Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So lis 08, 2025 17:14



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 97 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7  Następna strona
 sterowany "okrągły stoł" 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn lut 20, 2006 9:05
Posty: 818
Post 
Trawy napisał(a):
micked napisał(a):
Jarosław Kaczyński odmówił zresztą udziału w oficjalnym podpisaniu porozumienia, uznając je za farsę.
Ale udziału w baletach w Magdalence już nie odmówił...
Nie ma to jak darmowy szampan i kawior z tow. Rakowskim...
Właśnie z uwagi na tego typu spoufalanie się części opozycji z komunistyczną władzą oraz OS Jarosław Kaczyński wyraził swój protest. Przytoczę jego wypowiedź na ten temat (Czas na zmiany, Editions Spotkania 1993)
Cytuj:
Czy żałuje Pan swojego udziału w rozmowach „okrągłego stołu"?„Okrągły stół" przebiegał w atmosferze dwuznaczności i niejasności moralnej. To bardzo złe zjawisko. Opozycjoniści, których jeszcze parę miesięcy wcześniej odsądzano od czci i wiary, pokazywali się z członkami politbiura w telewizji. Do oficjalnego, koncesjonowanego świata weszli wprowadzani przez komunistów. Ludzie tego nie rozumieli.(...)
Wtedy powstała sytuacja, która ciągnie się do dziś. Nie rozdzielono starych i nowych czasów, PRL i niepodległej Polski. (...)
Zaciążyło to w istotny sposób na świadomości społecznej. Cały czas istnieje element kontynuacji. Nie wiadomo, gdzie się kończy PRL, a zaczyna wolna Rzeczpospolita. Nie powiedziano ludziom wyraźnie, czym było powojenne pięćdziesięciolecie: formą protektoratu, obcą okupacją czy ułomnym państwem polskim?
Jeśli dzisiaj materiały tamtych służb bezpieczeństwa traktuje się jako tajemnicę państwową czy nie potrafi się jednoznacznie ocenić czynu Kuklińskiego, to są właśnie tego skutki. Nie odcięliśmy starego od nowego.
Inscenizacja, którą urządzono w momencie podpisania porozumienia „okrągłego stołu", celowo miała służyć zamazaniu tej granicy. Odmówiłem zresztą w niej udziału. Nie ukrywam, że czułem wówczas duży niesmak.
To są słowa sprzed 13 lat. A od czasu gdy Jarosław Kaczyński podjął próbę rozbicia monopolu solidarnosciowej lewicy, ktora chciała wtedy stworzyć jedną partię solidarnościową i założył Porozumienie Centrum z hasłami wolnych wyborów i dekomunizacji, spotkał się się straszliwą nagonką tych, którym dobrze się współpracowało z komunistami (Unia Demokratyczna) a obawiali się rządów prawicy. Ta nagonka prowadzona wówczas za pośrednictwem Gazety Wyborczej (która miała wtedy właściwie monopol na przekaz informacyjny) trwa z przerwami do dzisiaj.


N wrz 03, 2006 14:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lip 25, 2006 7:40
Posty: 997
Post 
micked napisał(a):
Właśnie z uwagi na tego typu spoufalanie się części opozycji z komunistyczną władzą oraz OS Jarosław Kaczyński wyraził swój protest. Przytoczę jego wypowiedź na ten temat (Czas na zmiany, Editions Spotkania 1993)

micked- Jarosław Kaczyński - choćby nie wiem ile partii później założył i co gadał i pisał - w baletach w Magdalence BRAŁ UDZIAŁ.
Chyba że jego osobę w jakiś sposób wymażą z taśm i nagrań z tych wydarzeń.
Choćby nie wiem jak się odcianł teraz to wtedy wraz ztzw "komuną" imprezował.
A próby zaciemniania i zakłamywania jego włąsnej przeszłości świadczą o małości charakteru tego pana - wstydzi się tego co robił?

_________________
Polska jest jak twórczość Lucasa: 1980 Gwiezdne Wojny, 1981 Imperium Kontratakuje, 1989 Powrót Jedi, 1993 - 2005 Mroczne Widmo... A teraz mamy Atak Klonów... Strach myśleć o Zemście Sithów...


Wt wrz 05, 2006 11:42
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lut 20, 2006 9:05
Posty: 818
Post 
Trawy napisał(a):
micked- Jarosław Kaczyński - choćby nie wiem ile partii później założył i co gadał i pisał - w baletach w Magdalence BRAŁ UDZIAŁ

Uczestniczył, głównie jako świadek części rozmów, które się tam odbywały, nie widzę w tym żadnej zbrodni. Ale miał odwagę zaprotestować przeciwko ugodowej w stosunku do komunistów polityki solidarnościowej lewicy. I konsekwentnie walczył o to, aby ten czerwono-różowy układ przełamać. W końcu jeszcze większa niż dziś nagonka na Kaczorów miała miejsce na początku lat 90-tych. To Kaczyński spierał się ze środowiskiem Unii Demokratycznej, że w Polsce powinny być wolne wybory, że powinniśmy mieć niekomunistycznego prezydenta, że konieczna jest dekomunizacja państwa, że powinniśmy wejść do NATO.
I to wszystko, prędzej czy później udało się jemu i jego współpracownikom osiągnąć. Nawiasem mówiąc, ciekaw jestem, co Ty i ja zrobiliśmy żeby żyć w wolnym kraju?


Śr wrz 06, 2006 7:59
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08
Posty: 1456
Post 
Po wczorajszym "Teraz My" odniosłam wrażenie, że jedynym niewinnym przy Okrągłym Stole był M. Giertych. Acha, Kaczyńscy też byli niewinni, ponieważ 1991 roku pogonił ich Wałęsa...


Śr wrz 06, 2006 8:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lut 20, 2006 9:05
Posty: 818
Post 
Problem nie leży w tym, że miał miejsce Okrągły Stół, w którym w końcu uczestniczyła zdecydowana większość ludzi zaangażowanych przez lata w walkę o wolną Polskę. Jakieś rozmowy z komunistami musiały się odbyć, chyba że traktujemy jako realny wariant rewolucyjnego obalenia ówczesnej władzy (jak w Rumunii).
Zasadniczy problem był w tym, że część opozycji tymczasowych ustaleń OS (czyli pewnego podziału władzy między PZPR i opozycją) broniła nawet wtedy, gdy pojawiły się możliwości, aby komunistów całkowicie odsunąć od władzy i rozliczyć popełnione przez nich przestępstwa. A takie możliwości były już w latach 1991-2. Jednak próby wprowadzenia w Polsce pełnej demokracji i państwa prawa były określane jako "zoologiczny antykomunizm", a tych, którzy domagali się wycofania wojsk sowieckich i wejścia do NATO nazywano "oszołomami". Właśnie dlatego rozeszły się drogi Kaczyńskich z Wałęsą, który był bardzo ugodowy w stosunku do Rosji i chciał nie wiadomo po co "wzmacniać lewą nogę" (czyli komunistów). Ta tendencja części elit politycznych do utrzymywania pewnych postkomunistycznych struktur trwała do dziś, czego przykładem są WSI, rozwiązywane dopiero po 17 latach od tzw. "upadku komunizmu"


Śr wrz 06, 2006 21:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
micked napisał(a):
Zasadniczy problem był w tym, że część opozycji tymczasowych ustaleń OS (czyli pewnego podziału władzy między PZPR i opozycją) broniła nawet wtedy, gdy pojawiły się możliwości, aby komunistów całkowicie odsunąć od władzy i rozliczyć popełnione przez nich przestępstwa. A takie możliwości były już w latach 1991-2. Jednak próby wprowadzenia w Polsce pełnej demokracji i państwa prawa były określane jako "zoologiczny antykomunizm", a tych, którzy domagali się wycofania wojsk sowieckich i wejścia do NATO nazywano "oszołomami".


