Autor |
Wiadomość |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: I co z ta niedzielą?
Kozioł napisał(a): Jedyne uzasadnienie takiego wybiórczego traktowania handlu to narzucenie poglądu, ze ludzie nie powinni kupowac w niedziele. Jest to postawa czysto ideologiczna. No właśnie. Z czego ona wyinka? Z legendy o tym jak Jezus wygonił handlarzy ze świątyni?
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
Cz cze 06, 2013 14:41 |
|
|
|
 |
Panna_Funia
Dołączył(a): So gru 29, 2012 23:16 Posty: 876
|
 Re: I co z ta niedzielą?
WIST->Cytuj: Jeśli Ci to nie przeszkadza to może być bez Pan i na Ty  Tym razem z całą pewnością mogę powiedzieć, że będzie mi bardzo miło  Zatem, Wiście  : Cytuj: Ja za to w ogóle nie siedzę w tym wszystkim, więc moje opinie i kontry dotyczą raczej jak ja sprawę widzę, ale nie przypisuje sobie pewności, nawet jesli możemoja wypowiedz tak brzmi. Mam podobnie jeśli chodzi o większość tematów, w których się wypowiadam. Ja w ogóle preferuję ten typ dyskusji, gdzie każdy z rozmówców wyraża swoje zdanie, spostrzeżenia, a nie przerzucanie się danymi, statystykami i wynikami badań. Wchodzę na forum by porozmawiać z ludźmi, i ich spojrzenie mnie interesuje. Do poszukiwania 'cyferek' nie potrzebne mi forum. To znaczy, rozumiem, że są tacy, którzy wolą inny typ dyskusji, opierający się o konkrety, liczby i tego typu argumenty, ale ja staram się pozostawać przy zwykłej rozmowie  I też nie zawsze mam pewność, chociaż tak to może wyglądać. Cytuj: Wydaje mi się i nie jest to tylko moja opinia, że dziś gospodarka nadprodukuje dóbr.
Potrzeby są zaspokajane w 100%, dziś wciska się nam że czegoś potrzebujemy, a następnie się nam to oferuje. Potrzeby innych są zaspokojone, chyba że poprzez potrzebę rozumiemy każdą zachciankę. Nie sztuką jest wymieniać telefon co miesiąc, tylko po co? I w tym miejsci dotykamy ważnej kwestii - czemu narzuca nam się życie w którym większość tyra, aby nieliczni mieli z tego zysk? Co mi daje ten rozwoj gospodarki? Przecież moje potrzeby są zaspokojone. Problem w tym że w tym wszystkim zapomina się o człowieku. Z tym się zgadzam, mamy nadprodukcję dóbr, mamy społeczeństwo konsumpcjonistyczne. Też nie do końca mi się to podoba, a mnie samej raczej w ogóle daleko do takiego stylu życia (chociaż czasami moje wypowiedzi mogą wyglądać jakby było zupełnie odwrotnie, ale to dlatego, że ja często aby coś uwypuklić, czy zaznaczyć, że jest i bywa inaczej, że są tacy ludzie, którzy..., albo przejaskrawiam, albo celowo używam formy 'ja', chociaż mnie akurat dana rzecz nie dotyczy). Tylko ja wychodzę z założenia, że po prostu taki jest dzisiejszy świat, takie czasy. To nie jest garstka ludzi, którym to odpowiada, i którzy tak żyją. To większość. Sztucznymi zakazami tego nie zmienimy. Nie zmienimy podejścia ludzi, postępu, tego że skoro są pewne możliwości, to ludzie będą z nich chcieli korzystać. Druga rzecz to taka, że dzięki temu, że jest owa nadprodukcja, i że ludzie to kupują, wielu ma pracę. Taką, inną, ale ma. Gdyby zredukować to tylko do rzeczy potrzebnych, to i praca większości ludzi nie byłaby potrzebna. To właśnie ci którzy czerpią zyski, najczęściej w ogóle tą pracę reszcie dają. I o tym też nie należy zapominać. (A i samo prowadzenie biznesu tak, aby to wszystko działało, też nie jest takie proste). Cytuj: Z tym to różnie bywa. Sa pewniejsze zawody w handlu i mniej pewne. Wiadomo że zawsze będą potrzebni pracownicy fizyczni, narazie jeszcze kasjerzy itd. Ale w innych miejscach jeśli można to się redukuje. O tym zmuszaniu to też nieraz w mediach mówią. Zależy od miejsca. Oczywiście że tak. I może należałoby się skupić na tym, aby były przestrzegane prawa pracowników. Zresztą to wcale nie jest zawsze tak, że pracodawca to ten zły, co chce wyzyskiwać biednych pracowników. Byłam jakiś czas temu na spotkaniu, na którym byli m.in. różni przedsiębiorcy. W pewnym momencie poruszono kwestie tzw. 