Faryzeizm wiecznie żywy.

Masz rację.
Zaprotestowałem przeciw odnoszeniu się z pogardą do innych (w tym wypadku do Macierewicza) koleżanki, która ma się za "znawcę Pisma i (podobno) nauki Kościoła".

Odnoszac sie z pogarda do niej i nie tylko.

Wywołana do tablicy odpowiadam:
Nie ja uważam się za znawcę Pisma, ale Ty. Nie twierdzę, że znam na pamięć całe nauczanie UNK, a korzystam z dokumentów, kiedy potrzebuję. Teologia moralna zaś jest takim moim oczkiem w głowie, ale też nie uważam się za eksperta tej dziedzinie. Nauczono mnie jednak właściwej interpretacji Biblii w kontekście całości. Nie oznacza to, że jestem bez grzechu, ale w przeciwieństwie do ... mam tego świadomość i nie wykręcam się sianem jak palnę głupotę.

Proszę zacytuj, gdzie coś podobnego kiedykolwiek powiedziałem.
Za to Ty kilkukrotnie tu deklarowałaś swoją wiedzę protestując, by nie uważać Cię za kogoś, kto się na tym nie zna.
Wygląda na to, ze sprawdza się stare powiedzenie że u kogoś widzi się najczęściej własne wady...

Nie powiedziałeś wprost, ale bardzo często dajesz to do zrozumienia.
Prosba o to, abys nie traktował mnie jak kompletna ignorantke nie jest równoznaczna ze stawianiem sie w roli eksperta.

Aha. Czyli ja tak nie mówiłem, ale Helenka tak sobie myśli

Helenka umie wyciągac wnioski z dyskusji, a nie "tak sobie mysli".

Tak się Helence wydaje?
A ja myślę, że Helenka myśli kompleksami, skoro używa podobnych domysłów jako argumentu personalnego w dyskusji, która powinna być merytoryczna.
Spróbuj się choć raz skupić na temacie, a nie na własnej osobie - zobaczysz, to nie boli

Co podsumowuje - Gdybym mówił językami ludzi i aniołów.....i znał wszelkie tajemnice i posiadał wszelką wiedzę i wszelką (możliwą) wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał byłbym niczym....gloryfikowałbym siebie i podobnie sobie myślących, dla pozostałych pogarda, kpina i deprecjonowanie.

Najwyraźniej Marka boli, że Helenka śmie się sprzeciwiać jego tezom i domaga się wyjaśnienia merytorycznego (np. odnośnie uczciwego ekumenizmu) i dlatego skupia się na pobocznych uwagach Helenki, które są jedynie próbą uzyskania odpowiedzi na to pytanie w nawiasie.
Marek zarzuca wszystkim w około, że uciekają od tematu, a sam nie postępuje inaczej.

Ten temat chyba nie był wcześniej tu poruszany, a niedobrze by było, gdyby umknął:

Sejm uchwalił rządowy projekt, dzięki któremu prokurator będzie decydował o uchyleniu wyroku sądowego. Będzie mógł również wstrzymać proces zmierzający do uniewinnienia.


Przyjęta w piątek nowelizacja zmienia m.in. art. 344a kodeksu postępowania karnego: prokurator będzie mógł teraz wstrzymać proces karny, wycofując akta „do uzupełnienia”. Nie będzie musiał prosić sądu o zgodę (dziś musi). Może to robić wiele razy. Obrona nie będzie się mogła temu sprzeciwić (dziś może). Jeśli prokurator wycofa akta w postępowaniu odwoławczym, sąd będzie musiał uchylić wydany już wyrok (dziś decyduje o tym sąd). Przepisy dotyczą tych spraw, które zostały wniesione do sądów przed czerwcem ubiegłego roku i nie zostały zakończone prawomocnym wyrokiem.


Prof. UJ adwokat Piotr Kardas mówił „Wyborczej”, że dzięki temu przepisowi prokurator przejmuje funkcje sądu i będzie mógł udaremniać uniewinnienie, manipulując wycofywaniem akt, aż do przedawnienia karalności czynu, a więc nawet przez 25 lat.


(...)

Dzięki tym przepisom prokurator będzie mógł np. udaremnić wydanie prawomocnego wyroku skazującego Mariusza Kamińskiego za nadużycie władzy w sprawie prowokacji w Ministerstwie Rolnictwa. W jego sprawie sąd zwrócił się z pytaniem prawnym do Sądu Najwyższego, czy prezydent miał prawo „umorzyć postępowanie” w ramach aktu łaski. Jeśli SN odpowie, że nie – sprawa wróci do sądu. A wtedy prokurator będzie mógł wycofać akta „do uzupełnienia”, czym zmusi sąd do uchylenia wyroku skazującego wydanego na Kamińskiego przez sąd rejonowy.