Jest jeszcze kwestia stosunku ryzyka do zysku. Na początku lat dziewięćdziesiątych hasła dekomunizacji, "Sowieci do domu" i NATO były ryzykowne. Być może udałoby się je zrealizować i zysk byłby większy. Tego nie wiemy, nie ma bowiem możliwości prześledzenia historii alternatywnej w równoległej rzeczywistości. Wiemy jednak, że wojska sowieckie już nie mają baz w Polsce, że Polska jest w NATO i UE. Moim zdaniem to na tyle dużo, że zamiast koncetrować siły na wywracaniu Okrągłego Stołu i Nowym Początku, warto poprawić i dokończyć to, co zostało rozpoczęte w 1989 roku.

micked napisał(a):
Właśnie dlatego rozeszły się drogi Kaczyńskich z Wałęsą, który był bardzo ugodowy w stosunku do Rosji i chciał nie wiadomo po co "wzmacniać lewą nogę" (czyli komunistów). Ta tendencja części elit politycznych do utrzymywania pewnych postkomunistycznych struktur trwała do dziś, czego przykładem są WSI, rozwiązywane dopiero po 17 latach od tzw. "upadku komunizmu"


Trzeba jednak pamiętać, że w tym czasie postkomuniści dwa razy wygrywali wolne wybory. Na dwie pełne kadencje został też demokratycznie wybrany przedstawiciel partii postpezepeerowskiej. Taka była wola większości Polaków.


Cz wrz 07, 2006 9:14
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 01, 2004 6:57
Posty: 2427
Post 
SweetChild:
Cytuj:
Moim zdaniem to na tyle dużo, że zamiast koncetrować siły na wywracaniu Okrągłego Stołu i Nowym Początku, warto poprawić i dokończyć to, co zostało rozpoczęte w 1989 roku.

Nie można poprawić okrągłego stołu, gdyż nie można niczego radykalnie pozytywnego zrobić w oparciu o ludzi skompromitowanych, nieuczciwych skorumpowanych, pozbawionych patriotyzmu i miłości do Ojczyzny, myślących tylko o wzbogaceniu się i zachowaniu stołków. Układ wynikły z okrągłego stołu należy rozbić, żeby można było zacząć budować Polskę na miarę naszych oczekiwan i na miarę roli, jaką ma do spełnienia zwłaszcza w UE.


Cz wrz 07, 2006 10:09
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Leszek, Jan napisał(a):
Nie można poprawić okrągłego stołu, gdyż nie można niczego radykalnie pozytywnego zrobić w oparciu o ludzi skompromitowanych, nieuczciwych skorumpowanych, pozbawionych patriotyzmu i miłości do Ojczyzny, myślących tylko o wzbogaceniu się i zachowaniu stołków. Układ wynikły z okrągłego stołu należy rozbić, żeby można było zacząć budować Polskę na miarę naszych oczekiwan i na miarę roli, jaką ma do spełnienia zwłaszcza w UE.


Takie Twoje zdanie. Na razie Twoje górą.


Cz wrz 07, 2006 10:41
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 01, 2004 6:57
Posty: 2427
Post 
Może i na razie, może i nie na razie. Przecież nie jesteś taki naiwny, żebyś nie wiedział, że cały eseldowski aparat włącznie z różnego rodzaju ugrupowaniami lewicowymi i liberalnymi jest skorumpowany do cna. Nie ma innej drogi, jak rozbicie układu okrągłostołowego, który okazał się zmową komunistów z lewicowo-liberalnymi dysydentami i którego celem było ocalenie komuny i zapewnienie jej możliwie najwygodniejszego lądowania.