'umów śmieciowych'. I ci ludzie zaczęli wtedy mówić. To wcale nie jest tak, że oni wszyscy nie chcą, że mają pracowników w d..e. Oni by chcieli, zwłaszcza że wielu zatrudnia takich ludzi, których pracę bardzo sobie ceni (myślę że każdy mądry pracodawca wie, jak cenny jest dobry pracownik). Ale niestety – są warunki jakie są, zwłaszcza gdy jest kryzys. Nie każdy biznes przetrwa, firmy miewają problemy finansowe. Państwo niespecjalnie sprzyja przedsiębiorczości. Ci pracodawcy też muszą często kombinować jak przetrwać, jak sobie poradzić. Siłą rzeczy się to też odbija na pracownikach. Poza tym uważam, prawo też miejscami zbyt chroni pracowników. Nie ma co się oszukiwać, nie każdy pracownik jest solidny, nie każdemu zależy. Jest wiele osób, które kombinują by się zaczepić i korzystać z tego, że ich prawo chroni. A pracodawca ma problem i ponosi koszty. Nie ma co się dziwić ludziom, że się boją np. zatrudniać na stałe. Cytuj: Ja opowiadam się za zdrowym rynkiem gdzie praca jest, a nie gdzie ludzie się boją wychylić i postawić, bo mogą straci pracę. Opowiadam się nie za tym aby każdy musial rezygnowac z siebie bo jak nie będzie robił w niedziele, to go mają zwolnić, lecz pracował, dostawał wynagrodzenie i miał jeszcze czas na życie. Ja uważam że, przede wszystkim, powinno się pewne rzeczy ustalać przed podpisaniem umowy. Aby zasady były jasne. I oczywiście ich przestrzegać. Poza tym albo zrobić to tak, że pracę weekendową może pracodawca wyznaczyć określoną ilość razy w miesiącu (jeden raz, dwa – nie wiem, to do ustalenia), w kolejny weekend inni pracownicy. W ten sposób każdy pracownik miałby dla siebie też i wolne weekendy. Albo zatrudniać część pracowników, właśnie pod kątem pracy weekendowej. Bo są i tacy, którzy taką pracę wolą. A w przypadku tych ludzi, zakaz pracy w niedziele jest również narzucaniem im czegoś, stawieniem ograniczeń. Cytuj: Czy ja za to odpowiadam? Nie wiem co nalezy zrobić. Podejrzewam w czym leży problem. Moźliwe że na początek powinniśmy zmienić myślenie. Nie na studia, ale do szkół zawodowych powinno się chodzić. Przestać myśleć że to jakaś hańba. Ludzie się śmieją że ktoś może nie mieć matury, ale co z tego skoro pewnie większość bezrobotnych ma ta maturę i co im po niej? Może zwyczajnie powinniśmy stworzyć jakiś system monitornigu potrzeb rynku na najbliższe ileś lat i proponowac ludziom rozwój w tym kierunku, ale zrównoważony. Z tym też się w pełni zgadzam. Wszyscy z maturą i każdy na studia, to wielka pomyłka. Ze szkodą i dla tych, którzy zamiast dobrego zawodu dostają papierek, z którym nic nie zrobią, i dla jakości kształcenia na studiach. Potrzebni są i tacy i tacy ludzie. A brak wyższego wykształcenia to żadna hańba, żaden wstyd. Uważam też jednak, że bardzo często to sami teoretycznie zainteresowani, nie robią nic, absolutnie nic, by coś w swoim życiu zmienić, by się czegoś nowego nauczyć, przekwalifikować, dostosować do obecnych potrzeb, do tego co oferuje rynek pracy. Uważają że to Państwo powinno im wymarzoną pracę (najlepiej lekką i dobrze płatną) wyczarować. Postawa, której nie akceptuję. Cytuj: Ale to że ktoś chce wyciskać ponad miarę to nie jest uzasadnienie. Ja tu nie widzę wyciskania ponad miarę. Biznes prosperuje normalnie. Jak każdy inny. Inni dyskutanci tu już zwrócili wielokrotnie uwagę na to, jak wiele grup zawodowych pracuje. I nie narzeka. Wielu się cieszy, że ta praca jest, a my wszyscy z tego korzystamy. Powtórzę po raz kolejny, nie zgadzam się z tym, że grupa pracowników marketów jest tą, której powinny przysługiwać jakieś wyjątkowe przywileje względem innych grup zawodowych. Nie zgadzam się też z tym, że to oni są jakoś wyjątkowo uciśnieni, i że oczy nas wszystkich powinny być skierowane tylko i właśnie na ich interesy. Cytuj: Może ci pracownicy tez chcą spędzić niedziele w spokoju. Wielu innych też chce. A nie może i nie będzie mogło. Są też tacy, którzy nie chcą, bo wolne wolą mieć w inne dni, a w niedziele pracować. I tak generalnie uważam, że to całe forsowanie niepracujących niedziel, to jednak głównie kwestia ideologiczna. Coby niedziela dniem świętym była. To też taka chęć przeforsowania siłowo swojego światopoglądu, narzucenia innym pewnego stylu życia.
_________________ 'I jak tu nie być optymistą. Moi wrogowie okazali się takimi świniami, jak przewidywałem.' Stanisław Jerzy Lec
...to be who I am
|
Cz cze 06, 2013 16:28 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: I co z ta niedzielą?
Panna_Funia napisał(a): Mam podobnie jeśli chodzi o większość tematów, w których się wypowiadam. Ja w ogóle preferuję ten typ dyskusji, gdzie każdy z rozmówców wyraża swoje zdanie, spostrzeżenia, a nie przerzucanie się danymi, statystykami i wynikami badań. Wchodzę na forum by porozmawiać z ludźmi, i ich spojrzenie mnie interesuje. Do poszukiwania 'cyferek' nie potrzebne mi forum. To znaczy, rozumiem, że są tacy, którzy wolą inny typ dyskusji, opierający się o konkrety, liczby i tego typu argumenty, ale ja staram się pozostawać przy zwykłej rozmowie I też nie zawsze mam pewność, chociaż tak to może wyglądać. W tym punkcie i ja często wolę wypowiadac opinię, albo argumenty rozumowe, choć i konkretami nie gardzę. Myślę jednak że w wielu sprawach wystarczy taki rozumowy argument, wystarczy zauważyć nieścisłość. Cytuj: To nie jest garstka ludzi, którym to odpowiada, i którzy tak żyją. To większość. Sztucznymi zakazami tego nie zmienimy. Nie zmienimy podejścia ludzi, postępu, tego że skoro są pewne możliwości, to ludzie będą z nich chcieli korzystać. Akurat i ja często odwołuję się do sumienia. Prawo jest ok, ale ono nie zalatwia problemu, tylko go tamuje. I chyba tak jest z niedzielą. Jestem bardzo sceptyczny wobec tego że ktoś daje pracę i trzeba się poświęcać jak tylko oczekują. Gdyby istotnie pracodawcy zatrudniali ludzi nie tylko wedle potrzeb, ale też z podejściem że możemy zatrudnić jedną osobę więcej do działu bo pracy jest faktycznie sporo, to wtedy uwierzyłbym w misyjność pracodawców. Ale zatrudnia się nawet mniej niż potrzeba w imię oszczędności i maksymalizacji zysków. Więc to zwykły układ, ja mam pracę, albo ja mam ręce gotowe do pracy. Żadnej łaski z niczyjej strony. I dlatego powinna być równość. Ale ona powinna być w umyśłach, powinna być wartością, a nie narzucona prawem. Niestety czasem jedynie prawo może zatamować dziwne praktyki. Cytuj: Druga rzecz to taka, że dzięki temu, że jest owa nadprodukcja, i że ludzie to kupują, wielu ma pracę. Taką, inną, ale ma. Gdyby zredukować to tylko do rzeczy potrzebnych, to i praca większości ludzi nie byłaby potrzebna. To właśnie ci którzy czerpią zyski, najczęściej w ogóle tą pracę reszcie dają. I o tym też nie należy zapominać. (A i samo prowadzenie biznesu tak, aby to wszystko działało, też nie jest takie proste). Jasne że nie jest