Najzabawniejsze w całej tej zadymie tyczącej szczytu RE jest stwierdzenie - dziwimy sie, że p. premier proponuje prezydentowi działanie niezgodne z prawem...Ewa Kopacz, powinna chyba jako premier znać polskie prawo i wiedzieć, że prezydent jest zobowiązany rozpocząć pierwsze obrady senatu
Alternatywa:
- albo Szczerski nie zna prawa i nie wie, że I posiedzenie senatu może rozpocząć senator senior,
- albo mówi do ludu Kurskiego.
Osobiście stawiam na II opcję, bo trudno uwierzyć, aby profesor nadzwyczajny i doktor prawa nie znali polskiego ustawodawstwa.

Osobiście obstawiam w tej całej sprawie zupełnie coś innego.
Pewien plan polityczny, który na jaw wyjdzie później, a na razie to wszyscy gubią się niepotrzebnie w domysłach.
Przepychanki między aktualną panią premier i jej otoczeniem, a PiS i prezydentem tak naprawdę zasłaniają nam coś zupełnie innego, istotniejszego.

Moim zdaniem oznaczałoby to cokolwiek, byle tylko demokracja zaczęła u nich działać.
Przy czym ja nie wiem, czy można to zrobić bez chrześcijaństwa, które wspiera rozwój tożsamości indywidualnej. Ściślej chodzi o pewien rodzaj monoteizmu (judaizm też daje radę) ale nie zauważam, aby islam miał takie efekty.

Ludzka natura jest z zasady kolektywna. Wynika to z dawnej konieczności życia w plemionach, gdzie jednostka jest podporządkowana społeczności. Sądzę, że stąd ta znaczna popularność totalitaryzmów poza naszym kręgiem kulturowym. U nas jest lepiej pod tym względem (im dalej od komunizmu).

Plany polityczne mają to do siebie, że najczęściej nie sa realizowane.
Ja widzę proste wyjaśnienie - naturalna przypadłość: błąd ludzki - ktoś w kancelarii przegapił zbieżność dat.
Naturalne wyjście, czyli przyznania do błędu, zostało odrzucone i stąd 8-9 koncepcji wyjścia, i wszystkie absurdalne.

Demokracja w Islamie wersji arabskiej, to absurd.

Dokładnie tak samo podejrzewam i dlatego uważam, że nie ma tu miejsca na tak wielu muzułmanów, jak ci, którzy wybierają się do Europy.



To miałoby sens, gdyby Tusk wiedział, że kancelaria prezydenta nie zdąży się dostosować.

Zatem...

Czy to jest pewne? Bo dziennikarze od początku mówili o zbieżności dat. Dlatego nie przyszło mi na myśl, że kancelaria nie wiedziała i uznałem to za działanie świadome.

Wychodziłoby na to, że pałac prezydencki pracuje jedynie nad tym, co mu podsunie rząd PO.....a gdyby złośliwie zawiadomili o lądowaniu istot z dalekich galaktyk, pałac przygotowywał by powitania lub środki obrony?

Przekonanie, ze Tusk bedzie wszystkie szczyty tak planowal, zeby polska dyplomacja pod egida PiSu nie miala szansy na reakcje, zakrawa na paranoje.

Jezeli inne dyplomacje nie maja takich problemow, to moze problem nie lezy po stronie Tuska, a .... polskiej dyplomacji i kancelarii roznych urzedow?

To argument adekwatnie prawdziwy, jak twierdzenie Szczerskiego, że 1-sze posiedzenie senaty obligatoryjnie otwiera jedynie prezydent.

Może. Kael opracuje plan naprawy polskiego korpusu urzędniczego i dyplomatycznego, i prześle go na adres Pałacu Prezydenckiego. To znaczy, po raz pierwszy w życiu zrobi coś konkretnego i pożytecznego dla swojej Ojczyzny, co ją wykarmiła. Bo że my się nie umiemy sami rządzić, to wiemy już nie od wczoraj; jest to mundrość niejakiego Bismarcka. Widział ktoś gdzieś jego państwo ostatnio? W sensie – Prusy, nie Nadrenio-Bawarię z przyrostkami.