Cz wrz 07, 2006 12:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08
Posty: 1456
Post 
A jaką masz gwarancję, że jeden skorumpowany układ nie zostanie zastapiony przez drugi skorumowany układ? Zasada jak nie może być lepiej, to niech będzie chociaż inaczej...
To co się teraz dzieje w polityce trudno nazwać inaczej, jak walką o stołki. Byle więcej dla nas, a jak zabraknie nam stołków to utworzymy jeszcze kilka instytutów tego i owego.


Cz wrz 07, 2006 12:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Leszek, Jan napisał(a):
Może i na razie, może i nie na razie.


Nie strasz ;-)

Leszek, Jan napisał(a):
Przecież nie jesteś taki naiwny, żebyś nie wiedział, że cały eseldowski aparat włącznie z różnego rodzaju ugrupowaniami lewicowymi i liberalnymi jest skorumpowany do cna.


A co to są te "różnego rodzaju ugrupowania lewicowe i liberalne"? Wszystko poza miłościwie nam panującymi PiS, SO i LPR?

Powiem tak: nie jestem na tyle naiwny, aby dzielić świat na czarne i białe, na dobrych i złych, na nas i naszych wrogów. Przynajmniej na razie Ogólna Teoria Układu mnie nie przekonuje.


Cz wrz 07, 2006 13:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23
Posty: 3613
Post 
Czas na pewne podsumowanie.
Cytuj:
Cały pogrzeb na nic?
Artykuł | „Nasz Dziennik” | 6 września 2006 | www.michalkiewicz.pl

„Pan Karol warunki wysuwał wciąż twarde / I strasznie osaczał komucha, / A Kostuś ugody nikczemnej był bardem / Na zimne tchórzliwie wciąż dmuchał” – pisał Janusz Szpotański w niezapomnianym wierszu „Pan Karol i Kostuś”, dedykowanym Stefanowi Niesiołowskiemu, który został w nim sportretowany właśnie w postaci „Kostusia”.

Wtedy bowiem, tzn. w początkach stanu wojennego, Stefan Niesiołowski nie był jeszcze autorytetem moralnym, jakim próbował zostać kiedyś w AWS, a obecnie – w PO, toteż właśnie jego czcigodnej osoby użył Szpotański w charakterze ciemnego tła, na którym wyeksponował „Pana Karola”, najdoskonalej symbolizującego Salon: „Pan Karol ma żonę uroczą i mądrą / Plus seraj rozkosznych kochanic. / A Kostuś...” – no, mniejsza z tym. Więc w stwierdzeniu, jakoby „Pan Karol warunki wysuwał wciąż twarde” – i tak dalej, mimo oczywistej ironii i wieloletniej znajomości „Gęgaczy” i „gęgu” widać, że nawet Szpotańskiemu nie przyszło wtedy do głowy, iż czołowi „Gęgacze”, za parawanem ostentacyjnego nieprzejednania, po cichu „negocjują” z ubekami, albo też – jak życzy sobie pani prof. Barbara Skarga – „z władzami”, za pośrednictwem ubeków.

Janusz Szpotański niestety tego nie dożył, ale my, którzyśmy się zapoznali z protokołami rozmów Jacka Kuronia z płk Lesiakiem, musimy skorygować prehistorię sławnej transformacji ustrojowej. Co prawda, w dokumentach tych znajdują się wzmianki trochę dziwne, jak np. w „Dokumencie nr 2” z 16 września 1985 roku, w którym m.in. czytamy, że Kuroń „odmówił jednak jakichkolwiek wyjaśnień na temat wydawanej «Gazety Wyborczej»”... i tak dalej, ale poza tym szczegółem pozostałe fragmenty brzmią całkiem prawdopodobnie.