proste, ja nawet nie próbuje dawać szczegółowych wytycznych, bo denerwuje mnie narzekanie wszystkich, którzy najmniej maja wspólnego z daną kwestią w praktyce, w tym wypadku z gospodarką. Ludzie jednak maja pracę póki ktoś chce to kupować. Nie wiem natomiast co lepsze, nieustanna praca, czy bezrobocie. O ideale nie ma co mówić bo jest nierealny. Pozostaje pracować i mieć nadzieje, ale tej coraz mniej wielu ma. I z tego rodzi się potrzeba kombinowania, czy to zgodnie z prawem wciskania ludziom kitów, czy zwykłego okradania. I to jest to drugie dno. Niepoliczalne, ale obok spadku produktywności i morale pracowników, wpływa na społeczeństwo. Mowa jedynie o jednym dniu w tygodniu, a ile z tego problemów. Cytuj: Oczywiście że tak. I może należałoby się skupić na tym, aby były przestrzegane prawa pracowników. Zresztą to wcale nie jest zawsze tak, że pracodawca to ten zły, co chce wyzyskiwać biednych pracowników. Byłam jakiś czas temu na spotkaniu, na którym byli m.in. różni przedsiębiorcy. W pewnym momencie poruszono kwestie tzw. 'umów śmieciowych'. I ci ludzie zaczęli wtedy mówić. To wcale nie jest tak, że oni wszyscy nie chcą, że mają pracowników w d..e. Oni by chcieli, zwłaszcza że wielu zatrudnia takich ludzi, których pracę bardzo sobie ceni (myślę że każdy mądry pracodawca wie, jak cenny jest dobry pracownik). Ale niestety – są warunki jakie są, zwłaszcza gdy jest kryzys. Nie każdy biznes przetrwa, firmy miewają problemy finansowe. Państwo niespecjalnie sprzyja przedsiębiorczości. Ci pracodawcy też muszą często kombinować jak przetrwać, jak sobie poradzić. Siłą rzeczy się to też odbija na pracownikach. Poza tym uważam, prawo też miejscami zbyt chroni pracowników. Nie ma co się oszukiwać, nie każdy pracownik jest solidny, nie każdemu zależy. Jest wiele osób, które kombinują by się zaczepić i korzystać z tego, że ich prawo chroni. A pracodawca ma problem i ponosi koszty. Nie ma co się dziwić ludziom, że się boją np. zatrudniać na stałe. Zgadza się że dużo tu mowa o pracodawcach jako tych złych. Ja tak nie uważam, choć do tej pory wychodz że jedynie ich potępiam. Mam w głowie taki zawór bezpieczeństwa aby nie oceniać ich intencji źle. Wiem że pracodawca też nie ma lekko, że noieraz by chciał, ale zwyczajnie nie może. Bywa tak że ci mniejsi potrzebowali by kogoś zatrudnić, ale wtedy mogliby zwijać interes. Za mało ludzi aby poszerzać jakość i standard, a za dużo aby sie utrzymać. A że ludzie jako pracownicy, bywają nieuczciwi, to druga strona medalu. Cytuj: Ja uważam że, przede wszystkim, powinno się pewne rzeczy ustalać przed podpisaniem umowy. Aby zasady były jasne. I oczywiście ich przestrzegać. Poza tym albo zrobić to tak, że pracę weekendową może pracodawca wyznaczyć określoną ilość razy w miesiącu (jeden raz, dwa – nie wiem, to do ustalenia), w kolejny weekend inni pracownicy. W ten sposób każdy pracownik miałby dla siebie też i wolne weekendy. Albo zatrudniać część pracowników, właśnie pod kątem pracy weekendowej. Bo są i tacy, którzy taką pracę wolą. A w przypadku tych ludzi, zakaz pracy w niedziele jest również narzucaniem im czegoś, stawieniem ograniczeń. Teraz możemy postawić pytanie, czy to moźliwe aby tak napisac ustawę, żeby uwzględniala wszystkie moźliwości? Bo to co napisałaś jest interesujące. Niestety to wszystko jest jak ruch drogowy. Jednym zabierzesz np czas na światłach, aby dac innym. Jedni mają przywilej, inni go tracą.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
Cz cze 06, 2013 21:31 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: I co z ta niedzielą?
