Nie tylko zapowiedział, że nie będzie głosował, ale jak podaję pewne źródła, wypełnia umowę co dziennie atakując Komorowskiego.

Faktem jest, że bardziej otwarcie wspierać Dudę mógłby Kukiz już chyba tylko wspierając go wprost. No cóż, to nie moje zmartwienie

Przy tej kampanii nienawiści jaką wobec prezydenta rozpętał PIS, nie ma się co dziwić.

I zgodnie z przewidywaniami Duda w I turze dostał prawie milion głosów mniej niż Kaczyński w 2010. Zatem Kaczyński nawet nie będzie musiał nic robić, aby pozbawić Dudy ewentualnego zwycięstwa. Bo przecież do wygranej Dudy, jak to już Johnny99 pisał, dopuścić nie może.

Dlatego pisałem, że euforia pisowców po I turze jest grubo przedwczesna - na Dudę nie zagłosował nawet cały dostępny elektorat pisowski (przemknął ostatnio przez media sondaż, zgodnie z którym nawet w II turze głos na Dudę zadeklarowało ledwie 80% wyborców PiS (sic!)). Ale nie uważam, by przesądzało to o zwycięstwie Komorowskiego. Warto choćby zauważyć, że w wyborach w 2010 r. Komorowski i Kaczyński w drugiej turze zyskali niemal dokładnie tyle samo głosów (+ 2 miliony). O wyniku zatem tak naprawdę zadecydowała pierwsza tura. Ale wtedy wygrał ją Komorowski. Tym razem więc podzielenie się po połowie przyrostem będzie premiowało Dudę. Komorowski, żeby wygrać, musi odzyskać więcej. Nie wydaje mi się to aż takie pewne.

Johnny, mylisz się! 80% wyborców ś.p. Lecha Kaczyńskiego z 2005 roku.

Tym gorzej, bo przecież Duda od początku deklaruje się jako "człowiek Lecha Kaczyńskiego"..

Z pewnością Komorowski stracił więcej głosów na rzecz Kukiza niż Duda. Tyle, że Kukiz zachowuje się już właściwie jak sztabowiec Dudy - właśnie opublikował spot atakujący Komorowskiego (sic! - tego jeszcze w kampaniach nie było). Nawet PSL się waha i gra na czas. SLD? Joński już zasugerował, że nikogo nie poprą. PBK mógłby jeszcze liczyć na Korwina (który wychwala go pod niebiosa - "zacny prezydent" - tymczasem Dudę nazywa "kompletnym zerem"), ale to tylko ledwie 3%, poza tym na razie robi wszystko, by jego wyborców zrazić (podpiera się Kwaśniewskim, desperacko promuje wyśmiane co dopiero przez JKM JOW itp.). Robi wszystko, żeby przegrać.

No i proszę, quas mówi i ma:

Kandydatów, którzy zmierzą się w drugiej turze wyborów, o. Tadeusz Rydzyk zaprosił dziś na debatę prezydencką, która miałaby się odbyć w należącej do jego imperium medialnego TV Trwam.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,17903433,Wyb ... z3ZvFg73ZZ

Naprawde?
Ale Konstytucje RP i uprawnienia prezydenta chyba zna lepiej?
Bo jesli tak samo, to glosowanie na Dude jest ciosem w plecy demokratycznej Polski.

Niestety, mój komputer się wyłącza na hasło GW. A Komorowski nie uda się do Rydzyka z dwóch powodów:
1. Rydzyk to wróg pryncypała,
2. Trwam jest katolicka (np. jak w Trwam wytłumaczyć poparcie dla LGBT?)

Zapewne tak. Lepiej od obecnie urządującego, który w trakcie kampanii okazał się ignorantem w tej materii.



Bo jesli tak samo jak KOMOROWSKI, to glosowanie na Dude jest ciosem w plecy demokratycznej Polski.
Oczywiście, głównie dlatego, że nie należy do mafii. Tylko euromafia jest demokratyczna. I chyba też chrześcijanska.

Przecież przed chwilą mówiłaś, że to wszystko jedno, kto zostanie prezydentem?

I o co w ogóle chodzi z tą nieznajomością Konstytucji?

No, wtedy jeszcze nie wiedzialam, ze idolem Dudy jest Lech Kaczynski...
Np Konstytucja jasno okresla kto odpowiada za polityke zagraniczna. Akurat ten zapis Lech Kaczynski starnannie ignorowal i chcia metoda faktow dokonanych zmieniac Konstytucje.

Niby w jaki sposób? Konstytucja określa też (art. 133 ust. 3), że prezydent w zakresie polityki zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem. To już nie wina Kaczyńskiego, że Tusk starannie ignorował ten zapis.

To wspoldzialanie ze strony Kaczynskiego bylo naprawde rewelacyjne!

Bo przeczytales oczywiscie, co wkleiles? Prezydent wspoldziala z rzadem. Nie rzad z prezydentem.
Czyli prezydent nie ma sam tworzyc polityki zagranicznej Polski, tylko dostosowac swoje dzialania do polityki zaganicznej tworzonej przez rzad. A na pewno jej nie torpedowac i nie pchac sie przed szereg.

A to powiedz mi, skoro jesteś taka mądra, w jaki sposób prezydent może realizować swój konstytucyjny obowiązek (bo to jest obowiązek) współdziałania z rządem w zakresie polityki zagranicznej, jeżeli rząd z nim w tym zakresie nie chce współdziałać?



Nie. Ma współdziałać. A rząd ma mu współdziałanie umożliwić, bo jest to jego obowiązek. Tyle Konstytucja. Owszem, nieprecyzyjna (bo pisana pod założenie, że rząd i prezydent się kochają, o czym wszyscy wiedzą), ale jasna.