Stan wojenny jako szansa

Na I Zjeździe „Solidarności” w 1981 roku w Gdańsku wprawdzie przewodniczącym związku został wybrany Lech Wałęsa, ale wśród delegatów dał się zauważyć podejrzliwy stosunek do KOR. Być może był on wyrazem notorycznej niewdzięczności, o której wspominał Poeta („Ręce za lud walczące lud sam poobcina”), a być może niechęci narastającej z innych powodów – dość, że projekt uchwały wspominającej o zasługach KOR, został przez Zjazd odrzucony, o ile pamiętam, sporą większością głosów, co zresztą stało się powodem zasłabnięcia Jana Józefa Lipskiego. Bardzo możliwe, że gdyby Solidarność mogła działać oficjalnie jeszcze rok, czy dwa dłużej, pojawiliby się autentyczni przywódcy już bez „laickich” przesądów i wpływy „lewicy laickiej” tworzącej środowisko KOR skurczyłyby się w „Solidarności” jeszcze bardziej.

Tymczasem stan wojenny spowodował, że środowisko „lewicy laickiej” stopniowo zaczęło odzyskiwać w podziemnej „Solidarności” utracone wpływy. W sytuacji, gdy podstawową siłą związku było poparcie zagranicy, zwarte środowisko „lewicy laickiej”, skupiające ludzi wykształconych i mających zagraniczne kontakty, siłą rzeczy zaczęło przejmować inicjatywę, co objawiało się również w przejęciu kontroli nad zagraniczną pomocą dla podziemnej „Solidarności”.

Lech Wałęsa w zasadzie nie był żadna przeszkodą, bo przecież zdawał sobie sprawę, że ci sami, którzy tak jasno jego lampę w postaci Nobla i honorowych doktoratów rozdmuchali, mogą ją również zgasić i znaleźć sobie zastępczego naturszczyka, choćby w osobie Zbigniewa Bujaka. Do czegoś takiego mogłoby jednak dojść jedynie w ostateczności, bo dla „lewicy laickiej” Wałęsa też był wygodniejszy, po pierwsze, jako robotnik (bo jednak trochę niezręcznie byłoby na czele robotniczego związku stawiać, dajmy na to, „wujka Bronka”, czyli „drogiego Bronisława”), a po drugie – że tyle już w niego zainwestowano.

Dla zmonopolizowania wpływu „lewicy laickiej” na podziemie, trzeba było Wałęsę zostawić w charakterze totemu, a spoza jego pleców kręcić zarówno nim, jak i całą resztą „Solidarności”. To właśnie było przedmiotem negocjacji Jacka Kuronia z ubekami, a w tej sytuacji opowieści Lecha Wałęsy, jakoby te rozmowy odbywały się z jego upoważnienia, świadczą albo o megalomanii byłego prezydenta, albo o asekurowaniu się na wszelki wypadek, albo o jednym i drugim jednocześnie.


Oferta okrągłego stołu

Z protokołów rozmów Jacka Kuronia z ubekami można wydestylować następującą ofertę: wy nam pomożecie wyeliminować „ekstremę” – to znaczy tych, których „lewica laicka” uznała za swoich politycznych lub ideowych przeciwników – zarówno z otoczenia Wałęsy i z podziemnych struktur związkowych, a w zamian za to my podzielimy się z wami władzą nad polskim narodem.

O ile jeszcze w 1983 roku taka oferta byłaby fantastyczna, o tyle od roku 1985, kiedy to Michał Gorbaczow rozpoczął z prezydentem Reaganem rozmowy o uporządkowaniu Europy po przegraniu przez Sowiety zimnej wojny – już była propozycją wartą rozważenia. „Strona rządowa” doskonale zdawała sobie sprawę z nieuniknionej w tych okolicznościach ewakuacji sowieckiego imperium z Europy Środkowej i właśnie zapaliła zielone światło dla uwłaszczenia nomenklatury. Utrzymanie tych zdobyczy w nowych okolicznościach geopolitycznych nie było jednak wcale pewne, więc oferta legitymizacji właścicieli PRL wobec nowych sojuszników i wobec społeczeństwa była, można powiedzieć, nawet atrakcyjna. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że rozwój wypadków przebiegał według tego właśnie scenariusza.