Jajko napisał(a): No właśnie. Z czego ona wyinka? Z legendy o tym jak Jezus wygonił handlarzy ze świątyni? To nie jest legenda, to raz. A jaki masz z tym problem? Świetny komentarz M. Magierowskiego do dyskusji o handlu w niedzielę: Dlaczego miałby w niedzielę wyłącznie odpoczywać? Właściwie dlaczego nie zakupy? – pyta w „Gazecie Wyborczej”. „Jeżeli moją rodzinę wyróżnia chodzenie w niedzielę do tego, co Jacek Żakowski nazywa w „Poranku Radia TOK FM” „świątyniami konsumpcji”? Czy jako wolny obywatel żyjący w ideologicznie neutralnym państwie prawa mogę wybrać taki model życia i spędzania wolnego czasu, który nie podoba się ideologom lewicy, teologom katolicyzmu i działaczom związkowym?”. Ależ oczywiście, drogi redaktorze Maziarski. Wybór modelu życia i spędzania wolnego czasu należy wyłącznie do nas. Niestety, czasami napotykamy na niespodziewane trudności.
Ja na przykład z przyjemnością spędzałbym popołudnia na czytaniu popołudniowych gazet. Taki mam model spędzania wolnego czasu. Że co? Że nie ma już w Polsce popołudniówek? Że nikt ich nie drukuje? Ale jakie to ma znaczenie? Taki mam model życia i domagam się, by pozwolono mi go realizować. By redaktor Maziarski mógł sobie w niedzielę pójść do supermarketu, ktoś musi go obsłużyć, nieprawdaż? A dlaczego nikt nie obsługuje mnie i innych ludzi (spodziewam się, że może ich być z kilkaset tysięcy), którzy chcieliby sobie codziennie o 17 usiąść w fotelu i poczytać świeżutkie newsy, na prawdziwym, pachnącym papierze? Uważam, że powinniśmy zmusić dziennikarzy w Polsce, by jednak wstawali codziennie o 4 rano i wzięli się do roboty.
I poproszę też o niedzielne wydanie „Gazety Wyborczej”. Że co? Że w niedzielę nie wychodzą gazety? Bo dziennikarze i wydawcy musieliby pracować w sobotę? Że Internet? Ale co mnie to właściwie obchodzi? Ja chcę czytać niedzielną „Gazetę Wyborczą”. Bo taki mam „model”.
Aha, jeszcze jedno: natrafiłem gdzieś na wypowiedź ekonomistki pewnego banku, która bardzo się martwiła, że skasowanie handlu w niedzielę będzie oznaczało mniejszy wzrost PKB. No dobrze, ale przecież możemy to jakoś zrekompensować: na przykład otwierając w soboty i niedziele wszystkie oddziały wszystkich polskich banków. Ja na przykład uwielbiam robić przelewy i płacić rachunki w weekendy. Dlaczego odbiera mi się tę przyjemność? Nie wspominając już o tym, że gdybyśmy za jednym zamachem po prostu przywrócili robocze soboty (ach, łza w oku się kręci…), to nasze PKB pewnie podskoczyłoby o dwieście, trzysta, a może nawet – powiem bez kozery – pińcset procent.
Dodam jeszcze jedną słabość: marzę mianowicie o takim dniu, w którym będę mógł odwiedzić urząd skarbowy w sobotę o 22. Żeby poprosić o konsultację w jakiejś sprawie podatkowej. Albo żeby złożyć deklarację. Albo żeby cokolwiek. Oczekuję, iż państwo przychyli się do mojej prośby.http://dorzeczy.pl/swiety-maziarski-od-dyzurow/
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Cz cze 06, 2013 21:52 |
|
 |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: I co z ta niedzielą?
