M_M, Marek Piotrowsk, kosiarz, Y_Z (ostatnio sie nie wypowiada) to czołowi antypisowcy .....przynajmniej nie kreują się na "obiektywnych".

To raczej PiSowcy nie antyPiSowcy
AntyPiS to ty i większość piszących w tym temacie oprócz tych których wymieniłaś

Czytamy ze zrozumieniem Nie wiemy co to jest sarkazm? Emotka się nie zrozumiało?

Większość zwolenników PiS nie ma specjalnej ochoty na rozmowę - albo dlatego, że już dawno skończyły im się argumenty i nie dają rady już dłużej racjonalnie utrzymywać, że PiS naprawia kraj, a nie go rozwala (pozostała im jedynie ślepa wiara w to, że nadal tak jest, wbrew temu, co wszyscy widzą), albo dlatego, że druga strona to "komuniści", "ubecy", "kodziarze" i "Soros", i co, z takimi mendami przecież się nie rozmawia. Ale czy to nasza wina?

Większość zwolenników PiS nie ma ochoty na rozmowę, w której nie ma tak naprawdę żadnych racjonalnych argumentów tylko jakieś propagandowe utarczki typu: Kaczyński rządzi z drugiego rządu, PAD jest marionetką...

Zrozumiałe.....prawda bywa bardzo trudna do przyjęcia......bo nie kłamstwa, ale prawda zabija nadzieję - miało być tak dobrze, a jest jak zwykle......

Coroner jest przykładem, że osoby, które nie będąc PiSowcami są w stanie dostrzegą pozytywy tej władzy, a nie same negatywy.
Faktem jest, że wbrew oczywistym faktom, dokonania pozytywne PiSu są negowane.

Rzeczywiście dziwię się (choć sam popełniam ten błąd także) polemice z kimś, kto czarne nazywa białym. Albo jest katolikiem i popiera aborcję. Albo przypisuje komuś to, co podała GW lub TVN mając świadomość, że jest to nieprawda.

Czy warto rzucać perły o ścianę?
Gdy jedynym skutkiem jest wzrastające zacietrzewienie?

To, że m.in. ty ignorujesz racjonalne argumenty (jak w przypadku moich postów) nie znaczy, że ich tam "tak naprawdę nie ma", m_m.

Akurat to, że białe jest czarne to "doktryna" Kaczyńskiego: nikt nam nie wmówi, że białe jest białe.
A poza tym, zamiast oskarżać o zacietrzewienie, wskaż, gdzie owo białe jest nazywane czarnym przez przeciwników PiS, owe pozytywne dokonania sa nazwane negatywnymi.

To ciekawe, że mam dokładnie przeciwne wrażenie. Tzn. żadnych racjonalnych argumentów na rzecz obrony polityki PiS. Może to kolejny przejaw wyjątkowo głębokich podziałów politycznych w dzisiejszym społeczeństwie oraz, jak to ktoś zauważył, zupełnego wzajemnego niezrozumienia zwolenników przeciwnych stron.

Moim zdaniem za te głębokie podziały odpowiadają Kaczyński i Tusk. Tusk lekceważył elektorat przeciwników i wymyślił koncepcję "opozycji totalnej", a Kaczyński antagonizuje wprost i coraz bardziej irytuje.

Tusk to jeszcze potrafił działać w białych rękawiczkach. Propaganda PiSu natomiast jest w niektórych gazetach i serwisach tak ordynarna, jak walenie cepem (dobrze, że chociaż nie wszędzie).

Nie zdziwię sie gdy w odpowiedzi przeczytasz - jacy delikatni ci moderatorzy, Kaczyński wywołuje reakcje alergiczną, a gdy sami szczują i plują jest to przejaw kultury i troski o kraj.....

Dobrze to pokazuje wojna o TK. Warto zauważyć, że od początku awantury w sprawie publikacji wyroków TK PiS ani jednym słowem nie odniósł się do argumentacji prawnej w nich zawartej. Dotyczy to również pisowskich prawników. Jedyne, co miał i ma PiS na temat tych orzeczeń do powiedzenia to to, że nie są one "prawdziwymi" orzeczeniami, więc nie są publikowane, a skoro nie są, to nie wchodzą w życie, więc można je ignorować. Nie ma dla PiS żadnego znaczenia, czy argumentacja TK w nich zawarta jest trafna, słuszna, a może nielogiczna, niespójna, błędna. Nie ma przecież przeszkód, by PiS, nawet uznając je za nie-wyroki i odmawiając ich publikacji, uwzględnił ich treść bez tego i sam uchwalił odpowiednie przepisy albo uchylił poprzednie. Oczywiście, PiS tego nie robi, czego merytorycznie w ogóle nie wyjaśnia. Jedyny argument brzmi: robimy to, bo tych wyroków TK nie ma, więc nam wolno. Nijak PiS nie wyjaśnia, dlaczego się z argumentacją TK zawartą w tych "dokumentach przy kawce" nie zgadza i z czym konkretnie się nie zgadza. Trochę próbował to robić na początku, ale dość szybko przestał, podobnie zresztą jak PAD, który pierwsze ustawy jeszcze podpisywał jawnie i swój podpis próbował jakoś tłumaczyć, ale potem już przestał nawet próbować wyjaśnić, dlaczego ustawy te "wzmacniają" TK, a nie go bezprawnie paraliżują. To stały motyw - PiS rzuca na początek jakieś uzasadnienie i uznaje, że sprawa jest zakończona, nie ma już dalej o czym rozmawiać, na wszelką polemikę pozostaje głuchy. Bardzo ładnie to widać również przy okazji reformy edukacji; Zalewska raz powiedziała, że eksperci coś ustalili i to, że ci sami eksperci próbują wyjaśniać, że wcale tego nie ustalili, a nawet jeżeli, to wcale z tego nie wynika to, co próbuje sugerować MEN, nikogo z PiS już nie obchodzi. Ma być tak, jak ma być i koniec.

Oczywiście, wytłumaczenie tej dziwnej postawy PiS jest proste: PiS doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że działa w złej wierze, że świadomie chce zniszczyć TK, a nie go "wzmocnić" czy "odpolitycznić" (i to samo tyczy się całej reszty "III RP", którą Kaczyński chce rozwalić i przeprowadzić transformację ponownie, na swoich zasadach), problem polega jedynie na tym, że nie może tego powiedzieć otwarcie; więc, póki się dało, próbował zasłaniać się jakimiś argumentami, ale szybko przestało to być możliwe, więc dał sobie spokój.

Małe sprostowanie: niektorych z rządu PiS to nie obchodzi, bo część posłów obeszło i poszli po pomoc do Kaczyńskiego:

No, ciekawe, zobaczymy. BTW:

Szefowa MEN "podkreśla, że w 2018 r. będą wybory samorządowe i lokalna opozycja będzie grała w kampanii zwolnieniami nauczycieli i nieprzemyślanymi zmianami

No fakt, dlatego reformę trzeba przeprowadzić jak najszybciej, żeby szykowane przez nią zwolnienia nauczycieli i nieprzemyślane zmiany trochę się opatrzyły i nie zaszkodziły w kampanii

Tu mamy podsumowanie roku rządów PiS:
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomos ... 78215.html
i komentarz ojca dużej rodziny: