczenia. Że po przejęciu władzy przez korwinistów państwo się nie zawali. Bo politykę "siędziem na koń i jakoś to będzie" to myśmy już w naszej historii przerabiali.


Kto jest bardziej konkurencyjny: kapitalista z milionem czy kapitalista z miliardem?

A jak byś chciał?



Ależ to państwo, w którym żyjemy teraz, z całą pewnością się zawali



Zazwyczaj: ten, kto zaoferuje niższą cenę.

Jeśli państwo nie będzie mieć wpływu na gospodarkę, to jak "wyliczy" zaopatrzenie armii np. w paliwo - w sytuacji, kiedy to korwinistyczne państwo nie kontroluje w żaden sposób żadnych podmiotów rynku paliwowego i nie ma żadnego wpływu na obecne lub przyszłe koszty?
Co więcej, korwinistyczne państwo, jak rozumiem, w ogóle nie ingerując w gospodarkę dopuszcza:
a) zmowy cenowe
b) monopole
c) chaos w dostępie do ograniczonych zasobów.

Jak korwinistyczny rząd zamierza np. zapewnić łączność instytucji państwa i resortów siłowych w sytuacjach kryzysowych wobec całkowicie swobodnego wykorzystywania dowolnych częstotliwości radiowych przez kogokolwiek?

Czyli ten z miliardem, bo stac go na wyeliminowanie konkurencji przez zanizanie cen....

Patrz parę postów wyżej, to o przyzwoleniu społecznym. Przyzwolenie społeczne buduje się poprzez wpływ na a) edukację, b) religię.


Tak dyskutują dzieci. Wyliczenia!


Kogo stać na przeżycie dumpingu w dłuższym okresie czasu: kapitalistę z milionem, czy kapitalistę z miliardem?

A jak dzisiaj wylicza?



O monopolach (i wszelkiego innego rodzaju zmowach) już pisałem. Jaki "chaos"?



A na czym polega problem?



A co z zasadą rozdziału Kościoła od państwa?

Przyzwolenie społeczne buduje się przede wszystkim na tym, że wszystkim się ono ostatecznie opłaca.



Ale jakie wyliczenia?



Tego pierwszego - ma mniej do stracenia

A na tym, że jeśli nie ma koncesji na częstotliwości, to każdy może nadawać co chce, na dowolnej częstotliwości. Z dowolną mocą sygnału. Co prowadzi do całkowitego zapchania pasma i przepychanek "kto ma silniejszy nadajnik". Co więcej: w ogóle nie ma zarezerwowanych częstotliwości dla agend państwowych, więc muszą brać udział w tej przepychance. I tę przepychankę przegrają. Ponieważ korwinistyczne państwo-minimum nie dysponuje tak dużymi środkami, jak firmy.

Dokładnie odwrotnie: przy dumpingu na sumę miliona mniejszy kapitalista ma do stracenie więcej, bo wszystko, podczas gdy ten z miliardem poświęca zaledwie 0,1% swojego kapitału.

A co z ideą sojuszu ołtarza z tronem? To jest jak masturbacja: wszyscy to robią, nikt się nie przyznaje...


Nie. Zgodziliśmy się chyba co do tego, że l*d jest głupi.


Że współczesne państwo nam się zawali i że jedynym ratunkiem jest korwinizm.

Dam przykład waszmości: Bośnia. W Bośni państwo sprywatyzowało wszystko na rympał, rozdając przedsiębiorstwa byle komu. Byle kto zamiast konkurować na wolnym rynku i ciężko pracować nad rozwojem przedsiębiorstw, natychmiast doprowadził je do upadłości i wyprzedał ich majątek, żeby móc się cieszyć statusem bogacza. W rezultacie bezrobocie sięgnęło czterdziestu procent, a rząd rządził strasząc Chorwatów Serbami i Serbów Chorwatami. Nie wiem co się tam dzieje aktualnie, ale kwartał temu były jakieś rozruchy, takie z paleniem budynków rządowych.

Gdzie, bo jakoś nie widzę?

Aha.

Oczywiście, w korwinizmie coś takiego może istnieć, byle nie miało wpływu na gospodarkę.



Nie l*d, tylko wszyscy.



Chyba znowu nie zrozumiałeś o co chodzi.. albo ja nie zrozumiałem, o co tobie chodzi.

Oczywiście, JKM uważa, że współczesne państwo (jak i np. UE) się zawali - ale nie uważa tego na podstawie żadnych wyliczeń



Komu wyprzedał?



A dlaczego ma nie być?



Tyle, że monopolista jest jeden, podczas gdy "mniejszych kapitalistów" będzie nieskończona ilość. A każdy majątek w końcu się wyczerpie.

akrukowi nie odpowiadam, bo ja odnosiłam się do ciebie grzecznie, a ty mnie wprost obrażasz, co jest bardzo brzydkie, i nie będę odnosić się do twoich postów.
Kael ja nie głosowałam na Nową Prawicę.
Pomiędzy socjalizmem który mamy w mniej lub bardziej zaawansowanej formie w wielu krajach europejskich a "korwinizmem" jeszcze chyba są różne możliwości?
Ja generalnie wcale nie uważam że podatki powinno się zlikwidować, ale dążyć do obniżenia, nie podnosić i nie karać za wyższe zarobki (tzn zlikwidować progi podatkowe). To swego czasu był sztandarowy punkt programu PO ale nic z tym nie zrobili.
można dyskutować byle racjonalnie, ale wiele przykładów potwierdza że krzywa Laffera istnieje
http://pl.wikipedia.org/wiki/Krzywa_Laffera.
Dla mnie logiczne jest że zmniejszenie obciążeń pracodawcom stymuluje rozwój gospodarki a zmniejszenie obciążeń osobom fizycznym , generalnie ludziom spowoduje prostą rzecz że będą mieli trochę więcej w portfelu. Więc więcej wydadzą, bo ludzie tacy są. To spowoduje że lepiej będą się miały sklepy/wszelkie usługi/rynek budowlany/ turystyka itd- co daje kolejne miejsca pracy i dochód kolejnym osobom, i tak ma być.
Generalnie jestem zwolennikiem tego, żeby ten kto chce pracować i coś umie, był w stanie zarobić na godziwe życie dla siebie i rodziny, i nie chodzi tylko o wysoko wykształconych ale także jak najbardziej o rzetelnego mechanika, kierowcę czy fryzjerkę. Natomiast nie jestem zwolennikiem rozdawnictwa i rozbudowanych zasiłków. Musi bardzo opłacać się pracować. Ale na to jest tylko jeden sposób- małe bezrobocie. Bo żaden pracodawca nie da więcej jeśli nie musi/ i jeśli go nie stać. W pierwszej sytuacji weźmie więcej dla siebie/ w drugiej padnie mu firma. Więc żeby przeciętny Kowalski chcący pracować i mający jakąś przydatną na rynku umiejętność/zawód zarabiał znacznie lepiej niż głodowe 1200 czy 1500 to jedynym sposobem na to jest żeby pracodawca musiał mu więcej dać (bo jest duzo pracy i Kowalski powie pa i pójdzie do konkurencji) i mógł mu więcej dać, czyli obciążenia nie spowodowały że mu padnie firma. Mnie się to wydaje bardzo proste...
Uważam że emerytura powinna być przynajmniej w części kapitałowa czyli bezpośrednio wynikająca z odłożonych pieniędzy (a zus dotychczas wszystko co bierze od nas natychmiast wypłaca innym), że ubezpieczenie zdrowotne nie może zależeć od ilości umów, bo to ma się nijak, i że powinno być wyraźne rozgraniczenie ubezpieczenia podstawowego (w którym nie będzie wszystkich usług, nie ma takiej opcji!!!!) najtańszego, od ubezpieczenia wyższego/rozszerzonego/więcej oferującego.
No i - co mega ważne, powinno się wziąć pod lupę wydatki rządu. Naprawdę. Nie wiem czy zdajcie sobie sprawę jakie dzieją się jaja, już pomijam słynne pendolino (zwane błędolino) które nie ma po czym jeździć i nie jeździ , ale są dziesiątki takich kwiatków...
- portal dla bezdomnych za 49 mln zł- nikt prawie z niego nie korzysta
http://finanse.wp.pl/kat,1013819,title, ... aid=112d5b
słynny "darmowy podręcznik" za ciężką kasę
http://wpolityce.pl/lifestyle/191791-il ... cy-zlotych
podczas kiedy pieniądze na "wyprawki" uczniów wracały do budżetu, bo kryteria były ustawione tak, że prawie nikt się nie załapał....