„Strona rządowa” absolutnie nie zgodziła się na reaktywowanie „Solidarności” w kształcie nadanym jej przez I Zjazd i poprzedzające go wybory, tylko zażądała ponownej rejestracji. Tymczasem o ile pierwsza „Solidarność” tworzona była „od dołu do góry”, o tyle ta druga – „od góry do dołu”. W rezultacie, zgodnie z życzeniem Jacka Kuronia zarejestrowanym przez płk Króla i mjr Lesiaka, „ekstrema” została wyeliminowana nie tylko z otoczenia Lecha Wałęsy, ale niemal z całej „Solidarności”. W tej sytuacji rozmowy okrągłego stołu musiały doprowadzić do pomyślnego finału, czyli podziału władzy nad tubylczym narodem.

Poszlaką wskazującą na taki właśnie charakter tej umowy stał się incydent w trakcie „kontraktowych” wyborów. Oto tubylczy naród, który naiwnie myślał, że uczestniczy w „obalaniu komuny”, wyciął tzw. listę krajową. Na takie dictum gen. Kiszczak oświadczył, że jeśli ci zasłużeni towarzysze nie dostana się do Sejmu, to strona rządowa unieważni wybory. Wobec tego przedstawiciele „strony społecznej” w osobie m.in. Tadeusza Mazowieckiego oświadczyli, że „umów należy dotrzymywać” i przyklepali zmianę ordynacji wyborczej w trakcie wyborów! Warto to przypomnieć i dzisiaj, kiedy SLD, SDPl, PD, PSL i PO podnoszą taki klangor z powodu zmiany ordynacji tuż przed wyborami.

Warto też zwrócić uwagę, że Tadeusz Mazowiecki mówiąc o konieczności dotrzymywania umów nie miał bynajmniej na myśli umowy z narodem, który właśnie był agitowany do głosowania na „drużynę Wałęsy”, jako rzekomo własną reprezentację, tylko umowę z generałami Jaruzelskim i Kiszczakiem, którym „w imieniu narodu” strona społeczna udzieliła gwarancji zachowania zdobyczy bez względu na rozwój wypadków.


Gęg pełen oburzenia

Ujawnienie protokołów negocjacji Jacka Kuronia z ubekami wywołało wśród kombatantów „strony społecznej” pełen oburzenia gęg. Adam Michnik z tego oburzenia odstąpił od wszelkiej „polemiki”, Andrzej Celiński pogrążył się w klozetowej poetyce, wyzywając historyków IPN od „gówniarzy”, jakby zapomniał, że oni uprzątają jedynie szajs wyprodukowany przez jego kontrahentów z okrągłego stołu. Inni oburzają się trochę powściągliwiej, a w każdym razie nie tak po chamsku, jak ten socjaldemokrata, jednak w każdym przypadku oburzenie to musi budzić zdumienie.

Przede wszystkim dlatego, że z punktu widzenia politycznego Jacek Kuroń, negocjując z ubekami, nie robił nic złego. W końcu jeśli celem polityka jest zdobycie władzy, to jest zupełnie naturalne, że stara się on wyeliminować konkurentów. Używanie do tego celu ubeków może być wątpliwe tylko moralnie, podobnie jak wątpliwe moralnie było donoszenie do Gestapo na AK-owców, czym m.in. zajmowała się Polska Partia Robotnicza, z której zresztą część „lewicy laickiej” wyprowadzała swoje korzenie. Te wątpliwości zagęszczają się jeszcze bardziej, kiedy przypomnimy, że to właśnie Jacek Kuroń i inni wybitni przedstawiciele „lewicy laickiej” w tym okresie ogłosili, że jakiekolwiek rozmowy ze znienawidzonymi komuchami oznaczają złamanie najświętszych standardów moralnych.