Facet bredzi. Najbardziej o pachnącym papierze gazetowym.
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
Cz cze 06, 2013 22:08 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: I co z ta niedzielą?
Rzeczywiście bredzi. Powinni zmienić nazwę portalu na odrzeczy.pl, bo trudno się doszukać jakiejkolwiek logiki w tym wywodzie.
|
Cz cze 06, 2013 23:02 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: I co z ta niedzielą?
Wiecie, ja też czasem piszę, że ktoś bredzi, ale zwykle robię to po choć jednozdaniowym uzasadnieniu.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pt cze 07, 2013 4:12 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: I co z ta niedzielą?
Johnny99 napisał(a): Wiecie, ja też czasem piszę, że ktoś bredzi, ale zwykle robię to po choć jednozdaniowym uzasadnieniu. Bredzi. Rozsądnie postawione pytanie sprowadza do absurdu i szyderstwa. Kupiłem "Do rzeczy" raz i znalazłem tylko jeden artykuł nie napisany w podobnym napastliwym, kpiarskim tonie, artykuł historyczny (a przynajmniej za taki chcący uchodzić). Może miałem pecha ale "Nie" jest o klasę bardziej merytoryczne, co stwierdzam z żalem.
|
Pt cze 07, 2013 6:45 |
|
 |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: I co z ta niedzielą?
No przecież uzasadniłem - widział kto kiedy pachnącą gazetę? Przecież gazety, zwłaszcza te codzienne śmierdzą farbą. No chyba, że dla kogoś smród to zapach....
A NIE jest bardzo merytoryczne. I ostro wali w każdego, nie tylko (wbrew powszechnej, a błędnej opinii) w Kościół.
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
Pt cze 07, 2013 7:40 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: I co z ta niedzielą?
Johnny99 napisał(a): Wiecie, ja też czasem piszę, że ktoś bredzi, ale zwykle robię to po choć jednozdaniowym uzasadnieniu. Krótkie zatem uzasadnienie. Niepokornemu redaktorzynie wszystko się pomieszało. Wydaje mu się, że to państwo zmusza biednych pracowników hipermarketów do pracy w niedzielę, a jemu nie pozwala cieszyć się spędzaniem wolnego czasu wedle własnych upodobań. Nie jest w stanie zrozumieć, że wynika to tylko i wyłącznie z prostego mechanizmu rynkowego: jest zapotrzebowanie, są klienci, jest zysk. Państwo za to nie odpowiada, podobnie jak nie odpowiada za to,że nie wychodzą popołudniówki, czy że banki są nieczynne w weekendy. Każdy bank może przecież w majestacie prawa mieć otwarte oddziały przez wszystkie dni tygodnia, a skoro nie ma, to widocznie nie kalkuluje mu się to ekonomicznie. Podobnie sprawa wygląda z urzędami. Jestem jak najbardziej za tym, by w urzędach można było załatwiać sprawy do godz. 22, nie wiem tylko czy państwo stać na to, aby zatrudniać dwie zmiany urzędników w każdej placówce. W całej sprawie najśmieszniejsze jest to, że nagle okazuje się, że palącym problemem społecznym w Polsce, jest brak wszystkich wolnych niedziel (bo przecież nie we wszystkie niedziele pracują) dla pracowników hipermarketów, którzy stanowią jakiś tylko odsetek wszystkich pracujących w niedzielę. Obłuda jakich mało. Absurdalną wymówką próbuje ukryć się prawdziwe motywy, mianowicie takie, że ze względów religijnych i ideologicznych handel w takich placówkach wydaje się niektórym ludziom niestosowny w takim dniu i chcieliby aby państwo zabraniając go, ulżyło im dyskomfortowi psychicznemu.
|
Pt cze 07, 2013 11:41 |
|
 |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: I co z ta niedzielą?
mauger napisał(a): Absurdalną wymówką próbuje ukryć się prawdziwe motywy, mianowicie takie, że ze względów religijnych i ideologicznych handel w takich placówkach wydaje się niektórym ludziom niestosowny w takim dniu i chcieliby aby państwo zabraniając go, ulżyło im dyskomfortowi psychicznemu. Co więcej, nikt nie jest w stanie uzasadnić tego nawet na owym gruncie religijnym! Wist próbował, ale mu do końca nie wyszło.
