Będę brutalny ale widziały gały co brały.
Ziobro jest prawnikiem i chyba zdawał sobie sprawę z tego. Najwidoczniej woleli być w sejmie bez dotacji niż nie być w ogóle.

Z Ziobrą akurat sprawa jest w miarę jasna - zrezygnował z kasy w zamian za wejście do rządu i możliwość budowania własnej pozycji, na początek przez obsadzanie stanowisk swoimi ludźmi. Już od dawna sonduje możliwość akcesu do PiS, część jego działaczy podobno już nawet złożyła podania. Od dawna wiadomo, że jego ambicje sięgają bardzo daleko (prezydentura, a co najmniej przejęcie po Kaczyńskim prezesury PiS) i zorientował się, że SP nigdy mu się to już nie uda.

Ok, Coroner. Z tymi pomniejszymi partiami mają większość, tylko jak długo? Już rządowi zaczyna się podwijać noga, a wtedy szczury uciekną z tonącego okrętu jak poprzednim razem. Dla mnie to chorągiewki a nie ludzie honoru. Jak dobrze, to z PiS, jak źle, to noga. A Ziobro, moim zdaniem, ostrą walką z korupcją gra na swoją pozycję i pozycję swojej partii. Może to będzie alternatywa dla PiS?
Wiem, wiem, jestem marzycielką .
Pani Lichocka twierdzi, że spółki skarbu państwa osiągnęły w tym roku niebotyczne zyski po ubiegłorocznych stratach:
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomos ... book_money
Ciekawe gdzie te zyski sie podziały, skoro jesteśmy już na krawędzi drugiego progu ostrożnościowego:
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomos ... ook_money#
I żeby nie było. Wcale mnie to nie cieszy.

Przecież o jego partii nikt już nie pamięta. Ziobro musi mieć władzę, bez niej jest nikim. Całkiem niedawno Kurski opowiadał, jak musiał mu "zmieniać pampersy". Zapewne chce przejść drogę Lecha Kaczyńskiego, który zrobił karierę na byciu najpierw szefem NIK, a potem ministrem sprawiedliwości, kiedy to odgrywał rolę twardego szeryfa, nieustannie na konferencjach prasowych opowiadającego, jak mężnie broni Polaków przed złymi przestępcami - czyli dokładnie taką samą, jaką teraz odgrywa Ziobro (prawie, bo ponoć Kaczyński wyraźnie nakazał mu ograniczyć konferencje prasowe i postawił to jako warunek wejścia do rządu - gdyby tego nie zrobił, Ziobro z pewnością w ogóle by nie wychodził z telewizji). Tacy szeryfowie zawsze się Polakom bardzo podobali, a Ziobro jest dziś jednym z najpopularniejszych polityków (w ostatnim sondażu zaufania był bodaj piąty).

Zawsze może utworzyć nową jak zdobędzie odpowiednio silną pozycję.
Co do reszty, to być może masz rację. Teraz Gronkiewicz Walc wyleci, to będzie wolny wakat, kadencja Dudy się skończy, to zgłosi swoją kandydaturę .

Może, ale jaki to miałoby sens? Raz już próbował i skończył u Kaczyńskiego bez kasy. Raz, że tego nie umie, a dwa, że musiałby walczyć o elektorat pisowski, który nie ma najmniejszego zamiaru od PiS odchodzić. PiS to gotowy elektorat, struktury, pieniądze. Każda próba stworzenia alternatywy dla PiS (a było ich wiele) kończyła się fiaskiem. Dlatego właśnie, zamiast się miotać bez sensu, chce wejść na ten statek i pewnego dnia zostać na nim kapitanem Jest wciąż stosunkowo młody, ma czas.

Udałoby mu się ze starym zakonem PC, ale nigdy w kontrze do Brudzińskiego.

Ziobro próbował ale nic mu nie wychodziło.
Ja juz pisałem. Dopóki będzie ich stać na socjal to nie będzie rozłamów. Jak zacznie im spadać to zacznie się jak za UW i AWS

Kaczyński: "frankowicze" powinni wziąć sprawy we własne ręce

Mam nadzieję, że Petru nie wyskoczy z deklaracjami tzw. "pomocy frankowiczom"

Krok słuszny, ale uzasadnienie takie sobie, bardzo podobne do tego, które przedstawił TK po nacjonalizacji OFE

No ale to nie jest nic nowego, Kaczyński już w sierpniu ubiegłego roku mówił, że żadnej wielkiej pomocy dla frankowiczów nie będzie. Z jednej strony dlatego, że dużo by to kosztowało, a zyskałby na tym głównie Duda, a z drugiej dlatego, że Kaczyński uważa, iż frankowicze i tak nie głosują na PiS, więc nie ma co się dla nich starać.

Ale zawsze śmieszy mnie, kiedy pisowcy zaczynają gadać o "pójściu do sądu". Do tej "nadzwyczajnej kasty", którą od kilku miesięcy PiS i działające na jego rozkaz reżimowe medialne szczujnie mieszają z błotem, Kaczyński teraz odsyła frankowiczów, którym pisowski prezydent obiecywał złote góry? Kiepsko to brzmi.

No prosze. A w kampanii wyborczej wszystkie klamstwa byly dozwolone

Kaczyński pewnie nie przewidział spowolnienia gospodarczego. Choć było ono oczywiste przy odstawianiu takich cyrków, jak przy wprowadzaniu autorytaryzmu (czyli nędzy). Gdy inwestorzy tak to postrzegają, wtedy uciekają z rynku. Tym bardziej, jeśli tego się nie spodziewali.

No ale to nie pierwsza oczywistość, której Kaczyński nie przewidział. Jeśli ktoś od 20 lat nawet w spożywczaku nie był, to nie dziwne, że traci kontakt z rzeczywistością.

Dlatego ciekawi mnie, czy Petru nie będzie chciał skorzystać z okazji i "kupić frankowiczów"


W tym szerszym, przedstawionym przez Ciebie kontekście brzmi to faktycznie groteskowo. Ale moim zdaniem tak właśnie być powinno w normalnym państwie


Tu mniejszym złem są kłamstwa niż spełnianie obiecanek.


Zgadza się, ale od ładnych kilku tygodni ten trend (ucieczki z rynku) się odwrócił. Kaczyński chyba się ocknął, odsunął nieco pisowskich ideologów i dał więcej władzy technokracie Morawieckiemu, a rynek zdaje się to doceniać.

Sytuacja trochę się uspokoiła ale ja mam poważne wątpliwości, czy Kaczyński pohamuje się w kwestii sądownictwa i będzie je usprawniać, a nie przejmować pod but (swoją drogą, ciekawe, pod czyj but, bo Kaczyński przecież nie jest wieczny).

W Polsce jest ponad 500 wolnych etatów dla sędziów. Ziobro wstrzymuje ogłoszenia o wolnych etatach nie bez powodu. Nominacje pojawią się natychmiast po "dobrej zmianie" przeprowadzonej w KRS