Nie jest tak łatwo "dostosować" się na parę dni przed terminem, jeśli się jest prezydentem. Zresztą, Tusk nie musiał wiedzieć. Wystarczyło, że istniała taka możliwość. Uda się, to super, nie uda się, spróbujemy następnym razem.



Kancelaria z pewnością wiedziała - z telewizji. Co już samo w sobie było obraźliwe i Tusk wraz ze swoją partią też doskonale o tym wiedzieli. Zresztą MSZ mógł celowo przewlekać przesłanie oficjalnej informacji. Tusk ma przecież takie intrygi doskonale przećwiczone z Lechem Kaczyńskim. Być może nawet Duda mógłby potem zmienić termin - ale to już by oznaczało, że intryga się udała. Duda miał dwa złe wyjścia: pozwolić się podejść i kolejny raz obrazić Tuskowi, zachęcając do kolejnych tego typu ustawek, albo się nie ugiąć, ryzykując medialne lamenty.



Bynajmniej. Wystarczy wiedzieć, kim jest Tusk. To człowiek, który Polskę i Europę ma głęboko gdzieś. Interesują go tylko cztery rzeczy: piłka nożna, Gdańsk, Platforma i walenie w PiS. Liczy się dla niego wyłącznie własny interes osobisty, dla którego jest gotów na wszystko, nawet na powierzenie Polski komuś takiemu jak Kopacz. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że będzie teraz na wszelkie możliwe sposoby wykorzystywał zajmowane stanowisko do szkodzenia PiS i prezydentowi.



Inne dyplomacje nie muszą się konfrontować z "prezydentem Europy", który jest chory z nienawiści w stosunku do nich, tak, jak Tusk chorobliwie nienawidzi PiS i Dudy.

No popatrz, a ja uwazam, ze Tusk to po prostu normalny polityk, ktorego Polska jak najbardziej obchodzi. A ze dobro Polski rozumie inaczej niz fan klub pewnego prezesa, ktorego tylko wladza i to wlasna obchodzi? No coz. Ludzie sa rozni.

A jezeli mi jeszcze napiszesz, ze prezes i PAD kochaja Tuska i PO, to i tak ci nie uwierze.

14 lipca 2015r Szef Komisji Europejskiej Jean Claude Junckers, Przewodniczący Rady Europejskiej Donad Tusk i premier Malty Joshep Muscaf wystosowali wspólne zaproszenie DO SZEFÓW PAŃSTW i rządów krajów członkowskich Unii na szczyt w La Valetta w dniach 11-12 listopada br w sprawie imigracji.
http://serwis21.blogspot.com/2015/10/in ... antow.html
Czyli MSZ nie poinformowało, a Komorowski ukradł zaproszenie.....kupy sie nie trzyma.

Alus, to beznadziejne. Ci ktorzy nienawidza PO i tak nie uwierza. Przeciez PAD to Maz Stanu i PO mu tylko klody pod nogi rzuca. A w ogole PiS z prezesem i swita sa pepkiem swiata i cala miedzynarodowa dyplomacja powinna najpierw u prezesa pytac, czy jakis termin by jemu podchodzil...

Z grubsza o to właśnie chodzi w politycznej rywalizacji. To powinien być ostateczny cel gry naszych polityków: skopanie Amerykanów z piedestału i zajęcie ich pozycji. Może za tysiąc lat.

To znaczy, ci, którzy ośmielają się widzieć błędy PO. Niezależnie od tego czy widzą błędy PiS. Wystarczy, aby nie chwalili PO, aby uznać ich za nienawidzących.
A Duda nie chwali PO, stąd prosty wniosek, że nienawidzi PO. I to już wystarczy, aby go potępiać.
Takie podejście uważam za północnokoreański sposób myślenia.