Kulą w płot ....Władysław Serafin był posłem przed 2001r, wiec nie ma nic wspólnego z rządami 2007-2015r

Właśnie. Jedyne, co można o niej powiedzieć, to moim zdaniem tyle, że zakłada ona dokładnie to, co się ostatecznie wydarzy Tusk od samego początku kadencji wiedział, że PiS prawdopodobnie wygra wybory i że będzie miał z nim problem. Nastroje w RE też świetnie zna - w końcu kto ma je znać, jak nie on. Miał czas się przygotować. Z tego, co widać z wierzchu, można też wnioskować, że jest w swojej strategii o wiele bardziej konsekwentny. Pisowcy wielokrotnie mówili, że od samego początku nie szukał kontaktu i nie proponował im żadnych rozmów odnośnie poparcia dla siebie. Co innego PiS - oni jednak zmieniali zdanie, miotali się, wysyłali sprzeczne sygnały, próbowali ratować sytuację desperackimi wrzutkami (jak podniesienie postulatu.. likwidacji stanowiska Tuska). Również dlatego uważam, że to on ich rozgrywa.

Media - nawet wPolityce - donoszą, że Czechy i Słowacja - czyli połowa Grupy Wyszehradzkiej - zamierzają poprzeć Tuska. Kaczyńskiemu został więc tylko Orban. Tyle, że od dawna wiadomo, że Orban jest za Tuskiem, co potwierdził ostatnio pośrednio szef Europejskiej Partii Ludowej (do której, o czym łatwo zapomnieć, partia Orbana należy), stwierdzając, że EPL popiera Tuska "jednogłośnie". Teorie, że PiS próbuje forsować grę na swoistą konsolidację Wyszehradu w sprzeciwie wobec starej Unii i dominacji Niemiec (pomijając już jej sens) chyba też trzeba wyrzucić do kosza. Nawet gdyby, o czym plotkowali pisowcy, kraje skandynawskie zdecydowały się wystawić swoją własną kandydaturę (miała to być była premier Danii Helle Thorning-Schmidt - miał na to wskazywać fakt, że kraje te nie mają żadnego polityka na wysokim unijnym stanowisku), to, oczywiście, zagłosują one właśnie na nią, a nie na JSW. Na razie więc szykuje się spektakularna klęska PiS, który nie tylko się ośmieszy, ale również przypieczętuje rozbicie GW, w każdym razie na pewno skompromituje ideę jakiegokolwiek przywództwa Polski w tej grupie - skoro okaże się, że nawet dla "przyjaciela" Orbana stanowisko PiS nie ma żadnego znaczenia. Zresztą jego ew. taktyczne poparcie JSW (w imię utrzymania zaufania Kaczyńskiego, celem rozgrywania go również w przyszłości) też by tu niewiele zmieniło. A wszystko to w sprawie w sumie mało istotnej, bo wszak faktem jest - i PiS sam doskonale to wie - że szef RE nie ma żadnych realnych narzędzi władzy w ręku. Na dodatek, Tusk - pomijając już wszystko inne - jest o wiele wygodniejszy dla PiS w Brukseli, niż powracający na białym koniu do Polski na kolejną wojnę z PiS. W sondażu Rzepy 67% respondentów opowiedziało się za Tuskiem - czyli znowu przeciw są wyłącznie fanatycy PiS. Z jednej strony źle, z drugiej niedobrze, z trzeciej fatalnie, i z każdej innej beznadziejnie. Słowem: brawa tytanom dyplomacji

JSW już odszedł sam z szeregów z EPL.
Nic nie osiągnie, ale skutecznie przykryje jako pożyteczny i***a niewygodne dla PiS afery:- TW Wolfgang ambasador w Niemczech, a małżonka tegoż prezesem TK; afera w PKP spreparowana przez ludzi z nadania PiS; uczestnictwo w w aferze PKP eksperta Macierewicza d/s katastrofy pod Smoleńskiem; ogałacania Polski z drzew i zieleni - w ramach walki ze smogiem.
Sardonicznie przy tym brzmi Krasnodębski Zdzisław - facet, który na stałe od 1991r mieszka a Niemczech, zarzuca Tuskowi przynależność do Niemiec i żąda od niego zameldowania sie w Niemczech.

