Małgosiu, napisałem, że gdyby samochody były konstruowane inaczej, wtedy uderzenie przy 50 km/h mogłoby nie niszczyć tak bardzo samochodu ale za to cała siła pędu skupiałaby się na uderzeniu człowieka o pasy. A to już mogłoby kończyć się śmiercią.

Natomiast Twój samochód w momencie zderzenia musiał mieć już dużo mniejszą prędkość niż 40 km/h (w trakcie samego poślizgu prędkość maleje, a ruch ukośny względem przeszkody liczy się inaczej), ponieważ przy 40 km/h na wprost, to wygląda tak:

https://www.youtube.com/watch?v=fQ-xOplVUyc

Samochód premier też, bo przecież kierowca na pewno hamował, a klasa zupełnie z innej pólki . Warunki również (u mnie był roztapiajacy się śnieg).

Zieeew. M_m nadal łże.

Nie ma co, ciekawa nam się rozgrywka zrobiła. Pytanie, kto tu rozdaje karty. Bo ja mam silne wrażenie, że jednak Tusk. Pamiętajmy, że z początku PiS, choć, z wiadomych względów, oględnie, ale jednak deklarował gotowość poparcia Tuska. Oczywiście, nie za darmo, ale też cena była raczej rozsądna: PiS oczekiwał jedynie tego, że Tusk "zabiegnie" o poparcie w polskim rządzie, oferując w zamian przynajmniej neutralność. PiS zapewne wychodził z założenia, które skądinąd było poglądem powszechnym w środowiskach antypeowskich, sam go zresztą dotąd podzielałem - że, mianowicie, aktualne stanowisko to dla Tuska spełnienie marzeń i swego rodzaju ukoronowanie całej kariery politycznej, którego osiągnięcie było rzeczywistym celem jego ośmioletnich rządów w Polsce i z tego właśnie względu wyglądały one tak, jak wyglądały. Co za tym idzie PiS zakładał, że Tusk jest gotów zrobić naprawdę wiele, by je utrzymać, a już na pewno jest gotów powściągnąć swoją osobistą niechęć względem PiS. Rzecz jasna, zostałoby to odpowiednio sprzedane propagandowo w kraju, ale nie widać było powodów, by Tusk miał się tym jakoś szczególnie przejąć - ot, PiS kolejny raz kpi z Tuska, nudy, suchar. PiS sformułował nawet doktrynę "Polacy popierają Polaków", żeby ich żelazny elektorat (wówczas reagujący bardzo niedobrze na choćby sugestię, że PiS mógłby Tuska w czymkolwiek popierać, co sam widziałem) zdołał to jakoś przełknąć. No i czekali z ostateczną decyzją bardzo długo, prawie do ostatniego momentu. Osobiście uważam, że akurat w tej sprawie PiS jest szczery. Naprawdę czekali na jakikolwiek gest dobrej woli ze strony Tuska i byli przekonani, że w końcu on nastąpi, że Tusk nie zaryzykuje. Dopuszczali jednak również drugą ewentualność - że Tusk sam zrezygnuje. To też by im odpowiadało, bo przecież Tusk jest Symbolem Wszelkiego Zła. W dodatku, jedna z gazet niedawno przepuściła plotkę z pisowskiego obozu, jakoby Kaczyńskiemu de facto zależało na powrocie Tuska do Polski. Chodzi mu bowiem o to, by go ostatecznie zniszczyć i zgnoić, nie gdzieś tam, tylko tu, na miejscu, by ostatecznie dowieść swojej wyższości, wyraźnie pokazać, że Naród Tuska odrzuca i stawia na Kaczyńskiego. Tylko Tuska bowiem Kaczyński uważa za godnego siebie rywala - wygrać z jakąś Kopacz było fajnie, ale to jednak zupełnie nie to. Do takiego wniosku prowadzi również fakt, że prezydencja Tuska, w zakresie międzynarodowym, była dla PiS w zasadzie całkiem wygodna. Jakby tak spojrzeć na postępowanie Tuska czy jego wypowiedzi, to właściwie nie widać, do czego PiS miałby się czepiać: Tusk popierał sankcje na Rosję, sprzeciwiał się agresji na Ukrainę, sprzeciwiał się Brexitowi, opowiadał się za uszczelnieniem granic zewnętrznych przed uchodźcami, sprzeciwiał się federalizacji UE, sprzeciwiał się "Europie różnych prędkości" itd. itp. można by powiedzieć, że właściwie realizował pisowską koncepcję Europy, przynajmniej taką, jak jest ona werbalnie wyrażana. Nic dziwnego, że PiS było tak trudno znaleźć jakieś konkretne argumenty przeciwko niemu. Pomijając tradycyjną propagandową śpiewkę o "dziadku w Wehrmachcie" (tj. o tym, że Tusk jest na niemieckim pasku), sprowadzały się one do właściwie dwóch tylko rzeczy: po pierwsze, że Tusk rzekomo poparł karanie finansowe krajów, które odmówią przyjmowania uchodźców, oraz że ostro atakował rząd PiS. Na ten pierwszy zarzut nie ma dowodów, nikomu nie udało się znaleźć żadnej wypowiedzi Tuska, w której poparłby on rzeczone kary. Pozostaje więc drugi zarzut - i tu PiS ma rację. Rzeczywiście, żadnego innego rządu czy władzy w UE Tusk nie atakował tak ostro i bezpardonowo, jak rządu PiS. To doprowadziło PiS do przekonania, że problem rozwiąże się sam: Tusk zaczyna angażować się w walkę z PiS, bo jednak zamierza zrezygnować z drugiej kadencji i szykuje sobie grunt na powrót do kraju. Kiedy dzisiaj Szymański mówi, że po wrocławskim przemówieniu Tuska był przekonany, że zaraz potem ogłosi on rezygnację i bardzo go zaskoczyło, że tak się nie stało, ja mu wierzę. W PiS zapanowała konsternacja. Byli przygotowani na dwa scenariusze, tymczasem Tusk przyjął jakiś trzeci. I w tym momencie wszedł do gry Saryusz-Wolski - w zasadzie wciąż nie wiadomo, w jakim charakterze. Nie wiadomo też nadal, w co właściwie Tusk gra. Bardzo mało jest dla mnie prawdopodobne, że i dla niego "wolta" JSW była szokiem. Musiał o tym wiedzieć. A jednocześnie trzeba pamiętać o tym, że Tusk, oczywiście, nie lubi PiS, niemniej nie jest on człowiekiem, o którego zewnętrznym działaniu decydowałyby emocje. W udzielanych polskim mediom wywiadach potrafił on bez problemu zachowywać spokój, przyjaciół z Polityki tonował nawet "spokojnie, to tylko PiS" itp. On nie zaczął atakować PiS dlatego, że "stracił cierpliwość" albo dlatego, że nie umie trzymać języka za zębami. Przeciwnie, jest w tym mistrzem, co go zresztą wyraźnie odróżnia od Kaczyńskiego. Skoro zaczął to robić, to miał w tym jakiś cel. Ewidentnie to on świadomie doprowadził do sytuacji, w której PiS rzeczywiście nie ma innego wyjścia, jak tylko odmówić mu poparcia. Kto wie, czy to nie on jest rzeczywistym autorem zagrywki z JSW - to w końcu osoba z jego partii, jego wieloletni znajomy - a wręcz, czy to nie on go osobiście wysłał do Kaczyńskiego. Moim zdaniem, to jest jego gra, której sensu na razie nie znamy.

Załóżmy, że to gra Tuska, której jeszcze sensu nie znamy, ale co w przypadku gdy ta gra zakończy się niewypałem?...co uzyska/straci Tusk?... co uzyska/straci Polska?

Niewypałem, to znaczy?

@Johnny99 a nie da się tekstu jakoś w akapity ubrać? Bo mi się ciemno robi jak próbuję ten blok znaków odczytać....

Nie ma sensu i tak to demagogia i propaganda oraz ROFL kai 3x LOL.

Od kiedy rzucanie jakąś tezą jest łgarstwem?
M_m zarzucił tezą, że większość argumentów i niszczeniu państwa przez PiS to argumenty emocjonalne.
Takie padają w wywiadzie z p. Jethon, która pokazała, że nie liczą się fakty, tylko, co niektórzy myślą o faktach.

Niestety, ja już go nie mogę edytować.



Nie, mnie chodzi o tezę, że Nadal jedynymi argumentami o niszczeniu państwa przez PiS jest opinia, że państwo jest niszczone przez PiS

Waszczu właśnie powiedział:

Sprawa została przyjęta do wiadomości. To jest kandydatura państwa. Musi być przyjmowany jako kandydat polski. Decydować będzie Rada Europejska. Nie wiem, ile państw popiera kandydaturę Saryusz-Wolskiego. Nie kolekcjonujemy tego. Nie interesuje mnie, kto popiera. Interesuje mnie to, że jest to nasz kandydat i jest w grze w tej chwili Jest jedynym kandydatem Polski w grze o szefa RE

http://300polityka.pl/live/2017/03/06/

A więc - z właściwym sobie "sprytem", jak przystało na doświadczonego dyplomatę - właściwie wprost sugeruje, że cała akcja jest rozpaczliwym wybijaniem przez PiS piłki z linii bramkowej. PiS już nie obchodzi, że JSW nie wygra, ani że Tusk wygra, PiS chce osiągnąć jedynie tyle, że nie będzie już mu można stawiać zarzutu, iż "nie poparło Polaka". Tym, że skończy się to kompromitacją Polski i wybraniem Tuska, a więc ostatecznie ujawni, jakie realne znaczenie ma "głos Polski w Europie" (mianowicie zerowe) PiS albo się nie przejmuje, albo uznał, że to już jest i tak nie do uratowania.