Oczywiście chodziło im o utrzymanie na tego rodzaju negocjacje monopolu, co jest oczywiście sprytne, ale jeśli z kolei skonfrontować to z atakiem „Gazety Wyborczej” na Macieja Giertycha, że był w Radzie Konsultacyjnej gen. Jaruzelskiego, to lepiej rozumiemy określenie „obłuda do nieba śmierdząca”, którego użył kiedyś Ignacy Daszyński. W końcu Maciej Giertych jednak nikim tam nie frymarczył, czego o Jacku Kuroniu już z taką pewnością powiedzieć nie możemy. Trochę podważa to hagiograficzny wizerunek, nad którym tyle się napracowali wynajęci panegiryści.

Wreszcie, środowisko „lewicy laickiej” już po okrągłym stole odsądzało od czci i wiary i poniewierało ludźmi, którzy ośmielili się podejrzewać, że „ojcowie założyciele” transformacji ustrojowej, niekoniecznie musieli kierować się pobudkami wzniosłymi i szlachetnymi, ale również politycznym egoizmem. Ujawnienie materiałów IPN oddaje tym podejrzliwcom sprawiedliwość, zaś pozującym na monumenty cnoty ściąga brudne kalesony na oczach całej Polski. I jak tu się nie denerwować?

Z tych nerwów rodzi się nawet coś w rodzaju nowej, świeckiej i ekumenicznej religii, swego rodzaju „kult jednostki”, którego przedsmak mieliśmy w ostatnią niedzielę („ta ostatnia niedziela...”) w postaci wynagradzającego nabożeństwa na Powązkach z udziałem Adama Michnika, Tadeusza Mazowieckiego i Aleksandra Kwaśniewskiego. Pointą niech będzie wypowiedź Janusza Onyszkiewicza podczas ogłoszenia inauguracji centrolewicowego bloku SLD, SDPl, UP i PD, że „gdyby Jacek Kuroń żył, byłby z nami”. No pewnie: on revient toujours a son premiere amour – mówią Francuzi, co się wykłada, że zawsze wraca się do pierwszej miłości.


Nie jest bezpiecznie

Wreszcie warto zwrócić uwagę, że ujawnienie protokołów negocjacji Kuronia z ubekami odbywa się w kulminacyjnym momencie politycznej batalii miedzy epigonami tak zwanej III Rzeczypospolitej, która w istocie jest rozciągnietą w czasie agonią PRL, smrodem swego rozkładu zatruwającą atmosferę polityczna i moralną w Polsce, a zwolennikami nowego otwarcia.

Ten kulminacyjny moment związany jest z procesem likwidowania razwiedki – tej gwarantki „okrągłego stołu”, przy którym narodowi polskiemu jeszcze raz wyłudzono polityczną suwerenność. Okazało się, że razwiedka niczego ważnego nie zniszczyła, a co więcej – najwidoczniej wyprowadziła w pole również Komisję Michnika, która w 1990 roku buszowała w archiwach MSW. Czy ogłoszenie w „Życiu Warszawy” rewelacji o Jacku Kuroniu nie jest aby rodzajem apelu do dawnych partnerów z okrągłego stołu: nadal jesteście z nami, czy już nie? Jeśli wam się wydaje, że poświęcając nas, uratujecie własną skórę, to się mylicie. Jeśli pójdziemy na dno – to razem.

Czy aby nie dlatego Lech Wałęsa rzuca mediom „wariant”, jakoby „upoważnił” do negocjacji z SB aż 20 osób, w tym właśnie Jacka Kuronia i Adama Michnika? Czyżby i Michnik „negocjował”? A gdyby się okazało, że i „drogi Bronisław”? Byłoby oczywiście niedobrze, gdyby III Rzeczpospolita nie miała żadnego ojca. Z drugiej jednak strony, zbyt wielu ojców to też niedobrze, a może nawet jeszcze gorzej?