Już niedługo będziemy się cieszyć bezpartyjnym prezydentem, burmistrzem, wójtem? Może jednak nie. Może da się ten trend utrzymać, że na dołach większość włodarzy jest bezpratyjna (m.in. mój obecny burmistrz jak i jego poprzednik, niestety śp.):

Kolejny raz widać, że nikt jak dotąd nie próbował przejmować na własność państwa na takiego bezczela. To wprawdzie na razie "tylko" propozycja, ale samo złożenie takiej propozycji wystarczy do ujawnienia intencji reżimu. Nikt, komu zależy na silnym, samorządnym państwie, złożonym z wolnych i niezależnych ludzi, nie wpadłby na coś takiego, a nawet gdyby wpadł, wstydziłby się o tym w ogóle publicznie wspominać. PiS po prostu nie potrafi się pogodzić z tym, że w kraju, w którym akurat szczęśliwie wygrał wybory do parlamentu i prezydenckie, ktoś, kto nie pochodzi z jego namaszczenia, mógłby mieć jakąkolwiek realną władzę, choćby lokalną. Wychodzi to zresztą nieustannie z rozmów z pisowcami, kiedy np. pomstują na to, że jakaś władza na moim Pomorzu (najczęściej chodzi o znienawidzonych przez nich prezydentów Gdańska i Sopotu) o czymś "zdecydowała" bez pytania PiS o zdanie. Rozumiecie? Bez pytania PiS o zdanie! A przecież PiS "wygrał wybory" (że akurat nie w Gdańsku czy na Pomorzu, to bez znaczenia)! Udzielne księstwa sobie tworzą, zaprzańcy! Tak nie może być. Skoro PiS "wygrał wybory", to ma prawo rządzić wszędzie i we wszystkim - czy to w samorządach, czy to w sądach, czy w instytucjach kultury, czy to w lokalnych mediach, czy gdziekolwiek - i ma prawo wszelkimi sposobami - prawnymi i bezprawnymi - sobie tę władzę wyszarpywać. Taka jest mentalność pisowska, której istotą jest centralizm, czyli PRL.

Oczywiście, tylko dopóty, dopóki PiS "rządzi". Kiedy już, da Bóg jak najszybciej, odda władzę, natychmiast zacznie postępować odwrotnie.

Ale, ale, pan Morawiecki chce rzadzic chyba do 2027 roku. A potem ma eneryture rzadowa i dozywotnie przywileje w kieszenu bo przeciez nikt po nich nie bedzie mial prawa byc tak bezczelny (jak oni) zeby im te przywileje odebrac, badz rozliczyc z ruiny kraju.
I on i medieval (chyba) wierza, ze ich kieszenie beda pelne, bo...pieniadze sie same pomnazaja i nie traca przy tym na wartosci.

Ależ naturalnie, Tusk też nie miał z kim przegrać, a Komorowski musiałby przejechać pijaną zakonnicę w ciąży. Poza tym na Brexit nie ma szans, a zwycięstwo kogoś takiego jak Trump w wyborach prezydenckich w USA jest całkowicie nieprawdopodobne. Jak bardzo trzeba być bezkrytycznym wobec samego siebie, żeby nie widzieć własnej śmieszności, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Oni są jacyś otumanieni. Ale to też dobry prognostyk na przyszłość. Nierozsądni nie potrafią zachowywać się rozsądnie. Im bardziej PiS będzie pewny zwycięstwa w wyborach w 2019 r., tym większa będzie szansa, że je przegra (choćby dlatego, że przeprowadzi beznadziejną kampanię wyborczą, w której nikomu nie będzie się chciało angażować).