Przepis może być też użyty w sprawie karnej, którą wniosła do sądu rodzina Zbigniewa Ziobry: przeciw lekarzom, o spowodowanie śmierci ojca ministra sprawiedliwości. Niedawno przystąpił do niej prokurator. Gdyby zmierzała do uniewinnienia, będzie mógł je udaremnić, wycofując akta „do uzupełnienia".

(...)

Sejm uchwalił ustawę głosami PiS i Kukiz’15. Przeciw głosowała opozycja. Przyjęte w piątek przepisy rząd ukrył w nowelizacji ustawy „o skardze na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy w postępowaniu przygotowawczym prowadzonym lub nadzorowanym przez prokuratora i postępowaniu sądowym bez nieuzasadnionej zwłoki oraz niektórych innych ustaw". Ustawa ma wykonać zeszłoroczny wyrok Trybunału w Strasburgu, który nakazał poszerzyć i urealnić możliwość uzyskiwania odszkodowania za przewlekłość.


http://wyborcza.pl/7,75398,20934471,pro ... ziego.html

W skrócie: pisowski reżim po kryjomu przemycił, w ustawie traktującej zupełnie o czym innym (to akurat stara platformerska taktyka), przepis, który de facto czyni z Polski państwo policyjne, a ściślej: prokuratorskie, przy czym tzw. "prokuratura" jest dzisiaj po prostu organem rządowym. Sąd karny przestaje być dysponentem postępowania karnego. Może sobie do woli, na przykład, uniewinniać oskarżonego albo wymierzać mu "zbyt niską" karę - w każdym takim przypadku prokurator będzie mógł się odwołać, a następnie zabierać sobie z sądu bez niczyjego pozwolenia akta sprawy "do uzupełnienia", co zobliguje sąd odwoławczy do uchylenia wyroku. I tak bez końca (tj. aż do przedawnienia, którego termin zresztą Ziobro w kolejnych sprawach przedłuża). To samo, oczywiście, w drugą stronę - jeżeli dojdzie do "niesłusznego" i "sprzecznego z ludowym poczuciem sprawiedliwości" skazania, nic straconego; Ziobro się odwoła (przypominam, że dzisiaj "prokuratura" jest właściwie jednoosobowa - szeregowy prokurator jest tylko "ramieniem" Ziobry, którym on może całkowicie swobodnie dysponować), weźmie sobie akta i je sobie będzie trzymał aż do przedawnienia, wszystko to bez niczyjej kontroli. Oczywiście, Ziobro nadal nie może nikogo osobiście skazać czy wtrącić do więzienia (dlatego potrzeba "głębokiej reformy sądów" nadal istnieje), ale w tym momencie może już każdego całkowicie dowolnie nękać śledztwami, dochodzeniami, przesłuchaniami i postępowaniami karnymi, aż do przedawnienia - jak również może całkowicie udaremnić sądowi możliwość skazania kogokolwiek za cokolwiek, przynajmniej dopóki jest prokuratorem generalnym. Ani obrona, ani sam sąd w tych kwestiach nie ma dzisiaj nic do powiedzenia. Rzecz jasna, przepis ten jest drastycznie niezgodny z Konstytucją RP (i konstytucją każdego innego normalnego państwa), ale TK zapewne nie zdąży już go osądzić, zanim pod koniec grudnia nie przestanie istnieć.

Witajcie w roku 1984.

Ile lat to trzeba będzie sprzątać... Każda kolejna władza będzie wolała zachować takie możliwości dla siebie. Naprawa tego wszystkiego, co teraz robi PiS, zajmie pewnie kilka kolejnych kadencji.

Ja wiem, że można być politykiem krótkowzrocznym i niezbyt bystrym, ale nawet to powinno mieć jakieś granice.

Nie bój się Johnny99 - nic ci nie zrobią.

I niech ktoś teraz zaprzeczy, że reżim, który w październiku ub. roku w wyniku jednego wielkiego oszustwa przejął w Polsce władzę, nie ma charakteru bolszewickiego.
Ma.
W najbardziej oczywisty sposób.

Albo, że taki prof. Zoll mówiąc, że rządy PiS-u to koniec państwa prawa, przesadzał.
Nie przesadzał.
Ani w najmniejszym nawet stopniu.