Nieźle broni terrorystów którzy dziennie zabijają Chrześcijan i odwrotnie. Widocznie podoba mu się coś takiego. Tylko czekać aż Katolicyzm i Islam się połączą i utworzą jedną szatańską religie.



Raczej muzułmanów na chrześcijan lub chrześcijan na muzułmanów. Gdzie ty tam masz szatanistów. Może judaiści się włączą.

Co to znaczy być klerykałem? Bo fanem kleru nie jestem, ani go nie zwalczam.


To było uproszczenie, toć nie chodziło mi stricte o chodzenie do kościoła.


Państwo to przede wszystkim ludzie, i to im(nam) brakuje laickości bo jak wcześniej pisałem nie są robotami i nie da się od tak włączyć program laickość+tolerancja. Tutaj trzeba czasu, ale wszystko dzięki Bogu idzie w dobrą stronę, nie bez pomocy KK zresztą. Ludzie przecież widzą co kler i katoliccy fanatycy wyrabiają, i w końcu im podziękują. Dla KK szansa jest w reformach, a zwłaszcza w oczyszczeniu swoich szeregów.


Tylko czy to w ogóle jest możliwe..., i czy rzeczywiście wtedy będzie lepiej.

Tego właśnie oczekiwała Pani Senyszyn i siły bliskie jej sercu i umysłowi. Ponieważ tak się nie stało, stąd wylew wściekłości.

Przecież dziennie się mordują.

Chrześcijanie mordują? Nie, to niemozliwe, toż to nawet Sataniści tego nie robią...coś się Tobie pomyliło

A iście szatańską strategią byłoby wspieranie się w głoszeniu odpowiednich wartości Siłą Wyższą i podawanie się za wierzącego. Albo nawet Proroka, który ma bezpośredni kontakt z Siłą Wyższą Zresztą kto wie, czy taka strategia nie została już przetestowana

Podążając za słownikiem:

Klerykalizm - zespół poglądów, dążeń i postaw życiowych zmierzających do przyznania duchownym określonego wyznania (klerowi) wpływu na życie społeczne, polityczne i kulturalne, a tym samym podporządkowania go wyznaniowym zasadom wiary i zapewnienia duchowieństwu pozycji uprzywilejowanej (poza kontrolą społeczną i odpowiedzialnością).

Klerykał - Rzecznik politycznych dążeń duchowieństwa do dominacji we wszystkich sferach życia społecznego, a w szczególności w dziedzinie moralności i obyczaju.

Z mojego punktu widzenia, piszesz czasami z lekka klerykalnie. Z lekka, zaznaczam, bo oczywiście nie porównuję Cię do wierzącego, któremu się marzy państwo wyznaniowe. Ale uprzywilejowana pozycja Kościoła i jego dominacja w różnych dziedzinach, z pewnością Ci nie przeszkadzają.



Ale widzisz, okazuje się, że jednak są ludzie (i raczej ich przybywa, a nie ubywa), którzy chcą laickiego państwa. Takie akcje jak ta, czy pojawienie się Ruchu Palikota (odkładając już na bok wszystko inne, postulaty), pokazują, że coś się w tej kwestii dzieje, coś się zmienia. Te ruchy są jakąś odpowiedzią, odzwierciedlają to, co dzieje się w społeczeństwie. Przecież samo z siebie się to nie wzięło. Ktoś o określonych poglądach zdecydował się to zorganizować, uruchomić, ktoś inny popiera czy głosuje. Tacy ludzie chcą wreszcie wyjść z cienia, zaznaczyć swoją obecność, powiedzieć w jakim kraju chcą żyć, a co im nie odpowiada.
Ja taką zmianę obserwuję nawet w swoim najbliższym otoczeniu. Jeszcze te 10 lat temu było zupełnie inaczej. A teraz... ja, moja rodzina, znajomi, sąsiedzi... Jasne, że to garstka ludzi, ale istotne jest to jaka zmiana się tu dokonała. Wierzący nie traktują religii tak poważnie jak kiedyś, tych praktykujących i żyjących według katolickich zasad znacznie ubyło, a za to niewierzących lub postrzegających Boga na swój własny sposób, przybyło. Przybyło też antyklerykalizmu.