Pisowska rzeczywistość odcinek XXX:

Bank PKO BP całkowicie wycofał swoje reklamy z TVN-u. Chociaż nie podano oficjalnych przyczyn wycofania się instytucji z należącej do Amerykanów stacji telewizyjnej, wydają się one dosyć oczywiste. Po decyzji PKO BP dochody stacji skurczą się o kilkanaście milionów złotych.

http://wpolityce.pl/media/330394-koniec ... -grupy-tvn

Ach, żałuję teraz, że nie trzymam żadnych pieniędzy w PKO BP i nie mogę ich wycofać

No, to teraz TVN kopytami się nakryje. Bo przecież nie znajdą innych reklamodawców, prawda?

A w Szkle Kontaktowym nawet się śmieją, że mogą im zamknąć stację. Tak się boją.

Och, bo to jest inny świat. Inna cywilizacja, inna kultura sprawowania władzy. Inna mentalność. Żaden tam centralizm, ale carat po prostu. Obojętne, w jaki formalizm ubrany. Musi być Dobry Car, który wszędzie zajrzy i wszystkiego dopatrzy, i rządzić będzie dożywotnio, chyba że abdykuje na rzecz kolejnego Dobrego Cara. Pisowskie elity są najzwyczajniej zrusyfikowane; pytanie tylko, jak głęboko to w nich siedzi, do jakiego stopnia oni są tego świadomi i jakie wykręty sami sobie serwują, żeby móc spojrzeć w lustra.

Ponieważ, jak Rzplita Rzplitą, każdy człowiek wolny i cieszący się pełnią praw politycznych mógł zjechać na Sejm czy inny Majdan i tam się wypowiedzieć w sprawie publicznej, a jego głos musiał być wzięty pod uwage i dotyczyło to nawet kwestii tak ważkiej, jak kto będzie w państwie królem z Bożej Łaski. Działo się tak dlatego, że Rzplita była państwem słowiańskim, rządzącym się po słowiańsku, czyli po naszemu.

Oczywiście ta forma ustrojowa została na sto i jeden sposobów ośmieszona przez Sowietów i komunę; mieli na to pół wieku i cel polityczny, żeby już nigdy nie było Rzplitej. Ale z ośmieszenia nic nie wynika, bo ośmieszyć można wszystko, z Panem Bogiem włącznie.

Rzecz wykłada się dosyć prosto: chodzi o to, kto będzie w tym kraju źródłem władzy. Czy będzie to Dobry Car, który niszczy sobie ludzi pojedynczych, bo obchodzą go oni tylko jako mięso armatnie, czy będzie to Herr Monsieur, co łaskawie rozpisuje plebejom wybory, choć mógłby tego nie czynić, czy może jednak będzie to Wiec, to znaczy my sami, ludzie wolni, wolność miłujący i ubezpieczający, a więc dość godni, by nie wstydzić się swoich korzeni, własnego pochodzenia.

Pointa mi jakoś nie chce przyjśc do głowy. Pointę pewno życie dopisze.

Zupełnie tak samo jak aktywistka (nie wiem już czego), która specjalnie przychodzi na mszę niedzielną, żeby z niej wyjść...

Nie odnajdujesz się Johnny99 w takiej postawie?

No właśnie się nie odnajduję i dlatego nie jest to to samo Ale z całą pewnością wszelkie pisowskie instytucje (a od tego momentu za takową należy, na jego własną prośbę, uznać PKO BP) zamierzam omijać z daleka.

Dżizas... a to tak właśnie nie było za Tuska? Że pojawiał się dobry szeryf Tusk, który wszystko naprawiał?
Już nie pamiętacie?
http://www.newsweek.pl/na-luzie/szeryf-donald-i-podstepne-kaczory,36780,1,1.html
http://www.cda.pl/video/77203383
Wtedy nie było gadania o innej cywilizacji, innej kulturze?
Miał być dobry szeryf, który wszędzie zajrzy i wszystkiego dopatrzy, i rządzić będzie dożywotnio, chyba że abdykuje na rzecz kolejnego szeryfa

Przypomnisz mi do czego taki ustrój i takie "swobody" doprowadziły? Czy to już nieprawomyślne?

Rozumiem, że dla Ergo lepszy dobry szeryf od dobrego cara, a najlepiej siedemnastowieczne warcholstwo. Pointa.