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
Pt cze 07, 2013 13:08 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: I co z ta niedzielą?
mauger napisał(a): Obłuda jakich mało. Absurdalną wymówką próbuje ukryć się prawdziwe motywy, mianowicie takie, że ze względów religijnych i ideologicznych handel w takich placówkach wydaje się niektórym ludziom niestosowny w takim dniu i chcieliby aby państwo zabraniając go, ulżyło im dyskomfortowi psychicznemu. Gdyby tak było, to granica między protestującymi, a nieprotestującymi biegłaby wzdłuż podziałów religijnych. A biegnie tak, jak biegnie granica między socjaluchami a liberałami.
|
Pt cze 07, 2013 13:15 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: I co z ta niedzielą?
Na gruncie religijnym najprościej można to uzasadnić tym że dla nas niedziela jest czasem odpoczynku i świętowania. Ale takiego argumentu nikt nie podaje bo chcemy dyskutować o tym co wspólne i przekonywać tym co może przekonać. Oczywistym jest że niedziela nie dla wszystkich jest wolna bo ludzie uczą się, czy pracują. Dla niektórych jest to rozrywka, bo czemu student ma nie czytać zadanej książki z osobistym zaangażowaniem. Podobnie jeśli ktoś pracuje w kinie i jest operatorem w sali kinowej to mogąc obejrzeć film i za to być wynagrodzonym to czemu nie?
Warto się też zastanowić czy chcemy jak prawdziwi Polacy oczekiwać, że każdy będzie miał po równo tak samo ciężko, czy jednak pozwolimy aby niektórzy mieli lżej.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
Pt cze 07, 2013 16:02 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: I co z ta niedzielą?
WIST napisał(a): Na gruncie religijnym najprościej można to uzasadnić tym że dla nas niedziela jest czasem odpoczynku i świętowania. Ale takiego argumentu nikt nie podaje bo chcemy dyskutować o tym co wspólne i przekonywać tym co może przekonać. Ale ten argument jest (nie wprost) podnoszony. WIST napisał(a): Oczywistym jest że niedziela nie dla wszystkich jest wolna bo ludzie uczą się, czy pracują. Dla niektórych jest to rozrywka, bo czemu student ma nie czytać zadanej książki z osobistym zaangażowaniem. Podobnie jeśli ktoś pracuje w kinie i jest operatorem w sali kinowej to mogąc obejrzeć film i za to być wynagrodzonym to czemu nie? To zachęcam do podjęcia pracy w kinie. Przekonasz się, czy to sama przyjemność. Wychodząc z twego założenia, to należałoby zatrudniać w niedzielę tylko ludzi którzy bardzo lubia swoja prace i czerpią z niej przyjemność, satysfakcję. A ci "zmuszani" powinni mieć wolne WIST napisał(a): Warto się też zastanowić czy chcemy jak prawdziwi Polacy oczekiwać, że każdy będzie miał po równo tak samo ciężko, czy jednak pozwolimy aby niektórzy mieli lżej. Wypraszam sobie abyś m.in. moją narodowością gębę sobie wycierał i sugerował, że naród polski jest zawistny, czy mściwy! Brak ci argumentów?
|
Pt cze 07, 2013 16:42 |
|
 |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: I co z ta niedzielą?
Wist, z tym oglądaniem filmów w kinie to Ty żartujesz, co? Ile razy dziennie można z przyjemnością obejrzeć ten sam film?? Poza tym w kinie pracują takż bileterzy, sprzedawcy prażonej kukurydzy, sprzątaczki itd itp. Nie rozumiem dlaczego oni mają pracować w imię tego by ktoś mógł obejrzeć sobie np. Kac Vegas 3, a jednocześnie sprzedawczyni kilka pięter niżej ma mieć wolne, "bo w niedziele nie trzeba robić zakupów". Do kina też nie trzeba chodzić. Poza tym czym różni się nabycie coli i czipsów w sklepie od nabycie coli i popcornu w kinie?
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
Pt cze 07, 2013 17:36 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|