Poprzez obecne działania Tusk uzyskuje poparcie w kraju, kreując się na ofiarę prześladowań "reżimu" Kaczyńskiego. Oczywiście nie jest to trudne, ponieważ Kaczyński aktywnie mu w tym pomaga. Wiedział, że poprzez publiczną krytykę rządu PiS, najprawdopodobniej spowoduje atak na swoją osobę. A dzięki temu zyska prestiż u elektoratu antypisowskiego oraz prestiż zagranicą. W ten sposób otwiera sobie szerzej drzwi na obie ewentualności, tj. pozostanie na drugą kadencję lub nie.

Poza tym możliwość pozostania otworzyła się niedawno, przy okazji zmian układu sił w Parlamencie Europejskim. Wcześniej i tak przygotowywał się na przyszłość po zakończeniu aktualnej kadencji. Stąd choćby spotkanie z Dutkiewiczem. Pamiętam, jak kiedyś pisano, że Dutkiewicz nie miałby szans w krajowej rywalizacji z Tuskiem, bo ten jest zbyt sprawnym i wpływowym politykiem. Zrozumiałe jest zatem, że najlepszym wyjściem byłaby współpraca. A Dutkiewicz już zapowiedział, że nie będzie więcej kandydował na prezydenta Wrocławia. Zatem wtedy obaj szukali dla siebie przyszłości. Choć teraz okazało się, że Tusk może wrócić dopiero za dwa i pół roku. Akurat na czas kampanii prezydenckiej.

Zresztą, obecnie i tak nie widzę powodu wracać do kraju. Lepiej wrócić, gdy społeczeństwo bardziej zmęczy się rządami PiS. Na razie lepiej znaleźć coś zagranicą, niż tutaj męczyć się w opozycji. Patrząc na tutejsze płytkie przepychanki, byłoby to ewidentnie degradujące. Wiązałoby się też z działaniem na znacznie mniejszą skalę, co musi budzić naturalną niechęć. Szersza perspektywa jest znacznie bardziej satysfakcjonująca, a nikt nie lubi cofać się wstecz.


Tymczasem na stronie Gościa komentarz:
http://gosc.pl/doc/3734588.AntyPolak-na-czele-Europy

Działanie wbrew interesowi Polski to nie przysłużenie się Polsce (pomijam, że wiele działań Tuska jednak było na rzecz interesu Polski - tyle, że nie samej, w oderwaniu od innych, a raczej wspólnie z innymi). Zarzucają też Tuskowi porażkę w kwestii Brexitu. Nie bardzo tylko wiem, co miał jeszcze zrobić. W negocjacjach GB uzyskała wszystko, co chciała. Może mógł najwyżej jakiś list napisać do Brytyjczyków ale nic więcej, bo mogliby to odebrać jako nacisk i zadziałoby ze skutkiem odwrotnym do zamierzonego. A Tusk nie ma armii trolli, aby kontrować trolle Władimira zachęcające Brytyjczyków do opuszczenia UE.

No wiesz, trudno precyzyjnie wskazać przy nieznajomości potencjalnie zastosowanej taktyki przez Tuska.



Dokładnie jak w przypadku kilkakroć prezentowanej przez M_M "listy afer", którą w Twoim przypadku najlepiej byłoby aby wszyscy zapomnieli

Pierwszy z brzegu przykład niszczenia państwa - wysyłanie TW na ambasadora RP.....

Jak redaktorzy GN zabieraja sie za komentarze polityczne, to ... lepiej zeby wcale nie pisali.

Tusk polegl, bo ... Anglicy sie przespekulowali i Brexit wygral (a ojcowie Brexitu podwineli ogon i znikneli z areny politycznej) a Saryusz-Wolski, ktorego nawet znalezc nie mozna, bo robi co chce i malo kto wie, co on tam w tej Europie robi (moze to i lepiej, ze nie wiadomo, o ekscesach Korwina-Mikke nawet w szwajcarskim brukowcu napisali) to lepsza propozycja.

Redakcja GN jest pd wyraznie propisowskiej do antypowskiej i wiekszosc komentarzy jest z gatunku mediow TVPis. Az zal.

Faktycznie.

Ale coś się zaczyna:
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/byly-posel-wladyslaw-s-w-areszcie-uslyszal-zarzuty-ws-skok-wolomin,720504.html
Poczekajmy jeszcze trochę.