Stanisław Michalkiewicz

Nieoceniony Michalkiewicz dość dokładnie relacjonuje przed- i pookrągłostołową sytuację (tak jak ja je pamiętam, a pamięć mam dobrą i niekrótką, poza tym mocno interesowałem się tym co się wokół mnie dzieje) z tym, że pomija jeden z epizodów.

Otóż Władza nie chciała się zgodzić na udział w Okrąglaku pewnych 'kontrowersyjnych działaczy' m.in. Jacka Kuronia.
Wtedy Solidarność wsparł Kościół i kontrowersyjni weszli w skład oficjalnego i jawnego zespołu negocjacyjnego.

Wiem, że dla wielu przykrą może być świadomość, że zostali przez Władzę przechytrzeni.
Opór był bowiem sprytnie zainscenizowany, po to by po boczeniu się Władzy, Władza łaskawie ustąpiła i właśnie ci kontrowersyjni byli reprezentantami Solidarności, a wyeliminowani zostali jacyś tam Gwiazdowie czy Walentynowicze.

Z uporem maniaka wielu rozsądnych ludzi przyjmuje i twierdzi, że Kościół i Solidarność nie zostali wtedy przez esbecko-partyjną Władzę wpuszczeni w kanał (z litości nie będę wskazywał cytatów). No cóż, o to twórcom mitów szło.

_________________
Obrazek
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.


Cz wrz 07, 2006 20:11
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Stanisław Adam napisał(a):
Czas na pewne podsumowanie.


To nie stać Cię na własne podsumowanie, a jedynie na "myślenie gazetą"?

Stanisław Adam napisał(a):
Nieoceniony Michalkiewicz (...)


I kto tu zarzuca innym kult jednostki...

Stanisław Adam napisał(a):
dość dokładnie relacjonuje przed- i pookrągłostołową sytuację (tak jak ja je pamiętam, a pamięć mam dobrą i niekrótką, poza tym mocno interesowałem się tym co się wokół mnie dzieje) z tym, że pomija jeden z epizodów.


Pamięć może i dobrą, ale postrzeganie mocno wybiórcze, o czym wielokrotnie można było się przekonać. Stąd powstaje tak zdeformowany obraz rzeczywistości, który tak uparcie tu propagujesz. Być może nawet w dobrej wierze.

Stanisław Adam napisał(a):
Z uporem maniaka wielu rozsądnych ludzi przyjmuje i twierdzi, że Kościół i Solidarność nie zostali wtedy przez esbecko-partyjną Władzę wpuszczeni w kanał (z litości nie będę wskazywał cytatów). No cóż, o to twórcom mitów szło.


Z uporem maniaka paru fantastów usiłuje wykreować równoległą rzeczywistość, posiłkując się metodą znaną z prasy brukowej: im bardziej niewiarygodna historia, tym lepiej się sprzedaje. Michalkiewicz, jako eksliberał z UPR, dobrze zna prawa rynku.


Pt wrz 08, 2006 9:51
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23
Posty: 3613
Post 
Ostatnio marnie z twoją argumentacją. Szkoda. Zdrówko.

_________________
Obrazek
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.


Pt wrz 08, 2006 12:48
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Stanisław Adam napisał(a):
Ostatnio marnie z twoją argumentacją. Szkoda. Zdrówko.


Ile razy można pisać to samo? Tym bardziej, gdy widać, że argumentacja nie trafia. Zresztą jak może trafiać, gdy ten sam kolor Ty postrzegasz jako czarne, a ja jako białe (i na odwrót). Po prostu jeden z nas katastrofalnie się myli. Dopóki będę przekonany, że to Ty jesteś w błędzie, będę czuł się zobowiązany do kontrowania Twojej akcji propagandowej na forum. Na obojętność nie mogę sobie pozwolić, bo zbyt mocno jestem zakorzeniony w tym kraju.


Pt wrz 08, 2006 13:15
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 97 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL