Mogę, bo wyobrażenie, cechy, natura, Boga ewoluowała wraz z ludem żydowskim - od prymitywnego, pogańskiego wyobrażenia o złośliwości, pamiętliwości, zazdrości a czasem nienawiści Boga - do pełnego, właściwego obrazu Boga w osobie Chrystusa, który:
- "cierpliwy jest, łaskawy jest, nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi sie pychą, nie szuka swego, nie unosi sie gniewem....Jego miłość nigdy nie ustaje"

Czyli pancerz.I to jest prawdą, bo tak mówi NT?
A próbowałaś to sama sprawdzić, czy uważasz, że twój umysł jest niezdolny do
poznania tajemnic Słowa Pańskiego wyrażonego w Piśmie Świętym?

Jestem katoliczką, a więc NT, słowa Chrystusa, nie podważam i i nie usiłuję sprawdzać, czy Bóg, który dla mnie oddał swoje życie, nie przejęzyczył się...... o kłamstwie nie mam nawet odwagi myśleć...

Ale czy próbujesz utwierdzać swoją wiarę?
Bo mówisz tak:
katolicyzm=>prawdziwść NT.
A jakby zrobić test prawdomówności:
ST=>NT=>wniosek?Ale to, że Jezus był Bogiem, jest wnioskiem, a nie aksjomatem.
Inaczej niemożliwe byłoby obalenie jego prawdziwości, nawet jeśli byłby fałszywy.
Właśnie dlatego ciężko mi rozmawia się z wierzącymi,
no bo jak można dotrzeć do osoby, która nie ma odwagi myśleć?

O KŁAMSTWIE, o kłamstwie Chrystusa, miły pisałam .....nic dziwnego, że ciężko Ci się rozmawia, skoro przekręcasz wypowiedzi adwersarza.
I dlatego traktuję słowa Chrystusa "Ja i Ojciec jedno jesteśmy", "Zanim Abraham stał się JA JESTEM" jako aksjomat, a nie materiał do wolnych, luźnych dywagacji.

Nie jest to żaden przekręt.
Jeśli nie dopuszczasz do siebie takiej ewentualności, to nie myślisz (o tym), tylko wierzysz.
Nawet jeśli źle to brzmi, to tak jest.
Całkowitej bezmyślności ci nie zarzucam.Nie do luźnych, tylko bardzo luźnych, posuwających się do skrajnej negacji i
ujmowania wartości Objawienia przekazanego przez proroków Izraela.

Bez względu na to, co tamten pastor - głupi wg mnie, niestety, człowiek - chciał osiągnąć, doprowadził do takich przejawów głupoty na większą skalę ze strony innych ludzi. I do tego, że sami podkładamy się muzułmanom, którzy bez tego wybijają Bogu ducha winnych chrześcijan w Iraku i nie tylko.

Po co to było? Co i komu to miało dać, poza popularnością owego pastora?

Nic. Boga to co najwyżej zabolało, zasmuciło.