Wiesz... są zawsze dwie drogi. Można trzymać się kurczowo starego, znanego, bo nigdy nie wiadomo co przyniesie nowe. Ale można też zaryzykować. W moim charakterze leży pewna skłonność do ryzyka (w życiowych kwestiach i zawodowych. Nie praktykuję sportów ekstremalnych itp ). Czasami wygrywam, czasami przegrywam – tak to działa. Ale przynajmniej nie gryzie mnie, że stchórzyłam i nie wykorzystałam szansy na pozytywną zmianę. Z tymi ideami określonego typu państwa też to działa. Jest jak jest, nie jest najgorzej. Ale nie jest dobrze (z mojego punktu widzenia) i marzy mi się coś innego. A zmiany to wielka niewiadoma. Może być tak, a może być siak. Ja jednak jestem idealistką (w ogóle w życiu) i staram się najczęściej do tego swojego ideału dążyć, a nie zadawalać się czymkolwiek. Dlatego obstawię tę kartę, obstawię zmiany. Zobaczę co przyniosą. Nie wiem czy będzie lepiej, ale na pewno nie będzie lepiej, jeśli wszystko pozostanie po staremu

pilaster, najpierw pisałeś o wyprowadzeniu zasad etycznych bez odwoływania się do religii, a teraz o tym, dlaczego warto ich przestrzegać. To trochę inne zagadnienia. Pierwsze jest, oczywiście, łatwiejsze. Natomiast w kwestii drugiego, na pewno ciężko byłoby przekonać do przestrzegania zasad np. psychopatę, który ma deficyty w zdolności dostrzegania dalekosiężnych konsekwencji i kontrolowania impulsów. Wtedy równie dobrze można by łapać sępy i klarować im godzinami, że nieładnie tak dziobać konających. I nawet, jeśli przez ułamek sekundy pojawi się w oku błysk zrozumienia, to na bardziej trwały efekt raczej nie ma co liczyć.

Ale z względnie normalnymi ludźmi jest już lepiej. Choćby dlatego, że:
To efekt wrodzonego pragnienia integracji ze społecznością. Bycie draniem, wcześniej, czy później, może wyjść na jaw. Dlatego takie poczucie jest niepożądane.

Teoretycznie tak ale w praktyce chodzi o statystyczną skuteczność przyjętej strategii. Zabijanie, okradanie i gwałty są ryzykowne, więc istnieją lepsze strategie.

Przykład gwałtów się wyróżnia. Można czasem usłyszeć takie historie, które pokazują, że wobec gwałtu lub nawet próby gwałtu bliskiej osoby, zdarza się, że mężczyźni dostają dosłownie napadu szału. Jest to zapewne mechanizm stworzony przez dobór krewniaczy (w mniejszym natężeniu działa ogólnie wobec krzywdzenia bliskich).

Tutaj widać też istnienie sprzężeń zwrotnych w ewolucji. Strategie agresywne powodują konieczność powstania strategii obronnych.

Podziel się z nami

Rusza ateistyczna akcja. Co my katolicy możemy z tym zrobić?

Modlimy się za Papieża, za chrześcijan, za muzułmanów, za poległych w zamieszkach wywołanych antymuzułmańską prowokacją. Modlimy się o pokój i pokojowe rozwiązywanie konfliktów.

To nie zamieszki to morderstwa popełniane przez opętanych szaleńców. Nie wiem co ich opetało? Szatan czy Mahomet....a może to jedno i to samo?

Nazywajmy sprawy po imieniu.

Dokładnie Islam to groźna religie w której morderstwa są na porządku dziennym. Odkąd Benedykt zaczął broni muzułmanów, katolicy nagle również ich bronią. Ciekawe nie mają swojego zdania tylko powtarzają po papieżu. Czy oni nie wiedzą co się tam dzieję. Może niedługo pójdą tą samą drogą i będą mordować ateistów czy zrywać plakaty. Wszystko to możliwe się stanie poprzez sympatyzowanie z fanatycznym Islamem.



Ojca Świętego czyli Boga masz w niebie a nie na ziemi papieża.

Z pewnością łatwiej o zbliżenie między muzułmanami i chrześcijanami, niż między chrześcijanami i ateistami.
Oczywiście modlimy się za wszystkich ludzi, niezależnie od wyznania wiary, czy jej braku.

Wiesz fajnie by było gdyby się darzyli sympatią ale w chwili obecnej ciężko o to.

A co Papież robi w Libanie?



http://ekai.pl/wydarzenia/x58516/benedy ... ienawisci/